ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleAnatomia wszechswiata cz.II Wspolna proba przyblizenia Dzieki Conchi, Mgielko i Proroku za Wasze pytania. Proroku i Newdem za linki. Piotrze, Mgielko, Freyu, Conchi, Proroku i Beato za uwagi. To juz nie jest dalej moja kosmogonia. To dzieki Waszym pytaniom, uwagom i prosbom powstala ta druga czesc w takiej postaci. W postaci wspolnej proby przyblizania sobie wygladu wszechswiata. Dlatego zmienilam tytul. Schemat trajektorii planet krazacych wokol swego slonca, na kartce papieru tworzy okregi lub owale. Jest ich tyle, ile jest planet. Tylko ze slonce nie stoi w miejscu. Tez krazy stale wokol centralnego slonca swojej galaktyki. Ciagle zmienia miejsce polozenia. Planety obracajac sie kolo niego - podazaja jednoczesnie za nim. Zataczaja wiec w rzeczywistosci nie okregi, a spirale. Buduja wokol niego tyle spiral, ile jest samych planet. Kazda z takich spiral tworzy kolejny torus. Te torusy o roznych srednicach, maja wspolny srodek obrotu, ktory miesci sie w geometrycznym centrum slonca. Sciany zewnetrznego torusa tworzy planeta najdalsza od slonca. Sciany ostatniego, wewnetrznego torusa tworzy odpowiednio planeta polozona najblizej slonca. Suma tych wszystkich scian torusowych tworzy warstwowy torus wokolsloneczny, ktory nie jest zamkniety jak opona kola, lecz rozwija sie w spirale. Jest to sloneczny torus podstawowy 1(S). Jego srodek nie jest jednak pusty jak w oponie, gdyz wypelnia go lina trajektorii slonca. Torus podstawowy 1(S) wyglada jak wijacy sie spiralnie obly waz o tylu skorach ile planet ma uklad. W srodku ma on trzon swego ukladu pokarmowego - slad podazajacego srodkiem i ciagnacego caly uklad slonca, ktore go tez zywi. Dlaczego ten waz tez wije sie spiralnie ? Bo slonce rowniez nie krazy po zamknietym kregu, gdyz z kolei samo podaza za swoim, tez wedrujacym centralnym sloncem galaktycznym. Analogicznie czynia inne slonca typu 1(S) w tej galaktyce. Tak wiec wszystkie slonca "opatulone" swoimi torusami typu 1(S), okrazajac swoje centralne slonce galaktyczne - tworza swoimi spiralnymi obrotami, wielowarstwowy torus drugiej generacji, torus galaktyczny typu 2(G). Ten typ torusa ma o wiele wiecej warstw. Ma ich tyle, ile ukladow torusowych 1(S) ma galaktyka. Czyli ile ukladow slonecznych wchodzi w jej sklad. Multiwarstwowy torus slonca galaktycznego typu 2(G), buduje z kolei wraz z innymi torusami galaktycznymi - torus megagalaktyczny 3 generacji 3(M). a warstw ma tyle, ile galaktyk wchodzi w sklad danej megagalaktyki. Analogicznie : suma torusow megagalaktycznych buduje torus 4 generacji 4(SG) - torus supergalaktyczny. Splatanie takich splotow w sploty kolejnych splotow ma postac fraktalna. Obraz tego ogromu latwiej sobie wyobrazic zaczynajac od nitki, a nie od razu od weza z upakowana gesto i skomplikowanie zawartoscia. Lepiej z poczatku zignorowac zawartosc nitek. Narazie skrecamy spiralnie nitki we wlokna. Te skrecamy w linki, a nastepnie w line. Gdy przekroi sie taka line - widzi sie poprzeczny przekroj fraktala. A w nim przekroje pojedynczych nitek, ktore zlozyly sie na line. Taki przekroj poprzeczny lodygi z widocznymi przekrojami jej wlokien. W koncu ona tez ma budowe fraktalna. Ale kazda z tych nitek, to rozwijajaca sie historia jednego ukladu slonecznego. A kazdy kolejny przekroj w gore, lub w dol - to czytanie w kronice Akaszy. Gdy wystarczajaca czesc danego ukladu fraktalnego zdola podwyzszyc swoje wibracje do okreslonej granicznej, to z fraktala wyrasta nowa galazka nowych mozliwosci. Gdy rozwija sie dalej, staje sie galezia, potem konarem. Tak moze sie dziac i w innych punktach pnia. Drzewa przynajmniej to potrafia. Oczywiscie konary i galezie tez moga sie rozgaleziac, gdy spelnione zostana warunki wzrostu. Gdy pierwszy raz zdolalam to sobie wyobrazic w calosci i w zwiazku z tym skojarzyc z prastarym okresleniem "drzewo zycia", to myslalam ze serce nie wytrzyma zachwytu. Nie trzeba ciac tego drzewa, by dostac sie do przekroju. Teoria strun dowodzi, ze energia rozchodzi sie nie ciagle, tylko porcjami, pomiedzy ktorymi sa przerwy. W okreslonych sekwencjach w dodatku. Stalych. Regularnych. A wiec od razu kazdy slad istnienia narasta warstwowo. Ale i regularnie, wedlug regul. Pomiedzy sladami istnienia pusto, i tam, w tych przerwach, mozna pakowac warstwowo inne swiaty, ktore buduja warstwy swego zaistnienia w innych sekwencjach. I tak mozna sie przenikac nie zahaczajac o siebie. Ba, nawet nie wiedzac o sobie. Mozna tez poszukiwac harmonii tych sfer, ich muzyki. Ale tak mozna i wedrowac po dokonanej juz historii (z naszego punktu widzenia), jak i jeszcze niby niedokonanej. I z tej wlasciwosci korzystac, wybierajac czasy wcielen. To tyle w tej czesci. Porcja jest dosc duza. Nie chce nikogo oszolomic iloscia nie do strawienia.kilka rzeczy, które dostrzegłamPrzydziały na spotkaniu organizacyjnym a rzeczywistośćCo jest potrzebne z rzeczy osobistych w SP?Limity a rzeczywista liczba przyjętychRzeczywistość mamy smutną.rzeczy na bazarekczy można sprawdzić swoją liczbę pkt podczas rekrutacji?Jak byś miał 100% wpływu na swoją ścieżkę kariery to...?Jak ocenić swoją sytuację
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

