Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
PUNKTACJA:
- realizacja tematu (do dyspozycji 2 punkty dla obydwu stron)
- pomysł (do dyspozycji 5 punktów dla obydwu stron)
- poprawność* (do dyspozycji 4 punktów dla obydwu stron)
- styl (do dyspozycji 5 punktów dla obydwu stron)
- ogólne wrażenie (do dyspozycji 5 punktów dla obydwu stron)
Ogółem możemy przyznać 21 punktów, tj. suma przyznanych punktów dla jednego i drugiego autora musi być równa 21. Nie przyznajemy punktów cząstkowych (a więc nie ma połówek, ćwiartek itp.).
Oceny bez uzasadnienia i/lub komentarza nie będą brane pod uwagę.
*Uwaga - w związku z ograniczeniami forum NIE bierzemy pod uwagę techniczny aspekt w formie zapisu (tzn. entery, pogrubienia, kursywę).
Więcej szczegółów znajdziesz tutaj.Gdyby pojawiły się jakiekolwiek pytania i/lub wątpliwości odnośnie wystawiania ocen i pojedynków, proszę pisać właśnie tam.
Głosujemy do 22 czerwca 2012r.
***
TEKST A
POSTACI DRAMATU:
SOKRATES
DOMOKRĄŻCA
CHÓR LUDZI MARGINESU
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
MĄŻ
ŻONA
PIANISTA
DZIECKO
MATKA
KOBIETA
MĘŻCZYZNA
CHŁOPIEC
Wszystkie wydarzenia miały miejsce w bardzo dziwnych, niewyjaśnionych okolicznościach. Nie wiadomo, czemu grecki filozof nagle znalazł się w 2012 roku w Polsce. Nie wiadomo też, czemu tak różne postaci nagle znalazły się w tym samym miejscu. Po prostu – dziwne rzeczy się zdarzają. Chyba każdy to wie.
CHÓR LUDZI MARGINESU
W mieście ciemnym a błyszczącym,
Pełnym tłumów i pustkowi,
W mieszkaniu o niebieskich ścianach
Tłum ludzi warszawskich się mrowi.
Myślą czy tylko chodzą, są albo li nie są
Wszyscy tej nocy dziwnej świadkami byli
Przyjścia ponownego filozofa, drania
Patrzcie wszyscy, co zdarzyło się w tej chwili...
SCENA I
Warszawa. Wnętrze mieszkania. Ściany są niebieskie, znajdują się w nim proste, ciemne meble. Klimat przyjęcia – na stole kieliszki i butelki, w tle cichutka muzyka.
DZIECKO
Tik-tak! Tik-tak!
Jak ten czas się wlecze dziś.
W domu czeka z plastiku ptak
I kochany, żółty miś...
SOKRATES
Witaj, drogi młodzianie, w noc gwieździstą.
Cóż to dziś mamy za uroczystość?
DZIECKO
To dorosły bal, suknie, szelki,
Pantofelki, sto butelek i pięć sal.
SOKRATES
I czemuż się tak bawią w sali?
Czyżby Prawdę już poznali?
DZIECKO
Kto to wie, dziadku. Piją złoty, lepki płyn
Może Prawda pływa w nim?
SOKRATES pije szampana
To ciekawe...
GŁOS
Piotrusiu! Chodź do mamy, mały belzebubie!
Piotr, dziecko! Bo Cię zgubię!
SCENA II
Sokrates siedzi i dopija szampana. Wchodzi Para
MĄŻ
Pardon, nie rozumiem Cię, kochanie
O co ciągłe to nękanie?
Że za długo, że za sucho,
że nie w porę, że za głucho
Zawsze robię co twa wola
„Kosmetyczka!”, „Śmieci!”, hola!
ŻONA
Och, nie bądź dziecinny,
Najpierw brutal, a teraz patrzcie go – jaki:
Niewinny
MĄŻ
Czy to moja wina, że się pokrywa
termin meczu z... Nie przerywaj!
...z obiadem u matki Twojej,
którą kocham i szanuję
Proszę o trochę wyrozumiałości...
ŻONA
Litości...
Wiem, że nigdy nie lubiłeś mamusi
By ją otruć pewnie diabeł Cię kusi
Ale, chwalić Pana, Twoje niedoczekanie
Bo teraz ja nad wszystkim czuwam, kochanie!
MĄŻ
Czuwasz?
ŻONA
A tak. Gdy się ostatnio upiłeś
Nazwiska w dokumentach na moje zmieniłeś
Samochód, dom, konto, łódź, talony,
Wszystko teraz twojej ukochanej żony.
Więc wybieraj, kochanie -
mecz czy mieszkanie?
