Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Uważacie, że zawarcie związku małżeńskiego może utrudnić nawiązanie wartościowej relacji poliamorycznej z trzecią osobą?
Mój luby, z którym jestem już 4 lata boi się, że jeśli w przyszłości wzięlibyśmy ślub (ku uciesze naszych rodziców ), to każda kolejna osoba, z którą byśmy wchodzili relacje mogła by się czuć gorsza, mniej ważna jako nie-żona i nie-mąż.
Dobry życiowy temat! Moim zdaniem wiele zależy od osób, które są takimi małżonkami. Zawsze też, można zrobić nawet kameralną ceremonię, która choć nie będzie miała mocy prawnej, to z całą pewnością symboliczną. Kiedyś byłem zwolennikiem ślubów, teraz mam wątpliwości.
Tu jest na ten temat film z polskimi napisami:
http://vod.pl/filmy-dokumentalne/zakazana-milosc-milosny-trojkat-online-za-darmo/ebnpdd
A jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie?
Ja mam watpliwosci. Tzn, wydaje mi sie, ze to dosc istotna obawa, bo za malzenstwem stoi wiele realnych rzeczy, prawo i tak dalej. To nie oznacza automatycznie hierarchii, ale z drugiej strony, moze byc trudne. Nie wiem.
I tez nie wydaje mi sie, zeby poli malzenstwa to rozwiazywaly. Tzn, przeciez i tak nie zawsze ktos chce cos takiego robic (wiazac sie w ten sposob), wiec sytuacja pozostaje, bo to, ze tego nie chce, nie oznacza, ze te obawy wyzej nie moga istniec. Nie wiem, nie wiem...
Oj tak, Tomek! Poli-małżeństwa, albo chociaż poli-związki partnerskie!
Do normalnych ślubów monogamicznych mam właśnie ambiwalentny stosunek: z jednej strony nie chciałabym zamykać naszego związku "węzłem małżeńskim" (jednak dla niektórych hasło "jesteśmy małżeństwem" działa jak raid na komary), a z drugiej strony, pracując na umowę o dzieło, uświadomiłam sobie, że łatwiej jest pod względem ekonomiczno-prawnym żyć w sformalizowanym związku - mąż mógłby mnie objąć ubezpieczeniem społecznym, miałabym opłacony NFZ od niego z pracy. Już nie wspomnę o tym, że gdyby A. trafił do szpitala, czy umarł, to obecnie na niewiele mam wpływ. Z dziedziczeniem czegokolwiek też mogło by być ciężko
Ah, no tak. Te finansowe sprawy... pewnie sam bym się złamał i zawarł, gdybym był w twojej sytuacji.
To w ogóle problem, że niektórych odstrasza? Wiem, że sam napisałem wyżej, że to może być problem, ale też napisałem że nie wiem
Skoro nie jesteście małżeństwem, to chyba nie odstrasza? Czy może mówiliście na próbe, z ciekawości jak zareagują? Czekaj, to w ogóle pogmatwane. Mówisz o sformalizowaniu z mężem... czyli mówisz, że mąż, a nie macie sformalizowanego?
Tomek, po zawarciu małżeństwa byłby już mężem, no nie?
Nie do końca rozumiem, kto na co ma reagować...
Chyba jak zaczelas mowic o tej umowie o dzielo, i ze maz, to zapomnialem, ze to tryb warunkowy.
I poszedlwszy dalej w ta strone, zastanawialem sie nad tym odstraszaniem o ktorym mowilas - ze przeciez nie jestescie malzenstwem, to nie odstrasza, nie? (i tutaj pomyslalem, ze moze nie jestescie, ale mowicie tak osobie, i to odstrasza, to ta proba o ktorej napisalem).
Wiesz co, jak sie troche dziwie. Tzn, jesli rzeczywiscie pracujesz na dzielo, i nie masz ubezpieczenia, to przeciez horror. Spadniesz ze schodow, i bedziesz musiala placic za szpital, na przyklad. Ja w ogole nie rozumiem, po co ta prawna fikcja. To chyba spadek z poprzedniego systemu, kiedy byl obowiazek pracy.
