Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Często spotykacie się z savoir vivre? Z kulturalnym zachowaniem u mężczyzn i kobiet? Które z zasad dziwią Was najbardziej, które szokują, które są dla Was normą? Z czym najczęściej się spotykacie? Dziewczyny, często zdarza się Wam, że, na przykład, mężczyźni przepuszczają Was w drzwiach albo przy wspólnym spacerze na chodniku idą od strony ulicy? Chłopaki - robicie tak?
Znałam pewną osobę, która tak robiła, no... ale dla własnego dobra nie powinnam o nim myśleć.
Ale chłopców w klasie wyszkoliłam, by przepuszczali dziewczyny w drzwiach i w razie możliwości, szli od strony ulicy ^^ No i także mają zabronione przeklinanie w mojej okolicy.
W podstawówce, w gimnazjum i teraz faceci zawsze czekają aż dziewczyny wyjdą z klasy! :P
No ale ogólnie, rzadko spotykam się z chłopcami/mężczyznami, którzy się akurat do tej zasady nie stosują :)
z ulicą już troszkę gorzej.
Hm... przypomniały mi się spotkania literackie w 6 klasie, kiedy moja ulubiona nauczycielka
(ucząca rosyjskiego z resztą) wyjęła grubą książkę o zasadach savoir vivre...:)
Denerwuje mnie to, że wielu facetów nie przepuszcza kobiet pierwszych w drzwiach. Najgorzej jest u mnie w liceum... Pierwszacy nigdy tego nie robią, a ich jest niestety najwięcej. Momentami, przechodząc przez drzwi czuję sięjak na otwarciu jakiegoś sklepu z najnowszą grą komputerową -.- To okropne! Przynajmniej w komunikacji miejskiej jest trochę lepiej z tymi facetami... O kobietach - zwłaszcza tych starszych, jednak oszczędzę komentarza, bo chyba każdy choć raz miał jakąś nieprzyjemną sytuację z nimi w roli głównej.
Mnie przepuszczają. Z chodzeniem z odpowiedniej strony bywa różnie, ale to wynika raczej z niewiedzy. Mój tata bardzo o to dba, więc zwracam na to uwagę, ale ogólnie by mi to nie przeszkadzało (gdyby nie przyzwyczajenie). Mało kto potrafi się zgrabnie posługiwać sztućcami, często wcale, ludzie wybrzydzają zamiast grzecznie jeść co dają :P
Czego nie lubię, to zakładania płaszcza, ten zwyczaj mi się nie podoba i zupełnie mi wystarcza, jak ktoś mi kurtkę poda. Lubię się ubierać na swój sposób i w swoim tempie, upchnąć sobie wygodnie rękaw czy kaptur.
Babcie w transporcie miejskim to zmora, nie wyobrażam ich sobie w jednym daniu z "savoir vivre", no może większości. Rozumiem, że muszą z pasów wystartować wcześniej, żeby przejść przez pasy na zielonym, ale nie trzeba się tak bezczelnie rozpychać, że nieraz tracę równowagę. Zresztą w zatłoczonych autobusach czy tramwajach zazwyczaj atmosfera jest napięta, więc nie ma miejsca na uprzejmości. Za to podoba mi się jak kierowca czeka na spóźnialskiego, a rzeczony spóźnialski dziękuje. Tu obie strony są sympatyczne.
Właściwie przykłady z pierwszego postu były takimi pierwszymi, które przyszły mi do głowy naprędce. Czytaliście w ogóle, choćby z ciekawości, książki bądź artykuły na ten temat?
A co sądzicie jeszcze o łamaniu tych zasad, często z niewiedzy? Weźmy pod uwagę obowiązek zachowywania się wobec Królowej w Anglii. Słyszeliście o małym skandalu, który stworzyła Pierwsza Dama USA?