Mąż odchodzi od żony i siada na drugim końcu stołu.
Wiedźma! Chce rozwodu z tą wariatką!
SOKRATES
Przepraszam, że panu przerywam po tym,
Chwile zasłużonej złości i zgryzoty.
Lecz, mężu, nie głupiej!
Spójrz na liczne zalety swej lubej!
MĄŻ
Zalety?
Obawiam się, że nie ma na co patrzeć, niestety.
SOKRATES
Jest jędzą? Świetnie!
Kłamie i opowiada brednie?
Bez makijażu wygląda paskudnie?
Ciągle krzyczy? Bosko. Cudnie!
To właśnie piękna świata harmonia,
że kontrast pozwala noc oddzielić od dnia
Ogień wody uświadamia cnotę,
Mądrość wielkość swą objawi, temu, kto zna głupotę.
MĄŻ
Nie rozumiem Cię, dziadku.
SOKRATES
Siadaj synu, wypij ambrozji łyk. MĄŻ pije Smaczne?
MĄŻ
Rozgazowany, trochę mdły i... Czy to mucha na dnie? Ogląda kieliszek pod światło.
SOKRATES
Podaje mu małą żółtą kulkę.
Teraz zjedz.
MAŻ
Trochę pikantne. Jak pa...... AAAAA! Pije szampana Co za ulga!
SOKRATES
Prawda, że teraz mdły napój ten
smakuje jak najpiękniejszy, łagodny sen?
Tak też żony Twej przywary
Podkreślają świata wątpliwe wdzięki i czary.
Doceń więc swą żonę
i wracaj już w jej stronę.
Mąż wraca do Żony.
MĄŻ
Kochanie, myliłem się...
ŻONA
Co? Kiedy?
MĄŻ
Kiedy mówiłem, żeś nietoperz stary.
Ty jesteś mi, kochana, jak różowe okulary!
ŻONA
Co? Zgłupiał stary.
MĄŻ
Musimy się zbierać. Ostatni taniec, kochanie
i jutro do mamusi na śniadanie.
SCENA III
Wchodzi Pianista i szuka szampana.
SOKRATES
Witaj, synu, mogę Ci zadać jedno pytanie?
PIANISTA
Proszę, tylko szybko.
SOKRATES
Czy jesteś szczęśliwy?
PIANISTA
Tak.
SOKRATES
Wiesz to?
PIANISTA
Tak, mam piękną dziewczynę, pracę, zdrowie.
Czegóż więcej może pragnąć człowiek?
SOKRATES
A co Ci daje najwięcej szczęścia?
PIANISTA
Hm, kocham pianino, ale nie gram zbyt wiele.
SOKRATES
Czemu?
PIANISTA
Bo moja misia ma od tego migrenę.
Krzyczy za scenę Już idę, kociaku!
SOKRATES
A dobrze grasz?
PIANISTA
To kwestia smaku. Nie grałem od dawna już i chyba jestem kiepski.
SOKRATES
I kochasz swoje kiepskie granie? To daje szczęście?
PIANISTA
Nie wiem, może nie gram tak źle.
SOKRATES
Więc jesteś wirtuozem, mistrzem.
PIANISTA
Nie wiem. O co panu chodzi?
SOKRATES
Mówi, że wiesz, że szczęście masz
A szczęśliwy jesteś, gdy grasz
Skąd więc twoje spełnienie
Bez grania na scenie?
PIANISTA
Chodzi o miłość chyba.
SOKRATES.
A Twego szczęścia, nie powinna pragnąć i luba?
PIANISTA
Nie wiem. Dla miłości trzeba się poświęcać, panie
SOKRATES
Tylko czy to jest miłość, czy tylko...
PANNA zza sceny
Kochanie! Czekam!
PIANISTA bierze kieliszek szampana i kieruje się w stronę głosu
Muszę już iść.
SOKRATES
Bez szczęścia prawdziwego jesteś tylko wrakiem człowieka.
PIANISTA staje i zastanawia się
Gdzie więc szukać?
SOKRATES
Szukaj szczęścia, tam, gdzie je zostawiłeś.
Nad klawiszami fortepianu może...
W znalezieniu nierozumiejąca kobieta ci nie pomoże.
PIANISTA
Co pan sugeruje? Że powinienem...
SOKRATES
Czuję, że jesteś wielki. Sam więc znajdź odpowiedź.
PANNA wchodzi na scenę
Cukiereczku, już zmarszczek dostałam od czekania. Jolka zaciążyła i Anka mi o tym opowiadała, a ja nie wiedziałam, co miałam powiedzieć, no bo niby jak miałabym zareagować, kiedy wiem, że Janek... Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Pianista milczy i podaje Pannie szampana.
