ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleAnatomia wszechswiata cz.II Wspolna proba przyblizenia Dzieki Conchi, Mgielko i Proroku za Wasze pytania. Proroku i Newdem za linki. Piotrze, Mgielko, Freyu, Conchi, Proroku i Beato za uwagi. To juz nie jest dalej moja kosmogonia. To dzieki Waszym pytaniom, uwagom i prosbom powstala ta druga czesc w takiej postaci. W postaci wspolnej proby przyblizania sobie wygladu wszechswiata. Dlatego zmienilam tytul. Schemat trajektorii planet krazacych wokol swego slonca, na kartce papieru tworzy okregi lub owale. Jest ich tyle, ile jest planet. Tylko ze slonce nie stoi w miejscu. Tez krazy stale wokol centralnego slonca swojej galaktyki. Ciagle zmienia miejsce polozenia. Planety obracajac sie kolo niego - podazaja jednoczesnie za nim. Zataczaja wiec w rzeczywistosci nie okregi, a spirale. Buduja wokol niego tyle spiral, ile jest samych planet. Kazda z takich spiral tworzy kolejny torus. Te torusy o roznych srednicach, maja wspolny srodek obrotu, ktory miesci sie w geometrycznym centrum slonca. Sciany zewnetrznego torusa tworzy planeta najdalsza od slonca. Sciany ostatniego, wewnetrznego torusa tworzy odpowiednio planeta polozona najblizej slonca. Suma tych wszystkich scian torusowych tworzy warstwowy torus wokolsloneczny, ktory nie jest zamkniety jak opona kola, lecz rozwija sie w spirale. Jest to sloneczny torus podstawowy 1(S). Jego srodek nie jest jednak pusty jak w oponie, gdyz wypelnia go lina trajektorii slonca. Torus podstawowy 1(S) wyglada jak wijacy sie spiralnie obly waz o tylu skorach ile planet ma uklad. W srodku ma on trzon swego ukladu pokarmowego - slad podazajacego srodkiem i ciagnacego caly uklad slonca, ktore go tez zywi. Dlaczego ten waz tez wije sie spiralnie ? Bo slonce rowniez nie krazy po zamknietym kregu, gdyz z kolei samo podaza za swoim, tez wedrujacym centralnym sloncem galaktycznym. Analogicznie czynia inne slonca typu 1(S) w tej galaktyce. Tak wiec wszystkie slonca "opatulone" swoimi torusami typu 1(S), okrazajac swoje centralne slonce galaktyczne - tworza swoimi spiralnymi obrotami, wielowarstwowy torus drugiej generacji, torus galaktyczny typu 2(G). Ten typ torusa ma o wiele wiecej warstw. Ma ich tyle, ile ukladow torusowych 1(S) ma galaktyka. Czyli ile ukladow slonecznych wchodzi w jej sklad. Multiwarstwowy torus slonca galaktycznego typu 2(G), buduje z kolei wraz z innymi torusami galaktycznymi - torus megagalaktyczny 3 generacji 3(M). a warstw ma tyle, ile galaktyk wchodzi w sklad danej megagalaktyki. Analogicznie : suma torusow megagalaktycznych buduje torus 4 generacji 4(SG) - torus supergalaktyczny. Splatanie takich splotow w sploty kolejnych splotow ma postac fraktalna. Obraz tego ogromu latwiej sobie wyobrazic zaczynajac od nitki, a nie od razu od weza z upakowana gesto i skomplikowanie zawartoscia. Lepiej z poczatku zignorowac zawartosc nitek. Narazie skrecamy spiralnie nitki we wlokna. Te skrecamy w linki, a nastepnie w line. Gdy przekroi sie taka line - widzi sie poprzeczny przekroj fraktala. A w nim przekroje pojedynczych nitek, ktore zlozyly sie na line. Taki przekroj poprzeczny lodygi z widocznymi przekrojami jej wlokien. W koncu ona tez ma budowe fraktalna. Ale kazda z tych nitek, to rozwijajaca sie historia jednego ukladu slonecznego. A kazdy kolejny przekroj w gore, lub w dol - to czytanie w kronice Akaszy. Gdy wystarczajaca czesc danego ukladu fraktalnego zdola podwyzszyc swoje wibracje do okreslonej granicznej, to z fraktala wyrasta nowa galazka nowych mozliwosci. Gdy rozwija sie dalej, staje