Widocznie nam też przyszło do głowy ;)
Jak akurat czytałam gazetę, w której był artykuł, a zauważyłam w nim coś ciekawego, to czytałam, ale nigdy specjalnie nie szukałam. Wychodzę z założenia, że rodzice dobrze mnie wychowali. Na razie nic nie wskazuje na to, bym się w tej kwestii strasznie pomyliła, ale zobaczymy ;)
Zaraz tam skandal. Takimi rzeczami bym się nie przejmowała, chociaż jakbym z królową miała się spotkać, to bym poczyniła stosowne przygotowania. Takiej wpadki bym uniknęła, bo nie utrzymuję kontaktu fizycznego z nieznajomymi, zazwyczaj. Ale to różnice kulturowe, nie aż takie strasznie gafy.
O moim niewychowaniu powiem tyle, że nie lubię mówić "dzień dobry" sprzedawczyniom w moim wieku. Czy sąsiadom czy kto tam jeszcze jest.
Co do czytania, to jedynie kiedyś - fragment książki. miałam za zadanie przygotować prezentację o powitaniach ;) Prezentacja do skutku ie doszła, ale kserówka od nauczycielki pewnie gdzieś w mieszkaniu się czai. co ciekawe, wiedzieliście, że "smacznego" wyrazem dobrgo wychowania nie jest, albo - kto powinien dzwonić ponownie, gdy przypadkiem telefon zerwie połączenie?
Nie uważam się za osobę specjalniedobrzewychowaną.
chłopcy raczej puszczają w drzwiach, od strony ulicy - pierwsze to słyszę i moi znajmi pewnie też,
...a tak w ogole to dzwonek na przerwę i resztę dopiszę po powrocie do domu. ^^
Nauczycielka matematyki w mojej szkole zawsze mawiała: "Niegrzecznie jest mówić >> na zdrowie <<, jeśli ktoś kicha, przestańcie! " A cała klasa na złość, zawsze chórem życzyła jej zdrowia lub też stu lat życia (stu lat nauczania też się zdarzyło, lecz odnieśliśmy wrażenie, że to chyba już niedługo^^).
Mam w domu książkę o savoir vivre, lecz nie przeczytałam.
Mężczyzn znam i bardziej kulturalnych i mniej.
A nad swoim zachowaniem nigdy się raczej nie zastanawiałam, hm.
Jeszcze zależy, gdzie kończy się dobre wychowanie, a zaczyna się pewna swoboda w zachowaniu...
Imponują mi panowie, którzy - mimo całego wnerwiania ich - "nie uderzą kobiety". x)
Miałam coś dopisać, ale już nie wiem co. Hymh. Ma ktoś odświeżacz pamięci w spreju?
Nasza koleżanka po kichnięciu życzy "smacznego". Ciekawe, jak ta pani zareagowałaby na taką wersję.
Podpuszczę kiedyś chłopaków, sprawdzimy. Już po wystawieniu ocen, więc...
Znam ludzi, którzy gdy człek wydmuchuje nos życzą smacznego. Hm. ^^
No to moja koleżanka za każdym razem, gdy kichnę mówi "Sto lat życia bez... współżycia" -.- , czy to na pewno można uznać za wyraz dobrego wychowania? ^^
U mnie w szkole wszyscy chłopcy przepuszczają dziewczyny przodem w drzwiach. W przypadku kiedy schody się zatłoczą, czekają aż my przejdziemy. Jeśli sekcja ławek jest całkiem zajęta, a dziewczyna chce usiąść, też raczej wstają. Ale moja szkoła jest dość specyficzna. Poza nią nie często zdarza mi się doświadczyć szacunku od strony młodych chłopców.
Tak samo jak Iyou, nie lubię, kiedy chłopak chce mi pomóc nałożyć ubranie wierzchnie, albo je zdjąć. Nie podoba mi się też zasada płacenia rachunku za dziewczynę w miejscach publicznych. Czuję się w takich sytuacjach bardzo niekomfortowo. Chociaż nie wiem czy to można zaliczyć do zasad savoir vivre.