PANNA
Kotku? Czy ja Ciebie drażnię?
Czemu milczysz tak poważnie?
Pianista odwraca się od Panny i wychodzi. Od tej chwili słychać w tle dźwięki grania na fortepianie.
SCENA IV
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Witaj, stary, kim jesteś?
SOKRATES
Tym, kim się sobie wydaję być, jak mówią sofiści. A Ty?
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Nie znasz mnie, staruszku?
Dziwna rzecz. Jestem najważniejszy tu.
Mam pieniądze, wolność, klasę
i znaczących opinii masę.
SOKRATES
Znasz więc Prawdę?
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Znam – pieniądze i dobry plan.
To klucz do nieba bram.
SOKRATES
Doprawdy? Pieniądze dają szczęście?
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Nie pieniądze, lecz marzenia,
A te pierwsze są potrzebne do drugich spełnienia.
SOKRATES
Powinniśmy więc marzyć o pieniądzach?
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Na marzenia pozwalają sobie Ci,
Którzy mają jak dożyć do końca miesiąca
SOKRATES
Płytkie i głupie, przyznaje.
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Ale prawdziwe, mój panie.
SOKRATES
W Twoich oczach widzę upór i pustkę
Myślę, że niczego Cię dziś nie nauczę.
Mogę jedynie uczyć innych i powtarzać im
Jak głupią drogą kroczysz Ty
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Dokąd idziesz?
SOKRATES
W świat. Nauczać muszę.
Ratować bardziej ludzkie dusze.
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
A idź, głupcze stary!
Goń beznadziejne mary!
Sokrates wychodzi, a Ważna osobistość rzuca za nim kieliszkiem.
SCENA V
SOKRATES pijany
Choć żyję ładnych parę lat,
To przyznaje, że świat wciąż zdumiewa mnie.
Ludzie leżą dziś na wznak, pośród kłamstw.
Oszukują siebie i kłamią z miłości.
Rozmawiałem z tyloma, z tylu różnych świata warstw.
Dyrygują, krzyczą, nie widzą przyszłości.
Gdzie podziała dawna granica?
Podział ponad podziałami?
Dobro-zło, woda-ląd, dziś wszystko się plami, mami.
Pozostaje tylko pytać i nauczać.
Pić wino i się śmiać.
A w końcu pokornie
„Wiem, że nic nie wiem!” przyznać.
Siada i zasypia.
SCENA VI
Wzburzeni goście chaotycznie chodzą po scenie i krzyczą. Ważna osobistość wchodzi na stołek i przemawia.
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Drodzy państwo, rozumiem ten rwetes!
Przyczyną jest niecny gość tu: Sokrates!
Cisza.
PANNA szlochając
Mój kotek się ode mnie odwrócił.
ŻONA
Mój mąż chyba mnie zdradza, jest inny.
DOMOKRĄŻCA
Zmusił mnie, bym zawód porzucił.
ANARCHISTA
A wszystkiemu jest rząd winny.
KOBIETA
Mojemu dziecku wyprał głowę,
już nie marzy o byciu lekarzem!
CHŁOPAK
Mój wzrost zmniejszył się o połowę!
MĘŻCZYZNA:
Już nigdy się wyjść nie odważę!
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Rozumiem, goście, wasze żale.
Mnie nie potraktował lepiej wcale.
Podważył wszystko, na czym świat stoi,
Co żadnemu mężowi nie przystoi
Mówię dziś „Nie!” chaosowi!
„Nie” dziwactwu! „Nie” Sokratesowi!
By przywrócić porządek powszechny
I usunąć niepokój stąd.
Jeden jest sposób pewny...
Panowie: męski sąd!
Wychodzi a za nim pięciu mężczyzn.
CHÓR LUDZI MARGINESU:
I sześciu sędziów w ciemną noc
Zbadało go od winy strony.
A pod sufitem piszczał głos,
Sprawiedliwości głos zgłuszony.
Szeptem najgorsze słowa, najgorsze prawdy
wyszły na świat.
„Otruć podstępnie” wyrok padł,
A zbrodnia poszła za nim w ślad.
SCENA VII
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Witaj, stary.
SOKRATESIE szyderczo
Witaj, mądry.
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Chyba jednak zbyt ostry byłem,
Przedwcześnie Cie osądziłem
Przyniosłem kielich pojednania,
Z pokornym przeproszeniem
Za me poczynania.
Podaje Sokratesowi wino.
SOKRATES
Twoje zdrowie, ważny człeku.
