Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Przyznaję, że blog istniał już długo, ale dopiero teraz zostaje oficjalnie otwarty!
Czym zatem jest Sukcesja? Przyznaję szczerze, że nie chciałam się bawić w żadne streszczenia, gdyż bez względu na to, co bym powiedziała, zawsze będę mieć wrażenie, że zdradziłam za dużo lub za mało. Jednak coś rzec powinnam, czyż nie? Więc rzeknę:
"Podczas gdy młodszy syn króla Tali planuje, jak pozbyć się starszego brata i zagarnąć tron, uczennica Państwowej Akademii Sztuki w Baratcie nagle wspina się coraz wyżej po drabinie sukcesu. W tym samym czasie zmianom ulega także życie jednej z mniej zwyczajnych mieszkanek stolicy. Gdzie znajdują się granice, których żadne z nich nie powinno przekroczyć? I czy zdążą je w porę dostrzec?"
Wiem, że krótko i wiem, że mówi to niewiele, ale cóż... Zadaniem streszczenia jest zaszczepienie w potencjalnym Czytelniku ciekawość, aby sam zerknął na tekst, a nie opowiadanie mu ze szczegółami o wszystkich wydarzeniach. Dodam tylko do tego, iż "Sukcesję" zaklasyfikowałabym jako psychologiczny dramat obyczajowy, który, choć osadzony w wykreowanym wspólnie z przyjaciółmi świecie fantasy, został okrojony ze znacznej części elementów najczęściej kojarzonych z fantasy (jak elfy czy magia). Nie znaczy to, że te elementy w świecie nie istnieją, nie - po prostu w "Sukcesji" nie są ważne.
Ponadto, dodam mało skromnie, uważam to za swój najambitniejszy twór dotychczas i chociaż może to brzmieć dumnie i szumnie, a także wzbudzać wiele wygórowanych skojarzeń, podkreślam, iż to moje zdanie. Człowiek przywiązuje się emocjonalnie do własnych tworów, a kiedy po dobrych pięciu latach pisania prostych romansów nagle przerzuca się na coś bardziej rozbudowanego, z kilkoma intrygami i historią nie tak prostą do streszczenia jak love story, siłą rzeczy uważa się taki twór za "najambitniejszy dotychczas".
I na tym skończę opowiadanie o znajdującym się na blogu tekście. :) Zainteresowanych zapraszam do czytania - pozwolę opowiadaniu mówić samo za siebie.
Poczyta się. ;)
Lubię światy "fantasy", w których magia nie odgrywa większej roli w fabule. ^^
Też takie lubię. Żeby magia odgrywała rolę w fabule, potrzeba albo nieco-więcej-niż-świetnego pomysłu na fabułę, albo ciekawych zasad rządzących samą magią. Bo, niestety, często bywa tak, że autorzy za bardzo się na tej magii opierają i nagle jest ona rozwiązaniem oraz odpowiedzią na wszystko. :?
Owszem. Poza tym niektórzy autorzy, chcąc spleść magię z fabułą, skupiają się na tym, zamiast na postaciach.