Myślę, że można. Z tym płaceniem też mam problem, bo wychodzę z założenia, że jak chłopak chce za mnie płacić, to już nie jest niewinne koleżeńskie spotkanie, tylko mogę się po tym spodziewać czegoś więcej - a jak tylko ja tak myślę? I tu jest pies pogrzebany. Natomiast zazwyczaj po prostu godzę się na to, co proponują i nie dyskutuję za dużo (chyba, że wiem że ktoś akurat nie ma pieniędzy, to wtedy trochę nalegam).
A co do ławek, to przypomniało mi się takie zjawisko, które obserwuję już od gimnazjum. Zawsze jak idę z grupką ludzi i natykamy się na ławkę, to koledzy zajmują wszystkie miejsca w sekundę, a dziewczyny stoją. Tylko niektórzy się zachowują.
Natomiast ja nie mam zbyt wielu problemów, bo swoim zachowaniem narzucam innym standardy :P
Z przepuszczaniem w drzwiach jest u mnie pół na pół, ale ta niegrzeczna polowa nie ma u mnie najmniejszych szans. Ci w naszym roczniku są raczej mili, większość się za ciebie schyla, jeśli coś ci upadnie, pomagają nosić ciężkie torby... Nie mam żadnego kłopotu z tym, jeśli chłopak chce za mnie zapłacić, nawet jeśli nie robi tego tylko i wyłącznie z uprzejmości.
A ja na codzien staram się umilać ludziom życie, na przykład, jeśli idę korytarzem, albo wchodzę do budynku i ktoś idzie za mną, nawet jeśli jest kilkanaście metrów za mną czekam na te osobę i trzymam drzwi. Zawsze mowie, dzień dobry, przepraszam, dziękuję i do widzenia, i jeśli tylko mi się nie spieszy, staram się tez zagadywać sprzedających, o ile sami nie zaczną rozmowy. I witam się i zegnam z kierowca autobusu. Takie drobne rzeczy są u nas z zasady przestrzegane.
Za to kiedy byłam na święta w Polsce, ekspedientka spojrzała na mnie jak na wariatkę, kiedy spytałam ja, jak jej mija dzień... I wielokrotnie zatrzaśnięto mi drzwi przed nosem.
Och, ja tez zawsze mówię 'dzień dobry' i 'do widzenia' kierowcom autobusu i rzadko kiedy który mi odpowie :| Zagadywanie ekspedientek, przynajmniej u mnie, jest dość nietypowe :P Od razu patrzą na Ciebie jak na potencjalnego złodzieja, który próbuje odwrócić ich uwagę.
Zależy jakie ekspedientki i gdzie. U mnie w osiedlowym są młode dziewczyny, w moim wieku, więc z nimi i ich szefową cała okolica rozmawia i to często nawet na poważniejsze tematy. W marketach często są zmęczeni lub obrażeni, ale też nie wszyscy.
Ogólnie ja nie mam wielu złych doświadczeń, chociaż faktycznie na zachodzie w sklepach ludzie tacy radośni (chyba, że Francuzi, ci często się obrażają, że ktoś z innego kraju śmiał wtargnąć i kalać ich język).
Jedyne co mi się przypomniało, to że wiele osób nie stosuje się do zasady ustępowania wychodzącym, tylko wbijają się na chama do pomieszczeń czy autobusów (chociaż to drugie jakoś rzadziej).
O tak, o zasadzie pierwszenstwa wychodzacym nikt nie pamieta, mnie nawet straz miejska sie wpechala i staranowala w swieta, aargh.
ja zawsze ustępuję wychodzącym, ale np. w autobusie, bardzo często spotykam się, że te wszystkie przemiłe starsze panie pchają się na chama, jak tylko drzwi się otworzą, żeby tylko załapać się na miejsce siedzące.
Przemiłe starsze panie tym się charakteryzują. Ale z drugiej strony jakby czekały na swoją kolej, to nigdy by nigdzie nie weszły, bo są za wolne, a tak to na starcie przynajmniej mają fory.