sie galezia, potem konarem. Tak moze sie dziac i w innych punktach pnia. Drzewa przynajmniej to potrafia. Oczywiscie konary i galezie tez moga sie rozgaleziac, gdy spelnione zostana warunki wzrostu. Gdy pierwszy raz zdolalam to sobie wyobrazic w calosci i w zwiazku z tym skojarzyc z prastarym okresleniem "drzewo zycia", to myslalam ze serce nie wytrzyma zachwytu. Nie trzeba ciac tego drzewa, by dostac sie do przekroju. Teoria strun dowodzi, ze energia rozchodzi sie nie ciagle, tylko porcjami, pomiedzy ktorymi sa przerwy. W okreslonych sekwencjach w dodatku. Stalych. Regularnych. A wiec od razu kazdy slad istnienia narasta warstwowo. Ale i regularnie, wedlug regul. Pomiedzy sladami istnienia pusto, i tam, w tych przerwach, mozna pakowac warstwowo inne swiaty, ktore buduja warstwy swego zaistnienia w innych sekwencjach. I tak mozna sie przenikac nie zahaczajac o siebie. Ba, nawet nie wiedzac o sobie. Mozna tez poszukiwac harmonii tych sfer, ich muzyki. Ale tak mozna i wedrowac po dokonanej juz historii (z naszego punktu widzenia), jak i jeszcze niby niedokonanej. I z tej wlasciwosci korzystac, wybierajac czasy wcielen. To tyle w tej czesci. Porcja jest dosc duza. Nie chce nikogo oszolomic iloscia nie do strawienia.Jesienne liście - Story Of A Lonely Guy, część pierwszaSheaffer Calligraphy Deluxe Kit i pierwsza próba kaligrafiiPierwsze kroki po przyjęciu do służby - kilka pytań.Proces rekrutacji w KWP Łódź-Pierwszy telefonPierwsze kroki w rozpoczęciu rekrutacji do policji- pomocZagubiony w ciemnościach (2) Rozdział PierwszyWilcza Królowa. Epizod |Pierwszy.Moje pierwsze dziwne OOBEWgląd komisji w dokumentację medyczną szpitala i przychodni
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Dzień dobry. Jestem tu po raz pierwszy i nie ukrywam, że powodem, dla którego Was odnalazłem jest pewien absurd, na kóry się natknąłem w trakcie poszukiwania swojego pierwszego wiecznego pióra. Otóż nie jestem jakimś szczególnym fanem tej zanikającej dyscypliny jaką jest pisanie ręczne; po prostu chcę kupić PORZĄDNE pióro wieczne do pisania, ale... NIE CHCĘ, ŻEBY TO BYŁ GADŻET, za który płaci się za jego wygląd i luksusowe wykonanie i użyte materiały, nie ma to być też żaden PREZENT, ani nie chcę na nim nic GRAWEROWAĆ, po prostu chcę kupić dobre, porządne pióro wieczne. Jestem w stanie wydać nawet trochę więcej kasy niż, powiedzmy 20, 40, a może i 60 Pln, ale chcę płacić jedynie, za jego WALORY TECHNICZNE (!!!) i nic więcej! Wygląd nie ma dla mnie NAJMNIEJSZEGO ZNACZENIA (!). Jedynie komfort pisania! To, czego się dotąd doczytałem, to to, że stalówki pozostawiają różnej grubości ślad - chyba nie chciałbym stalówki cienkiej ("F"), raczej coś koło średniej ("M") lub ciut wyżej ("B"), oraz, że dobre pióra zaczynają pisać "od razu" po przyłożeniu stalówki do papieru i rozpoczęciu ruchu po papierze. To pewnie niewiele informacji. Proszę zatem o jakieś praktyczne sugestie, jakie pióro powinienem kupić, aby było bardzo dobre TECHICZNIE i żebym, po na przykład pół roku pisania, nie doszedł do wniosku, że mogłem zapłacić parę złotych więcej i nabyć coś konkretniejszego. Jeszcze raz podkreślam, że chcę zapłacić jednynie za praktyczne właściwości pióra, nie zaś za jego formę, kształt, czy wygląd. Dodam, że jestem praworęczny (jeśli może to mieć jakieś znaczenie). Rodzaj zasilania w atrament ma dla mnie drugorzędne znaczenie, bo przecież w tych na naboje można wstawić takie urządzonko do "zasysania" atramentu, aby zaoszczędzić na chyba zawsze wychodzących drożej nabojach. Wszystkich serdecznie pozdrawiam


