Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Tez juz zaczelam sie martwic co z Adasiem, ale zagladnelam przed chwila w Jego profil i tam jest info. ze ostatnio zagladal na Polane tuz po polnocy wczoraj.
Pewnie zapracowany, albo real sie upomnial...
Ja, jak zwykle od końca, Freyu a co masz do powiedzenia o Channellingu BARBARY BURNS?
No rzeczywiście od końca:)
Nie wiem Kochana , czy masz jakieś wiadomosci o tej ksiażce, czy tez mam napisać ogólnie o co w niej chodzi...
Napisze ogólnie, a jak będą pytania ,to odpowiem.
Już samo to ,ze książka przeszła u mnie bez echa, i teraz muszę ją przeglądnąć na nowo,świadczy ,ze nie przyciągneła mnie zbytnio.A może niesłusznie? Może trzeba było ją przeczytać jeszcze raz i jeszcze raz...
Bo musicie wiedzieć ,ze "tego typu książki", w przeciwieństwie do beletrystyki, czyta się pare razy- wtedy dopiero dociera do świadomosci jej przekaz.
Barbara Burns nic w tej ksiażce od siebie nie mówi.Jest to spisany przez nią przekaz jaki otrzymala od Vywamusa-przekaziciela, przewodnika.
Książka zwiera zbiór ćwiczeń i komentarzy dot. chanellingu.
Vywamus twierdzi ,że jest tzw. przekaźnikiem, rodzajem" urządzenia",które odbiera pewien poziom energii i go obniża ( lub podwyższa) do wibracji o róznych częstotliwościach.
Świat materialny posiada wiele poziomów( wymiarów świadomości) w których ludzie gromadzą swoje doswiadczenia.Możemy sie wznosić z poziomu na poziom, a energia wypływajaca ze Żródła przepływa miedzy tymi wymiarami.I właśnie tacy "przekaziciele" jak Vywamus pomagają tej energii zstępować i przechodzić z poziomu na poziom.On twierdzi,że transmituje tą energię bezposrednio poprzez siebie i sprowadza do wolniejszego tempa wibracji.Gdy współdziała z ludźmi to jest w stanie przekazac wiedzę, energię , miłość, światło z wymiarów których my jako ludzie nie umiemy doświadczac.
Oczywiscie każdy z nas jest swoistym kanałem -przekazicielem i na swoim poziomie osobowosci nasza Dusza sprowadza swoją energię do niższego poziomu wibracji , abysmy mogli ją zintegrować z wibracją Ziemi .Poniekąd robimy to cały czas, żyjąc i oddychając tutaj na naszej planecie. Jeśli jednak chcemy pracować z energią w bardziej swiadomy sposób to właśnie Vywamus chce nam pomóc .
Książka oprócz opisu na czym polega chanelling, podaje też zbiór praktycznych ćwiczeń:
-Spotkanie z duszą i Nauczycielem Duchowym
-Porozumienie między Duszami
-Rownoważenie i ożywianie struktury czterech ciał( są omówione 4 ciała jakie składają sie na całościową naszą strukturę)
-Harmonizowanie struktury 4 ciał dzięki komunikacji
-Otwieranie Serca i rozwijanie siebie dzięki komunikacji
-Uzdrawianie przez komunikację
-Powrót do przeszłych zywotów.
Tyle o ksiązce.Ponieważ wyjełam ją z półki, to może przeczytam jeszcze raz Może spróbuję poćwiczyć:)Choc u mnie z ćwiczeniami to zawsze było kiepsko, i chyba dlatego tego typu pozycje mnie zniechęcają.
Pozdrawiam Freya.
A wracając do tematu, może ty Freyo, lub ktoś inny z forum poleciłabyś mi coś pod choinkę. Monroe, Moen, Newton, Walsch to nazwiska, które u mnie goszczą, to może coś następnego.
Zdecydowanie Eckhart Tolle!!!!!!
ja mogę się przyznać że nie zapamiętałam nic.....
To tak jak większość z nas.I właśnie dlatego powinniśmy sobie to uzmysławiać i tłumaczyć ciagle na nowo.
Bo przecież patrząc z punktu widzenia Tamtej( Duchowej) Strony, to wszystko wydaje sie takie proste i oczywiste.
Szkoda ze nie pamiętamy....tyle dylematów,tyle rozterek
a tak łatwe z tamtej strony
mam wszystko Walscha,teraz czytam radykalne wybaczanie-nie idzie mi jakoś,najtrudniej wybaczyc sobie,gdy nie wiesz dlaczego?
polcia Ciacho mi mailem podala,daj mi maila podam Tobie)))
polcia Ciacho mi mailem podala,daj mi maila podam Tobie)))
dziękuję Dorotko
posłałam na PW
buziaczki posyłam
A może ktoś jeszcze to czytał?
Jestem ciekawa Waszych opinii.
Freya napisał:
"Kołowrót życia"-Prątnicka
Skończyłam II część.
Prątnicka pisze ,że śmierc ciała fizycznego jest naszą pierwszą smiercią.Po tym fakcie mamy ciało astralne i w nim żyjemy .Jak długo?Otóż ona dokładnie wie:kilkadziesiąt a nawet kilkaset lat.No chyba ,że na Ziemi nasze życie charakteryzowało sie pracą umysłową(!),opierało na czystości,a nie na nimietnosciach,to pobyt w ciele astralnym będzie tylko 50-cioletni.Hmmm...
Potem po upływie krótszego lub dłuższego czasu znów umieramy.Dusza przenosi sie do ciała mentalnego i żyje w nizszym świecie mentalnym.I znów pytanie jak długo? i znów odpowiedź podobna:to zależy jakie mysli miał człowiek podczas życia fizycznego i astralnego.Jeśli energia powstała z tych myśli zużyje sie , wyczerpie,to umieramy 3 raz.Nasza Dusza przechodzi do świata przyczynowego, czyli do tzw.Nieba.
Długość pobytu w poszczególnych światach zalezy od siły uczuć i namietnosci( i związanych z tym mysli) gromadzonych w trakcie życia fizycznego.
No a teraz następna wątpliwość pt.Kokon.
Pani Prątnicka stwierdza,ze:
W momencie naszej śmierci ,to co się z nami będzie działo głównie zależy od naszej świadomości.I tak, jeśli sądzimy że na nic nie mamy wpływu- wszystko potoczy sie dalej bez naszego udziału.Czyli zdamy sie na ślepy los.W momencie smierci odbywa sie cos na kształt walki a wygrywa ten bardziej swiadomy.Ciało astralne zbudowane jest z esencji astralnej, która przeżywa śmierć ciała fizycznego.Ale zaczyna ona sie niepokoić ,ze i kiedys będzie musiała również umrzec i stara sie aby ciało astralne żyło jak najdłuzej.A wiec buduje wokół Duszy tzw. kokon, czyli przegrupowuje ciało astralne człowieka.Jest to w efekcie ciało cierpienia.Trudno je rozbić i wszelka pomoc z zewnątrz jest niemozliwa i nieskuteczna.
Zycie człowieka ,bez względu na jakim znajduje sie poziomie,polega na ciagłej samoświadomości.Jest tak w ciele fizycznym ,jak i w światach wyzszych.Jeśli przez ciagłe nawyki przyzwyczajamy siebie do stanu ciągłej nieświadomości ( palimy w nadmiarze, bierzemy narkotyki, spożywamy alkohol,zapracowujemy sie(!)itp),wtedy życie esencjonalne naszych komórek przejmuje nad nami kontrolę.Staje sie to naszym stanem naturalnym.Mając taki wzorzec po śmierci nie mamy świadomości,ze cos odbywa sie poza naszą kontrolą, przez co pozwalamy na "przegrupowanie ciała astralnego"(kokon).I wtedy nie dociera do nas nic poza spotegowaną i silniejsza niż za zycia( nie ma już ochrony przed światem astralnym, jaką tworzylo cialo fizyczne)nienawiść, zazdrośc i przeraźliwy lęk.Człowiek taki nie widzi zatem całego swiata astralnego, tylko jego mały wycinek odpowiadajacy najordynarniejszym wibracjom. Co gorsze taka dusza nie widzi obk siebie "nieprzegrupowanych ciał astralnych", czyli tych "dobrych".Również jego rodzina i przyjaciele nie wydaja mu sie już takimi jacy byli za jego fizycznego zycia,gdyż nie potrafi obecnie zauwazać ich dobrych stron, widzi za to ich wszystkie wady.
Dlaczego tak sie dzieje?- Bo zakodował siebie na nieświadomośc oraz pozwolił opanować sie świadomości astralnej i ugrupować swoja materię astralną w ów specjalny ,jakże niefortunny dla siebie sposób(kokon).
I tu Pani Prątnicka podaje przykłady opetań przez najbliższych, którzy byli "aniołami na ziemi", kochanymi dziećmi, rodzicami, a po śmierci opętują najbliższych i krzywdzą ich i nienawidzą.
Cytat:
I nie ważne ,ze czlowiek był dobry , kochający itp za zycia fizycznego -ważne że w chwili smierci był nieświadomy i pozwolił na przegrupowanie swego ciała astralnego, a już jest uwieziony w kokonie.
Chocbym chciała ten kokon podpiąć pod stan odczuwania tzw.piekła, to kłóci mi sie to z tym "dobrym człowiekiem".No wiec to nie jest to typowe piekło , nie wiem wiec co Prątnicka ma na myśli...
Acha, do 7 poziomu spadają również samobójcy,nawet ci, którzy nie pozwolili zamknąć sie w kokonie.W świecie astralnym samobójcy zadręczaja sie ,gdyż nadal chcą sie za coś ukarac,za co karali się już w życiu fizycznym.
Wszyscy którzy po śmierci pozwolili na przegrupowanie ciała astralnego muszą po kolei przechodzić przez wszystkie poziomy astralne.Prątnicka pisze ,ze dopiero poziom 3 jest tym ,w którym dusza postrzega rzeczywistosć astralną, czyli pozbywa sie kokonu.Wtedy tak na prawde przekracza dopiero kurtynę śmierci.Może to trwac nawet dziesiątki ziemskich lat.
Wg mnie kazdą osobę, która nie ma świadomosci działania wzorców , przyciągnie automatycznie we właściwe dla posiadanych przez nia wzorców miejsce .... Wazna jest jednak przy tym siła wzorców w stosunku do siebie nawzajem .
Czyli nawet jeżeli ktoś miał takie wzorce, ze był 'dobry', i kochajacy innych' , ale miał przykładowo o wiele silnieszy od poprzednich wzorzec jakiegokolwiek nałogu, to przyciagnie go w obszary, gdzie będą podobni 'nałogowcy' : alkoholicy, narkomani, palacze , itp ....
Jeżeli ktos był dla większosci otoczenia uprzejmy, troskliwy, miał opinie porządnego pracownika, ale w domu przejawiał bardzo silny wzorzec sadyzmu emocjonalnego wobec najblizszych ( tam sie nie ukrywał, nie udawał ) , to przyciągnie go w obszary sadystów ....
Ba, ktoś mógł byc całe zycie innym człowiekiem 'na zewnatrz', niz wewnatrz, i jaki jest naprawdę, zobaczy po tym, gdzie go przyciągnie ....
Tego przyciagania nie da sie uniknąc , bo to wynik działania odpowiedniego prawa energetycznego ....no chyba, ze zastosuje sie IZOLATOR, jakim jest Czysta Bezwarunkowa Miłośc ..... gdy opatulimy kogokolwiek takim izolatorem , przestanie go natychmiast przyciagać tam, gdzie był poprzednio, zostanie przyciagany do wyzej wibracyjnych obszarów ....
Taka 'sztuczna izolacja' to jak wiemy, wybieg stosowany np. przez Ognie piekielne do czasu, zanim nie pozbedą sie wszystkich niskowibracyjnych wzorców ...w takich kokonach CBM wędruje sie, gdzie sie chce ....az one sie nie zuzyja ...wtedy szybko trzeba uzupełnic kokon CBM.
[qoute]
Potem następują opisy wszystkich światów.Okazuje sie ,ze do "właściwego Nieba" dusze często nie docierają ,tylko wcielaja sie ponownie[/quote].
Z tego, co wiem, dusze wcielajace sie na Ziemi reprezentują w większosci 3 gestośc, a więc poziom wibracyjny, odpowiadajacy ciału mentalnemu .
Jednak mimo uzywania juz tego ciala, umozliwiajacego myslenie, analizowanie, wyciaganie wniosków, myslenie abstrakcyjne, zdecydowana większośc ludzkosci nadal ma kłopoty z opanowaniem emocji .....
Na tym etapie zatrzymujemy sie na kilkadziesiat wcieleń .....i pewnie dlatego wcielamy sie ponownie na Ziemi z róznych podpoziomów planu astralnego , na długo przed dotarciem miedzywcieleniowym do planu przyczynowego, czyli przed dotarciem do 'nieba' , jak te obszary niektórzy nazywaja .
ciepełko
ps. Co do samej Wandy Prątnickiej , to powiem szczerze, ze podziwiam jej wielkie , rzetelne doswiadczenie, oparte na kilkudziesiątletniej pomocy związanej ze swiatem dusz.
Poznałam ja kilkanascie lat temu, wielokrotnie z nia rozmawialam , i powiem szczerze, ze jej wiedza na temat swiata duchowego na wiele lat wyprzedzała wiedze innych osób ....dzieki częstemu kontaktowi z róznymi osobami, które sie do niej zgłaszały po pomoc, miala dodatkowo ta wiedzę wiekszą, niz wynikaloby to tylko z jej własnych doswiadczen, bo zbierala ja od tych ludzi ....i moze stąd takie przekonanie o własnej nieomylnosci , które odebrałaś z jej ksiązek .... Jednak w czasach, gdy mialam z nia kontakt, pytała sie czesto innych o ich opinie w jakis tematach , mnie pytala równiez ...czyli nie uważała sie na nieomylna.