"Stan cierpienia jest skomplikowany, ponieważ ego, starając się zwalczyć ból, odrzuca myśl, że znaleźć rozwiązanie jest równie prosto, jak nauczyć się istnieć. Wszystkie kroki, które nie pozwalają ci się przywiązać się do jakichkolwiek komplikacji, zbliżą cię do prostego stanu uzdrowienia. Komplikacje występują w formie myśli, uczuć, przekonań i subtelnych energii oznaczających obecność ukrytych wątpliwości emocjonalnych i oporu.
Wykonując opisane niżej ćwiczenie, wybierz jakiś element swojego życia, który wywołuje w tobie niepokój, dyskomfort lub ból. Może to być coś, co trwa latami albo co wybija się na pierwszy plan właśnie teraz. Nieważne, czy będzie to element fizyczny, czy nie, ale jeśli wybierzesz chroniczne zaburzenie fizyczne, nie traktuj tego ćwiczenia jak lekarstwa - zajmujemy się teraz tylko schematami postrzegania, które każą ci uporczywie trzymać się cierpienia.
Przez następny miesiąc co dzień posiedź przez pięć minut w samotności, spokojnie zastanawiając się, jak możesz usunąć następujące komplikacje.

Nieład. Chaos jest skomplikowany, a porządek prosty. Czy w twoim domu panuje bałagan? Czy na twoim biurku leży wysoki stos papierów? Czy pozwalasz innym bałaganić, ponieważ wiedzą, że nie obarczysz ich odpowiedzialnością? Czy zgromadziłeś już tyle rupieci, że twoje otoczenie wygląda jak archeologiczny zapis twojej przeszłości?

