ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleCzyste zło - prolog czegoś większego...Coś-część prologu.PROLOGSen sprzed kilku lat a wciąż o nim myślętak sobie myślę , że brak czasu to głupotaFilmy, które zrobiły na tobie wrażeniemoj malyKatowice 05.01.2013NabĂłr listopadowy 2012 - LubelskieLegionowo 22.02.14. godzina 8:00
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Prolog
Noc. Nad lasem roztaczał się niepokojący mrok. Dokoła panowało zupełne milczenie. To nie było do końca normalne. Zwykle słychać szelest liści, które porusza wiatr; skrzypienie konarów drzew. Teraz jednak nie można usłyszeć żadnego dźwięku. Natura, zupełnie jakby brakło jej odwagi, nawet nie śmie zakłócić tej grobowej ciszy. Czas uległ zatrzymaniu, a przynajmniej dużemu spowolnieniu. Tylko obłoki, powoli przesuwając się po niebie i tym samym odsłaniające chłodne, przeszywające na wskroś światło księżyca, przeczą temu faktowi… Coś wisi w powietrzu. I taki stan rzeczy nie wróży nic dobrego. Nawet przyroda przystanęła, jakby w napięciu czegoś oczekując. Rzadko zdarza się tak, że da się usłyszeć ciszę, a jeszcze rzadziej taką, że aż kamienie krzyczą. Zatem musi wydarzyć się coś okrutnego i strasznego.
Ciszę przeszywa rozdzierający duszę krzyk. Po chwili szybkie kroki, jakby bieg i towarzyszące im przyspieszone, płytkie oddechy. Dwa ludzkie istnienia, kobieta i mężczyzna, uciekają przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. Dla reszty świata są anonimowi, dla siebie samych znaczą więcej niż wszystko. Mają po dwadzieścia kilka lat i nic oprócz siebie nawzajem. Przed nimi zdaje się być całe życie, ale żeby tak było, muszą bronić swojej wiszącej na włosku przyszłości… Biegną przed siebie, niemal na oślep, niczym zaszczute zwierzęta. Ręka oprawcy zaciska się wprawnie na spuście. Pada strzał. On zostaje ranny, ale w dalszym ciągu próbuje się ratować. Krew płynąca z jego rany zostawia szkarłatny ślad na leśnym poszyciu. Ona spostrzegając to chce się zatrzymać, pomóc. On krzyczy błagalnie, aby tego nie robiła, tylko ratowała siebie, by po chwili paść na ziemię. Sprawca beznamiętnie oddaje drugi strzał, tym razem bardziej celny – między żebra. Podnosi wzrok, oddaje jeszcze kilka w Jej stronę. Każda z kul dolatuje do celu trafiając w Nią. Jej ciało pada bezwładnie na ziemię. Krew tryska na wysuszoną glebę. Jeszcze chwila i jest po wszystkim. Historia wielkiej miłości została brutalnie zakończona zanim się jeszcze na dobre rozpoczęła. Kolejne dwa istnienia zgładzono bezpowrotnie jak każdej nocy w wigilię pełni księżyca.
To, co się zaczęło, musi mieć swój koniec. Tak jest ze wszystkim: historiami, chwilami miłymi i tymi zwyczajnymi, a nawet, a może przede wszystkim z ludzkim życiem. Ale nie można zakończyć tego, co niedokończone. Postawić kreski i napisu „Koniec”. Każda historia sama wybiera moment, by ją przerwać, a na tą jest jeszcze zbyt wcześnie.
W okolicy znów zapadła cisza, ale już ta zwyczajna. Zupełnie jakby nic nie zaszło. Sprawca zabrał ciała do samochodu i odjechał, znikając za horyzontem. Las dochowa swej tajemnicy, to pewne. Niemy świadek, jakim jest natura, nie wypowie ani słowa. Być może zdradzi ją tylko plama krwi na poszyciu i słońce wschodzące w tej chwili, całe skąpane w szkarłacie, purpurze i amarancie… Tak jakby na niebie, niczym w zwierciadle, odbijał się nawilgły od krwi grunt, jedyna oznaka zbrodni.


"Tylko obłoki, powoli przesuwając się po niebie i tym samym odsłaniające chłodne, przeszywające na wskroś światło księżyca, przeczą temu faktowi…" to zdanie jest jakieś.. dziwne, ale może to tylko mój osobisty odbiór.

"...że aż kamienie krzyczą."- to za to bardzo mi się podoba.

Po drugie nie stawiaj tak często kropeczek, a co do ogólnego wrażenia, o wiele bardziej podobałoby mi się to jako miniaturka, a nie prolog. Ot tak, opis natury, morderstwa i lasu jako świadka. Ale poczekam jak dalej się rozwinie, pozdrawiam
Dziękuję za ocenę. Ten prolog z założenia miał być krótki. Więcej można znaleźć na moim blogu, na którego serdecznie zapraszam. Po prostu, nie bardzo widzę sensu wklejania każdej notki, czy rozdziału tutaj.
Nie nie nie, ja nie o tym. Chodziło mi jakby o pozostawienie tego jak jest. Bez kontynuacji. Taka króciutka forma nic więcej, ale to chyba dlatego, że na króciótkie formy mam zboczenie.
A na blogu byłam ; )


Na samym początku dałabym czas przeszły w zdaniu: 'Teraz jednak nie można (było) usłyszeć żadnego dźwięku'.
Tak ogólnie, to czegoś mi tu brakuje. Nie wiem,czy ten fragment w środku mamy traktować jako puentę czy jako wtrącenie.
I nie wiem,czy to tylko początek czegoś większego.Chyba jednak nie, bo zamieściłaś w 'Opowiadaniach'.
Aha, teraz przypomniał mi się wyraz 'prolog' w tytule
Jest to fragment większej całości, która jest publikowana na moim blogu. Zamieściłam w opowiadaniach, bo same w sobie też jest całkiem interesujące jak ktoś mi powiedział. Dziękuję za krytykę i chylę czoła.