Coś jednak jest w tym, co piszesz, cos, co zawarte jest w okresleniu 'pani Wanda', ktore w stosunku do siebie wymagała od współpracowników .....
PO SMIERCI.
Smierc jest zrzuceniem ciała fizycznego, lecz dla ego znaczy to tyle, co dla człowieka zdjecie ubrania. Oswobodzone z ciała fizycznego, ego żyje dalej w ciele astralnym, dopóki nie wyczerpie sie siła zrodzona przez uczucia i namietnosci, na które zezwoliło w życiu ziemskim.
Poczym nastepuje smierc powtórna, ciało astralne rozpada sie i ego pozostaje w ciele mentalnym w swiecie mentalnym niższym. W tym stanie trwa, dopóki nie zużyja sie siły, powstałe dzieki myslom podczas życia fizycznego i astralnego. Nastepnie uwalnia sie od ciała mentalnego i pozostaje w ciele przyczynowym, czyli w swym swiecie własciwym.
Tedy smierc, w zwykłym jej rozumieniu nie egzystuje. Jest tylko nastepstwo stadiów w życiu ciagłym - stadiów w trzech swiatach jeden po drugim. Długosc pobytu w tych swiatach zmienia sie w miare postepu człowieka. Człowiek pierwotny żyje prawie wyłacznie w swiecie fizycznym i stosunkowo niewiele czasu spedza w swiecie astralnym w koncu swej inkarnacji. W miare ewolucji, życie astralne człowieka staje sie dłuższym, a z rozwojem intelektu i zdolnosci myslenia poczyna on spedzac nieco czasu i w swiecie mentalnym.
Człowiek należacy do ras cywilizowanych, dłużej pozostaje w swiecie mentalnym, nizli w astralnym i fizycznym. Im bardziej jest ktos posunietym na drodze rozwoju, tym dłuższym staje sie jego życie mentalne, a krótszym astralne.
Życie astralne jest rezultatem wszystkich uczuc, zawierajacych w sobie pierwiastek osobisty. Jesli sa zdecydowanie egoistyczne, tworza dla danej jednostki życie astralne bardzo cieżkie i odwrotnie, jesli sa tylko lekko zabarwione egoizmem, bedac w istocie dobrymi i życzliwymi, czynia życie astralne wzglednie miłym, jakkolwiek w pewnych jeszcze granicach.
Mysli i uczucia całkowicie bezinteresowne, wywieraja swój wpływ na życie mentalne, czyniac je błogim.
Życie astralne, które człowiek sam sobie tworzy, złe lub wzglednie radosne, odpowiada chrzescijanskiemu czyscowi; życie mentalne niższe, zawsze całkowicie szczesliwe, odpowiada niebu.
Człowiek stwarza sam sobie własny czysciec i własne niebo; nie sa to miejsca, lecz stany swiadomosci. Piekło nie istnieje, jest wytworem imaginacji teologicznej, lecz człowiek żyjacy bezrozumnie, może stworzyc sobie bardzo niemiły i długi okres czysca. Ani czysciec, ani też niebo, nie moga trwac wiecznie, gdyż przyczyna skonczona nie może wywołac
nieskonczonych skutków.
Czas ich trwania jest tak różnym, zależnie od wypadków
indywidualnych, że podanie cyfr mogło by czytelników wprowadzic w bład. Jesli jako przykład wezmiemy człowieka zwykłego z klasy sredniej, powiedzmy typ własciciela małego sklepu, lub pomocnika sklepowego, życie ich w swiecie astralnym trwa przecietnie około czterdziestu lat, a życie w swiecie mentalnym około dwustu.
A znów człowiek uduchowiony o wysokiej kulturze, może przebywac w swiecie astralnym około dwudziestu lat i około tysiaca w niebie. Człowiek, o zupełnie specjalnym rozwoju, może bys w swiecie astralnym zaledwie pare dni lub pare godzin, a około tysiaca pieciuset lat w stanie szczesliwosci.
Nie tylko czas przebywania w obu tych swiatach bywa różnej długosci, lecz również i warunki bywaja różne. Trzeba pamietac, że materia, z której tworza sie ciała, nie jest martwa,
lecz żywa.
Również bardzo podobne , ba, gruntowne tłumaczenie mozna znależc w tej ksiązce na temat wpomnianego przez Ciebie 'przegrupowania materii ciala astralnego' .
( a tak przy okazji, uwielbiam wszystkie pozycje Leadbeatera, jednak nie zgadzam się z nim we wszystkich jego 'teoriach' )
Lucynko, baaardzo dziekuje Ci za Twoja pomoc w sytematyzowaniu wiedzy... dzieki temu nie musi kazdy z nas z osobna przedzierac sie przez WSZYSTKIE tysiace tytulow...
Adasiu, podobnie wykonujesz teraz tytaniczna robote i chwala Ci za to. Dobrze, ze o tym napisales, bo martwilismy sie Twoim milczeniem...
I dodam, ze kocham lekki dowcip Chandlera
Chmielewska mniej, bo wydaje mi sie czesto zbyt schematyczna w tworzeniu dowcipnych sytuacji i przez to tez i przyciezkawo wysilona.
Natomiast King i Brown stworzyli juz tyle beletrystycznych, nie uczacych de facto niczego nowego tytulow i tak opaslych - ze brak mi juz na nich czasu...
Ale to oczywiscie moje wydzimisie czytelnicze... gdy poprosze Cie o dolna, latwo dostepna poleczke z Chandlerem... moge poczekac...
Ewus F
Do Ciebie pisze na koncu, zebys nie musiala sie przedzierac przez post
Panowie Monroe i Moen - z tego co wiem z ich lektur i wywiadow - systematyzowali klasyfikacje focusow wraz z calym swoim zespolem wspolpracownikow, podczas lat wspolnych eksperymentow w Instytucie Monroe`a.
Ale mozna zalozyc z prawie 100% pewnoscia, ze jakies lektury starszych autorow wspomagaly zespol w spojrzeniu na opis niewidzialnego... Bo wszyscy bardzo duzo czytali na poczatku swojej drogi w nieznane... O tym tez jest wspominane.
O pozostalych ksiazkach rozmawiamy w temacie zalozonym na samym poczatku : "Ksiazki przy kominku i szklaneczce". Nie cieszyl sie duzym zainteresowaniem, glownie ja sie tam wpisywalam... Temat przenioslam do Biblioteki Frey`i, gdy dala sie na nia namowic
Otóz wg. książek Newtona, Goldsmitha,Walscha,Schwartza(Odwazne Dusze), i wielu ,wielu jeszcze innych panuje założenie ,że:
każda Dusza jest czysta,ma w sobie cząstke Boga,a na plan ziemski zeszła aby CELOWO doswiadczyc "zła", ktore pomoże jej w rozwoju.(Bo "zło" istnieje tylko w świadomosci ludzi, tak na prawdę to go przecież nie ma).
Czyli pod ciałem tzw.złego człowieka moze kryć sie Dusza czysta, piękna, dusza, która założyła sobie doswiadczyć np. stanu zazdrośnika, kłamcy,alkoholika itp.-jednoczesnie "umawiajac" sie z kims bliskim( np. kims kto gra jego żonę) że celowo sie spotkają na planie fizycznym, aby ona mogła doswiadczyc jego "zła".
Na Ziemi wcielają się dusze, pochodzące z róznych ‘linii ewolucyjnych ‘: podstawową jest linia ewolucyjna ziemska.
Dusze doświadczające się wg tej linii doświadczają zycia na Ziemi poczawszy od wcielania się w atomy przeróżnych pierwiastków chemicznych, do wcielania się w ciała ludzkie. Uważa się, ze dusze tej linii stanowią część ciała pewnego Ducha, który stworzył i doswiadcza się w tym układzie słonecznym , Ducha, którego wiele osób uważa za ‘biblijnego’ Boga . Często ten Duch nosi miano ‘Logosa’ .
Nastepne linie ewolucyjne to linie pozaziemskie , pochodzace z innych systemów słonecznych, ( więc bedące częściami innych Duchów) , z których dusze przywędrowały do ziemskiej szkoły, i z roznych przyczyn zapragnęły się tutaj doświadczac ….
( szybko tylko może dopowiem, ze napisałam specjalnie dusza i Duch , ponieważ niektorzy róznie definiuja te dwa pojecia . Dusza przebywa jeszcze w niższych planach energetycznych, w planie astralnym i mentalnym , natomiast Duch to dusza, która ‘wyszła’ już z ciał astralnego i mentalnego, i ma przebywać już tylko od planu empatycznego wzwyż )
Wszystkie te dusze i Duchy sa częściami Najwyższego , bo cale Zaświaty sa Jego cialem . Jako ze Zaświaty sa zbudowane fraktalnie, to wszystko, co tylko istnieje, łacznie z Najwyższym, jest zbudowane tak samo .
Czyli dusze i Duchy maja takie same ciała energetyczne, jakie może mieć On , jeżeli tylko będzie chciał się w nie wcielic , i z nich skorzystac .
Tym samym od samego początku jestesmy zdolni do wyrazania siebie takimi samymi najwyzszymi wibracjami, poprzez które On się przejawia
( tylko wibracjami nie o takiej sile, jaka On przejawia ) .
~~~~
Dusze w momencie urodzin ( jako dusz ), są ‘czyste’ , czyli inaczej nie mają wzorców powodujących zaburzen w przepływie energii, wzorców, nazywanych na Ziemi ‘negatywnymi’ . Te ostatnie wzorce powodują pojawienie się u ich posiadaczy energii o ciemnej barwie, zarówno w polach aurycznych, jak i w srodku ciał energetycznych tych dusz, w meridianach …..
Ta ‘ciemna’ energia, której cząsteczki nie emituja swiatła, wyglada jak ziemski brud, i dlatego czasami mowi się, ze takie dusze muszą się ‘oczyscic’ z tych brudów , by być znowu ‘czystymi’, jak Najwyzszy
( a praktycznie ‘oczyszcza’ się tak naprawde z wzorców myslenia, powodujących zastoje energii , wzorców powodujących powstawanie takiej ciemnej energii )
```````
Kiedy byśmy wzieli pod uwage dusze pochodzące z linii ewolucyjnej ziemskiej , to pierwsze ‘negatywne’ wzorce, które powoduja zaburzenia w przepływie energii, mogą pojawic się u nich już np. podczas bycia roślinami …..
Przykładowo roslina, która jest swiatlolubna, zostanie posadzona w ciemnym miejscu, i będzie na dodatek podlewana w sposób bardzo niesystematyczny ….na początku dusza wcielona w ta roślinę będzie walczyła o przetrwanie, ale po jakims czasie zacznie rezygnować z dalszych prób, jej instynkt przetrwania będzie coraz słabszy, az w dusza zaprzestanie prób walki o siebie, i roslina uschnie, a dusza z niej wyjdzie …
Po zakonczeniu wcielenia taka dusza trafi do wyższych poziomów astralnych ( bo zaczela już poznawać możliwości ciała emocjonalnego /astralnego , i już przejawia pierwsze wzorce postaw wobec zycia , polegające na unikaniu bodzców nieprzyjemnych ( ciemnośc , brak wody ) , i nieprzyjemnych emocji z tym związanych .
Z tych samych poziomów astralnych dusza ta będzie się rodziła w nastepnych wcieleniach na Ziemi .
Wezmy pod uwage inną duszę, która ukończyła już wcielanie się w ciala roslin, poznała wszelkie możliwe stany , przerobiła na szczęście lekcje instynktu przetrwania , i zaczeła się wcielać w ciała zwierząt …
I wezmy pod uwagę , ze trafia do opiekuna , który jest gwałtowny, brutalny, nieopanowany, i na dodatek pije nałogowo …Podczas tego wcielenia ta dusza nauczyla się bać wszystkiego i wszystkich…, bo była stale bita za wszystko , bez przyczyny , i strach był emocja przez nia najczęściej i najsilniej przejawiana …
Taka dusza, po śmierci ciała psiego i wyjsciu z niego, trafi również w gęstsze, cieższe obszary poziomu astralnego, niż przed wcieleniem ….bo wzorce lęku będzie miała nadal, mimo wyjscia z ciała psa, bo wzorce te zakodowane są nadal (w tym przypadku) w ciele emocjonalnym i ciele mentalnym tej duszy ….
No i w koncu wezmy pod lupę duszę wcielajacą się już w ciała ludzkie .
Załozmy, ze dusza ta ma do przerobienia lekcje opanowania nałogu picia . (Bo w któryms wcieleniu wpadla w alkoholizm, i nie umiała do konca tego wcielenia go opanowac .)
Już przed wcieleniem zarówno ta dusza, jak i jej WJ czy Opiekun wiedza, ze w szpony alkoholizmu trafia się często (ale nie zawsze ) , kiedy ucieka się przed zyciem , kiedy nie wierzy się we własne siły, lub kiedy nie można sobie z czyms trudnym poradzic …. ucieka się wtedy ze strachu w bycie nieprzytomnym, bo wtedy się zapomina, czego się człowiek boi ….
Wiedząc o tych przyczynach dusza szuka przed wcieleniem takich dusz na jej przyszłych rodziców, aby mogly jej zapewnić powstanie w niej tych wzorców: niewiary w siebie , alienacji, wzorca ucieczki przed zyciem .
Wybiera opiekunczą, lecz ‘słabą’, bojacą się brutalności ojca duszę na matke, i taką duszę na ojca , która ma tez skłonności do popadania w nałóg , i tez sobie założyła lekcje opanowania nałogów w tym wcieleniu .
Dusza ojca założyła sobie , ze opanuje nałóg z miłosci do zony i dzieci, z powodu odpowiedzialności, jaką będzie miała wobec rodziny .