Błąd jest przywilejem filozofów,
tylko głupcy nie mylą się nigdy.
Wypija.
Wiesz, tam skąd pochodzę, rosną migdałowce.
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Słucham?
SOKRATES
Dają smaczne, pachnące owoce. I trucizna ma zapach migdałów.
WAŻNA OSOBISTOŚĆ Cofa się przerażony, kręci głową.
Nie wiem, o co ci chodzi.
SOKRATES
Nic nie szkodzi, chłopcze.
Pięknie było nawigować ten statek,
Ale nawet nawigator umiera,
Gdy wskaże fałszywy kierunek.
I wszystko sprowadza do zera
Ginie wszystko – kapitan i ładunek.
Bać się śmierci jest tym samym,
co mieć się za mądrego, nim nie będąc.
Więc bez strachu dziś, mówię ci: żegnaj!
Umiera. Na scenę wbiegają płaczące kobiety. Mężczyźni kładą jego ciało na stole i przykrywają płachtą. Na ścianie jeden z mężczyzn zaczyna malować portret Sokratesa.
WAŻNA OSOBISTOŚĆ
Cóż ja zrobiłem? Wchodzi na stołek i wiesza się.
KOBIETA
Była taki dobry i mądry.
PANNA
I taki piękny w tą brodą... Płacze
MATKA do dziecka
Z takich jak on powinieneś brać przykład, Piotrusiu, a nie z tych telewizyjnych przebierańców!
DOMOKRĄŻCA
Tragedia! Żałoba! Umarł największy z wielkich!
CHÓR LUDZI MARGINESU
Coś Ty Warszawie zrobił Sokratesie
Że ze złota statuę lud niesie
Otruwszy pierwej
Czyś uraził ich dumę i polskość swą mową?
Czyś obraził demokrację i służbę rządową?
Jakie winy i grzechy Tobie zarzucili?
Czemu teraz, tak nagle, zdanie odmienili?
Czemu teraz twoje imię nadali szkole?
Czemu czeki na Owsika ślą i rozdają mienie?
Czy to wszystko, by głupie zagłuszyć sumienie?
Nikt się nie dowie na Krakowskim Przedmieściu,
Że ponownie osądzony, przez gniewnych ludzi sześciu,
W tej kamienicy cichej padł Sokrates stary.
A jeśli ktoś się dowie? Wszak nikt nie da wiary!
Kurtyna opada, czemu może towarzyszyć westchnienie ulgi autorki, szczęśliwej, że zakończyła przygodę ze swoją kulawą liryką i ulubionym greckim myślicielem.
*************************************************************
TEKST B
[b]TRZY PRAWDY
SCENA PIERWSZA
Głęboka, ciemna pieczara. W jej centrum na tronie siedzi DIABEŁ ubrany w czarny garnitur. Wokół DEMONY kłócą się między sobą. Panuje hałas i rozgardiasz.
DIABEŁ
Ach, jak smutno!
Siedem lat już upłynęło
Siedem bardzo długich lat
Odkąd me powstało dzieło
Odkąd Bogu duszę skradł.
I co żem mam teraz czynić
Skoro nie ma nic przede mną?
Ach, jak nudno.
DEMONY
Zabaw się, zabaw!
Gry diabelskie nieśmiertelne
Wszyscy na nie mają chęć
Sztuki mroczne, ciemne, mgielne
Dusze tu kolejne znęć!
DIABEŁ
Nie chce mi się, zbyt banalne.
DEMONY
Wciąż genialne!
DIABEŁ wstaje z tronu, DEMONY odsuwają się z lękiem. DIABEŁ zaczyna się przechadzać po pieczarze.
DIABEŁ
Trza nowego nam kontraktu
Trza zupełnie nowej gry!
Czas rozerwać więzy paktu,
Śmiertelnikom urwać łby!
DEMONY
Tak, tak!
Zgotuj piekło im na ziemi
Pomożemy ci w tym my!
DIABEŁ przystaje na moment.
DIABEŁ
(z zamyśleniem)
Piekło na ziemi…
DEMONY
Tak! Tak!
DIABEŁ
Zamknąć się, wy szczurze smrody!
Nic tu po was, krecie ryje!
(DEMONY cofają się jeszcze dalej)
Pomysł mam na czarcie gody,
Pomysł, co w umyśle gnije.
Geniusz mój jest niezmierzony,
Dobro więc na ziemi zgładzę!
Ten, kto w Piekle upodlony,
Niechaj weźmie ją w swą władzę.
Dusze czarne, bez sumienia,
W nowe wnet odzieję ciała,
Niech sprowadzą znów cierpienia
Wygra, kto najwięcej zdziała.