Ciekawe... Tylko technikalia? Wygląd nieważny? Cóż, wszystkie pióra są piękne!

Jeśli planujesz wydać więcej niż 60 PLN, może warto rozejrzeć się za jakimś Watermanem Hemisphere, lub Parkerem Sonetem?

Niezłe technicznie, wartość estetyczna - gratis.
Herb - doskonałe zrównoważenie jakości technicznej i ceny.


Z lekkich polecam niemal kultowego (tutaj) Pelikana M200.
Z cięższych - równie wielbionego Watermana Hemisphere.

A ja osobiście i tak zapolowałbym na Sheaffera - Legacy, Imperial albo Targa
To dla mnie nowy parametr pióra, mianowicie jego waga. Jak to się przekłada na praktyczny aspekt pisania? Jakiego więc powinienem szukać, "cięższego", czy "lżejszego"? Zamierzam dużo pisać - to pióro nie będzie leżeć w pudełeczku na gablotce...



Waga pióra to kwestia gustu. Jedni wolą lżejsze, inni cięższe
A co to za oznaczenia "Waterman" GT lub CT? Czy to odnosi się do właściwości związanych z samym pisaniem, czy jedynie do estetyki i wykończenia?
Kolory wykończenia. Złoty lub stalowy (chromowy...?).
W przypadku Twoich warunków brzegowych - bez znaczenia.

Panowie (i Panie), ja zdaję sobie sprawę, że moje podejście do tematu może być obrazą środowiska, ale ja naprawdę potrzebuję to pióro JEDYNIE (!!!!!!) do... pisania! I nie do niczego więcej. Chcę, żeby było wysokiej klasy, trwałe, lekko pisało, nie męczyło ręki przy długim pisaniu. To nie ma być "eksponat".

A propos, przejrzałem zakamarki szaf i ku swojemu zdumieniu znalazłem w jakimś kącie niebieskie pudełeczko z napisem "Waterman", w środku cały srebrny (metalowy) długopis i wieczne pióro. (Dawno, dawno temu dostałem taki zestawik z wygrawerowanym swoim imieniem i nazwiskiem od firmy w której pracowałem i na śmierć o nim zapomniałem). Na stalówce, oprócz napisu "Waterman" i "Paris" jest literka "F", co prawdopodobnie znaczy "fine", czyli "cienki" ślad. Jest nawet "instrukcja obsługi" z wybitym numerem produktu, ale nigdzie nie ma nazwy modelu... Czy jest jakiś sposób na dojście, co to za dokładnie jest za model "Watermana"?
Jest. Załącz zdjęcie. Nawet takie robione komórką.
zdrówka
Chciałem wysłać zdjęcia, ale mi wyskoczyło coś takiego:

"Aby zabezpieczyć to forum przed spamującymi robotami pozwalamy na publikację adresów stron www tylko zarejestrowanym użytkownikom i tylko tym, którzy opublikowali do tej pory co najmniej 3 wypowiedzi i są zarejestrowani na tym forum od co najmniej 24 godzin.
Liczba Twoich postów: 4, od rejestracji minęło: 11g 33m
Dziękujemy za zrozumienie i wspólną walkę z internetowymi śmieciarzami. Jeśli uważasz, że otrzymałeś ten komunikat przez pomyłkę powiadom administację forum."

Chyba jestem jeszcze za "młody" do wysyłania zdjęć...
To co, obstawiamy w ciemno?
Hemisphere!