A więc jest bardzo prawdopodobne ( jednak nie pewne ) , ze w dzieciństwie , kiedy ojciec naszej duszy będzie walczył z nałogiem, dzieci będą chodzic samopas, nie będzie pieniedzy na jedzenie, na ubrania, na ksiązki ….dzieci będą wyalienowane ze środowiska…..dzieci będą przebywac pewnie w środowisku podobnym im, czyli mogą tez zacząc wczesnie pic ….
Jednak plany wszystkich dusz sa takie , ze ojciec opanuje nałóg, dla rodziny , i wiedząc jak to się robi , pomoze potem przestac pic młodemu synowi , jeżeli ten zacznie pic .
BO PLANEM KAZDEJ DUSZY JEST ZAWSZE WZROST .
( W przypadku bycia alkoholikiem ten wzrost polega na tym, ze pozna się dany nałog, i się go pokona. Ze przy okazji pozna się przyczyny wpadania w uzależnienia, musi się tez pokochac siebie, aby dla siebie chcieć zyc dalej, zyc swiadomie . Czasem taka lekcja jest za trudna dla jakies duszy, i pokonuje ona nałóg dla rodziny, dla zony lub dzieci , z odpowiedzialności . A pokonanie nalogu jest tez zawsze wzrostem sił wibracyjnych, czyli wzrostem jej sił woli ( dla nas jakby wzrostem sił mięsni , aby można było dźwigać wieksze ciezary )) .
W takich przypadkach , jak opisany, było tylko prawdopodobne, ze dusza ojca, podczas opanowywania nałogu, może skrzywdzic rodzine, w wyniku czego jeden z synów zacznie pic ….
Ale moglo się tez tak zdarzyc, ze dusza ojca przestanie pić szybko, i dzieci objete dobrą opieką przez rodziców będą przygotowane do zycia, i nie zaczna pic za parę lat ….
W takim przypadku ‘nasza’ dusza może , z inspiracji swojego WJ, poznac ( planowanego przed wcieleniem ) kolegę, którego będzie chciała naśladować we wszystkim, a ten kolega własnie pije …..i dopiero teraz zacznie się jej ‘przygoda’ z nalogiem …..
Moze się tez zdarzyc, ze wszystkie planowane do spotkania na Ziemi dusze pokonaja swój nałog tak szybko, ze WJ ‘naszej’ duszy będzie musiało ją poznac z kims zupełnie ‘ nieplanowanym ‘, kto umożliwi jej przerobienie lekcji opanowania nałogu ….
Bo nie tylko doświadczenie nalogu, ale przede wszystkim jego opanowanie, jest celem każdej duszy . Aby w dorosłym i samodzielnym zyciu w Zaświatach, kiedy bedzie juz 'wolna', umiała sobie poradzic w sytuacji, która by do prowadziła do jakiegokolwiek 'nałogu' , do jakichkolwiek uzaleznień ....( nawet uzależnien od sytuacji, osób itp. , które by duszę zatrzymywały przed dalszym doswiadczaniem sie )
Tak czy owak, z tego, co zasłyszałam , ŻADNA DUSZA SOBIE NIE ZAKLADA , ze CELOWO KOGOŚ SKRZYWDZI < ZE ( przykładowo ) NA JEDNO WCIELENIE STANIE SIĘ ‘ZŁA’ W JAKIMS ZAKRESIE , ABY TO ‘ZŁO’ MOGŁA ‘WYKORZYSTAC’ DO DOSWIADCZENIA SIĘ INNA DUSZA >
Z tego, co wiem, w internacie okołoziemskim jest opracowany pewien plan lekcji dla wszystkich dusz wcielających się na Ziemi , plan zawierajacy zestaw wszystkich możliwych lekcji duchowych, plan zawierajacy zestaw wszystkich możliwych do ‘nabycia’ wzorców w przeróżnych sytuacjach …..
I dobieramy się , jako dusze do wspólnych wcieleń , dokładnie wiedząc, w jakich konkretnie sytuacjach powstaja te wzorce, wiedząc, jakie dusze , o jakich wzorcach, o jakich lekcjach do przerobienia musza się spotkac, aby doświadczyły to, co sobie planuja …….
Czyli tak dobieramy sobie przykładowo rodzine, aby w niej znajdowały się młodsze’ i starsze’ dusze’ , i taka sytuacja już sama z siebie powoduje , ze czasami matka, która będzie młodszą’ dusza od swoich dzieci, nie będzie ich rozumiala , nie będzie podzielala ich sposobu patrzenia na swiat, lub bedzie czasami niesprawiedliwa dla któregoś z dzieci , bo nie bedzie umiała inaczej ...
Bo jak 'przeskoczyc' w jednym wcieleniu lekcje kilkudziesieciu wcielen, które przykładowo bedą róznic dusze matki i dzieci ...
Jednak jej działania , mimo staran, u tych dzieci spowoduja róznego rodzaju frustracje , i powstanie wzorców niezrozumienia, odrzucenia , czy jeszcze innych , które te dusze chca poznac …
Czyli na etapie planowania nie planuje sie krzywdzenia innych .
To ' krzywdzenie' wynika z rachunku pradowodobieństwa , ze przy takim doborze dusz powstaną w nich okreslone wzorce, czy doswiadcza one sytuacji, z którymi sie chca zmagac, i które chca opanowac ...
My równiez sami nie planujemy sobie sami krzywdzenia siebie, bo byloby to wbrew lekcjom przyporządkowanym do czakry podstawy .
Planujemy sobie doswiadczenie jakiejs sutuacji, która jest bardzo cięzka wibracyjnie, lecz sumarycznie nas nie ' skrzywdzi' , bo ja zdązymy przed zniszczeniem naszej substancji duchowej POKONAC.
Nie planujemy sobie przykladowo alkoholizmu, którego nie pokonamy, bo taka sytuacja zniszczy całe nasze zycie na Ziemi, spowoduje skrzywdzenie rodziny czy znajomych, i spowoduje nasze zostanie na Ziemi, po smierci naszych ciał ludzkich ....a gdy i wtedy nie pokonamy nałogu, to mozemy zostac na Ziemi tak długo, az nasze ciała energetyczne stana sie kalekie , energia juz w nich nie bedzie umiała plynąc, i nasze energia rozpusci sie w polu surowej niezorganizowanej swiadomości, co niektorzy traktuja jako smierc danej, konkretnej osobowosci, swiadomosci, jazni ...
Nie planujemy przeciez sobie naszej ' smierci', jako duszy, ale ona moze nastapic w wyniku nie przerobienia przez nas wzorców, które do niej prowadza ...
Czyli planujemy doświadczyc wszelakich sytuacji, które dusze mogą zatrzymać gdzies w Zaswiatach przed dalszym poznawaniem sie, lecz planujemy sobie takie ich poznanie, aby nie skrzywdzic siebie , a tylko aby poznać taką sytuacje, i ja umieć opanowac, aby poznac jakis 'cięzki' wzorzec, i zaraz umiec go zmienic na nowy , korzystny dla duszy ......
c.d.n.
każda Dusza jest czysta,ma w sobie cząstke Boga,a na plan ziemski zeszła aby CELOWO doswiadczyc "zła", ktore pomoże jej w rozwoju.(Bo "zło" istnieje tylko w świadomosci ludzi, tak na prawdę to go przecież nie ma).
Czyli pod ciałem tzw.złego człowieka moze kryć sie Dusza czysta, piękna, dusza, która założyła sobie doswiadczyć np. stanu zazdrośnika, kłamcy,alkoholika itp.-jednoczesnie "umawiajac" sie z kims bliskim( np. kims kto gra jego żonę) że celowo sie spotkają na planie fizycznym, aby ona mogła doswiadczyc jego "zła".
1.Dlaczego wiec taka dusza po śmierci ciała fizycznego nie wraca niejako do swojej 'świętości", czystosci, zrozumienia ,tylko np. trafia w najniższy poziom wibracyjny w ciele astralnym ,i w efekcie zostaje uwieziona w kokonie- jak pisze Prątnicka.Tego nie rozumiem.
Z grubsza rzecz biorąc proces zbierania doświadczeń, dzięki kolejnym wcieleniom, przypomina zachowanie się człowieka, który po raz pierwszy próbuje alkoholu lub zażywa narkotyk.
Pierwszy raz, pierwsza próba zażycia środka odurzającego zazwyczaj nie wiąże się z przyjemnością, lecz jej efekt jest dla nas czymś nowym. Toteż gdy nadarzy się okazja, początkujący wypija podwójną porcję lub zażywa podwójną dawkę chcąc sprawdzić, czy skutek będzie silniejszy.
I rzeczywiście – jest silniejszy. Dobrze wiemy, co dalej nastąpi, jeśli się nad tym nie zapanuje: staczanie się aż na samo dno.
Dla nałogowca najważniejszy staje się kieliszek bądź strzykawka – tylko to zaprząta jego myśli. Przeważnie dochodzi do niemal całkowitego zapomnienia się, zatracenia, a co ważniejsze – osoba dotknięta nałogiem nie wykazuje najmniejszej chęci, by zmienić ten stan rzeczy.
Nie pamięta już kim jest i nic ją to nie obchodzi.
Przypominanie sobie kim się było, trwa powoli i czasami bywa bolesne, ale kiedy już się tego dokona, następuje transformacja i osiąga się stan, który zasadniczo różni się od początkowego – były neofita staje się kimś zupełnie innym.
Jednak pod jednym względem analogia nie zachodzi: w przypadku zdobywania doświadczenia dzięki łańcuchowi ludzkich wcieleń człowiek zmienia się nieustannie.
Drogę ludzkich doświadczeń można przedstawić tez według schematu, który jest przedstawiony jako diagram w Epilogu w ' Dalekich Podrózach '
na drugie pytanie, Freyu, odpowiem jutro
Uffff...
Frey`ju, Saro
Chyba zamieszkam w tej kawiarence
Adasiu, a co do Browna i Kinga to dla sprawiedliwosci dodam, ze kiedy potrzebuje odpoczac od lektury uczacej, a natkne sie na pozycje ktoregos z tych Panow (podobno tak jak i Steel swoje ksiazki pisza nie sami w calosci, dlatego jest tego juz wiecej niz u Balzaka, czy Zoli, czy naszego Boya - Zelenskiego Ich tlumacza), to chetnie czytam
<przytulam>
Bo nie doświadczenie nałogu, ale jego opanowanie, jest celem każdej duszy .
a co jeśli przed "śmiercią" nie uda nam się opanować nałogu i np. upojeni alkoholem zejdziemy z tego świata, nie w pełni świadomi tego co się stało...
czekają nas następne wcielenia do momentu aż zapanujemy nad danym problemem - dobrze zrozumiałam?
Czyli jeśli jesteśmy bardziej świadomi tego co sobie do przerobienia na to wcielenie założyliśmy i uda nam się to wykonać lub opanować przed zakończeniem, bardziej prawdopodobnym jest, że z tym problemem już nie będziemy musieli się borykać przy kolejnych pobytach na ziemi.
Przyjmując tą teorię za właściwą, pozbywamy się też złości i nienawiści i uczymy się wybaczania - zrozumienia, bo jeśli ktoś zamorduje nam dziecko to trudno mu za to dziękować ale łatwiej wybaczyć zakładając, że tak było wcześniej umówione w celu płynącej dla nas wszystkich nauki.
(jestem trochę chora, jeśli bredzę to wybaczcie)
[quote="błękitna"]
Przyjmując tą teorię za właściwą, pozbywamy się też złości i nienawiści i uczymy się wybaczania - zrozumienia, bo jeśli ktoś zamorduje nam dziecko to trudno mu za to dziękować ale łatwiej wybaczyć zakładając, że tak było wcześniej umówione w celu płynącej dla nas wszystkich nauki.
[/quote
Na ja tako to rozumię i bardzo chciała bym sie nie myslić,bo latwiej jest wtedy znieść i zrozumieć czyjeś "naganne" zachowanie.
Zdrówka zyczę
Doczytalam do końca,ale to nie na moja glowe
Przedstawie o co mi chodzi ,ale tak po "chłopsku"
Czyli:
Dusze zanim sie wcielą umawiaja sie ze ojciec,mąż bedzie alkoholikiem,bedzie ich ganiał z siekierom,syn zacznie topić rozpacz w wódzie i albo wyjdzie z nalogu,albo nie?
Ojciec ma byc draniem,zeby syn uzaleznil sie i pokonal nałóg bo pokonanie nałogu jest dla syna załozeniem jak jeszcze był Duszom.
Jezeli pokona to ok,podnosi swoje wibracje,a jak nie pokona,to lipa i znów musi sie kiedys narodzic,zeby pokonać jakiś tam nałóg.
A co z ojcem tyranem?
Jest on w koncy zly czy nie jest?
To samo pytanie tyczy sie mordercy.
Zamordowal ale jest ok,bo zamordowany tego chciała,a rodzina zamordowanego zeszła na ziemie zeby nauczyć sie wybaczania?
Jezeli alkoholik jest ok i morderca tez,to znaczy ze nie zrobili sobie zlej karmy i nie będą oni znów mordowani i ganiani przez ojca alkoholika w przyszlym wcieleniu?
Saro jak mozesz to napisz to tak jednym zdaniu.
CZY CI ZLI są zli czy nie?
Im wiecej czytam tym mam większy mętlik w głowie i mniej wiem
Podziwiam Twoja wiedzę.Musi cie to bardzo pasjonować
Ewus, może przedstawie to tak : jest sobie pewien plan lekcji, który dotyczy wszystkich dusz, i wynika z kolejnego poznawania kolejnych możliwości wszystkich ciał energetycznych.
Na jego bazie opracowywuje się pewne założenia na zycie danej duszy . Zazwyczaj elementy tego planu wychodza podczas rozmów duszy z jej Opiekunem duchowym .