A nagrodą będzie pokój -
Dziesięć wieków bez boleści!
Nie! Trzydzieści!
DEMONY
Czy naprawdę?
Słowa dotrzymasz?
DIABEŁ
(z uśmiechem)
Diabłem jestem…
SCENA DRUGA
Jasny, oświetlony pokój. Na trzech krzesłach pod ścianą siedzą kolejno: KALIGULA, WLAD PALOWNIK i KUBA ROZPRUWACZ. DIABEŁ przechadza się pomiędzy nimi powolnym krokiem. KALIGULA garbi się i dłonią zasłania tiki lewej powieki, WLAD PALOWNIK siedzi prosto, KUBA ROZPRUWACZ niespokojnie.
DIABEŁ
Gra jest prosta, zasad brak
Macie tydzień, siedem dni
By wolności poczuć smak.
Róbcie to, co się wam śni
Gwałćcie, palcie i rabujcie.
(KALIGULA chichocze, machając ręką w nieokreślonym kierunku)
Rozumiecie?
WLAD PALOWNIK
Tak.
KUBA ROZPRUWACZ
Taaa…
KALIGULA nadal chichocze, łypiąc w kąt pomieszczenia.
DIABEŁ
Czasy wasze przeminęły
Domy wasze legły w gruzy.
WLAD PALOWNIK
Jakże więc…?
DIABEŁ
Miejsce, w którym się znajdziecie,
Reguł jego nie pojmiecie.
Wygracie… albo zgnijecie.
To jedyna zasada. Won!
Won na ziemię, sukinsyny!
Won!
SCENA TRZECIA
Stacja benzynowa. Przy białym stoliku przed wejściem siedzą FUNKCJONARIUSZ PIERWSZY i FUNKCJONARIUSZ DRUGI. Jedzą hot-dogi, rozmawiając cicho. Nieopodal, przy większym stole, siedzą WYCIECZKOWICZE i również jedzą posiłek. Na scenę powoli wkracza KALIGULA, a za nim DEMONY, niewidoczne dla pozostałych postaci.
KALIGULA
(w stronę wycieczkowiczów)
Patrzcie! Uczta! Jak radośnie!
Jak za moich starych lat!
Plebs prostacki jest żałośnie,
Z niego składa się ten świat.
Gdy im wszystkim dać po jadle
Na nic inne już nie baczą,
Gdy się już obtoczą w sadle,
Czyś jest tyran, czy zabójca…
Miłują.
(zwraca uwagę na FUNKCJONARIUSZY)
Kto ci?
DEMONY
Idioci!
Prawa stróże!
KALIGULA
Prawo! Prawo!
Nie ma prawa!
Kto strażnikom płaci żwawo,
Ten reguły ustanawia!
Gdy im złote dam sakiewki,
To na wszystko przymkną oczy.
Pieniądz ich zamroczy!
(DEMONY podają KALIGULI plik gotówki i nóż)
DEMONY
Czy naprawdę?
Sprawdź!
KALIGULA
Sprawdzę!
(podchodzi do funkcjonariuszy)
Moi mili!
Czas jest trudny.
Na co byśmy się silili,
Trud nasz cały ciężki, żmudny.
Brak efektów, brak nadziei,
Brak perspektyw i brak złota…
Więc co byście powiedzieli
Bym wam otworzył wrota
Do bogactwa?
FUNKCJONARIUSZ PIERWSZY
Wariactwa!
FUNKCJONARIUSZ DRUGI
Cicho, pan dobrze prawi,
Co mi jego mowa szkodzi?
Niech szybko nam przedstawi
O co w interesie chodzi!
KALIGULA
(wyjmując pieniądze)
Dam wam wszystko za przysługę
Teraz oczy wnet zamkniecie
I cokolwiek usłyszycie
Nic nikomu nie powiecie!
FUNKCJONARIUSZ DRUGI
Zgoda!
FUNKCJONARIUSZ PIERWSZY
Nie.
FUNKCJONARIUSZ DRUGI
Szkoda.
Mam dzieci troje.
FUNKCJONARIUSZ PIERWSZY
(po pauzie)
Niech będzie.
KALIGULA
(z szerokim uśmiechem wręcza im pieniądze)
To twoje i twoje.
(FUNKCJONARIUSZ DRUGI zamyka oczy, FUNKCJONARIUSZ PIERWSZY również, ale gdy tylko KALIGULA się odwraca, otwiera je. KALIGULA podchodzi do WYCIECZKOWICZÓW i wyjmuje nóż, zamachując się nim na najbliższą WYCIECZKOWICZKĘ. FUNKCJONARIUSZ PIERWSZY wyjmuje broń i strzela do KALIGULI. KALIGULA upada na ziemię.)