A pióro pokaż w module Galeria. Link na górze strony, nad logowaniem.
Powinno już tam być...
Szaroczek, Ty farciarzu
Masz Watermana Hemisphere.
Witaj w klubie.
Jak na pierwsze pióro, to zaczynasz z wysokiego pułapu.
Punkt dla Thay'a za przenikliwość.



Zastanów się teraz nad drugim piórem.
zdrówka
Szaroczek, lepszego za 60 zł nie dostaniesz od tego, które już masz
Świetne piórko, sam takim piszę już od dłuższego czasu.
Już zdążyłem polecieć do papierniczego po atrament, napiełniłem strzykawką z igłą stary pusty nabój i... po chwili już pisałem! Atrament kupiłem Parkera, bo kolor atramentu Watermana mi się nie podobał; był jakby brudno-niebieski. Ale mam nadzieję, że to nie ma większego znaczenia. W każdym razie piórko śmiga prześlicznie, tylko... ja się pisać nauczyć znowu muszę!

Co zaś do kolejnego, jak zapytał "konis", to decyzja jest podjęta! Na razie śmigam tym, co mam, bo to jest przecież dobre, a jak będę pisał dużo i uznam, że jest sens, to bez żadnych wątpliwości kupuję Pelikana M200. Tu wasze rozważania utwierdziły mnie jedynie w moich starych sentymentach. Gdy bowiem byłem jeszcze małym chłopcem, mój ojciec posiadał zestaw Pelikana - długopis i pióro - w miękkim, jakby skajowym, ciemnozielonym futeraliku. Były to przybory w złotych okuciach, stalówka również (chociaż nie wiem oczywiście, czy to było złoto, czy jedynie pozłacane). Gadżety miały uchwyty w zielono-czarne paski wzdłużne. Bardzo rzadko mogłem to dostać do ręki do potrzymania (i tylko pod okiem dorosłego właściciela ), ale kiedyś, po latach miałem okazję tym piórkiem w jakichś tam okolicznościach popisać i wrażenie było niezwykłe. Dzisiaj nie wiem już, czy to dlatego, że tak fajnie się rzeczywiście pisało, czy po prostu fakt trzywania tych domowych skarbów w dłoni sam w sobie wywoływał taki efekt entuzjazmu, ale... sentyment pozostał. Poza tym jest to jednak wysokiej klasy produkt za ciągle jeszcze sensowną cenę. Sklepowa to ok. 200 - 230 Pln, ale na allegro można nowe, komuś tam sprezentowane i niepotrzebne, wyrwać już za ok. 150 Pln.
No ale nie pasiaste raczej...
Pasiaste to tak od 400 PLN przy dużym szczęściu. Ale to prawie to samo, raczej...
Marmurek też zły nie jest.
Pisząc o cenie 150 Pln na allegro miałem na myśli Pelikana M200. Wiem, że ten, którego posiadał mój ojciec to mogło być coś z wyższej półki, ale ja takiego luksusu do po prostu zwykłego pisania raczej chyba nie potrzebuję, co zresztą jasno wynika z waszych wcześniejszych rozważań. A na jakiejś innej wiadomości doczytałem się, że stalówka stalowa pozłacana wcale nie śmiga gorzej niż szczerozłota...
Bo nie śmiga gorzej. Stalowa po prostu jest potencjalnie mniej trwała... Po 50 latach użytkowania może to mieć jakieś znaczenie...
Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, aby za jakiś czas kupić sobie złotą stalówkę od M400 i wkręcić do M200.