Niezaleznie o d tego dana dusza sama sobie przemysliwuje, co chciałaby przezyc, doświadczyc w nastepnym wcieleniu .
W wyniku tych rozmów i analiz dusza godzi się na pewien ‘szkielet’, zarys, pewna ‘ konstrukcję’ jej przyszłego zycia, którą wypełni szczegółami już na Ziemi .
W sali planowania wcielen , na ekranach, ta dusza zaczyna ogladać możliwe scenariusze tego jej przyszłego zycia, ale już biorąc pod uwage udział róznych wibracyjnie dusz w jej zyciu .
Wtedy widzi, co może się prawdopodobnie zdarzyc w jej zyciu , przy wzorcach tych dusz, które są wynikiem realizacji ich własnych planów …widzi, jak te dusze z tymi ich wzorcami mogą wpłynąc na jej życie … …..ale to jest dalej tylko prawdopodobieństwo, choc czasami bliskie pewnosci .
Bo to my tutaj, na Ziemi, nasza wolna wola, możemy zmienić to prawdopodobieństwo na mniejsze lub wieksze.
I załozmy ta dusza widzi swoje zycie z udziałem innej duszy , która tez sobie planuje opanowanie nałogow, jak ona sama . Widzi na ekranach prawdopodobienswto zachowania się tej duszy, gdyby była jej ojcem , widzi wiele możliwych wariantów jego zachowania wobec siebie ….i jezeli jakiś jeden wariant odpowiada jej planom, decyduje się poprosic tą dusze o bycie jej ojcem …..
Czyli dusza jej ojca nie planuje sobie swiadomie ‘skrzywdzic ‘ dusze swego syna, to ‘skrzywdzenie’ wynika z prawdopodobieństwa powstania u obu dusz konkretnych wzorców, które jednej z nich maja dać planowane przez nia doświadczenie …
Czyli to, co planuje sobie dusza ojca , to tylko nałóg, i jego opanowanie …..a wzorce, które będzie miała jako alkoholik, ‘przy okazji’ spowoduja skrzywdzenie duszy syna ….ale dusza ojca najchętniej by go wogóle nie skrzywdziła , najchetniej by takszybko przerobiła własny nałóg, aby nikogo nie skrzywdzic..takie ma intencje ..jednak prawdopodobienstwo mowi o tym, ze moga sie jej plany przestania picia tak szybko nie udac , i to wlasnie chce wykorzystac ta nasza dusza .... ...
Tej duszy ojca będzie przykro jeszcze w niebie, ze swoimi potencjalnymi wzorcami może skrzywdzic inna dusze ….ona nie ma w sobie intencji skrzywdzenia tej duszy ……ona chce tylko przerobic sama swoje lekcje opanowania nałogów , i to powoduje, ze PRZY OKAZJI jej lekcji rysuja się możliwości, aby inna dusza cos przerobiła …..dlatego z cięzkim sercem się zgadza, aby sytuacje, którą sama wytworzy, ktos inny wykorzystał dla siebie, dla przerobienia swoich lekcji …
A ta druga dusza tez nie chce się skrzywdzic, liczy, ze szybko przerobi lekcje opanowania nalogów, ze szybko z niego wyjdzie ….
Czyli dusza ojca alkoholika czyni ‘zło’ w momencie krzywdzenia swojego syna na Ziemi , ( czyli powoduje czasowe obniżenie wibracji kogos , za kogo jest odpowiedzialna ) , jednak nie jest to ‘BEZWZGLEDNE ZŁO ' .
Bo 'bezwglednym złem' byłoby, gdyby dusza tego ojca , będąc całkowicie swiadoma istnienia czegos takiego , jak swoje wzorce, i będąc świadoma skutków ich dzialania, nadal planowała swiadomie skrzywdzenie kogoś , dla samego faktu skrzywdzenia ….
( Taka sytuacja jest tylko teoretyczna, bo nie ma duszy, która krzywdzi innych czy siebie, nie mając negatywnych wzorców ….
Nawet przysłowiowy Szatan krzywdzi tylko dlatego, ze ma nieuswiadomione ‘negatywne’ wzorce, które to powodują. )
A Dusza , a właściwie Duch całkowicie bez negatywnych wzorców to Najwyzszy …. )
Co do zla jeszcze , to dobrze go wg mnie rozważać w kategoriach czynów, nie ludzi …
Czyli : ’zly’ ( niskowibracyjny’ ) czyn, a nie ‘zły’ człowiek )
buzka
Bo nie doświadczenie nałogu, ale jego opanowanie, jest celem każdej duszy .
a co jeśli przed "śmiercią" nie uda nam się opanować nałogu i np. upojeni alkoholem zejdziemy z tego świata, nie w pełni świadomi tego co się stało...
czekają nas następne wcielenia do momentu aż zapanujemy nad danym problemem - dobrze zrozumiałam?
Czyli jeśli jesteśmy bardziej świadomi tego co sobie do przerobienia na to wcielenie założyliśmy i uda nam się to wykonać lub opanować przed zakończeniem, bardziej prawdopodobnym jest, że z tym problemem już nie będziemy musieli się borykać przy kolejnych pobytach na ziemi.
Dokładnie tak uwazam , Błekitna
Z tego, co wiem, jest opracowany bardzo precyzyjny plan lekcji duchowych, przyporzadkowanych do kolejnych naszych czakr, i kolejnych ciał energetycznych .
A poznanie mozliwości tych cial jest nam niezbedne, tak samo, jak niezbedne jest dziecku na Ziemi poznanie mozliwosci ciala ludzkiego .
Bo w koncu przecież naszym celem jest SAMODZIELNE ZYCIE W ZASWIATACH, i stwarzanie własnych swiatów , a jak tu stwarzac, skoro bysmy wczesniej nie poznali siebie i swoich mozliwosci.. jak tu stwarzac, jak sie nie zna praw energetycznych, ustalonych przez Najwyzszego, i skutków karmy, ktora i tam działa, gdy działamy wbrew tym prawom ...
Gdy przerobimy wszystkie mozliwe lekcje, doświadczymy wszystkiego, co chcemy , jestesmy wtedy jakby na etapie ziemskiej matury, czyli etapu, potwierdzajacego naszą 'dorosłośc'.
Otrzymujemy wtedy zgodę na WOLNOŚĆ BYTOWANIA< GDZIE TYLKO CHCEMY w Zaświatach , wolnosc, którą Kosciół Katolicki nazywa ZBAWIENIEM ABSOLUTNYM ( w odróznieniu od 'zbawienia częsciowego', czyli zbawienia od koniecznosci wcielen na Ziemi ) .
ciepełko
Nie wszystkie "złe" rzeczy które sie wam przytrafiają wybraliscie dla siebie sami.Nie w sensie świadomej decyzji.Są za to waszym dziełem bez wyjątku.
Tworzeniu oddajecie sie bezustannie.W każdej chwili, w każdej minucie.Każdego dnia.(...) powołujecie do istnienia nowe manifestacje dosłownie z predkoscią myśli.Sytuacje, zdarzenia, okolicznosci i warunki-wszystkie są tworem świadomosci.Nawet indywidualna świadomosć ma wystarczającą moc.A potem przyglądacie sie konsekwencjom i decydujecie Czym Jestescie w stosunku do powstałej sytuacji.
Nie ma w swiecie ofiar, ani oprawców.Ani też nie godzą w ciebie wybory dokonywane przez innych.Na pewnym poziomie swiadomosci wszyscy wspolnie powołaliście do istnienia to ,czego nie znosicie-a stworzywszy owa rzecz ,tak jakbyście ja wybrali.(...)
Dopóki żywisz przekonanie ze cos ci "to robi",pozostajesz wobec tego bezsilny.Z chwilą przyznania ,że to ty jesteś za to odpowiedzialny,nabierasz mocy aby to zmienić.O wiele łatwiej zmienić to ,co robi sie samemu, niż to, co robi inny.
Pierwszym krokiem prowadzącym do zmiany czegokolwiek jest uznanie ,ze to ty sam doprowadziłeś do jego zaistnienia w takiej właśnie postaci.Jeśli nie potrafisz wziać za to osobistej odpowiedzialności ,zgódź sie na to, ponieważ rozumiesz ,ze Wszyscy Jesteśmy Jednym.
Istnieje tylko jeden powód wszelkiego działania:pokazanie światu ,Czym W Istocie Jestes.Ujęte w ten sposób zycie słuzy wyrazeniu Jaźni.Za posrednictwem zycia stwarzasz siebie,Jakim W Istocie Jestes.(...)
Jeśli chcesz, aby twoje życie wiernie ciebie przedstawialo, postaraj sie zmienić ,to co nie pasuje do obrazu ,jaki chciałbys zachować w wieczności.
Zacznijmy od Celu.
Wszelkie zdarzenia, doswiadczenia mają za zadnie stworzenie sposobności.Są sposobnością , niczym mniej , niczym więcej.Błędem jest upatrywanie w nich"sprawki szatana","zrządzenia niebios","kary Boskiej" itp.To zwyczajne Zdarzenia i Doświadczenia-coś co sie dzieje.Znaczenie nadaje im to, co o nich myślimy,jak wobec nich postępujemy,jacy w stosunku do nich jesteśmy.
Zdarzenia i doświadczenia to sposobnosci,które do siebie przyciągasz-tworzysz sam albo zbiorowo,za pomocą świadomosci.Świadomość wywołuje doświadczenie.Ty próbujesz wznieść swą świadomość na wyższy poziom.Przyciągnąłeś do siebie twe sposobnosci ,aby wykorzystać je jako narzędzia do tworzenia i doświadczania Kim W Istocie Jesteś.Jesteś obdarzony wyższą swiadomoscią ,niż to obecnie objawiasz.
Poniewaz jest Moja Wolą abyś poznał i dioświadczył Kim W Istocie Jestes,nie przeszkadazam ci w wyborze i wywoływaniu zdarzeń, czy doswiadczeń,które mają służyć temu celowi.Raz po raz do tej Powszechnej Gry włączają sie inni Zawodnicy-Przelotne Znajomości,Uczestnicy Poboczni,Tymczasowi Współpracownicy,Długoterminowi Wspolnicy,Krewni,Rodzina,Ukochani czy Życiowi Partnerzy.Przyciągasz te dusze do siebie sam,a one ciebie.To wzajemne i twórcze doznanie, wyrazające zyczenia i wybory obu stron.
Nic nie wydarza sie przez przypadek.
Zbieg okoliczności nie istnieje.
Nie ma zdarzeń losowych.
Życie nie jest dziełem przypadku.
Zdarzenia ,podobnie jak ludzie ,lgną do ciebie z twojego wyboru,aby słuzyć twoim celom.Zjawiska na szerszą skalę ,ogólnoświatowe, są pochodną świadomosci zbiorowej.
-Możesz wybrać dowolny aspekt Boskosci, jakim pragniesz być-oznajmił Bóg Duszyczce-Jestes Absolutną Boskościa.Jakiego Jej aspektu pragniesz teraz doswiadczyc jako siebie?
-Mam co do tego wybór?- dopytywała sie Duszyczka.
-Tak, możesz doświadczyć dowolnego aspektu Boskosci przez siebie i jako siebie.
-W takim razie wybieram Wybaczanie.Chcę doświadczyc Wybaczającej Strony Boga.
Powstał jednak pewien problem.Nie było nikogo,komu można by wybaczyć.Dziełem Boga była sama Doskonałość i Miłość.
-Nie ma nikogo, komu mozna by było wybaczyc?-nie dowierzała Duszyczka.
-Nikogo-powiedział Bóg-rozejrzyj sie dookoła.Czy dostrzegasz jakieś dusze,które ustępują ci w swej doskonałości, i w swej wspanialości?
Na to Duszyczka sie zakrecila i ze zdumieniem spostrzegła ,że otaczają ja zewsząd dusze.Wszystkie one zebrały sie tam na wieść o tym, że pewna Duszyczka wiedzie niezwykłą rozmowę z Bgiem.
-Nie widze żadnej, która ustepowałaby mi w swej doskonałości.Komu więc mam wybaczac?
Wtedy wysuneła sie z tłumu Przyjazna Dusza, która oznajmiła:
-Możesz wybaczac mi.
-Ale co?-spytała Duszyczka
-Spotkam sie z tobą w twym nastepnym zyciu i zrobię cos , co będziesz mogła mi wybaczyć-odparła Przyjazna Dusza.
-Ale co?Co takiego możesz mi uczynić ty, doskonała istota Światłości, abym musiała ci to wybaczyć?
-Och- usmiechneła sie Przyjazna Dusza-na pewno coś sie wymysli.
-Ale po co miałabys to robic?-Duszyczka nie mogła pojać , dlaczego tak doskonała istota chciała sie zniżyć do takiego poziomu , aby mogła naprawdę zrobić cos "złego".
-To proste-odpowiedziała Przyjazna Dusza-Z miłości do ciebie.Przecież pragniesz doświadczyc swej Jaźni jako Wybaczającej.Poza tym , ty dla mnie uczynilaś to samo.
-Na prawde?- zdziwiła sie Duszyczka.
-Nie pamiętasz?Byłysmy juz Wszystkim, ty i ja.Dołem i Góra, Prawym i Lewym.Byłysmy Tu i Tam, Teraz i Wtedy.Byłysmy Małym i Duzym,Męskim i Żeńskim,Dobrym i Złym. Byłysmy Wszystkim,każda z nas. Tak sie umówiłysmy wczesniej,aby każda z nas mogła doswiadczyc siebie jako Najświetniejszej Cząstki Boga.Zrozumiałysmy bowiem,że ...
