ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleStudiował lub studiuje ktoś prawo? Jak jest/było?Studium EpokiOficjalny profil Pogoni LwĂłw na FacebookuWymiana dowodu - trzeba to zgłosić?Jak uwlnić się od lękĂłw :))Montblankowskie inspiracjeOpinie na temat gadĹźetĂłw.Oczekiwanie na multi w Szczecinie?progi punktowe na badaniaSŁUPSK 27.04.2013r.
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Kolejna część mojego tekstu. Proszę o komentarze i krytykę.

Scena 2
(sypialnia, BEZCZELNY w łóżku)

Bezczelny
Znów się męczę w pieleszach. Nie wierzę jak trywialne przyszło mi cierpieć katusze. Cóż to za gorycz, jakie cierpienie spać nie móc, targany nie bólem, co serce toczy, nie powolnym ducha spalaniem a
...nudą.
Jakże by pięknie było jak Szekspir za miłość umierać, czy w spiskach tonąć, lub jak Baczyński życie na ołtarzu wojny składać, wraz ze Słowackim powstańczą dolę znosić, obok Goethego dostojnie zasiadać.
I komu teraz przyświeca natchnienie? Gdzież się podziały muzy wszelakie? Czy padły wszystkie? Tandetą zatrute, jak muchy na parapecie wymarłe.
Cóż, że w świecie spokojnym i ciepłym nam przyszło oddychać, gdy życie miast rzucać wyzwanie klęka podległe. Miast za gardło chwytać skamle i kwili i płacze rzewnie. Czy dolą jest człowieka dziś w próżni trwać zawieszonym? Trącać stopą krzesło, palcem rysować po ścianie? Czasem coś umrze, coś się narodzi... lecz kogo to z nas tak naprawdę obchodzi?
Wszystkiego mniej jest tak jakoś niż było. Namiętności mniej i radości. Strachu i podniety też jakoś nie tyle.
Samotności tylko pod dostatkiem, ale kto by tego pragnął? Nie jest ona wszak dolą żołnierzy, ni kochanków, ni króli. Męczę się srodze gdyż nikt nie rozumie, gdy ja po prostu mówię. Jakże mam inaczej to robić, anieżeli słowa które płyną z serca na łono świata puszczać.
Lecz prawdą jest, iż słowikiem słówko wylatuje, a wraca kamieniem. Lecz moja to wina, że słowo niebaczne raz, czy drugi głupca zrani? Że zadrwię z sympatii, gdy mi ona nie w smak? Że powiem co myślę o nowej kolii korali?
Muszę się więc poetą zwać. Muszę. Gdyż wtedy miast ciskać kamieniami we mnie, westchną tylko żewnie i rzekną - 'Poniechaj go. Wszak to tylko marny wierszokleta. Od rzeczy plecie i farmazony prawi. Poniechaj.'
A ja nie zwać się chcę poetą a być nim! Czuć jak rytm spod mych palców na papier spływa, jak słowa tańczą szalone tanga wokół moich myśli korony, jak... jak...
(wzdycha ciężko)
Tak długo jak przyziemny żywot prowadzić mi przyjdzie, jak żałosną szarą egzestencję kompletnego beztalencia muszę oglądać oczami moimi z dnia na dzień. Tak długo poezja ledwie mi na horyzoncie majaczy.
(milknie i długo się nie odzywa, nagle do głowy wpada mu myśl i rozpromienia się cały na twarzy)
Na Apollina! Czy jestem ślepy? Czy głupi tylko nieprzystojnie? Wszak jest droga prosta i dostępna, prosto do poezji wrót! Miłość nieszczęśliwa jest rozwiązaniem. Bo kto miłuje bez wzajemności, czy możliwości związku zawarcia ten zawsze zmysłów pomieszania doznaje i poetą się staje. Tak długo przynajmniej jak czar Aphrodyte na jego sercu spoczywa.
(zamyśla się na chwilę)
Lecz i tutaj widzę kolejną przeszkodę. Jak znaleźć niewiastę, co we mnie szał miłosny wywoła, a sama obojętną będzie jak lód?

Scena 3
(biały pokój z kanapą stolikiem i dwoma krzesłami, przy stole siedzą CYNIK i BEZCZELNY)

Cynik
Wszystkoś to wymyślił samemu? W głowy swojej zaciszu?

Bezczelny
Samiusieńki. Znaleźć muszę tylko kandydatkę odpowiednią i skończy się mój marazm żałosny, ta ducha jałowizna.