KALIGULA
Czemu?
DEMONY
Wszystkich mierzysz swoją miarą,
A to miara dość paskudna.
Niechaj będzie twoją karą,
Iż twa wiara była złudna.
Kto pieniądze raz ukochał
Tego dziwi ta postawa,
Że się ktoś nie będzie wahał,
Aby stanąć w służbie prawa!
Do Piekła, won!
(KALIGULA umiera, chichocząc.)
SCENA CZWARTA
Sala obrad Parlamentu. Przy mównicy stoi WLAD PALOWNIK, za nim DEMONY, niewidoczne dla pozostałych postaci. Wokół zgromadzeni są POLITYCY, którzy cierpliwie wpatrują się we WLADA.
DEMONY
Łatwo zabić jest jednego,
Trudniej porwać jest tysiące.
Uczynisz tu więcej złego,
Armie mając ci służące.
Patrz! To władza!
Ci ludzie dzierżą istnienia!
Ci, których się tu zgromadza
Moc mają tworzenia.
WLAD PALOWNIK
I burzenia.
Jeśli ich przekonam,
Dadzą mi wygraną.
(podchodzi do mównicy i mówi w stronę mikrofonu)
Witajcie! Dzieło, które tu dokonam,
To zemsta za ziemię odebraną!
Pamiętacie te smutne lata
Ciemiężenia i niewoli?
POLITYCY
Złe dla nas, złe dla świata.
DEMONY
Każdy naród swe rany soli,
Pielęgnuje waśnie i niezgody.
Dobrze myślisz, daj im zemstę.
WLAD PALOWNIK
Klękać przed wami będą narody!
POLITYCY
Tak!
WLAD PALOWNIK
Uderzmy w państwo na zachodzie,
W naród, który nie przeprasza!
Zginą oni w pożodze i głodzie,
A władza będzie nasza!
POLITYK PIERWSZY
(wskazując palcem na POLITYKA DRUGIEGO)
Nasza? Jego także?
POLITYK TRZECI
Jakże?!
POLITYK DRUGI
Nasza jest władza dana od Boga!
POLITYK PIERWSZY I POLITYK TRZECI
Nasza jest władza dana przez lud!
POLITYCY
(chórem)
Moja jest władza i moja jest racja.
Na co mi coś, czym dzielić się muszę?
Niech to cholerna demokracja!
Sam wszystkich do poddaństwa zmuszę!
(POLITYCY zaczynają przepychać się pomiędzy sobą, wrzeszczeć na siebie i rzucać krzesłami. Wszyscy wykrzykują hasła swoich partii. Nagle POLITYK PIERWSZY trafia krzesłem WLADA PALOWNIKA. WLAD osuwa się na podłogę.)
WLAD PALOWNIK
Nie rozumiem.
DEMONY
Władza dzieli, nie jednoczy.
Wróg daleki nie jest ważny.
To co bardziej kłuje w oczy,
To wróg bliski, ten poważny.
Ludzkość jest najbardziej rada,
Gdy nienawidzi swego sąsiada.
Wracaj do Piekła!
(WLAD PALOWNIK umiera)
SCENA PIĄTA
Ciemny zaułek, w którym czai się KUBA ROZPRUWACZ, a zanim DEMONY, ponownie niewidoczne dla pozostałych postaci. Wchodzi KOBIETA w zaawansowanej ciąży, ubrana w minispódniczkę i bluzkę na ramiączkach. Idzie wolno, nie widzi KUBY.
DEMONY
Nie dla ciebie nasze rady
Nie dla ciebie sprytne gierki.
Zawsze brakło ci ogłady,
Pokrój dziewczynę w plasterki!
Zło nie musi być rozumne
I nie musi być subtelne
Zrób jej z tego piachu trumnę
Dla ciebie chóry piekielne!
(Podają KUBIE ROZPRUWACZOWI nóż)
KUBA ROZPRUWACZ
Zrobiem.
Bo chcę.
(Podbiega do KOBIETY, ta w ostatniej chwili się uchyla. KUBA rani ją w ramię.)
KOBIETA
(Trzymając za ramię)
Jezu! Co ci uczyniłam?
Boże! Winna ci coś byłam?
KUBA ROZPRUWACZ
Nie.
(Zamachuje się jeszcze raz)
KOBIETA
Oszczędź! W ciąży jestem!
(Uchyla się)
KUBA ROZPRUWACZ
Już nie będziesz.