W braku tego,Czym Nie Jestes,to, Czym Jestes NIE moze zaistnieć.Gdy nie ma "zimna", nie mozesz doswiadczyc 'ciepla".Gdy nie ma "smutku", nie mozesz zaznać "szczęścia",bez tego, co zwiemy "złem", nie moze wystapić doswiadczenie tego,co nazywamy "dobrem".Jeśli postanawiasz
być czymś, aby stało sie to mozliwe, gdzieś w twoim wszechswiecie musi pojawic sie tego przeciwieństwo.
-Proszę tylko o jedną rzecz w zamian-oświadczyła Przyjazna Dusza.
-Cokolwiek zechcesz! Cokolwiek!-zawołała Duszyczka.Była podekscytowana wiedząc teraz, że moze doswiadczyc każdego aspektu Boga.Rozumiała juz Wyższy Porządek.
-W chwili kiedy zadam ci cios-powiedziała Przyjazna Dusza-w chwili kiedy dopuszcze sie wobec ciebie najgorszego, co mozesz sobie wyobrazić, w tejże chwili... pamiętaj ,Kim Jestem w Istocie .
-Na pewno nie zapomnę!-obiecała Duszyczka -
zawsze będziesz w moich oczach tak doskonała jak teraz i nie zapomnę Kim Jestes, nigdy.
Czyli wyglada na to że nikt nikogo nie krzywdzi
Kiedyś podobne pytanie zadalam na forum spirytystycznym i ktos odpisał,ze część ludzi faktycznie jest "zlych" bo tak sie umawilali,ale cześć ludzi jest zlych i będą musieli to odpokutować.
Wg mnie z kolei naprawdę krzywdzimy innych , tylko wyrządzone przez nas na Ziemi 'zło' ( czyn niskowibracyjny pozostanie zawsze czynem niskowibracyjnym ) nie zawsze jest 'złem bezwglednym'.........
z tym 'złem' to jest tak troszeczke wg mnie , jak w tym przysłowiu :
'to, co nas nie zabije, to nas wzmocni'
Czyli to, co nas naprawdę ' zabije' , ale nie jako czlowieka, tylko jako dusze, mozna traktowac jako 'bezwgledne zło ', resztę mozna potraktowac - umownie - jako 'wzgledne zło' .......wzgledne, bo jednak stale i stale dodaje na swój własny uzytek do tego przysłowia słowa:
' to, co nas nie zabije, moze nas jednak mocno okaleczyc '.... i dlatego mysle, ze nie nalezy przesadzac z tym doborem sobie doświadczen ....
Co do pokuty, to jeżeli bedziemy ja definiować 'po katolicku ' , to moim zdaniem kazda dusza zawsze musi 'odpokutować' wszystkie czyny , którymi skrzywdziła innych , mimo, ze były one tylko 'wzglednym zlem' .
Bo przeciez do zakresu 'pokuty' w tym aspekcie nalezy :
1. rachunek sumienia - ocena swoich czynów ( mysli, słow, działań ) w aspekcie ich skutków wobec nas samych czy innych
2. 'zal za 'grzechy'
3. mocne postanowienie poprawy
4. spowiedz szczera - czyli 'przyznanie sie ' do nich wobec swojego Opiekuna duchowego
5. zadośćuczynienie
A te etapy wszyscy przechodzimy, niezaleznie od wyznania ....
To ' zadoścuczynienie ', z tego, co słyszałam, często sie traktuje ( choc nie w całym obszarze intenatu okołoziemskiego ) , jako takie dzialania, aby uzyskac zerowy bilans energii w stosunku do innych .
( oczywiście mozna miec plusowy bilans energii , jak ktos chce , jednak 'minusowy' bilans oznacza 'długi energetyczne', czyli inaczej koniecznośc zadośćuczyniania innym )
Inaczej : tyle energii, ile Ty ' straciłeś' /straciłas przez 'krzywdy', które Ci wyrzadziłam w danym wcieleniu , przez ktore nie zrealizowałam swoich planów , tyle powinnam Ci oddać wprost, lub podczas udzielania Ci szeroko pojetej pomocy w innym zakresie .
I tą 'energie' mozna 'oddac' przykładowo wcielając sie z jakaś osoba, pomagając jej mocno w osiagnieciu jakis jej planowanych celów, mniejszą wagę przykładając w tym wcieleniu do swojego wzrostu ....
Czyli w tym naszym przykladzie, jezeli dwie dusze załozyły sobie opanowanie alkoholizmu, i dusza ojca przerobi swój alkoholizm planowo, czyli na tyle wczesnie, ze dusza jego syna nie zdazy sie całkiem 'stoczyc', i podczas tego samego wcielenia nie dośc, ze dusza syna tez opanuje alkoholizm, to jeszcze załozy rodzine, i zrealizuje inne swoje plany, to moim zdaniem bedzie miedzy tymi dwoma duszami bilans energii zerowy ....
W tym przykładzie tyle energii, ile dusza syna ' straci' przez ' krzywdzenie ' (czynienie zła wzglednego ) na Ziemi przez duszę ojca, tyle energii dusza ojca jej 'odda' poprzez udzielanie jej pomocy w opanowaniu tego nałogu ( w wielkim uproszczeniu , bo przeciez dochodza do tego jeszcze inne relacje pomiedzy nimi )
Natomiast jezeli dusza ojca nie zdązy przerobic swojego nalogu do konca wcielenia , i nie zdązy wesprzeć duszy syna w opanowaniu przez niego jego nałogu, i syn nic nie przerobi w swoim zyciu ,a nawet jego energia bedzie niszczona przez negatywne wzorce, które ma w sobie w wyniku dzialan duszy ojca, to bilans energii pomiedzy nimi nie bedzie 'zerowy ', dusza ojca bedzie ' winna' duszy syna zadośćuczynienie w nastepnych wcieleniach ...
Wiem jednak, ze nie zawsze wiemy o takim podejsciu do energii, nawet bedąc w 'niebie ', i nawet planujac sobie przyszle wcielenia .....
ciepełko
Widzę,że temat bardzo sie rozrósł.Weszlismy juz w glębszą filozofię.
Ja osobiscie przychylam sie do koncepcji takiej,że przychodząc na ziemię -owszem przychodzimy w celu rozwoju duchowego,ale nie poprzez nauke tylko poprzez doswiadczenie.
Freyu, slowo 'nauka' moze sie tak 'na szybko' wielu osobom kojarzyć z taką ' nauka' ' , jakiej doświadczamy na wiekszosci przedmiotów w szkole , ale sa przedmioty w szkołach , ktorych uczymy sie od razu nie tylko 'teoretycznie', ale 'praktycznie' ( np, zajecia techniczne, czy wogóle większość zajęc w szkołach zawodowych itp ) .
Naukę tych przedmiotów zawodowych doświadczamy dwuetapowo : teoria, która tłumaczy dane 'zjawisko', i namacalne doświadczanie tego 'zjawiska'
.
Czyli przykładowo nauka ' skrawania ' sklada sie z etapu dowiedzenia sie, jakie cechy maja niektóre materialy, jak sie te cechy zmieniaja w róznych warunkach , i jak sa zbudowane obrabiarki ...w drugiej czesci tej ' nauki' uczniowie zaczynaja uczyc sie obróbki namacalnie ...
I o takiej nauce myslałam, pisząc , ze wcielamy sie tu, aby sie czegoś 'nauczyc' ....
Przykładowo : planujemy sobie naukę doswiadczenia nałogu i jego opanowania ...
I w tym zakresie doświadczamy 'praktyki' , czyli doświadczamy stanów konkretnego 'upojenia alkoholowego' , nad ktorymi to stanami zaczynamy nie miec kontroli, ale te stany musimy jednak przerwac, jezeli chcemy nauczyc sie opanować ten nałog ....
W to w stanach bycia trzezwym uswiadamiamy sobie 'teorie' , czyli to, ze jestesmy uzaleznieni, w tych stanach trzezwosci podejmujemy decyzje o przestaniu picia, i dowiadujemy się nastepnej teorii, co zrobic, aby przestac pic ....
A potem znowu doświadczamy
wprowadzania teorii w zycie ..
czyli dla mnie nauka , nawet duchowa ( czyli inaczej to tzw. 'doświadczanie sie' ) , to teoria + praktyka
Kiedy rodzimy sie, jako dusze, dostajemy nowe ciala mentalne , nowe ciała emocjonalne, nowe ciała przyczynowe, w ktorych nie ma wiedzy Najwyzszego ...nie ma w nich zadnej wiedzy, nawet teoretycznej , my ja zaczynamy odkrywac 'od zera' na nowo ....
Dla mnie okreslenie 'przypominania' sobie wiedzy oznacza to, ze kiedy bylismy ' jednym' z Najwyzszym, to tylko wtedy wiedzielismy to, co wie On cały czas ...ale w momencie odłaczenia sie od Niego dostalismy nowe odrebne ciała energetyczne , bez zadnej pamieci, bez zadnej wiedzy ....i my ja sami zaczynamy tworzyc ...
Dlatego wg mnie na nowo musimy poznac nasze ciala energetyczne, i ich dzialanie, aby wogóle poznac nasze w nich mozliwosci ( w analogii, jak niemowle musi poznac mozliwosci ciała ludzkiego )...poznajemy na nowo prawa energetyczne , jakie ustalił Najwyzszy , aby działac zgodnie z nimi, a nie przeciw nim ..itp, itd ...czyli na nowo poznajemy 'teorie i praktyke' .
Ale tak uwazam na bazie swojego doswiadczenia i swoich przemyslen, Ty, Freyu, mozesz miec ( i na pewno masz ) inne doswiadczenia, i dlatego inne wnioski ......i to wszystko jest wg mnie ok, ciesze sie, ze mozemy iśc innymi sciezkami, i miec inne doświadczenia..wazne jest, ze kazdy ma prawo do swoich opinii
ciepelko
Dla mnie okreslenie 'przypominania' sobie wiedzy oznacza to, ze kiedy bylismy ' jednym' z Najwyzszym, to tylko wtedy wiedzielismy to, co wie On cały czas ...ale w momencie odłaczenia sie od Niego dostalismy nowe odrebne ciała energetyczne , bez zadnej pamieci, bez zadnej wiedzy ....i my ja sami zaczynamy tworzyc ...
Otóz ja uwazam ,ze nasze Dusze nigdy nie odłączają,(oddzielają sie) od Niego.Schodzimy na Ziemie majac w sobie czastkę Boga i dusza o tym wie i o wszystkim pamieta. To tylko nasz umysł powoduje(mylne) odczucie oddzielenia od Boga.
Przytulasy
Saro , piszesz,że planując swoje życie przed wcieleniem dusze nie zakładają ,ze w życiu fizycznym jedna zazna "zła" od drugiej.
Nie wszystkie "złe" rzeczy które sie wam przytrafiają wybraliscie dla siebie sami.Nie w sensie świadomej decyzji.Są za to waszym dziełem bez wyjątku
czyli wiele 'zła' jest naszym dzielem, bo jest wynikim naszych mniej lub bardziej świadomych wzorców...
starsze dusze , korzystajace swobodnie z planu przyczynowego, czasami sobie planują pewne sytuacje, ale w sposób ( ponoc ) podobny do tego naszego 'ojca alkoholika' ....
buziol
ps. 'Boga' w Walschu tez uwielbiam
Freya napisał:
Otóz ja uwazam ,ze nasze Dusze nigdy nie odłączają,(oddzielają sie) od Niego.Schodzimy na Ziemie majac w sobie czastkę Boga i dusza o tym wie i o wszystkim pamieta. To tylko nasz umysł powoduje(mylne) odczucie oddzielenia od Boga.
Przytulasy
Dla mnie my, jako dusze, jestesmy połaczeni z naszym WJ, nasza duszą, wrzecionem swiadomosci...nasze WJ jest połaczone wrzecionem swiadomości ze swoim WJ...WJ tego WJ jest połaczone wrzecionem swiadomosci z jeszcze Wyzszym Ja .....Moen dotarł do ósmej generacji WJ, jak on nazywa 'Inteligencji Planujacej', i jeszcze nie dotarł do Najwyzszego ...
( dusza, z która rozmawiał Walsch, tez przekazywała, ze sama jest częscia ciała jeszcze wyzszej istoty )
Kazda dusza, w momencie 'stworzenia' przez Boga dostaje nowe ciała energetyczne ....kazda jest Jego czescia, częscia Jego ciała, ale ma swoje ciala energetyczne , które na początku 'stworzenia' nie zawieraja zadnej tresci
Nawet my sami, kiedy dzielimy swoja energie na jakiejś wcielenie, 'dajemy' tej czastce naszej duszy nowe ciala energetyczne , bez zadnej wiedzy ...( fajne fragmenty u Leadbeatera )
Obecna 'Jednośc', na etapie rozszerzania Zaświatów, mogłaby być rozwazana w takim aspekcie, ze wszyscy jestesmy ze soba polaczeni tymi wrzecionami , kazda dusza, ktora tylko dzieli swoja energia , aby jej czastka urodziła sie gdziekolwiek, natychmiast łaczy sie z tą cząstka tym wrzecionem, przez ktore /dzieki któremu mozna polaczyc sie swiadomosciami w jednośc, przez które mozna posylać tym cząstkom inspiracje ....
( Czyli jednośc jest, ale tylko poprzez 'zywe' wrzeciona ....gdy wrzeciono nie łaczy duszy z jej WJ, jak tu jest u zagubionych dusz, o ktorych wspomina Moen, dusza jest 'odzielona' od Boga, bo ja nawet ze swoim WJ nie laczy to wrzeciono świadomosci
)
Kiedy zacznie sie okres kurczenia Zaswiatów, wrzeciona zaczna byc 'wciagane,' bo cząstki oddzielone na wcielenia dusz bedą wracac do swoich WJ, te WJ bedą łaczyc sie z jeszcze wyzszymi Ja, a cały proces bedzie prowadzil do połaczenia sie w Jedno wszystkich ( na ile to bedzie mozliwe ) juz bez tych 'wrzecion '....