Cynik
(szyderczo)
Masz mości panie me błogosławieństwo! Ruszaj jak Don Kichot za swą Dulcyneą, odjedź w stronę zachodu słońca, strzeż się wiatraków.
(na stronie)
I wróć jak ci się rozum odmiesza.

Bezczelny
Pomóc mi musisz przyjacielu. Wszak rzekłem ci jaki problem mą duszę toczy. Jak znaleźć mam dziewkę, co, choć młodzian ze mnie niebrzydki, obojętnością lodowatą ledwie mnie zaszczyci.

Cynik
Tak ci powiem 'przyjacielu'. Jak spotkasz kobietę tak piękną, że cię z miejsca Kupida strzała przeszyje. Jak dla niej i za nią w każdej chwili gotów będziesz pod topór katowski podłożyć szyję. Wezmę ja ją na stronę i rzeknę jej na uszko 'Bądźże tak miła i posłuchaj, dziewuszko. Ten młodzian co za tobą z miłości szaleje poetą chce zostać. Talentu krzty nie ma, więc koncypuje, żeby przez miłość nieszczęśliwą do zacnego grona się dostać. Bądź więc tak miła i odbierz mu nadzieję na to, że kiedykolwiek z tobą w pieleszach zaszaleje.'

Bezczelny
(głuchy na ironię)
Zrobiłbyś to naprawdę? Dla mnie i tylko dla mnie? Ach przyjacielu! Jakże mi miło, że moje błagania nie spotkały z twojej strony niechęci. Jeśli zaś w potrzebie kiedyś będziesz pamiętaj, że ja dla mojego...

(wchodzi ROZŻALONA w zwiewnym stroju z plikiem kartek, CYNIK i BEZCZELNY wodzą za nią przez chwilę wzrokiem, a gdy kładzie się na kanapie odwracają się do siebie i patrzą przez chwilę znacząco)

Cynik
Nowy mi plan wpadł do głowy.

Bezczelny
Wiem chyba o czym myślisz i lękam się przeto.

Cynik
Poznaj swoją narzeczoną niedoszłą, mój ty poeto.

Bezczelny
(nieco zimno)
Czemu koncypujesz, że do tego stworzenia zapałam nagle uczuciem miłosnym tak szalonym, że w objęcia geniuszu artystycznego popadnę z żałości po kochaniu nie odwzajemnionym?

Cynik
(gestykulując plikiem kartek, które podniósł ze stołu; konspiracyjnym, teatralnym szeptem)
Bo ostatnio gdy sprawdzałem zawartość scenariusza, to w dramacie tym były ledwie cztery osoby. Ja, ty, ojciec mój kochany...

Bezczelny
I Matylda nieszczęsna?

Cynik
Ona właśnie. I jeśli nie za zgrzybiałym Mędrcem szaleć chcesz Jakubie, to proponję już się miłości zacząć uczyć do owej niewiasty.

Bezczelny
Nie wiesz, że postać może pojawiać się zaledwie w innych osób wypowiedziach? Nie musi pojawić się sama w dramacie.

Cynik
I taką byś chciał? Wydumaną,
(na stronie)
jak poezja twoja
(z powrotem do niego)
nieprawdziwą, zmyśloną? Gdy masz przed sobą kobietę rzeczywistą? Z krwi i kości. Zostawiam cię teraz, ojcem się zająć muszę. Pora karmienia nadciąga.
Naucz się kochać szczenię niechciane. Naucz się kochać, bo los nobla twojego literackiego wisi, żekłbym kolokwialnie, na włosku.

(CYNIK wychodzi, a BEZCZELNY zaczyna wzdychać i wpatrywać się rozmażonym wzrokiem w ROZŻALONĄ)


Nie podoba mi się, że wprowadziłeś autotematyzm, to było zbędne. Przypisy zamieniają się w mini-narrację, po co? Przecież czytelnicy to nie głupcy i wiedzą, kiedy ktoś jest "głuchy na ironię", wynika to z kontekstu. Ogólnie akcji jeszcze nie zdążyłeś zepsuć, gratuluję
Jeszcze nie zdążyłem? Dzięki za wiarę.

Masz rację, że przypis był prawdopodobnie zbędny.

Ciekaw jestem twojego zdania na temat rymów, które zawarłem miejscami w nie podzielonym na wersy tekście. Ma to nadać rytm przy recytacji, bez burzenia struktury czy zamykania mnie w konwencji utworu wierszowanego.

Autotematyzm wydaje mi się mocno kluczowym elementem utworu. Pokazuje dystans do wykreowanego świata. Żeby całość miała sens postacie dramatu muszą mieć chociaż szczątkową samoświadomość, inaczej, w moim odczuciu przynajmniej, przekaz może utracić na wartości.