(Bierze kolejny zamach, ale nagle KOBIETA chwyta go za rękę. Następuje szarpanina, KOBIETA kopie KUBĘ, a ten upada, nadziewając się na nóż)
KOBIETA
O Boże, o Maryjo…
(DEMONY zasłaniają uszy)
Gdybym walczyła o siebie,
(pauza)
Zginęłabym.
Gdybym walczyła o życie,
(pauza)
Zginęłabym.
Ale walczyłam za nas dwoje,
Więc dwoje przeciwko tobie walczyło.
Na nic więc starania twoje,
Wszystko przesądzone było.
KUBA ROZPRUWACZ
Ja…
DEMONY
Desperacja wielka siła,
Strach siłą jeszcze większą.
Jednak ta, co cię zabiła,
Moc ma jeszcze potężniejszą.
KUBA ROZPRUWACZ
Co…?
DEMONY
(z niesmakiem)
Miłość.
(KUBA ROZPRUWACZ kona)
SCENA SZÓSTA
Ciemne pomieszczenie, na podłodze siedzą KALIGULA, WLAD PALOWNIK i KUBA ROZPRUWACZ. Między nimi przechadza się DIABEŁ. W kącie siedzą DEMONY.
DIABEŁ
Wy idioci! Wy psie syny!
Darmo żem was wysłałem.
Wasze głupie, miałkie czyny.
Na coś wielkiego czekałem!
Jednak kontrakt jest kontraktem
A zakończyć trzeba grę.
Nie igrajcie z Diabła paktem,
To się kończy zawsze kończy źle.
Temu, co zranił śmiertelniczkę…
(pauza)
Pokój.
KUBA ROZPRUWACZ
Spokój!
DIABEŁ
Na dnie pieczary lawą wypełnionej
Przez lat tysiące i tysięcy setki.
Ku obietnicy spełnionej.
Dla prośby wypełnionej.
I… gratulacje gry wygranej.
Reszta – do Piekła!
DEMONY
Gra przebiegła.
Czy tak można?
DIABEŁ
(z uśmiechem)
Diabłem jestem.
Diabłem.
KONIEC
Realizacja pomysłu (2)
Tekst A: 1
Tekst B: 1
Wykonano w obu przypadkach. I chociaż w Tekście B owych znanych, ale już martwych postaci było więcej niż tylko jedna, nie uznaję tego ani na plus, ani na minus, bo temat tak czy inaczej wykonano.
Pomysł (5)
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Chociaż oba pomysły były naprawdę dobre i ciekawe, pomysł w Tekście B ujął mnie trochę bardziej. Podobała mi się umowa z Diabłem oraz swoistego rodzaju rywalizacja pomiędzy Kaligulą, Wladem i Kubą, a także wszechobecne, wtrącające się Demony. Chociaż z drugiej strony podobało mi się "nawracanie" ludzi przez Sokratesa w Tekście A, nawet jeśli niekiedy wyglądało to ciut chaotycznie (niby nawraca, bo filozof i wszystko kwestionuje, ale, tak naprawdę, po co on to robi, zamiast, na przykład, z filozoficznej ciekawości próbować poznać świat, który się od jego śmierci tak zmienił?). Prawdę rzekłszy, gdybym mogła, z chęcią przyznałabym obu tekstom równą ilość punktów, ale że nie mogę - daję przewagę Tekstowi B. Z czysto subiektywnych przyczyn.
Poprawność (4)
Tekst A: 2
Tekst B: 2
Chociaż wydaje mi się, iż w Tekście A trafiły się jakieś drobiazgi, to nie pamiętam konkretów, wyłącznie że były to drobiazgi. Zatem nie zamierzam się rozdrabniać o bzdury - remis w tym podpunkcie.
Styl (5)
Tekst A: 1
Tekst B: 4
Tutaj Tekst B znacznie przeważa. Tekst A sprawiał wrażenie bardzo niedopracowanego, wręcz pisanego w pośpiechu, jakby nie poświęcono mu uwagi już po skończeniu, aby poprawić bzdurki czy wygładzić zgrzyty. Zdarzyła się kwestia, z której zapisu wynikało, jakoby wypowiedziała ją jedna osoba, zaś z kontekstu - inna. No i te pierwsze "didaskalia", które z didaskaliami mają wspólnego wyłącznie kursywę. Ten pierwszy fragment to swoistego rodzaju prolog, wstęp do całości, nie informacje pomocnicze, zatem czemu nie jest wypowiadany, na przykład, przez Chór? Wielka, wielka szkoda, bo pomysł na tekst był naprawdę ciekawy i pełen możliwości, a tu wykonanie tak pociągnęło całość w dół...