Czyli moim zdaniem mozna powiedziec, ze jestemy teraz ' jednym', ale dzieki wrzecionom świadomosci ....gdy ich nie wezmiemy pod uwage, to wtedy mozna powiedziec - mamy osobne ciała energetyczne , mozemy skierowac nasze swiadomości kazdy w inna strone - jestesmy 'oddzieleni' ...ale w kazdym momencie mozna uzyc wrzeciona, i wtedy jestesmy 'razem ' ...
znowu to tylko moja opinia .
ps. a znowu z innej strony, kiedy bysmy rozwazali całe Zaswiaty jako cialo Najwyzszego, to z tego punktu widzenia na pewno nie jestesmy oddzieleni od Boga , bo jestemy cały czas w Jego ciele .
Czyli wazny jest aspekt, w ktorym stwierdzamy jednośc /oddzielenie od Boga , lub nie .
myślę że każdy z nas z osobna powinien indywidualnie się rozwijać czytać starając się nie przyjmować jako pewnik wizji jakiegoś guru, mieć własne przemyślenia na każdy temat, poznawać, doświadczać uczyć się jednym słowem,
jasne że wiedza innych jest nam przydatna, do naszego rozwoju, ale nie możemy przyjmować cudzych przekonań tylko wybrac swoje własne,
buziaki
Podpisuje sie pod tym podejsciem obiema rekami
czyli :
Czytajmy nie po to, by zaprzeczać i wątpić,
nie po to, by wierzyć i przyjąć za pewne,
lecz po to, by WZIĄĆ TO POD ROZWAGĘ ...
(...)
Francis Bacon
a tu slowa przypisywane zarówno Buddzie , jak i Maha Ghosanandzie :
Nie przyjmuj niczego tylko dlatego, że powiedział ci o tym twój nauczyciel,
Albo dlatego, że zostało to napisane w twojej świętej księdze
Albo dlatego, że wierzą w to miliony,
Albo dlatego, że zostało ci to przekazane przez przodków.
Przyjmij i żyj jedynie według tego, co pozwoli ci ujrzeć prawdę twarzą w twarz.
ale najfajniejsza w tym temacie jest bajka o slepcach i słoniu :
Ballada o słoniu i ślepcach
Żyło raz sześciu w Hindustanie
Ludzi ciekawych niesłychanie
I chociaż byli ślepi,
Wybrali kiedyś się na błonie,
Aby zapoznać się ze słoniem
I umysł swój pokrzepić.
Pierwszy z nich przyspieszywszy kroku,
Nos rozbił na słoniowym boku
O twardą jego skórę;
Więc do swych towarzyszy pięciu
Krzyknął: - Już wiem o tym zwierzęciu,
Że jest najtwardszym murem.
Gdy się do słonia zbliżył Drugi,
Na kieł się natknął ostry, długi,
Więc swych przyjaciół ostrzegł:
- Ach, uważajcie moi mili,
Żebyście się nie skaleczyli,
Bo słoń to ostry oszczep!
Trzeci, podchodząc do zwierzęcia,
Nie więcej miał od tamtych szczęścia:
Słoń trąbę swą rozprężał,
A on dotknąwszy trąby dłonią,
Rzekł: - Ja już wszystko wiem o słoniu,
Słoń jest gatunkiem węża!
Wtedy powiedział ślepiec Czwarty,
Bardzo ciekawy i uparty:
- Chcę wiedzieć, czego nie wiem!
I kiedy sam przy słoniu stał,
Rzekł, obejmując mu kolano:
- Już wiem, że słoń jest drzewem!
Gdy się do słonia Piąty zbliżył,
Słoń siadł na ziemi, łeb obniżył
I ruszać jął uszami;
Więc Piąty, rzecz uogólniając,
Rzekł: - Już poznałem prawdę całą,
Słonie są wachlarzami!
Nie gorszy, choć ostatni, Szósty,
Najpowolniejszy, bo był tłusty
I dał się innym minąć,
Rzekł, gdy za ogon słonia chwycił:
- Nie przypuszczałem nigdy w życiu,
Że słoń jest zwykłą liną!
I żaden z ślepców tych aż do dziś
Nie chce się z innym ślepcem zgodzić,
Część prawdy tylko znając;
Każdy przy swojej trwa opinii,
Każdy ma rację swą jak inni,
Lecz wspólnie jej nie mają.
http://www.astercity.net/~aniaposz/bajka.html
[img]http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://nicalbonic.blox.pl/resource/szczesliwa_slonica.jpg&imgrefurl=http://nicalbonic.blox.pl/html/1310721,262146,169.html%3F10&usg=__MAP4n0bzX5Bu53YwfcZgwVNkjMg=&h=365&w=249&sz=37&hl=pl&start=0&zoom=1&tbnid=sKunii6r_n7G9M:&tbnh=126&tbnw=86&prev=/images%3Fq%3Dbajka%2Bo%2Bslepcach%2Bi%2Bs%25C5%2582oniu%26hl%3Dpl%26biw%3D1021%26bih%3D502%26gbv%3D2%26tbs%3Disch:1&itbs=1&iact=rc&dur=203&ei=4SAmTeWiK4mi4QaQj8WEAg&oei=4SAmTeWiK4mi4QaQj8WEAg&esq=1&page=1&ndsp=22&ved=1t:429,r:10,s:0&tx=55&ty=65[/img
ps. 'Boga' w Walschu tez uwielbiam
To nie chodzi o to by "uwielbiać lub nie Boga w Walschu."Przytoczyłam jego ,bo akurat był mi pod reka.Ale równie dobrze mogłam przytoczyć Goldsmitha( którego uwielbiam:),Tolla lub jeszcze kogoś innego.
Ja po prostu po przeczytaniu i zapoznaniu sie z koncepcjami różnych mistyków, filozofów,ezoteryków ,którzy działali w okresie ostatnich wieków, skleiłam w całość( która ułożyła mi sie pieknie z roznych klocków)to co od nich uzyskałam i wizja swiata duchowego coraz bardziej mi sie rozszerza.I co najwazniejsze te poszczególne koncepcje ludzi którzy zyli w rożnych okresach czasowych pokrywają się.Sa oczywiście opisywane róznymi słowami, ale zmierzaja do tego samego.A co najwazniejsze mają sens, głęboki sens.
Ja wiem ze Walsch jest odbierany różnie ( od zachwytu po negacje), ale ze tylko jego przytoczyłam ,nie oznacza ,ze na nim kończa sie moje przemyslenia.
A posumowując -P.Pratnicka troche odbiega od tych moich dotychczasowych (przemyślanych i przeanalizowanych)ustaleń i stąd ta "burza mózgów".
Pozdrawiam:)
Saro ps. 'Boga' w Walschu tez uwielbiam
To nie chodzi o to by "uwielbiać lub nie Boga w Walschu."
Ja po prostu po przeczytaniu i zapoznaniu sie z koncepcjami różnych mistyków, filozofów,ezoteryków ,którzy działali w okresie ostatnich wieków, skleiłam w całość( która ułożyła mi sie pieknie z roznych klocków)to co od nich uzyskałam i wizja swiata duchowego coraz bardziej mi sie rozszerza.I co najwazniejsze te poszczególne koncepcje ludzi którzy zyli w rożnych okresach czasowych pokrywają się .
Mysle, ze wiekszośc osób na forum ma też juz taką 'spójna' wizje swiata duchowego, powstałą po sklejeniu własnych doświadczeń i przemysleń tego, czym podzielili sie z nami inni ...
'Sęk' w tym moim zdaniem, aby dzielic sie swoja 'prawda' z innymi , tak, by oni wiedzieli, ze maja prawo do swojej prawdy, ze ich prawda bedzie traktowana tak samo powaznie, jak prawdy innych, w tym prawdy autorów ksiązek ..oni sa takimi samymi ludzmi , jak my ...
( naprawde wielokrotnie spotkalam na róznych forach osoby zupełnie ze swiezym i inspirujacym spojrzeniem na wiele tematów duchowych, choc nie przeczytały większosci znanych ksiązek o duchowowsci )
I tego sie wszyscy uczymy , i nie jest to wcale łatwe , bo sporo w tym temacie powstało wzorców na Ziemi ...
Wtedy nikt nie pójdzie 'slepo' za jakims autorytetem, który w jakims miejscu sie pomylił, ale tego nie chce uznac, aby nie stracić ( w jego mniemaniu ) sławy lub szacunku ...
( MW własnie ten temat poruszyła, warto go by było gdzies rozwinąc )
buziole
Słowa Pini są dla mnie bliskie, ponieważ uważam że mamy wolny wybór, i wolną wolę, lekcje do przerobienia,
pisze to na podstawie swojego własnego doświadczenia
myslę ze kobiety katowane przez mężów, powinny od nich odejść, nie znosić tego ale to ich wlasny wybór co z tym zrobią,
a i jeszcze jedno, po rozwodzie afirmowałam wizje obfitości, dobrego życia i wymarzyłam sobie faceta...konkretnie takiego jak chciałabym aby był w moim życiu, i co ważne aby kochał mojego syna
potem pojawił sie ten sygnał jakby odbiór telepatyczny w głowie:koziorożec, ciemne oczy...
po jakims czasie poznałam kogoś, jak się pozniej okazała mojego meża,
i zanim go zobaczyłam rozmawialiśmy ze sobą przez internet nie widząc swoich zdjec, nic,
taka była kolejność,
czyli programowanie się swojego umysłu podświadomości działa,
Powiedzmy, że chcesz mieszkać na wsi, w domu z cegły. Masz jeszcze kilka życzeń co do niego.
W chwili gdy wyrażasz swoją intencję, wizualizując ten dom, jego otoczenie i szczegóły, linia wydarzeń, która ma cię do niego zaprowadzić, jest właśnie umieszczana w Focusie 15.
PŚ ( Pracownik Swiadomości ) bierze pod uwagę wszystkie twoje poprzednie życzenia, które powinien spełniać twój nowy dom. Stwarza on punkty przecięcia dla wszystkich wydarzeń, koniecznych aby dopasować jak najwięcej twoich wcześniejszych i obecnych życzeń.
Wszystko to dzieje się w momencie, gdy wyrażasz intencję i można powiedzieć, że kule zaczynają się toczyć. Już wtedy zaczyna się to dziać.
Jeśli później dodasz do listy swoich życzeń kolejne, na przykład żeby dom byl czerwony, położony nad rzeką i jednocześnie niezbyt daleko miejsca zamieszkania twoich przyjaciół, wówczas PŚ będzie miał mnóstwo pracy z przearanżowaniem tego wszystkiego. Focus 15 ma już nowe linie wydarzeń prowadzące do nowego domu, który ma jak najdokładniej spełnić twoje wymagania.
Niektóre z kul, które już zaczęły się toczyć, w chwili gdy wyrażałaś intencję po raz pierwszy, mogą wywołać wydarzenia rozbieżne w stosunku do twojego nowego, zmodyfikowanego życzenia. PŚ będzie musiał ponownie zaaranżować przebieg tych wydarzeń, tak aby jak najlepiej pasowały do twojej nowej, zmodyfikowanej intencji.
W istocie PŚ musi teraz ingerować w wydarzenia, które już nastąpiły, lub też nastąpią wkrótce. Wszystko po to, aby jak najdokładniej spełnić twoje pragnienie. Zmiany mogą wprawić cię w zakłopotanie, podczas gdy wszystko to będzie się rozgrywać w określonym czasie.
Niektóre z kul, które już się toczą, zaprowadzą cię do domu z cegły, tak jak chciałaś na samym początku, po to, żeby nagle potoczyć się w zupełnie innym kierunku, w stronę twojego nowego życzenia.
Możesz się zastanawiać, co powinnaś zrobić wobec takiego rozwoju wypadków. Na przykład mogłaś tak długo zwlekać ze zmianą swojego życzenia, że zostałaś jednak doprowadzona do domu z cegły, który był twoim pierwszym
wyborem.
Zobaczyłaś go tylko po to, żeby się przekonać, że kupił go już ktoś inny.
Dochodzisz do wniosku, że jest on doskonały, tylko niestety nie jest czerwony, nie leży nad rzeką, a na dodatek twoi przyjaciele mieszkają bardzo daleko od tego miejsca. Być może wciąż myślisz: „Ten dom był prawie doskonały, szkoda, że go straciłam".
Podczas gdy „stracenie go" tak naprawdę jest zgodne z twoim życzeniem.
Wprowadzane przez ciebie modyfikacje będą prawdopodobnie wydłużały czas czekania na znalezienie domu, który w końcu zdecydujesz się kupić.
- Co jest przyczyną tych opóźnień? - zapytała Rosalie, pomagając mi jednocześnie ponownie skoncentrować się na wywodzie PŚ.
- Niektóre z wydarzeń będących realizacją pierwszej wersji twojego pragnienia będą musiały się rozegrać, żeby ich linie dotarły w końcu do nowego punktu przecięcia, który ma cię zaprowadzić do czerwonego domu z cegły, nad rzeką i na dodatek niedaleko od mieszkania przyjaciół. Wszystko to wymaga czasu, dlatego też spełnienie się twojego życzenia przeciąga się -odpowiedziałem, przekazując Rosalie myśli PŚ.
- Niektóre z toczących się kul spowodują w życiu innych osób przecięcia linii wydarzeń, które będą się przeplatać z twoją intencją. Pojawienie się tych wydarzeń wymaga jednak czasu, ponieważ cały wzór ma być ułożony nie tylko dla ciebie, ale także dla innych osób, o ile to tylko możliwe.
- Przywodzi mi to na myśl ideę, że jesteśmy wszyscy ze sobą w pewien sposób połączeni - zauważyła Rosalie.
