ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacielepodanie o przeniesienie do stołecznej, zapis w podaniupodanie o przeniesienie z KWP w bydgoszczy do KWP w Łodzi !Bolesne sprawy narodowe (przeniesione z tematu Molly)przeniesienie z KSP do KWP Lublin pomimo lojalnościówkizłosliwy duch/przeniesiony post Joliprzeniesienie do innej jednostki (innego wojewódzctwa)Przeniesienie postepowania KWP Kraków do KSP ???Odrzucenie prośby odnośnie przeniesieniaPrzeniesienie do Opola, kila pytańprzeniesienie postępowania rekrutacyjnego do KSP
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Grey Owl
Gość

Post Wysłany: Wto Kwi 21, 2009 3:42 pm
Temat postu: Anatomia wszechswiata cz.II Wspolna proba przyblizenia

Dzieki Conchi, Mgielko i Proroku za Wasze pytania.
Proroku i Newdem za linki.
Piotrze, Mgielko, Freyu, Conchi, Proroku i Beato za uwagi.

To juz nie jest dalej moja kosmogonia. To dzieki Waszym pytaniom, uwagom i prosbom powstala ta druga czesc w takiej postaci. W postaci wspolnej proby przyblizania sobie wygladu wszechswiata.
Dlatego zmienilam tytul.

Schemat trajektorii planet krazacych wokol swego slonca, na kartce papieru tworzy okregi lub owale. Jest ich tyle, ile jest planet.
Tylko ze slonce nie stoi w miejscu. Tez krazy stale wokol centralnego slonca swojej galaktyki. Ciagle zmienia miejsce polozenia.
Planety obracajac sie kolo niego - podazaja jednoczesnie za nim. Zataczaja wiec w rzeczywistosci nie okregi, a spirale.
Buduja wokol niego tyle spiral, ile jest samych planet.
Kazda z takich spiral tworzy kolejny torus. Te torusy o roznych srednicach, maja wspolny srodek obrotu, ktory miesci sie w geometrycznym centrum slonca.
Sciany zewnetrznego torusa tworzy planeta najdalsza od slonca. Sciany ostatniego, wewnetrznego torusa tworzy odpowiednio planeta polozona najblizej slonca.
Suma tych wszystkich scian torusowych tworzy warstwowy torus wokolsloneczny, ktory nie jest zamkniety jak opona kola, lecz rozwija sie w spirale.
Jest to sloneczny torus podstawowy 1(S).
Jego srodek nie jest jednak pusty jak w oponie, gdyz wypelnia go lina trajektorii slonca.

Torus podstawowy 1(S) wyglada jak wijacy sie spiralnie obly waz o tylu skorach ile planet ma uklad. W srodku ma on trzon swego ukladu pokarmowego - slad podazajacego srodkiem i ciagnacego caly uklad slonca, ktore go tez zywi. Dlaczego ten waz tez wije sie spiralnie ?

Bo slonce rowniez nie krazy po zamknietym kregu, gdyz z kolei samo podaza za swoim, tez wedrujacym centralnym sloncem galaktycznym.
Analogicznie czynia inne slonca typu 1(S) w tej galaktyce.
Tak wiec wszystkie slonca "opatulone" swoimi torusami typu 1(S), okrazajac swoje centralne slonce galaktyczne - tworza swoimi spiralnymi obrotami, wielowarstwowy torus drugiej generacji, torus galaktyczny typu 2(G).
Ten typ torusa ma o wiele wiecej warstw. Ma ich tyle, ile ukladow torusowych 1(S) ma galaktyka. Czyli ile ukladow slonecznych wchodzi w jej sklad.

Multiwarstwowy torus slonca galaktycznego typu 2(G), buduje z kolei wraz z innymi torusami galaktycznymi - torus megagalaktyczny 3 generacji 3(M). a warstw ma tyle, ile galaktyk wchodzi w sklad danej megagalaktyki.

Analogicznie : suma torusow megagalaktycznych buduje torus 4 generacji 4(SG) - torus supergalaktyczny.

Splatanie takich splotow w sploty kolejnych splotow ma postac fraktalna.
Obraz tego ogromu latwiej sobie wyobrazic zaczynajac od nitki, a nie od razu od weza z upakowana gesto i skomplikowanie zawartoscia. Lepiej z poczatku zignorowac zawartosc nitek.
Narazie skrecamy spiralnie nitki we wlokna. Te skrecamy w linki, a nastepnie w line.

Gdy przekroi sie taka line - widzi sie poprzeczny przekroj fraktala.
A w nim przekroje pojedynczych nitek, ktore zlozyly sie na line. Taki przekroj poprzeczny lodygi z widocznymi przekrojami jej wlokien. W koncu ona tez ma budowe fraktalna.

Ale kazda z tych nitek, to rozwijajaca sie historia jednego ukladu slonecznego.

A kazdy kolejny przekroj w gore, lub w dol - to czytanie w kronice Akaszy.