Tekst B czytało się zgrabnie, bez zgrzytów, ale też i bez zachwytów. Był dobry, trzymał równy poziom, nie zgrzytał, ale też nie znalazłam w nim nic, co by mnie stylowo ujęło. Ot, czytało się płynnie, ale nic ponad to.
Ogólnie odnoszę wrażenie, jakby autorzy obu tekstów czuli się niepewnie w liryce (w dramacie już nie aż tak, chociaż może?). Zakładam, że stąd liczne zgrzyty w Tekście A oraz brak prób popchnięcia własnych umiejętności naprzód w Tekście B. Szkoda.
Ogólne wrażenie (5)
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Nie ukrywam, że miałam spore trudności z wyznaczeniem liczby punktów. Oba teksty zrealizowały wymogi oraz miały ciekawe pomysły. Tekst A nie popisał się wykonaniem, a z kolei Tekst B ugryzł mnie sceną z Kubą Rozpruwaczem, która to scena, według mnie, trzyma się historii chyba tylko na paznokciach, w dodatku wyłącznie jednej ręki. Kuba Rozpruwacz, z tego co o nim wiemy, zabijał wyłącznie prostytutki, które mordował poprzez poderżnięcie gardła, po czym masakrował ich ciała. Rozumiem, że postać Kobiety była potrzebna do fabuły, do pokazania "wartości ludzkich" i tak dalej, ale z portretu Kuby jako mordercy owa Kobieta nie mogła być jego celem - bo i która prostytutka poszukuje pracy, będąc w zaawansowanej ciąży? I jeśli poszukuje, jakie są szanse, że znalazła się akurat w pobliżu Kuby? I ten jego zamach na Kobietę, to rzucenie się, bycie na widoku... W końcu jeśli rozcinał gardła, to najprawdopodobniej napadał na ofiary z ukrycia i przed śmiercią widziały go pewnie wtedy, kiedy już leżały na ziemi, wykrwawiając się. Raczej nie atakował ich, będąc na widoku, odsłonięty, dając ofiarom szansę uniknięcia noża, bo wtedy rozcinanie gardeł nie byłoby najbardziej praktyczną metodą zabijania. Nie widzę, czemu nawet te ileś lat w piekle miałyby zmienić jego sposób zabijania oraz profil ofiary. Jak dla mnie, nie trzyma się ten fragment kupy, autor mógł się bardziej postarać.
W ostateczności jednak przyznałam punkt więdzej Tekstowi B. Jakkolwiek dokładność z realiami mogłaby być mocniejsza, cała reszta tekstu trzyma się kupy, w dodatku trzyma się w sposób zgrabny i spójny, podczas gdy wykonanie Tekstu A zwyczajnie leży. Jednak uważam, że oba teksty mogłyby być lepsze, Tekst A przy odrobinie czasu i poświęconej mu uwagi, zaś Tekst B - dzięki kilku minutom spędzonym na Wikipedii.
Podliczenie
Tekst A: 8
Tekst B: 13
REALIZACJA TEMATU - 2
Tekst A - 1
Tekst B - 1
Temat zrealizowano, choć nie wiedziałem jak podejść do tekstu B. W temacie mowa o jednej postaci, w tekście B jest ich więcej, ale uznajmy, że nie jest to powód do odjęcia punktu.
POMYSŁ - 5
Tekst A - 3
Tekst B - 2
No i mam problem, bo najchętniej dałbym po 2,5. Jednakże nie mogę, więc z powodu Sokratesa (ach, filozofia...) oraz Chóru Ludzi z Marginesu (ciekawy pomysł) punkty posypały się w większej ilości ku tekstowi A.
POPRAWNOŚĆ - 4
Tekst A - 2
Tekst B - 2
Zdarzały się drobne potknięcia, jednakże na tym polu uznaję równość obu tekstów.
STYL - 5
Tekst A - 2
Tekst B - 3
Tutaj lepiej wypada tekst B, choć nie rewelacyjnie. Tekst A zgrzytał. No i znaczenie miała wpadka z didaskaliami. Tekst B czytało się płynniej, ale zachwytu nie budził.
OGÓLNE WRAŻENIE - 5
Tekst A - 3
Tekst B - 2
Mimo wszystko tekst A jakoś bardziej przypadł mi do gustu. Był niedopracowany to fakt, jednakże to, że bardziej dostosował się do tematu oraz nawiązywał do starożytności mnie ujęło. Kuba Rozpruwacz zraził mnie swoją niehistorycznością.
RAZEM
Tekst A – 11
Tekst B - 10
Tekst A: 19 pkt
Tekst B: 23 pkt
Do finału przechodzi autorka tekstu B - KATARZYNA LENA HELMAN. Gratulujemy!