Ja to w ogole nie wiem, bo ja malo znam sie na malzenstwach. Co najwyzej jakas odleglejsza rodzina jest zalegalizowana... w sumie moglbym powiedziec, ze bardziej mnie by odstraszalo, ze ktos w ogole jest w stadle malzenskim :d
Tylko to ubezpieczenie itp. wydaje mi sie przerazajace.
Nie no, żaden tryb warunkowy.
Co do pracy, to już zmieniłam umowę na lepszą, więc już NFZ-ty i inne bzdety mam.
Poza tym mam regularnie opłacane ubezpieczenie na życie i ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków.
Wiesz Tomku, nigdy w związku poliamorycznym nie byłam osobą nową, która wchodzi w już istniejącą sieć, ewentualnie było zazębianie się dwóch już wcześniej istniejących par (znaczy moja była dziewczyna miała chłopaka i ja miałam chłopaka).
W sumie, my z A. jesteśmy i mieszkamy razem prawie już 4 lata. Może nie mamy tych obrączek na palcach, ale jednak znamy swoje humorki, nawyki, widzieliśmy się, jak byliśmy chorzy, zmęczeni i znudzeni. Faktycznie, poza względami prawnymi i ekonomicznymi (bo jeszcze kartę Multisport i prywatną opiekę medyczną miałabym tańszą), obrączki by nic nie zmieniły.
U mnie wszyscy wokół regularnie śluby biorą. Prawie wszyscy.
Kurczę, fajnie by było, gdyby wypowiedział się ktoś, kto miał/ma doświadczenie w poliamorii, gdzie 2 osoby były w małżeństwie.
Z tym doświadczeniem to spytaj Bruna Ja to nie wiem, czy ktokolwiek z Warszawskiej grupy osób które się spotykają jest w małżeństwie w ogóle. Oni są też dość młodzi.
Hej, a wiesz, że w Krakowie było spotkanie poli? Na którym bylo chyba ze 6 osób! ( małe złego początki, ale podobno sobie chwalili ). Kraków to chyba niedaleko Opola, nie?
A a propos sieci, to nie miałaś nigdy tak, że wiążesz się z jedna osobą z pary (albo po prostu z jedna osobą która ma też kogoś innego), i że tylko ty, a nie ty i twoja partnerka?
Ja akurat tak mam teraz. To znaczy, klasyczny N. Więc czuję się na siłach odpowiadać
Ja sie wypowiem, ale wiele nowego nie wniose bo swiezak jestem w tych sprawach. Mam meza, dziecko i od jakiegos czasu (3lata) coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, ze w mono sie dusimy. Mialam przez chwile przelotna milostke z kobieta z akceptacja meza, niestety dostalam kosza dosc szybko ;] ona tez zestaw maz+dziecko.
Pozniej nie probowalam, dzis sie tu zarejestrowałam, wiec czas pokaze jak nasze zaobraczkowanie bedzie wplywac na nasze zycie
układ poli jest sam w sobie odstraszający ... przynajmniej dla większości facetów . wejście trzeciego/trzeciej do sformalizowanego związku utrudnia te relacje , każdy pretekst będzie dobry by zarzucić instrumentalne traktowanie, zabawę jego/jej kosztem itp/itd
ktoś, własnie wydawało mi się, że bardziej odstraszający dla kobiety. Bo to z reguły kobietom bardziej zależy na bezpieczeństwie i stabilności. Facet, który jest "tym drugim", nie musi natomiast brać takiej odpowiedzialności za kobietę i może uniknąć bezpośredniego spotkania z napięciem przedmiesiączkowym tej kobiety.
Oczywiście to czyste teoretyzowanie, które zapewne niewiele ma wspólnego z rzeczywistością...
TomekKulesza, raz się związałam z jedną osobą w parze (dziewczyną), ale wówczas jednocześnie miałam już chłopaka. A tak, żebym wchodziła w już istniejący układ jako singielka, to nigdy.
Opole-Kraków to jakieś 200 km, więc nie aż tak blisko. Zdecydowanie do Wrocławia mam bliżej.
Nie, chodzilo mi - chyba (), o to, ze tylko ty sie wiazesz, sama, a nie ty i twoj partner - z ta nowa osoba. Nie, ze ten partner w ogole nie istnieje.