Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Witam, otóż jestem kompletnym amatorem w pisaniu opowiadaniam, wcześniej pisałem tylko wiersze, ale od dłuższego czasu nachodzi mnie ochota na napisanie czegoś o wiele dłuższego. Napisałem trochę ale chciałbym poznać opinię osób trzecich :)
Bo widzicie - ciągnął starzec - życia nie można przeżyć. Nie możecie żyć w luksusach, dobrobycie. Zakazane jest wam posiadanie kobiet. Nie możecie przyjmować ani grosza. Bo wasza droga jest inna, jest to droga pokory i cierpienia. Dobrze o tym wiecie co czeka was za murami tego zamku. Pamietajcie, życie będzie was nienawidzieć, to jest klątwa tego zakonu, nigdy nie zaznacie dobroci, nigdy. A wiecie dlaczego? Bo walczycie w słusznej sprawie - starzec spauzował i zaczął mówić łagodniejszym tonem - Niedługo opuszczacie ten zamek, szkoda mi was, wielu z was nie przeżyje, mimo tak dobrego szkolenia, ale pamiętajcie jaki mamy cel. A teraz idźcie do swoich komnat.
Grupa słuchaczy posłusznie wykonała rozkaz, po za jednym, starzec nie mógł zobaczyć jego twarzy, kaptur zostawiał mrok.
- A więc tylko jeden przeżyje - rzekł starzec, mimo to zakapturzony milczał - Tak, na to wygląda. Dokonasz wielkich rzeczy...
- Wątpie - przerwał mu - Nie zamierzam się ujawniać
- Wielkich rzeczy dla świata - dokończył - nie myślisz o sobie, tylko o innych. Jest nadzieja, jest nadzieja. Przedstawisz się?
- Nie ma takiej potrzeby - zdjął kaptur, wbrew oczekiwaniom starca, młodzieniec miał normalną twarz, nie było żadnej rewelacji po za krótką brodą, ale dopiero teraz zauważył jego czarne oczy. W myślach przypomniała mu się przepowiednia, ale nie mógł jej wypowiedzieć na głos - Tak wiem, oczy.
-Den. Den! Wstawaj, już.
Młodzieniec powoli otworzył oczy, w myślach cały czas miał ten sen. Starał się dojrzeć jego sens.
-Pierdolone sny. Człowiekowi tylko głowę niszczą. Zielony, to już ten dzień?
-Taa, jeszcze się głupio pytasz - Zielony wyglądał na bardzo masywnego człowieka, mimo to ważył naprawdę niewiele, niemniej chłopak potrafił uderzyć, Den nie raz się o tym przekonał - Idziesz?
-Tak, zaraz dojdę do was.
Zielony poszedł w kierunku drzwi i szybko zniknął za rogiem. Den rozejrzał się po kamiennym pokoju, wiedział że to już ostatnie spojrzenie na ten cały syf. Wziął spod łóżka prowiant króry wczoraj skradł na stołówce, wsadził go do skórzanego plecaka. Z wielkiej szafy wygramotał swój skórzany pancerz, natychmiastowo ubrał go na siebie, sprawdził tylko wiązania, założył plecak na jedno ramię i ruszył.
Udał się na wielki plac który wyglądał jak wielka porośnięta źielskiem ruina, wystające kolumny sprawiały wrażenie takich, które mogły się w każdej chwili się zawalić. Niebo przykrywała gromada jasnych chmur.
-Tutaj - zawołał zielony - ile można na Ciebie czekać
-Przecież jestem
-A ten dalej swoje
Zielony i Den dołączyli do grupki innych uczniów, razem było ich dziesięciu. Każdy miał inny pancerz, a zależało to od tego kto jaki styl walki preferuje, Den jako jedyny miał na sobie lekki pancerz, reszta miałą na sobie bardzo ciężkie zbroje. Wyszedł do nich starzec ze sny Dena, zauważył że jest on ślepy a mimo to patrzył się w jego kierunku. Ślepiec poinstruował ich i wypuścił przez wąską bramę. Po za nią uczniowie się pożegnali i poszli we własnych kierunkach. Den nie wiedział gdzie idzie, szedł przed siebie, uważał że lepiej się nie zastanawiać, a napewno się nie zatrzymywać. W końcu natrafił na jakiś szlak, sprawdził tylko czy sztylety są na miejscu i ruszyłdalej. Droga zdawała się nie mieć końca, z każdej strony monotonnia, która powodowała senność u niego. W końcu się zatrzymał, usiadł i wyjął prowiant.
Jeżeli opowiadania piszesz od niedawna to powiem Ci, że jest całkiem nieźle. Wyłapałem kilka drobnych błędów. Wydaje mi się też że słowo "spauzował" nie jest zbyt poprawne. Zastąpił bym je słowem "urwał" albo "przerwał" Możesz też napisać, że Starzec się zamyślił. Radzę Ci pisać w MS Wordzie. Program będzie wyłapywał część błędów.
Drugą sprawą są opisy. Mało ich. Spróbuj obrazować świat tak jak Ty go widzisz w swojej wyobraźni, tak żebyśmy my też mogli go zobaczyć.
Brakuje przecinków. Lubię przecinki. Smutno mi z tego powodu.
Rzeczywiście, zupełnie brak opisów, przez co nie da się wczuć w klimat. Klimat? Banalna przemowa starca nie wprowadza weń. Właściwie to raczej przeszkadza. "nienawidzieć" - takiego słowa nie ma, "nienawidzić".
"Wątpie" - też nie istnieje. -> "Wątpię".
Syf nie jest słowem, które chciałoby się zauważyć u neutralnego narratora jako część opisu.
Ostatniego fragmentu, z powodu błędów - źielsko, brak kropek na końcu zdań i przecinków, "po za" - naprawdę nie da się przeczytać.
Ogólnie nie zaciekawia. Może gdyby mniej się trzeba wczytywać (tzn. gdyby było napisane poprawnie), łatwiej byłoby to przełknąć i powiedzieć coś o fabule. W tej chwili niknie ona pod formą, w jaką ją ubrano.
Poczytaj o zapisie dialogów, o przecinkach. I pisz dalej. I poprawiaj sam siebie. I czytaj sporo, coby się oswoić z pisaną polszczyzną.