- Trafne spostrzeżenie. Wszyscy jesteśmy powiązani. Wydarzenia w życiu każdego z nas są wewnętrznie zależne od wydarzeń w życiu wszystkich innych osób. Cały Wzór w Focusie 15 jest przykładem tego, jak wielki wpływ na nasze życie mają te połączenia - odpowiedziałem, zaskoczony tym wglądem.
- Tak więc może powinnam przemyśleć od razu bardzo dokładnie, jaki dom jest mi potrzebny. Zanim jeszcze wyrażę jakąkolwiek intencję - zauważyła Rosalie. - Tak na zdrowy rozum.
- Właśnie o to chodzi. Kiedy myślisz o tym, czego chcesz, mogą ci wówczas automatycznie przyjść do głowy niektóre z intencji, które wyraziłaś już wcześniej.
Przypomnisz sobie, że lubisz czerwone domy, że zawsze chciałaś mieszkać nad rzeką i blisko dobrych przyjaciół. W pewnym sensie, kiedy myślisz o domu, którego pragniesz, uświadamiasz sobie intencje, które wyrażałaś poprzednio, uświadamiasz sobie linie przecinania się wydarzeń, stajesz się też bardziej świadoma całego Wzorca w Focusie 15. Dzięki temu wyrażanie przez ciebie intencji staje się procesem o wiele jaśniejszym, czytelniejszym i znacznie przyśpiesza moment, w którym trafisz do upragnionego domu.
- Więc jasno wyrażaj to, czego pragniesz, przemyśl wszystko na samym początku, wyraź intencję jeden, jedyny raz i wypuść ją? - powtórzyła Rosalie, bardziej chyba dla mnie niż dla siebie.
- Tak! Będziesz zaskoczona, jak szybko i gładko potoczą się sprawy.
Oczywiście jeśli zrobisz to dokładnie w taki sposób. Unikniesz wielu niepotrzebnych opóźnień, które powstają, gdy załoga Centrum Planowania musi zmieniać aranżację linii wydarzeń, żeby uwzględnić w nich wciąż wprowadzane zmiany. Zmiany te powodują, że manifestacja w rzeczywistości fizycznej znacznie się przedłuża, i powodują też pojawienie się po drodze bardzo mylących i niepokojących wydarzeń.
Pewne osoby są nam niejako "narzucone". Przeczytałam o przypadku faceta, który trafił do rodziny zastępczej, a jego przybrani rodzice byli bardzo surowi i wymagający. Newton robiąc regresing temu Panu odkrył,że ten Pan nie za bardzo chciał sie na to zgodzić, ale zostal przekonany do tego rozwiązania i w końcu na nie przystał.
Wobec czego wspomniany już wcześniej przez Ewę F. ojciec alkoholik niekoniecznie musiał być wybrany przez duszyczkę, z uwagi na lekcje jakie ma dusza zaplanowane do wykonania, ojciec alkoholik został do niego dopasowany:)
Znalazlaś przykład, o jakim sama myslałam , pisząc o tej duszy alkoholika .
Duszy, o której piszesz, zostały zaproponowane te osoby , ze wzgledu na lekcje, które wszystkim uczestniczacym w sytuacji 'pasowały' ...i choc na poczatku nie chciala, ale w koncu jednak sie zgodziła na to, aby byli jej rodzicami na Ziemi .
Czyli sumarycznie jej decyzja była dobrowolna , bo miała wybór - mogła odmowic . Przekonał ją potencjalny 'zysk duchowy', ktory mogła akurat z tymi duszami uzyskac ....
Ale Ci rodzice mieli byc tylko surowi i wymagajacy, co mialo dac naszej duszy konkretne zyski , ale w praktyce okazalo sie, ze mocno przesadzili z tą surowoscia ... to jest jeden z wielu dowodów na to, ze mamy wolna wole, i ze nie zawsze dokładnie realizuemy to, co zaplanowalismy ...
Spotkalam wielokrotnie osoby, o których wiem (dzieki jasnowidzeniu, ktore mi sie czasem udaje w takim zakresie ) , ze wyszly za maz /ozenili sie nie z planowanymi duszami na partnerów zyciowych , ze Opiekunowie musieli wybrac w takiej sytuacji, przy której planowanej duszy na rodziców beda dorostac ich wczesniej wspólne planowane dzieci, itp .....
Jednak i w takich sytuacjach udaje sie nam przerabiac wspaniałe lekcje duchowe ....warunenkiem jest to, abysmy tego sami chcieli, i dodatkowo otworzyli sie na pomoc z góry ...
buziole
Zresztą czytam i czytam tego Newtona i co raz więcej pytań mi się nasuwa:)
Może ktoś z Was chciałby się podzielić swoimi przemyśleniami na ten temat
Oczywiście jeżeli nie będzie to przeszkadzało w toczącej się już dyskusji
Napisalam słowa 'tez uwielbiam ' , bo wydawało mi sie, ze 'tez' masz do tej duszy pozytywne uczucia osobiste...nie mysle w tym momencie o stosunku do wiedzy tej duszy, ale do niej samej do jej mądrosci, inteligencji , wiedzy ....
to co, przymruzamy czasami oczko zartobliwie '' ?
'Sęk' w tym moim zdaniem, aby dzielic sie swoja 'prawda' z innymi , tak, by oni wiedzieli, ze maja prawo do swojej prawdy, ze ich prawda bedzie traktowana tak samo powaznie, jak prawdy innych, w tym prawdy autorów ksiązek ..oni sa takimi samymi ludzmi , jak my ... (...)
Wtedy nikt nie pójdzie 'slepo' za jakims autorytetem, który w jakims miejscu sie pomylił, ale tego nie chce uznac, aby nie stracić ( w jego mniemaniu ) sławy lub szacunku ...
Podpisuje sie pod tym obiema rękami. O to mi chodziło w całej sprawie z Prątnicką.Nikt nie moze narzucac ludziom jednoznacznie swoich "prawd",jakby był jedyną nieomylną wyrocznią. I nikt nie powinien straszyc tak jak to ma miejsce w tym przypadku.
(Pomoc ludziom powinna polegac na czym innym.)
Pozdrawiam:)
Chętnie bym oko przymrużyła ,ale sprawy zwiazane z duchowoscią, odchodzeniem, zaświatami-traktuję niezwykle powaznie, są one dla mnie zbyt ważne i jeszcze zbyt bolesne, bym mogła podchodzić do nich lekko i na zasadzie li tylko ciekawości.
Wracając do Walscha,to nie odbieram jego przekazu jako dialogu z jakąś"dobrą duszą"- i nie to chyba było zamierzeniem autora w stosunku do jego czytelnikow.
przymruzamy czasami oczko zartobliwie ''
Podpisuje sie pod tym obiema rękami. O to mi chodziło w całej sprawie z Prątnicką.Nikt nie moze narzucac ludziom jednoznacznie swoich "prawd",jakby był jedyną nieomylną wyrocznią. I nikt nie powinien straszyc tak jak to ma miejsce w tym przypadku.
(Pomoc ludziom powinna polegac na czym innym.)
Pozdrawiam:)
Freyu, ale uswiadamiasz sobie, ze to tylko Twoja 'prawda', Twoje subiektywne odczucie, jezeli chodzi o Twój stosunek do tresci umieszczonych przez Pratnicka w jej ksiazkach ?
Bo juz przykladowo mnie te same tresci ( dotyczace min. smierci naszych kolejnych cial energetycznych, czy zostawania tak długo w astralu ) juz nie przestraszyły , gdy czytalam je u Leadbeatera ....natychmiast je sobie zakonotowalam w pamieci, aby sie nie przestraszyc , gdy z moimi ciałami tak kiedys sie zacznie dziac, ze i z nich wyjde ....
Dla mnie pisanie o tym, co sie naprawde dzieje, chocby w momencie , w ktorym sie o tym dowiaduje, budziło to u mnie przerazenie, jest dobrem koniecznym, jest wspanialym darem, który ktos mi mogł dac ....
buziol, i to serdeczny, Freyu
ps. oczywiscie to wszystko powyzej znowu tylko moja subiektywna prawda w tym temacie.
Więc moze takie momenty buntu wobec czegos sa potrzebne, aby była okazja wypowiedzenia tego, co nas bulwersuje, i aby sie temu przyjrzec, i wyjasnic, a moze poprawic cos w danym temacie ?
i dlatego mysle, ze dla nas wszystkich dobrze sie stało , ze poruszyłas Freyu ten temat ...
Zapraszam wiec również innych do dyskusji
Akurat co do Walscha ,to sam tytuł ,jak i sposób prowadzenia dialogu wskazuje jasno na przesłanie autora-rozmowa z Bogiem, a nie "jakąś duszą".A oczywiscie czy czytelnik w to wierzy czy nie ,to jego osobista sprawa.
Saro ja nigdzie nie napisałam ,że Pani Wu mnie wystraszyła.
Na szczeście mam swoją koncepcję świata duchowego, do której dochodziłam latami( a teraz szukam tylko umocnienia w niej).
Ja napisałam ogólnie ,że wywód autorki ( już abstrahując od tego czy ma rację czy nie) jest bardzo straszący.
Ktoś kto nie miał kontaktu wczesniej z tą tematyką- wierząc w to wszystko i interpretując zdobyte wiadomości moze sobie zrobić wiecej złego niz dobrego( czyli efekt odwrotny od zamierzonego).
To ,ze Ty Droga Saro nie wystraszyłaś sie , nie przeraziłas, nie powinno do końca Cię satysfakcjonowac, bo pomyslałabym o tych ludziach ,którzy zareagują inaczej.
A wierz mi jest ich całe mnóstwo.
'ps. 'Boga' w Walschu tez uwielbiam',
z Twoich dalszych opinii na ten temat wywnioskowałam, ze w sumie nie 'powinnam ' zamieszczac takich opinii w tym watku, bo oznaczaja moje 'lekie' podchodzenie do spraw duchowych, a przeciez wg Ciebie Walschowi nie chodziło o to, jaka jest ta dusza , i czy jest dobra czy nie ...
Moja dyskusja na ten temat wynikała pozniej tylko z tego, ze poczulam ze moje prawa sa przez Ciebie ograniczane, ze cos wg Ciebie powinnam, a cos nie .....
Mysle, ze zasady dyskusji sa umieszczone w regulaminie forum, i nie ma dalszych ograniczen, aby czegos pisac, a czegos nie ....
Po drugie, w istocie pomyslałam o innych, czyli tak naprawde wykonalam czynnosc, o której mi napisalas, ze ' powinnam '....
Caly nastepny post poswiecilam tematowi, co mozna by wg zrobic, aby tak pisac ,aby nikogo nie straszyc ....proponowalam utworzenie nowego watka, aby umozliwic podzielenie sie ze swoimi opiniami na ten temat innych ...
Napisalam tez, dlaczego mnie podobne do jej slow nie przestraszyly , czym wg mnie włozyłam swój malenki wkład do przeciwdziałania podobnym przypadkom w przyszłosci ....bo przeciez nasi Opiekunowie czytaja wraz z nami nasze posty , i przekaza nasze uwagi Opiekunowi Pani Wu ...( a wg mnie ona na pewno je wdrozy w zycie , tak to oceniam )
Co do przypadków oceniania przez innych, ze zostali skrzywdzeni przez Pratnicka ( o czym wspominasz dalej , w odniesieniu do osob na innych forach ), dobrze by było, aby kazdy taki przypadek został gruntownie wyjasniony ...
Bo dopiero taki slowami mozna naprawde kogos skrzywdzic .... tym razem Pratnicka .
W programie tv o niej, jedna z jej pacjentek skarzyła sie, ze w wyniku jej pomocy ...schudła o dwadziescia pare kilo .....to był argument na skrzywdzenie...gdy tymczasem ta osoba schudła, bo Pani Wu przeprowadziła od niej dusze, która ta osobe opetywała do jedzenia ( sprawdzilam to sama ) ....
Wiele osób 'wytyka' Ewie Fortunie ( nie mam tutaj Ciebie na mysli, Freyu) , ze szanuje Pania Wu i docenia pomoc , ktora ona jej udzieliła ........ja podpisuje sie rowniez pod opinia Ewy...
Na innych forach spotkalam równiez namacalnie osoby, które uwazaly, ze im pomogła ...
Czyli opinie o niej nie są tak samo brzmiace . Warto sie nad tym zastanowic .
~~~~
Reasumując dla siebie tą dyskusje, uwazam, ze trafilismy na tematy naprawdę 'gorace' , nad ktorymi warto by było sie głebiej pochylic ...
Jak pomagac, jak przekazywać niektore fakty, aby inni sie ich nie wystraszyli ?
Cieszę sie, ze tak samo myslisz w tym temacie, Freyu ( a mysle, ze tak samo myslisz, bo zachęcasz do dyskusji w tym temacie )
buzka
Jeden z nich polega na tym, ze moim zdaniem łamiesz delikatnie moje prawo do wolnostojeństwa, pisząc , co powinnam a co nie ... piszesz, ze cos tam nie powinno mnie usatysfakcjonowac , i co na moim miejscu 'pomyslałabys '....
Co do przypadków oceniania przez innych, ze zostali skrzywdzeni przez Pratnicka ( o czym wspominasz dalej , w odniesieniu do osob na innych forach ), dobrze by było, aby kazdy taki przypadek został gruntownie wyjasniony ...
Nie mam upoważnienia osób ,które do mnie pisały w tym temacie, abym mogła gruntownie wyjaśniać i rozpatrywać ich kontakty z P.Wandą. Napisałam tylko o sobie i moim jednorazowym kontakcie z Jej Biurem (które przecież Ona firmuje).
No dobrze, to moze teraz zmiana tematu, bo innych moze juz przynudzać ta nasza rozwlekła dyskusja
MW zadałaś pytanie o Hitlerze , a mnie od razu skojarzyło się to ze zbiorową swiadomościa.
