Kobieta, mężczyzna, przyjaciele
Ona my¶lała, że zaraz się obudzi, że ¶ni zły koszmar
Lecz trwał zbyt długo… nadzieja ponoć umiera ostatnia
Lecz to nie nadzieja… stoi jak w amoku,
Obcy ludzie, obce głosy tylko pozostały wokół.
Jechała z bratem, w sercu wielka rana,
Przecież niemożliwe, że została sama.
Jeszcze tak niedawno szczę¶liwi oboje,
A teraz braciszku gdzie jest życie Twoje?
Nie mogło tak znikn±ć, jak znika sen,
Chcę umrzeć z Tob±, nie powinnam, wiem.
Muszę zostać z Mam±, ocierać jej łzy,
Bo rado¶ć przywrócić mógłby¶ tylko Ty.
Na Twoim grobie, jak to paradoksalnie brzmi,
Zapalimy znicz,
By¶ wiedz±c, że pamiętamy, mógł spokojnie ¶nić.
Nic już nie powróci w tej samej postaci
I nic nie przyniesie ukojenia Tacie.
Wszystko będzie inne i wszystko się zmieni,
Będziemy już tylko klękać przy tej ziemi,
Gdzie teraz stoi Krzyż i innych ostrzega,
Aby ich dusza tutaj nie poległa.
Razem z Aniołami spoczywaj w pokoju
I zaznaj w Niebie błogosławionego spokoju
Uch, zbyt emocjonalny żeby ocenić na trzeĽwo. Konstrukcja jest trochę banalna chyba przez te rymy parzyste. Wiersz nie jest zły. Mogę nawet powiedzieć, że jest dobry, ale, mam nadzieje, dla Ciebie to będzie za mało.