Stres. Każdy czuje napięcie, lecz jeśli nie potrafisz w pełni rozładować w nocy swojego dziennego stresu i przywrócić spokojnego, skupionego i przyjemnego stanu wewnętrznego, to jesteś przytłoczony stresem. Zastanów się, jakie czynniki powodują takie napięcie. Czy jest to dojazd do pracy? Czy wstajesz zbyt wcześnie i się nie wysypiasz? Czy ignorujesz oznaki zmęczenia? Czy twoje ciało jest wyczerpane nadwagą lub tym, że wygląda niekształtnie? Wypisz te najbardziej stresujące czynniki i pracuj nad tym, aby je zredukować, aż będziesz wiedzieć z całą pewnością, że nie odczuwasz już stresu.

Cierpienie empatyczne. Zaangażowanie się w cierpienie innych ludzi sprawia, że sam cierpisz. Jeżeli po okazaniu współczucia drugiej osobie czujesz się gorzej, oznacza to, że przekroczyłeś linię dzielącą empatię od cierpienia. Jeżeli nie możesz być świadkiem przykrej sytuacji tak, by nie brać na siebie cudzego bólu, odejdź. Gdy tracisz z oczu granice samego siebie, wcale nie stajesz się przez to „dobrym człowiekiem”.

Negatywizm. Dobre samopoczucie to prosty stan, do którego ciało i umysł powracają w sposób naturalny.
Negatywizm utrudnia ten powrót, bo powoduje, że koncentrujesz się na swoim złym samopoczuciu. Czy zdarza ci się, że plotkujesz o innych osobach i cieszysz się z ich niepowodzeń? Czy spędzasz czas z ludźmi, którzy krytykują innych i czepiają się drobiazgów? Czy wypatrujesz nieszczęść i katastrof przedstawianych w wieczornym serwisie informacyjnym? Nie należy skupiać się na tych negatywnych źródłach - odejdź i poświęć uwagę temu, co jest bardziej pozytywne.

Inercja. Polega na tym, że ulegasz starym przyzwyczajeniom i uwarunkowaniom. Bez względu na to, co jest przyczyną depresji, zdenerwowania, traumy, niepewności czy żalu, stany te przedłużają się, jeśli przyjmujesz bierną postawę. „Tak już musi być” - to jest motto inercji. Uświadom sobie, że nicnierobienie to sposób na to, byś dalej utrzymywał sytuację taką, jaka jest. Czy siedzisz i rozmyślasz nad swoim cierpieniem? Czy odrzucasz pożyteczne rady, zanim jeszcze się nad nimi zastanowisz? Czy widzisz różnicę pomiędzy kurczowym trzymaniem się swoich uczuć a intencją ich uzdrowienia? Przeanalizuj rutynowość swojego cierpienia i postaraj się ją przełamać.

Toksyczne znajomości. W twoim życiu obecne są tylko trzy kategorie ludzi: ci, którzy pozostawiają cię samemu sobie; ci, którzy ci pomagają, i ci, którzy cię krzywdzą. Pierwsi uważają twoje cierpienie za nieprzyjemne lub niedogodne - wolą zachowywać dystans, aby sami czuli się lepiej. Ludzie, którzy ci pomagają, mają siłę i wolę, by zrobić z twoim cierpieniem coś więcej niż ty sam. Ludzie, którzy cię krzywdzą, chcą, by sytuacja nadal się utrzymywała, bo nie zależy im na twoim dobrym samopoczuciu. Policz uczciwie, ile jest w twoim życiu osób z każdej z tych kategorii. Ale nie chodzi tu o przyjaciół i kochających członków rodziny. Oceń wyłącznie tych pozostałych, bo to oni mają związek z twoimi problemami.

Kiedy już policzyłeś, przyjmij następującą postawę:

Nie będę już mówić o swoich kłopotach nikomu, kto chce pozostawić mnie samemu sobie. Nie jest to dobre ani dla mnie, ani dla takich ludzi. Nie chcą oni pomagać, więc nie będę ich o to prosić.

Będę dzielić się swymi problemami z tymi, którzy chcą mi pomóc. Nie będę odrzucać szczerych ofert pomocy, kierując się dumą, niepewnością czy też zwątpieniem. Poproszę te osoby, aby towarzyszyły mi w moim uzdrowieniu, i pozwolę im w większym stopniu uczestniczyć w moim życiu.

