Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
* Cóż, może kategoria nie ta, ale chyba lepiej tu, niż w " Inne "
W tym momencie wszystkie myśli nie dotyczące stanu fizycznego nie mają racji bytu. Racjonalne myślenie jest luksusem, na który mogą sobie pozwolić tylko ci, którzy znajdują się w komfortowej sytuacji. Nie ty.
Dusisz się, pomimo stałego dopływu powietrza. Paradoksalnie, pomimo tego, że Ci go brakuje, masz go za dużo. Twoje płuca nie są w stanie wymienić dwutlenku węgla na tlen, są skamieniałe w obliczu groźby pozbawienia życiodajnego gazu. Zmuszasz je do chaotycznej pracy, zbyt szybko. Zmęczysz się tymi próbami, już jesteś zmęczony.
Tętno przyspiesza, zamiast łagodnie zwolnić, zmniejszając zapotrzebowanie na energię i tlen. Zwiększone wydzielanie adrenaliny pobudza rozedrgany mięsień do jeszcze szybszych skurczów Gdybyś otworzył oczy, a nie za wszelką cenę zaciskał powieki , na pewno byłyby złowieszczo wytrzeszczone. Wielka czarna dziura, sama źrenica z zaledwie milimetrową obwódką tęczówki. Idealnie, gdyż w tych ciemnościach jedynie maksymalne rozszerzenie mogłoby pozwolić na uchwycenie pojawiających się od czasu do czasu, gdy błyska podświetlenie zegarka, niewyraźnych konturów otoczenia.
Mięśnie, niekontrolowane, pracują jak szalone. Młócisz rękoma naokoło, nie pamiętając, że to niebezpieczne. Walczysz z niewidzialnym przeciwnikiem, próbujesz zniszczyć barierę i się wydostać. Dłonie napotykają śliski opór, nie potrafią się przebić. Paznokcie są zbyt krótkie, żeby rozciąć materiał, z którego zrobione jest więzienie. Czujesz ból w całym ciele, wywołany stałym napięciem. Szarpiesz się, szamoczesz – bezskutecznie.
Krzyk nie wydobywa się z ust, w których tkwi dostarczająca powietrze rura. Zęby zagryzają obce ciało boleśnie raniące jamę ustną. Krztusisz się powietrzem, śliną. Przerażenie potęguje się. Jaki jest jego punkt kulminacyjny?
Czas zwalnia. Każda sekunda wydłuża się niemiłosiernie. Ile zostało powietrza, ile czasu? Jakby wszystko się zatrzymało, jakbyś został sam ze swoim wszechobecnym strachem. Gdyby serce uderzało raz na sekundę, dziesięć minut minęłoby naprawdę szybko. Szaleńczy pęd prowadzący wprost do zawału albo arytmii.
Czekasz. Nie ma spokoju, medytacji, refleksji nad pięknem życia. Nie zacząłeś nagle doceniać wszystkiego. Chcesz tylko wyjść. Zresztą, może to przyjdzie później. Może faktycznie stwierdzisz, że trzeba cieszyć się tym, co masz, bo w obliczu śmierci i tak wszystko blednie. Może.
Mózg nie nadąża przetwarzać informacji przesyłanych przez receptory. Czujesz tyle rzeczy naraz… Tylko nie to, co miałeś czuć.
Podświetlenie zegarka dalej błyska rytmicznie odmierzając sekundy. W końcu rozwierasz powieki w rozpaczliwej próbie uspokojenia się. Próbując powstrzymać panikę, uczepiasz się tych błysków, starasz się oddychać w ich tempie. Jedyna stała rzecz w natłoku błędnych informacji.
Zastanawiasz się jak długo jeszcze…
Ile minut ci jeszcze zostało?
Czujesz poruszenie, tym razem nie wywołane skurczem Twoich mięśni. Powoli robi się lżej, zaczynasz rozumieć, że to już. Radość jeszcze nie nadeszła, nie wiesz, czy to nie tylko projekcja podświadomości.
W końcu. Ulga jest jednym z najprzyjemniejszych uczuć. Odgłos przesypywanego piasku jednym z najmilszych dźwięków dla uszu. Możliwość rozprostowania ciała i swobodnego poruszania się jest cudowna. Światło — balsam dla wzroku, nawet gdy kłuje i trzeba zmrużyć powieki. To takie miłe. Oddech. W końcu niewymuszony, głęboki. Zwolnienie tętna. Nadszedł spokój.
Jednak to nie jest to, co obiecywano. Wracają myśli. Przypominasz sobie, że nazywasz się Aleksiej Judinow i dobrowolnie dałeś się zakopać metr pod ziemią w plastikowym worku. Żeby docenić życie i cieszyć się każdą chwilą. I nawet za to zapłaciłeś! Swój przedwczesny grób wykopałeś też własnymi rękoma. Niestety, to nie jest to, co obiecywano. Nie było to oczyszczające przeżycie . Już nic nie będzie takie samo. Dziecinny lęk przed ciemnością w sypialni. Napady duszności w ciasnych pomieszczeniach. Nie będziesz potrafił użyć aparatu tlenowego — nie zanurkujesz jak dawniej. I już nie dotkniesz plastikowego worka ze śmieciami… Nigdy.
Ojej, ze co? Pierwsze wrazenia po przeczytaniu to zdezorientowanie! Zasypalas mnie biologia i zaczelo mi sie krecic w glowie! Chcialam napisac, ze to bardzo zle i ze przydaloby sie zwolnic i dorzucic pare spokojnieszych fragmencikow, ale zmienilam zdanie, jest fajnie i szybko, tylko mi mozg pracuje dzisiaj wyjatkowo wolno. Podoba mi sie pomysl, bardzo, bardzo, az szkoda go zmarnowac na taki krotki twor, a mozna by napisac tyle o tym co bylo przed i co doprowadzilo pana Aleksieja (jak to sie odmienia, zagadka) to takich erm, dziwacznych metod, i tyle wiecej o jego zyciu po, a nie tylko jedno krociutkie zdanie, ojej, juz zaczelam ukladac do tego swoja historie, napisz wiecej Sunrise, bo jeszcz ktos (nie ja :P) ci ukradnie pomysl! A wiec, podsumowywujac: NIEDOSYT.
Aha, ja też czułam się na początku przytłoczona. Gdzieś tak od połowy zaczęło się robić lepiej, tempo zwolniło, chociaż jeszcze nie było idealnie. Za to sama końcówka - świetna. Nazwałabym to takim dłuższym drabblem, gdzie całość jest tylko przygotowaniem do końcówki.
Niedosytu nie czuję, ale gdybyś napisała osobny tekst o tym człowieku, to na pewno byłabym go ciekawa.
Ogólnie to szort, właśnie na szortal. com , dlatego nie zawiera wiele więcej.
W sumie lubię Aleksieja, także, czemu nie.^^