Zrobiłem sobie obchód sklepów. Sonnety koszmarnie zdrożały. Średnie modele dobijają miejscami do 900 PLN, wysokie - do 1200 PLN.
W CH Klif mają już "kobiece" Sonnety - metalizowanego i dwie wersje białego. Ponad 700 PLN za sztukę. Chyba sobie odpuszczę, chodzi za mną jakiś Japończyk . Tylko waham się pomiędzy forum i "engeiką".
A takie jeszcze mam pytanie. Czym się różni Pelikan M400 od M600, oprócz ceną oczywiście, choć wcale nie tak znacznie?
Wielkością:

[/b
Rozmiarem. Trochę. I chyba stalówka w M600 jest już 18K, a w M400 14K.
M600 bardzo często jest modelem bazowym do rozmaitych LE.
W M600 też jest standardowo 14K.
Oops... Dzięki za sprostowanie.
Bo tłok jest taki sam, prawda? Coś bardziej ekskluzywnego, to chyba dopiero M800...
Panowie (i Panie ). A takie coś jeszcze znalazłem w sklepie i spodobało mi się do codziennego, prozaicznego użytku... Puściłem fotki jako drugą galerię. Czy ktoś jest w stanie rozpoznać, co to za model jest dokładnie tej "Lamy", bo w sklepie były jakby dwa różniące się ceną prawie dwukrotnia, ale nawet po dokładnym przyjrzeniu się nie potrafiłem znaleźć żadnej wyraźnej różnicy...
Hmm, a gdzie te fotki?
To w sklepie nie powiedzieli Ci, nie wiedzieli jakie mają modele?
Szaroczek nie leć se w bambuko
zdrówka
Niestety, też już informowałem sprzedawcę jak to pióro,
co leży na wystawie, się nazywa.
Bywa...

Hmm, a gdzie te fotki?

Na górze, moduł Galerie

Bo tłok jest taki sam, prawda? Coś bardziej ekskluzywnego, to chyba dopiero M800...
Zgadza się, do M600 jest klasyczny plastik - jak w starej, dobrej 400-tce.
To jest albo Safari albo Al-Star, tylko ten pasek z nadrukiem nie wiem skąd się wziął.

To jest albo Safari albo Al-Star, tylko ten pasek z nadrukiem nie wiem skąd się wziął.
To jest Safari. Miałam identyczne, tyle że ze stalówką F. A ten pasek to nie nadruk, tylko taka zabezpieczająca opaska z tekturki, którą powinno się zdjąć .
Aha, dzięki za informację. Lamy nigdy nie miałem, a zdjęcia, które widziałem nie miały tej tekturki

Aha, dzięki za informację. Lamy nigdy nie miałem, a zdjęcia, które widziałem nie miały tej tekturki
Bo ją się powinno zdjąć przed pierwszym uruchomieniem pióra. Nawet jest na niej napis: "remove" .
Co do mojego pytania o te piórka, to siedzę za granicą w kraju, gdzie zasadniczo wszystko, co sprzedawca wie na temat sprzedawanych artykułów, to najczęściej cena, a i to nie zawsze. Czy to piórko jest coś warte, bo po przeliczeniu na nasze wychodzi coś ok. 130 Pln.
To całkiem fajne pióro, ale zdecydowanie przepłaciłeś.
Jeszcze go nie kupiłem. Na razie robię zwiady. A tym "Watermanem" tak mi się teraz fajnie pisze, że chyba na nim poprzestanę. Następne "narzędzie" to będzie Pelikan albo M200, albo... M400, jak mi mocniej odbije!
Zobaczysz, następny będzie M800...
Chyba raczej nieee... Te egzamplarze za bardzo już idą w prestiż, estetykę i kolekcjonerstwo, niż w luksus samego pisania... Tak mi się zdaje przynajmniej. A ja na to kładę przede wszystkim nacisk i za te walory mógłbym ostatecznie wyłożyć kiedyś trochę kasy. Myślę, że powyżej modelu M200 to "piśmienne" właściwości pióra już się raczej nie zmieniają. Co myślicie, mam rację, czy się mylę? Czy, na przykład, gdyby wybranej grupie doświadczonych specjalistów z tej dziedziny dać do ręki piórka M200, M400, M600, M800, to, gdyby nie widzieli, czym piszą i nie mogli poczuć po korpusie (bo na potrzeby próby wszystkie piórka otrzymałyby takie same korpusy), to czy byliby w stanie rozpoznać, czym piszą? Ja mam wątpliwości... Jeśli już, to może rozważyłbym zakup M600-ki, ale wydaje mi się, że jednak wolę mieć w palcach coś "zgrabniejszego" podczas pisania. Grube długopisy jakoś nigdy mne nie zachwycały, a musząc się niekiedy takim posłużyć czułem się, jakbym mył zęby zmiotką do podłogi
To chyba nie do końca tak.
M800 jest wprawdzie duży, ale komfort pisania nim wcale przez to się nie zmniejsza.
Poza tym, pióro bierze więcej atramentu, tłok ma z mosiądzu, a nie z plastiku itp.
Ale fakt, najważniejsze, by pióro leżało dobrze w ręku, a użytkownik był zadowolony.