Oddalę od siebie osoby, które chcą mnie ranić. Nie muszę się z nimi konfrontować, obarczać ich winą ani uznawać za przyczynę moich nieszczęść. Nie mogę jednak dopuścić, aby wywierały na mnie swój toksyczny wpływ. A jeśli będzie to oznaczało, że lepiej trzymać się od nich z daleka, tak uczynię.

Przekonania. Zbadaj ewentualne motywy, które każą ci chcieć cierpieć. Czy zaprzeczasz temu, że coś jest nie w porządku? Czy uważasz, że lepiej wyglądasz w oczach innych osób, jeśli nie pokazujesz, iż zostałeś zraniony? Czy cieszy cię to, że zwracasz na siebie uwagę, kiedy źle się czujesz lub jesteś zestresowany? Czy czujesz się bezpiecznie, gdy jesteś sam i nie musisz podejmować trudnych decyzji? Systemy przekonań są złożone - składają się na owo ja, które chcemy pokazywać światu. O wiele prościej jest nie mieć przekonań, to znaczy podchodzić z otwartością do życia takiego, jakim
ono jest, kierować się własną wewnętrzną inteligencją zamiast ustalonymi osądami. Jeśli zauważysz, że twoje cierpienie cię blokuje, że wciąż wracasz do tych samych starych myśli, oznacza to, że więzi cię twój system przekonań. Możesz się z niego uwolnić tylko wtedy, gdy porzucisz potrzebę, aby uparcie przy nich obstawać.

Energia i doznania. Liczymy na to, że jeśli doznamy bólu, ciało nas o tym poinformuje, ono jednak, podobnie jak umysł, opiera się na znanych mu schematach. Hipochondrycy biorą każdą oznakę dyskomfortu za wyraźną informację, że są poważnie chorzy. Ty również sugerujesz się znanymi ci wrażeniami i wykorzystujesz je, aby utwierdzić się w swym cierpieniu. Na przykład wielu ludzi cierpiących na depresję zinterpretuje swoje zmęczenie właśnie jako sygnał depresji. Ponieważ kiepsko w nocy spali lub są przeciążeni pracą, uznają swoje wyczerpanie za depresję. Sposób radzenia sobie z takimi doznaniami polega na tym, aby ich nie interpretować. Zamiast być smutnym, spójrz na to jak na energię smutku. Smutek, podobnie jak zmęczenie, ma swój cielesny składnik, który można pozbawić mocy oddziaływania. Zamiast się niepokoić, zajmij się energią niepokoju. Wszelkie rodzaje energii można rozładować w taki sam sposób.

Usiądź spokojnie, weź głęboki oddech i skup się na swoim fizycznym doznaniu.

Koncentruj się na tym doznaniu bez jego oceniania, po prostu bądź z nim.

Pozwól, by swobodnie wypływały na powierzchnię wszystkie odczucia, myśli i energie, które tego zechcą - często oznacza to, że trzeba się wsłuchać w głos swojego niepokoju, gniewu, strachu
i poczucia krzywdy. Niech te głosy mówią, co mają do powiedzenia. Słuchaj i staraj się zrozumieć, o co chodzi.

Obserwuj, jak ta energia się rozprasza. Nie wymagaj zupełnego rozładowania. Przyjmij, że twoje ciało uwolni tyle nagromadzonej energii, ile zdoła.

Po upływie kilku godzin albo na drugi dzień powtórz całą tę procedurę.

Wygląda to może na surowy reżim, ale przecież masz poświęcić temu tylko pięć minut dziennie. Małe kroki prowadzą do wielkich osiągnięć. Prosty stan świadomości to dla natury stracona pozycja; cierpienie i komplikacje, które go uaktywniają, są nienaturalne - to strata energii na zachowywanie całej tej złożoności. Dążąc codziennie do uproszczenia tego stanu, postępujesz najlepiej jak tylko można, by położyć kres cierpieniu przez podcięcie korzeni pod nierzeczywistością."

Deepak Chopra


Dzieki za ten tak pomocny tekst.
Rowniez unaoczniajacy, ze wiekszosc naszych problemow bierze sie z tego jak ODBIERAMY dziejaca sie rzeczywistosc : czy jako lekcje uczaca korekty reakcji, czy jako skierowana do nas zlosliwosc czyjas, czy losu...
Fajny tekst. Widzę na co muszę bardziej zwrócić uwagę
... i poswiece temu 2-3 razy dziennie 5 minut...