Gdy wystarczajaca czesc danego ukladu fraktalnego zdola podwyzszyc swoje wibracje do okreslonej granicznej, to z fraktala wyrasta nowa galazka nowych mozliwosci. Gdy rozwija sie dalej, staje sie galezia, potem konarem.
Tak moze sie dziac i w innych punktach pnia. Drzewa przynajmniej to potrafia.

Oczywiscie konary i galezie tez moga sie rozgaleziac, gdy spelnione zostana warunki wzrostu.

Gdy pierwszy raz zdolalam to sobie wyobrazic w calosci i w zwiazku z tym skojarzyc z prastarym okresleniem "drzewo zycia", to myslalam ze serce nie wytrzyma zachwytu.

Nie trzeba ciac tego drzewa, by dostac sie do przekroju.
Teoria strun dowodzi, ze energia rozchodzi sie nie ciagle, tylko porcjami, pomiedzy ktorymi sa przerwy. W okreslonych sekwencjach w dodatku. Stalych. Regularnych.
A wiec od razu kazdy slad istnienia narasta warstwowo. Ale i regularnie, wedlug regul.
Pomiedzy sladami istnienia pusto, i tam, w tych przerwach, mozna pakowac warstwowo inne swiaty, ktore buduja warstwy swego zaistnienia w innych sekwencjach.
I tak mozna sie przenikac nie zahaczajac o siebie. Ba, nawet nie wiedzac o sobie.
Mozna tez poszukiwac harmonii tych sfer, ich muzyki.

Ale tak mozna i wedrowac po dokonanej juz historii (z naszego punktu widzenia), jak i jeszcze niby niedokonanej.
I z tej wlasciwosci korzystac, wybierajac czasy wcielen.

To tyle w tej czesci. Porcja jest dosc duza. Nie chce nikogo oszolomic iloscia nie do strawienia.


Podaje linka do odcinkow wykladu/wywiadu Gregga Bradena.
Polecam goraco, gdyz utwierdzil mnie w moich rozwazaniach na temat anatomii kosmosu i form naszego w nim istnienia...

http://www.youtube.com/watch?v=dAzLG51NIPs
Wiesz, spotkalam sie z info z przekazow (ale nie do mnie - nie, nie ), ze trzeba bedzie zmienic spojrzenie na dzialanie wektorow grawitacji...
Ze to nie materialne cialo kosmiczne przyciaga do siebie, tylko ciekawosc poznania pcha do ciala, czyli nie jestesmy przyciagani bez naszej woli gdzies, a po podjeciu decyzji sami tym sterujemy.
Czyli : umocowanie wektora jest nie w obiekcie, a w nas.

(pod koniec zycia Einstein byl podobno bardzo niezadowolony z duzej niespojnosci swojej teorii. Watpil, czy z niej da sie wyprowadzic jednolita teorie godzaca w sobie wszystko...)
Teoria strun zaklada, ze istnienie objawia sie w pulsujacych regularnie sekwencjach... Bycie taka struna opisal pieknie R. Monroe...
Zaakceptowalam ja, gdyz pozwala mi zrozumiec, jak ciaglosc bytu mozna warstwowo (z niezauwazalnymi przerwami jak plynne rzekomo klatki filmu dla ludzkiego oka) nakladac na fraktalnym drzewie zycia i jak moze byc mozliwe to, ze wszechswiaty przenikaja sie bezkolizyjnie, bo pulsuja w sekwencjach, gdy sasiedni swiat ma swoje przerwy pomiedzy pulsacjami.
No i jak mozna sie do tego z zewnatrz (z wyzszego wymiaru) dostac w trakcie podrozy po linii zdarzen.
Wiele linków do filmów ilustrujących i uzupełniających moje gdybanie przestało niestety funkcjonować.
Ale znalazłam np. nowe dojście linkowe do wykładu Dana Wintera. Na stronie jest też wprowadzenie przybliżające Jego Osobę

Też czuję i wiem, że święta geometria działa na każdym poziomie Istnienia. Dan Winter pięknie to tłumaczy...

http://www.nowyczlowiek.pl/2009/01/dan-winter-odkrywa-niesamowita.html


I kolejne uzupełnienie o dwa nowe linki, gdyż dany wcześniej zniknął z sieci, choć był najlepszy na jaki się do dziś natknęłam.

Chodzi o ilustrację JAK w przestrzeni nasze planety wraz z Ziemią nie tylko KRECA sią wokół Słońca, ale jak jednocześnie WRAZ Z NIM WEDRUJA w coraz to nowe miejsce Wszechświata.
I jaki to buduje fraktal cząstkowy w Kronice Akaszy, czyli zapisie wiecznej teraźniejszości w JAM JEST.

Niestety, ta animacja jest bardzo krótka :

http://www.youtube.com/watch?v=FGSpetgo8cU&feature=related

A tu dłuższa, pokazana w wykładzie Nassima Harameina :

http://www.youtube.com/watch?v=T8fl-Kg89FM&feature=player_embedded