To chyba nie do końca tak.
M800 jest wprawdzie duży, ale komfort pisania nim wcale przez to się nie zmniejsza.
Poza tym, pióro bierze więcej atramentu, tłok ma z mosiądzu, a nie z plastiku itp.


Lubię duże pióra. Ale zastanawiam się, skoro Pelikany niezależnie jaka liczba stoi po M ... wyglądają idealnie tak samo różniąc się jedynie wielkością (zakładając, że jesteśmy już na poziomie serii ze złotą stalówką) dlaczego różnice cenowe są tak znaczne. Czy kawałek mosiądzu w tłoczku zamiast plastiku kosztuje 200-300 złotych?

Czy kawałek mosiądzu w tłoczku zamiast plastiku kosztuje 200-300 złotych?
Mosiężny tłok, większa stalówka, wyższa próba złota i zwyczajowa premia do ceny za wersję oversize
No to jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś z forumowiczów miał praktyczne doświadczenia ze skośnymi stalówkami typu "OM", "OB" itp? Czy są jakieś praktyczne uwarunkowania i okoliczności, które wskazują na sensowność zaopatrzenia się w takie coś, czy to jest związane jedynie z zupełnie indywidualnymi upodobaniami? I czy nie jest też tak, że z czasem każda stalówka po długim czasie pisania sama robi sie trochę "O"-bowa (czytaj - skośna), bo przecież w końcu zawsze trochę się wyciera, a ręka zawsze utrzymuje stalówkę podczas pisania w pochyleniu i lekko skośnie? Czy to więc nie jest po prostu lekkie pierwotne "zużycie" stalówki, żeby odczucia pisania były zawsze mniej więcej podobne niezaleśnie od stanu "licznika" stalówki?
W grę wchodzą tylko indywidualne upodobania.
Faktycznie, każda stalka robi się po jakimś czasie "O-bowa" , ale w przypadku stalówek z irydową końcówką jest to naprawdę dłuuugi czas.
Czy wszystkie z omawianych powyżej stalówek Palikana, w szczególności do modelu M200 (ze stalową pozłacaną stalówką) i wyższe modele - od M400 - ze złotymi stalówkami - mają te irydowe końcówki?

Czy wszystkie z omawianych powyżej stalówek Pelikana, w szczególności do modelu M200 (ze stalową pozłacaną stalówką) i wyższe modele - od M400 - ze złotymi stalówkami - mają te irydowe końcówki?

Witaj Szaroczku,

Tak. Zarówno w M200 i M400 (i zdecydowanej większości współczesnych piór).

Stalówki ob są zaprojektowane dla osób, które piszą trzymając pióro pod określonym kątem. Najlepiej przymierzyć się do stalówki w sklepie.
I tak, i nie.
Tak, bo mają irydową końcówkę.
Nie, bo prawdopodobnie nie zawierają irydu

http://www.nibs.com/article5.html
O, kurczę!
Cały urok wiedzy o piórach wiecznych