Może chwilowo powieś notatki z genetyki?
TEZ

Może chwilowo powieś notatki z genetyki?



dobre

ma duże szanse się urzeczywistnić

tulaski ciepłe

hi hi, Ewo mam podobnie długie posty mi nie wchodzą, no za wyjątkiem postów Grey Owl i Sary.

hi hi, Ewo mam podobnie długie posty mi nie wchodzą, no za wyjątkiem postów Grey Owl i Sary.
A teraz i moich.
Twoje Mirku dzielę na dwa
dziewczyny te kocham, to i czytać mogę bez ograniczeń
A mnie nie kochasz?
Ale lubię
A ja porządki w głowie zaczynam zawsze od ... porządków w szafach!
Zawsze działa rewelacyjnie,bo mam pełno klamotów i co porządki to wór do wyniesienia do ludzi:)
i okazuje się ze nastaje jasność myślenia,jest miejsce na nowe i wszystko leci tak fantastycznie lekko.
Lapie się już na tym ze gdy zaczynają się jakieś nastroje to znaczy ze dawno nie przemeblowywałam mieszkania a z nim mojego życia:)

dziś mam extra poukładane w szafie i kredensie,dywan nawet wyprałam no i czekam na zajawkę na temat rzucenia palenia,bo ograniczyć nie umiem.

Moja doktor proponuje mi serie zabiegów bio rezonansu magnetycznego tj.oczyszczenie,leczenie i palenia rzucenie, wstępnie mam to zrobić w lutym ale nie wiem czy biocom to faktycznie dobry pomysł. Wyczytałam mnóstwo pozytywnych ocen jak i sporo negatywnych, jednocześnie kilkoro znajomych palaczy po zabiegu rzuciło!Mi po 1 zabiegu w Polsce nie udało sie,nie zadziałało
hmmm no nie wiem co myśleć,a wy co0 o tym myślicie?

Mirku a Ciebie można nie kochać??
ja wszystkich kocham,takie moje skrzywienie:)
Dorotko, a próbowałaś może z Zybanem? Moi rodzice jakieś 7 lat temu rzucili palenie właśnie z tymi tabletkami. A palili od nastolactwa.
nie znam chociaz chyba gdzies o nich kiedys czytalam
nie lubie tabletek i staram sie leczyc naturalnie nawet gdy choruje,
no fajki to moja pieta Achillesa,od 10 roku zycia i czasem nawet do 50 sztuk dziennie:(
O Gosh, to niezły wynik. Chyba te tabletki są mniej szkodliwe, może nawet dla portfela, a skuteczne bardzo
50 szt dziennie?!
6Eur x 2paczki ( 40 papierosów) = 12 Eur/T
12Eur x 30Tagen = 360Eur
360Eur x 12Monate = 4320Eur
Za tą kwotę to można mieć 2 tygodniowe wczasy w Mexyku.
To więcej niż dwie przeciętne pensje w Deutschlandzie.
A ile przy tym szkody dla organizmu.

Nie namawiam Cię jednak do rzucenia palenia. Dzięki takim osobą moja żona ma pracę
hahahahahahaah,
1xdziennie 8.75 40 sztuk PallMall:)

finanse niestety nie sa dla mnie motywacja,niewydolnosc lekka pluc juz zaczyna przemawiac:)

czekam na zajawkę na temat rzucenia palenia,bo ograniczyć nie umiem.


Mialam podobnie do Ciebie, Dorotko : 50 papierosów dziennie przez ok. 30 lat ...
bylo cięzko, ale się udalo...