Jak wiemy mamy wolną wolę.No wiec Hitler też ją miał.Pojęcie "zła" które Hitler wyrządzil poszczególnym ludziom jest wzgędne.Dusze które przez niego odeszły z tego swiata taki miały plan, wcieliły sie w tym czasie i w tym miejscu.
Natomiast to co zrobil Hitler mogło zaistnieć tylko i wylącznie w skutek zbiorowej swiadomości.Na ogół zarzuca sie Hitlerowi,że manipulował grupą i na niego zrzuca cały cieżar odpowiedzialności.( Bardzo wygodnie).Niemniej Hitler niczego by nie dokonał bez poparcia milionów ludzi.Pierwszą grupą "winną" temu była społeczność Niemiec.Drugą- duża zbiorowosć ludzi, która biernie przyglądała sie tej tragedii.
Tak wiec zbiorowa świadomość stworzyła podatny grunt dla rozwoju nazizmu.Pojęcie zbiorowosci pozwala przymykać oczy na niedole innych-usprawiedliwia odwet, wojne itp.
Potworność tego co zrobił Hitler nie polega na tym ,ze dopuścił się tego na ludzkiej rasie, lecz na tym,ze ludzka rasa do tego dopuściła.
Zaskakuje tu to ,ze tak wiele osób go poparło.Jak widać świadomość zbiorowa to potężna siła ,która moze działac w rożnych celach( począwszy od szczytnych po tragiczne).Wybór należy do nas.
Sami wiec stworzylismy Hitlera, wyrósł z naszej- ludzkiej swiadomości, bez niej nie moglby zaistnieć.Przez kilka lat miliony ludzi uwazały ,że Hitler postępuje slusznie.Trzeba bylo dopiero przewartościowania przez ludzi swojego pojęcia ich własnej tożsamości, tego Kim Są i Kim Pragną Być w stosunku do Doswiadczeń Hitlera, i wtedy dopiero uznali go za niebezpiecznego wariata.
Moim zdaniem Dusza Hitlera moze być w Niebie , lub w jego wlasnym "piekiełku".A moze wcieliła sie znowu i zbiera następne doswiadczenia jako "byt fizyczny"?
Ja zastosowałam tu pewien skrót myslowy wychodzac z gory z założenia że Ty równiez jak ja dyskutując na ten temat masz na uwadze głownie dobro innych( taki był moj cel założenia tego wątku).
Nie pomyslałam ,ze Ty mozesz mysleć zupełnie inaczej .
A ja jakos tak automatycznie pomyslałam ,ze pomagając innym jesteś jakby z góry nastawiona w tej dyskusji głownie na tą opcję.
Po drugie, w istocie pomyslałam o innych, czyli tak naprawde wykonalam czynnosc, o której mi napisalas, ze ' powinnam '....
Caly nastepny post poswiecilam tematowi, co mozna by wg zrobic, aby tak pisac ,aby nikogo nie straszyc ....proponowalam utworzenie nowego watka, aby umozliwic podzielenie sie ze swoimi opiniami na ten temat innych ...
Napisalam tez, dlaczego mnie podobne do jej slow nie przestraszyly , czym wg mnie włozyłam swój malenki wkład do przeciwdziałania podobnym przypadkom w przyszłosci ....bo przeciez nasi Opiekunowie czytaja wraz z nami nasze posty , i przekaza nasze uwagi Opiekunowi Pani 'Wu' ...( a wg mnie ona na pewno je wdrozy w zycie , tak to oceniam )
A wyjasniam to drugi raz, bo nie chciałabym, aby ktos przeczytał tylko Twoje słowa, i wziął je za moją prawdziwa postawe wobec innych ...bardzo bym tez nie chciala, aby ten 'watek' krzywdził innych .....
Dlatego moze rzeczywiscie zostawmy ten temat na czas, az więcej osób wypowie sie w temacie ksiazki Wandy Prątnickiej
ps. zmieniłam post w zakresie inicjalów Pani W.
gdybyście ich słyszeli, jakimi kwotami operowali, jak zle się czułam w ich oebcności....gdy oglądałam reportaż z Pania W. - ją odbeiram podobnie,
biznes kasa biznes itd
pomyslcie treraz co by było gdyby ktoś panicznie bał się dusz/duchów i taka Pani W. mówi iż przyczyną wszystkich kłopotów są dusze w Twojej aurze czytaj : cały czas chodza za tobą duchy....
znam osoby które od tego dostały by zawału, a on atak szast prast każdemu mówi podobne rzeczy....
gdzie tu jest dobro i wrażliwość i otwarcie się na drugiego człowieka,
mówiąc takie słowa nie zastanawia się jak odbierze to jej "pacjent" jaką ma psychikę,
natomiast wiele osób myśli że Pani W. im pomogła ponieważ nasz umysł ma olbrzymią moc i jeśli ktoś przyjmie jako pewnik że już jesteś oczyszczona, jest oki, to się na to programujemy i czujemy się lepiej,
to tez moje prywatne zdanie, nie ufam jej czystym intencjom.
buziole
"....natomiast wiele osób myśli że Pani W. im pomogła ponieważ nasz umysł ma olbrzymią moc i jeśli ktoś przyjmie jako pewnik że już jesteś oczyszczona, jest oki, to się na to programujemy i czujemy się lepiej,
to tez moje prywatne zdanie, nie ufam jej czystym intencjom."
A skąd wiesz,ze to nie Pani W. pomogła,a nawet jak by nie Ona,tylko wiara czlowieka,to gdy by nie trafił na P W ,to dalej tkwil by w depresji.
Moze własnie tak miała wygladać jej pomoc? Moze człowiek musiał sam sobie pomóc?
Są pewnie osoby którym nie pomogła i takim przykładem jest moja znajoma,która myslala,ze jak ja PW oczysci to znajdzie meza.
Minely lata i nic sie nie wydarzyło,dalej jest samotna i mówi ze PW jej nie pomogła!
Wszystko zależy jakie człowiek ma oczekiwania wzgledem PW.
Mi i mojej rodzinie bardzo pomogła i nie jest to sugestia,bo mnie jest raczej trudno zmanipulować,za twarda sztuka jestem. Dzieki pani W pozbyłam sie też dolegliwosci nieznanego pochodzenia na którą ciepiałam ponad 20 lat!!! Ciagle byly szpitale szpitale i tony środków przeciwbólowych. Po oczyszczeniu ból odszedł w jeden dzień!!! Płakałam z wdzięczności!!!
Od oczyszczania minęło chyba z 6 lat i ból nie powrócił.
Pani W. i L:eszek Żądło odmienili moje zycie i bedę im za to wdzięczna do grobowej deski
Jak mozna kogos oczerniać pisząc,mówiąc- Bo ja slyszałam [łem]....
Ewus myśle ,ze do oczerniania jeszcze daleko,i błagam nie podjudzajmy sie wzajemnie.Każdy ma prawo do swojego zdania i nie rozsądzajmy kiedy kto moze krytykować, a kiedy nie moze, albo kiedy można chwalic ,albo nie można.
Ja napisałam z pełną odpowiedzialnością,że kiedy poprosiłam P. Wande o pomoc -nie uzyskałam jej, a jeszcze zostałam obrazona.
Ty napisałas,że dostałaś od Niej pomoc.
Obie miałysmy prawo to napisać, ale nie komentujmy odrębnych(przeciwnych) stanowisk.
To tez uwaga na przyszłość, bo moze dojsć kiedyś tam do podobnej sytuacji.
Myśle ,ze troszke zapedzilismy sie z emocjami.
Pani W.zapewne jest bardzo kontrowersyjną osobą i to nie tylko w naszym małym Światku Forumowym,ale również w calej Polsce.Ma wielu poplecznikow jak i przeciwnikow.Starajmy się uszanonwać zdania i jednych ,i drugich ,nie popadajac od razu w mordercze instynkty.
Jak mozna kogos oczerniać pisząc,mówiąc- Bo ja slyszałam [łem]....
Ewus myśle ,ze do oczerniania jeszcze daleko,i błagam nie podjudzajmy sie wzajemnie.Każdy ma prawo do swojego zdania i nie rozsądzajmy kiedy kto moze krytykować, a kiedy nie moze, albo kiedy można chwalic ,albo nie można.
Ja napisałam z pełną odpowiedzialnością,że kiedy poprosiłam P. Wande o pomoc -nie uzyskałam jej, a jeszcze zostałam obrazona.
Ty napisałas,że dostałaś od Niej pomoc.
Obie miałysmy prawo to napisać, ale nie komentujmy odrębnych(przeciwnych) stanowisk.
To tez uwaga na przyszłość, bo moze dojsć kiedyś tam do podobnej sytuacji.
FREJA,KOCHANIE TO NIE BYLO DO CIEBIE:)
Wiesz,ze ja nie czytam dlugich postów,wiec nie czytalam tego co napisalas.Napisalam od siebie jak ja postrzegam oczernianie innych,na podstawie wczesniejszych wypowiedzi,a potem cos mnie zainteresowalo w Twoim poście i przeczytałam go w całosci i dopiero następny post dotyczy Twojej wypowiedzi:)
Ojj,namieszalam,przepraszm,bo zle zamiesilam moje wypowiedzi.
Ewa ile może ten gość brać za sesje regresingu ?
Kiedyś wyczytałem w necie, że P. Kaczorowski brał jakieś 300zł. za godzinę.
Paul ja nie bylam na prywatnej sesji Regresingu,tylko chodzilam przez rok na zajecia Leszka gdzie pół dnia byly wyklady a drugie pól sami sobie przeprowadzalismy sesje pod okiem Leszka i innych dyplomowanych Regreserów.
Nie mama pojecia ile kosztuje platan sesja?
FREJA,KOCHANIE TO NIE BYLO DO CIEBIE:)
Wiem Ewuś,ze nie do mnie Pisałam ogólnie-szanujmy zdanie innych(MW pewnie też nic złego nie miala na mysli).
MW-i Moen, i Newton to klasyka:)
Zrob wyliczankę i na kogo wypadnie na tego bęc
oczywiście nie miałam na myśli oczernianie, ale odbiór swój własny, do tego służy forum, każdy wyraża swoje opinię więc szanujmy się na wzajem
pozdrawiam
Ha ha ale namieszalam.MW mój post tez nie byl skierowany do Ciebie bo dopiero teraz zauważyłam,ze napisalas o pani W.
Przeczytalam tylko ostatni post Sary i dla tego to wszytko napisalam.Nawet nie wiedzialm wczesniej ze piszecie o pani W.
Kazdy kto ma OSOBISTY kontakt z jakąś osobom ma prawo o tej osobie wyrazić swoje zdanie.
Mnie chodzilo o osoby które nigdy nie miały przyjemnosci kogos poznać,a obmawiaja ta osobe tylko dla tego,ze inni to robią.
Sorki,ze zle sie wyraziłam,ale w ogóle nie o Was Kochane myslałam.
Urocza ta Twoja kawiarenka,
.....żeby jeszcze kawę z rana dawali
Urocza ta Twoja kawiarenka,
.....żeby jeszcze kawę z rana dawali
taaa i dechą po plecach, dla szybszego wchlaniania wiedzy .
Urocza ta Twoja kawiarenka,
.....żeby jeszcze kawę z rana dawali
taaa i dechą po plecach, dla szybszego wchlaniania wiedzy .
Haha padlam ze śmiechu. To ja bym cala w siniakach chodziła.
Urocza ta Twoja kawiarenka,
.....żeby jeszcze kawę z rana dawali
taaa i dechą po plecach, dla szybszego wchlaniania wiedzy .
Haha padlam ze śmiechu. To ja bym cala w siniakach chodziła.
to bysmy obydwie fioletowe chodzily
Słów kilka do Freyi-to jeśli tylko po przeczytaniu książki Bytofa odrazu miałaś ld to myślę,że te ćwiczenia nawet w minimalnym stopniu spowodowały by u Ciebie ogromną częstotliwość świadomych snów.
To nie jest takie proste.Byłam na Warsztatach Bytofa.Ta cała ceremonia wstawania w nocy, nie spania (np. godzinę czytać ksiażkę, isć na spacer itp) , powtarzanie to wiele razy- to wszystko dobre dla ludzi nie pracujących, mogących zarywać noce itp.Ja jestem okropny śpioch, jak się w nocy nie wyśpie to potem nie funkcjonuje , a tu praca, czasami po kilkanaście godzin...To metoda nie dla mnie.
Te moje LD były związane tylko i wyłacznie ze zmarłą osobą i dane mi były tylko na określony kontakt z Nią. Widocznie miało ich być tyle ile było i włąsnie w tym czasie( nie wczesniej i nie poźniej). Były to niesamowite spotkania, których nigdy nie zapomnę, i które uswiadomiły mi że właśnie w snach najczęściej spotykamy się z tymi którzy odeszli, i druga rzecz: ci którzy odeszli żyją dalej.
Tak wiec Bytof spełnił wobec mnie swą role w 100%.
Ja proponuję Ci Zbyszku świetną pozycję. Napewno wciagnie Cię bez reszty. Jest nią książka Jana Brzechwy "Akademia Pana Kleksa".
cóż to chyba z mojego powodu sobie darowałeś, bo z pewnością nie potrafię niczego telepatycznie odebrać
krótkie wypowiedzi, czasem jedno zdanie - potrafi nas oświecić i osiąga lepszy skutek niż długi wykład, pozwala też czasem na bardzo głębokie przemyślenia.
.... a i brak możliwości aby ci o innych wibracjach tracili energie na swoje nic nie wnoszące opinie
jak zwykle uroczy
To wynik życiowego zgorzknienia.
Narzekania na ludzi, a nawet na ludzkość, pełne są Zbyszka teksty.
Jedyny żart jaki się Mu się zdarzył za te trzy lata u nas, to wierszyk o pierdzeniu