I tak, i nie.
Tak, bo mają irydową końcówkę.
Nie, bo prawdopodobnie nie zawierają irydu

http://www.nibs.com/article5.html


Co nie zmienia faktu, że odporne to-to jest na ścieranie jak..., no, bardzo!
Z tym przymierzaniem się do stalówki w sklepie sprawa komplikuje się nieco, gdy kupuje się przez internet. No, można oczywiście pójść najpierw do sklepu i "pooglądać", a potem na necie kupować... Ale tu "u mnie" to jeszcze Pelikanów nigdzie nie spotkałem. Może muszę się lepiej rozejrzeć...
Ale odnośnie stalówek mam jeszcze takie pytanie. Czy stalówkę w piórze Pelikana można w razie potrzeby samemu wymienić? Bo oto w niektórych opisach piór z wyższej półki, szczególnie u Pelikana, spotykałem taką nieraz wzmiankę, że "stalówka jest ręcznie pasowana". O co tu więc chodzi. Czy to kształt stalówki jest jakoś ręcznie "wyrabiany", czy jej mocowanie do pióra odbywa się ręcznie? A jeśli tak, to czy to jest rzeczywiście tak skoplikowany proces, żeby wymagał wieloletniego doświadczenia i wielopokoleniowej wiedzy, żeby stalówkę z pióra wyjąć, a potem nową nałożyć? (Kiedyś zrobiłem to w jakimś kiepskim piórze przy pomocy kombinerek i potem normalnie pióro działało). Co takiego szczególnego zachodzi w procesie wymiany stalówki, żeby był do tego potrzebny ekspert, a walory produktu i jego cena tak wymiernie z tego powodu rosły?

Z tym przymierzaniem się do stalówki w sklepie sprawa komplikuje się nieco, gdy kupuje się przez internet. No, można oczywiście pójść najpierw do sklepu i "pooglądać", a potem na necie kupować... Ale tu "u mnie" to jeszcze Pelikanów nigdzie nie spotkałem. Może muszę się lepiej rozejrzeć...
Ale odnośnie stalówek mam jeszcze takie pytanie. Czy stalówkę w piórze Pelikana można w razie potrzeby samemu wymienić? Bo oto w niektórych opisach piór z wyższej półki, szczególnie u Pelikana, spotykałem taką nieraz wzmiankę, że "stalówka jest ręcznie pasowana". O co tu więc chodzi. Czy to kształt stalówki jest jakoś ręcznie "wyrabiany", czy jej mocowanie do pióra odbywa się ręcznie? A jeśli tak, to czy to jest rzeczywiście tak skoplikowany proces, żeby wymagał wieloletniego doświadczenia i wielopokoleniowej wiedzy, żeby stalówkę z pióra wyjąć, a potem nową nałożyć? (Kiedyś zrobiłem to w jakimś kiepskim piórze przy pomocy kombinerek i potem normalnie pióro działało). Co takiego szczególnego zachodzi w procesie wymiany stalówki, żeby był do tego potrzebny ekspert, a walory produktu i jego cena tak wymiernie z tego powodu rosły?


Wielką zaletą piór Pelikan jest możliwość wymiany stalówki samemu. Nie wymaga to żadnych narzędzi (zwłaszcza kombinerek), a jedynie palców - wkręca się ją i wykręca jak śrubkę w gwintowanym otworze. Co więcej pożądaną stalówkę można dość łatwo dokupić przez Internet, choć nie są one tak tanie, np. stalówka do M215 ze stali nierdzewnej kosztuje ok. 80 zł + transport z Niemiec, tj. ok. 1/3 ceny nowego pióra. Do tego można używać w pewnym zakresie stalówek od innych modeli, np. w niższym modelu nie jest oferowana stalówka ze złota, ale pasuje do niego taka z wyższego modelu. Nie zawsze to jest jednak możliwe, gdyż w wyższych modelach stalówki (choć nie sam gwint je mocujący) są większe i po wkręceniu mogą być uszkodzone przez skuwkę.

Największą bolączką jest, że nie ma pewności czy nowa stalówka (kupiona z piórem czy oddzielnie) będzie dobrze pisała - grubość jej linii będzie odpowiadała jej nominalnej grubości, czy będzie gładko pisała. Niestety, tego nie można sprawdzić nie tylko przez Internet, ale nawet w stacjonarnym sklepie, gdzie na ogół nie pozwalają zanurzyć pióra w atramencie by napisać kilka zdań.
No to o co więc chodzi z tym "ręcznym pasowaniem"?
Można jeszcze mówić o ręcznym ułożeniu stalówki na spłwaku (wykręcany jest cały taki set w tulei), ale...