Do podjecia decyzji o rzuceniu zachęciło mnie wiele 'marchewek ' , ale i wiele 'kijów ': np. rak mojej krtani ( zobaczony w wizji ) , niechęc Opiekuna do rozmowy ze mna, gdy paliłam ( a palilam non stop) , wiedza, ze to wazna lekcja duchowa , pieniązki, które mogłam wydac na cos innego .....no i podstawowa marchewka i zarazem kijek: wolnosc od nastepnego ograniczenia , bowiem z powodu palenia nie robilam tergo, co chciałam

Dlatego pewnie chetnie powspieram innych w podobnej sytuacji , czyli trzymam kciuki, Dorotko, za Twoja decyzje, i jej dotrzymanie

ps.1
a w tym watku troche o tym, jak mnie i innym sie to udalo "

http://www.polana.fora.pl/oczyszczenia-energii-samoleczenie-chirurgia-fantomowa-egzorcyzmy,29/a-tu-mozna-przestac-palic,683.html

ps.2

Agnieszko, i z wzajemnoscia.... Twoje sny tez czytam jednym tchem
Dobrą metodą jest założenie nowych kotwic. Np. kiedy dotykamy ustami papierosa robi się nam bardzo niedobrze i mdli mnie tak jakbym chciał wymiotować.
Fortunko z heroinki naszej polskiej wyszłam bez głodu bez problemu z dnia na dzień

papierosy są nadal:)

Fortunko z heroinki naszej polskiej wyszłam bez głodu bez problemu z dnia na dzień

papierosy są nadal:)


Musiałaś malo brać,albo krótko, bo z heroiny nie wychodzi sie z dnia na dzień.
Wiesz,z papierosami jest cieżko,bo paląc w zasadzi nic nam sie nie dzieje.
Lata nam to ze smierdzimy,ze smierdzi w domu,że smierdzi z ust,bo jak my palimy to na ogół pali nasze całe towarzystwo łącznie z mężem,czy chłopakiem. Nic nam złego sie nie dzieje jak zapalimy,nie cierpia przez to nasze dzieci bo przy nich sie ograniczamy albo wychodzimy do innego pomieszczenia,nikomu w zasadzie nie szkodzimy i dla tego cięzko jest rzucic papierosy.
Mi o dziwo poszło lekko, moze dla tego ze wiedziałam,ze jestem w ciąży,że nie mogę dla dziecka, a po trzeciej ciąży rzuciłam dla siebie. Po prostu nie wróciłam do papierosów po urodzeniu.

Musisz sobie wypisać na kartce co Ci daje palenie i co jest w nich złego,ale wiem ze nawet jak wypisze sie 1000 wyrazów jaki nałóg jest beee,a tylko jedno stwierdzenie na plus,to jak nie ma silnej motywacji to i tak nic z tego nie bedzie.
Poza tym jak Ci jest ciężko rzucić,to moze najpierw ogranicz?

zapomnialam dopisać ze może by nasze wywody na temat palenia przeniśc do tematu TU RZUCAMY PALENIE czy jkos tak to było
Rzucenie palenia, to też zmiana rzeczywistości

Rzucenie palenia, to też zmiana rzeczywistości
Dokładnie tak

Może i ja dorzucę swoich parę groszy, jako paskudna palaczka
Palę teraz bardzo dużo......ale swego czasu i mi i moim paru znajomym pomogła pewna metoda......i wiem, że można rzucić palenie prawie bezboleśnie

Jako, ze jestem zwolenniczką metod naturalnych i prostych, zasadzających się na pewnych mechanizmach tkwiących w naszych umysłach, ta metoda jak dla mnie była i jest rewelacyjna. Żadnych paskudztw, żadnych środków zastępczych. Tylko zmiana myślenia i odrobina wyobraźni - naprawdę działa!!

Znowu się przymierzam do rzucenia palenia......niech no tylko się do końca ogarnę po swoich przeżyciach

To jest Metoda Allena Carra - „Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie„......więcej można nt temat znaleźć i poczytać w necie

Gorąco polecam
Wizyta w szpitalu na odziale onkologicznym również jest bardzo przemawiajaca do wyobraźni.
Albert Einstein
(...)ABY DOSTOSOWAĆ SIĘ DO SEKRETU SIÓDMEGO

