Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Imprezka.
Telefon dzwonił już od dobrych pięciu minut, a "Świętemu" nie bardzo chciało się podnieść rękę, by odebrać połączenie. Zmęczony wczorajszą imprezą pracowniczą, skacowany niemiłosiernie, wolał jeszcze pospać. Zwłaszcza, że nie musiał dzisiaj wcześnie wstawać. Już wczroaj, pijąc chyba ósme piwo, postanowił ucznić dzisiejszy dzień, dniem wolnym od wszelkich obowiązków. A miał ich całkiem sporo.
Osoba dobijająca się do niego poprzez telefonię komórkową, nie dawała za wygraną.
"Mogłem włączyć pocztę głosową" pomyślał święty z trudem przecierając przekrwione oczy. Westchnął przeciągle, zamlaskał i usiadł na łóżku. Ręka powoli ruszyła w stronę wysłużonego aparatu leżącego na nocnym stoliku.
-Tak?
-Siema "Święty', ale zabalowaliśmy wczoraj, nie? Pełno jest nas we wiadomościach. Włącz ino telewizor, jesteśmy we wszsytkich wiadomościach. Nawet na internecie o tobie piszą.
-To ty "Kicaj"?- Wciąż na wpół śpiący, cierpiąc z przekacowania, "Święty" z trudem rozpoznawał głos rozmówcy.
-A ty żeś myślał że kto? Urząd podatkowy? Pewnie że ja. Włącz no telewizor, totalna jazda.
-Nie mam ochoty oglądać nudnych wiadomości, z resztą i tak mi zaraz wszystko opowiesz. Przecież ciebie znam "Kicaj".
-Pewno że opowiem. Rudolpho tak się schlał, że z jjednym z tubylców trzymali barmana na muszce, póki ten im polewał absyneta, za darmo. Wychlali ze sześć butli, żygneli i znów chlali, czysty spiryt tym razem.
Święty przewrócił oczyma.
-Faktycznie musiało być ostro.
-I to jak- zaśmiał się piskliwie "Kicaj"-Ty wciągnęłś z dziesięc gram koksu na raz i biegałeś po knajpie z tasakiem i chciałeś ubić dziewczynę "Dziadka", a ten odgrażał się, że swych ziomali naśle, że wjada ci na chate i zrobią ci powtórkę z inkwizycyji...
-Iknwizycji, baranie. Nie dziwię się, że nie skończyłeś żadnej szkoły.
-A ty co, frajerze? Ynteligent po technikum, wieczorowym!
-Dobra, "Kicaj", bo przegniesz. Powiedz lepiej, co ty robiłeś cały wieczór.
-Ja żem spokojnie pił browara, wciągnąłem trochę koksu i podrywałem taką jedną dupcie, co to miała ochotę na "Profesorka". Ten chyba za bardzo naćpał się swojego stuffu, bo leżał na podłodze i łapami machał przed gębą, śpiewając coś, motylem jestem, czy jakoś tak.
"Święty" uśmiechnął się półgębkiem. "Profesor" znany był z upodobań do testowania swoich nowych wyrobów.
-Dobra, zaliczyłeś ją?
-Nie, bo ten frajer "Kometa" zabrał ją do kibla, no, za włosy zaciągnął, znaczy się.
-A jak się impreza skończyła?
-Naprawde chcesz wiedzieć, "Święty"?
-Pewnie.
-To wyśle ci na meila stronę z wiadomościami.
Nadal diabelnie zmęczony Święty, skulał się z łóżka i podszedł do stojacego w koncie biurka poczym włączył laptopa.
-Powiedz mi, jakie szkody wyrządziliśmy?
-Eee, wypłacisz się, stary. Parę strzaskanych szyb, dwie obite mordy. Nikt nie zginął tym razem, nie tak jak w zeszyłm roku w Rio. Pamiętasz?
"Świety" nie potrafił zapomnieć. Trzy ciała znalezione na tyłach baru dla gejów, zszokowały całą brayzlijską społeczność.
-Dobra, mam wiadomość, otwieram... o kur...
"Święt Mikołaj i Zajaczek wielkanocny wraz z reniferami, podejrzani w sprawie zniszczenia baru, " Głosił nagłówek najświerzego wydania Internetowych Wieści."
Autor: Mirosław Kulasiński (wiosna 2011)
Haa, podobało mi się. Aż się uśmiechnęłam na końcu. Ale odpuść sobie te piękne znaczki ' " '. Co za dużo to niezdrowo.