Sekret siódmy dotyczy alchemii. Pod każdym względem alchemia jest magiczna. Nie zmieni się ołowiu w złoto, podgrzewając go, uklepując, formując w inne kształty lub łącząc z jakimikolwiek znanymi substancjami. Są to tylko zmiany fizyczne. Podobnie, nigdy nie doświadczysz przemiany wewnętrznej, biorąc swoje dawne ja, tłukąc je krytyką, podgrzewając ekscytującymi przeżyciami, przeobrażając swój wygląd fizyczny lub łącząc je z nowymi ludźmi. Jak więc działa magia?
Działa ona zgodnie z zasadami, które tworzą system operacyjny wszechświata. Gdy świadomie się z nimi zestrajasz, otwierasz sobie furtkę do przemiany. Wypisz te dziesięć zasad i określ, jakie mają one zastosowanie do ciebie, a potem zacznij według nich żyć. Noś je zawsze przy sobie i dla przypomnienia zaglądaj do nich co kilka dni. Lepiej uważnie skupić się na jednej zasadzie dziennie, niż starać się ogarnąć ich zbyt wiele naraz. A oto przykłady, jak możesz na co dzień stosować te uniwersalne zasady.

Wydarzenia w moim życiu odzwierciedlają to, kim jestem. Każdego dnia jedno doświadczenie odniosę do siebie. To, co przyciąga moją uwagę, próbuje mi coś przekazać. Jeśli się na kogoś rozzłoszczę, postaram się zrozumieć, że to, czego nie lubię w tej osobie, w rzeczywistości jest obecne we mnie. Jeśli jakaś głośna rozmowa zwróci moją uwagę, słowa, które usłyszę, potraktuję jako przesłanie dla mnie. Chcę odnaleźć świat, który znajduje się we mnie.

Ludzie obecni w moim życiu odzwierciedlają aspekty mnie samego. Składam się ze wszystkich osób, które są dla mnie ważne. Zamierzam patrzeć na przyjaciół i członków rodziny jak na zbiorowy obraz mnie samego. Każda osoba symbolizuje pewną cechę, którą chcę widzieć u siebie albo chcę odrzucić, lecz tak naprawdę jestem całym tym obrazem. Najwięcej wiedzy zdobędę od tych ludzi, których mocno kocham i których z całego serca nie lubię. Pierwsi odzwierciedlają moje najwyższe aspiracje, a drudzy - mój najgłębszy strach przed tym, co tkwi we mnie.

Wszystko, na co zwracam uwagę, rozwija się. Będę zapisywać, czemu poświęcam uwagę. Zacznę zapisywać w dzienniku, ile czasu spędzam przed telewizorem, przy grach wideo, przy komputerze, przy moim hobby, na plotkowaniu, przy pracy, na której mi nie zależy, przy pracy, która mnie pasjonuje, na czynnościach, które mnie fascynują, na bujaniu w obłokach i na samorealizacji. Dzięki temu zorientuję się, które sfery mojego życia się rozwiną. Wtedy zapytam: „Co w moim życiu chcę rozwinąć?”. Zrozumiem, na co powinienem przenieść swoją uwagę.

Nic nie jest przypadkowe - moje życie pełne jest znaków i symboli. Poszukam w życiu schematów. Mogą znajdować się wszędzie: w tym, co ludzie do mnie mówią, w sposobie, w jaki mnie traktują, w tym, jak ja sam reaguję w określonych sytuacjach. Każdego dnia tkam materię mojego świata i dlatego muszę wiedzieć, jaki wykonuję wzór. Poszukam znaków, które ukażą mi moje ukryte przekonania. Czy napotykam szanse na sukces, czy możliwości porażki? Odpowiedź w sposób symboliczny powie mi, czy wierzę w swoją siłę wewnętrzną, czy nie. Będę szukać znaków mówiących, w co wierzę - niezależnie od tego, czy jestem kochany i zasługuję na miłość, czy nie.

W każdej chwili wszechświat daje mi to, co najlepsze. Dzisiaj zastanowię się nad tym, jakie dary otrzymuję w życiu. Skupię uwagę na tym, co idzie dobrze, zamiast na tym, co szwankuje. Uświadomię sobie, że żyję w świecie światła i cienia. Przyjmę z wdzięcznością ogromny dar świadomości. Zauważę, że mój własny poziom świadomości decyduje o tym, jak postrzegam ów świat, który współtworzę.

Moja wewnętrzna świadomość zawsze się rozwija. W którym miejscu jestem teraz? Jak daleko zaszedłem wybraną przez siebie ścieżką? Jeśli nawet nie od razu dostrzegam swoje osiągnięcia na zewnątrz, to czy moim zdaniem rozwijam się w środku? Dzisiaj się nad tym zastanowię i szczerze sobie odpowiem, gdzie się obecnie znajduję. Doświadczę swojej świadomości nie jako strumienia myśli, lecz jako potencjału stawania się tym, kim naprawdę chcę być. Popatrzę na swoje ograniczenia z zamiarem ich pokonania.

Życie zmierza od dualizmu do jedności. Dziś chcę mieć poczucie przynależności. Chcę czuć się bezpieczny w swoim domu. Chcę sobie uzmysłowić, co to znaczy po prostu istnieć, bez potrzeby obrony i bez pragnień. Uznam strumień życia za to, czym on jest - za moje własne prawdziwe Ja. Zwrócę uwagę na te chwile bliskości z samym sobą, kiedy to czuję, że moje ,ja jestem” wystarcza, aby zawsze podtrzymywać mnie na duchu. Będę leżeć na trawie, patrzeć w niebo, odczuwać jedność z naturą i poszerzać siebie tak, aż moje istnienie stopi się z nieskończonością.

Jeśli otworzę się na silę ewolucji, przeniesie mnie one tam, dokąd zechcę. Dzisiejszy dzień przeznaczam na długie rozmyślania o sobie. Jaką mam wizję życia? Jaki związek ma ta wizja ze mną? Pragnę ją rozwijać bez żadnego wysiłku. Czy tak się dzieje? Jeżeli nie, to w którym miejscu stawiam opór? Przyjrzę się tym swoim przekonaniom, które zdają się najbardziej mnie hamować. Czy zależę od innych ludzi, zamiast brać odpowiedzialność za własny rozwój? Czy pozwoliłem sobie na to, by koncentrować się na osiągnięciach zewnętrznych jako na substytucie rozwoju wewnętrznego? Dzisiaj znowu poświęcę uwagę swojej świadomości wewnętrznej, bo wiem, że w niej tkwi impuls ewolucyjny, który rządzi wszechświatem.

Pokawałkowany umysł nie może mnie doprowadzić do jedności, ale na tej drodze muszę się nim posługiwać. Jak naprawdę rozumiem jedność? Czy pamiętam chwile, kiedy doświadczałem jedności? Dzisiaj przypomnę sobie, na czym polega różnica między poczuciem, że jednoczę się z samym sobą, a poczuciem, że jestem rozerwany. Znajdę swój centralny punkt, swój spokój, swoją zdolność płynięcia razem z prądem.
Kierujące mną myśli i pragnienia nie są prawdziwą rzeczywistością. Sprawiają tylko, że oddalam się od jedności. Zapamiętam, że myśli pojawiają się i odlatują jak liście niesione wiatrem, natomiast centrum świadomości istnieje wiecznie. Moim zadaniem jest kierować się w życiu owym centrum świadomości.

Żyję równocześnie w wielu wymiarach; uczucie, że tkwię w pułapce czasu i przestrzeni, jest tylko złudzeniem. Dziś poczuję, że wznoszę się ponad swoje ograniczenia. Zapomnę o istnieniu czasu, aby w milczeniu pobyć z samym sobą. Gdy będę oddychać, zobaczę, jak moja istota rozprzestrzenia się we wszystkich kierunkach. Kiedy pogrążę się w swojej wewnętrznej ciszy, zaproszę każdy obraz pojawiający się w mojej głowie, aby dołączył do mojej istoty. Przygarnę wszystko i wszystkich, którzy przyjdą mi na myśl, i powiem: „Ty i ja jesteśmy tym samym na poziomie istnienia. Chodź, przyłącz się do mnie poza spektaklem czasu i przestrzeni”. W ten sam sposób doświadczę miłości jako światła, które rozbłyskuje w moim sercu i rozprzestrzenia się wokół tak daleko, jak tylko potrafię sięgnąć świadomością. Gdy w moich myślach pojawią się obrazy, prześlę w ich kierunku miłość i światło. (...)

Deepak Chopra "Księga Sekretów"