ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleAnatomia wszechswiata cz.II Wspolna proba przyblizenia Dzieki Conchi, Mgielko i Proroku za Wasze pytania. Proroku i Newdem za linki. Piotrze, Mgielko, Freyu, Conchi, Proroku i Beato za uwagi. To juz nie jest dalej moja kosmogonia. To dzieki Waszym pytaniom, uwagom i prosbom powstala ta druga czesc w takiej postaci. W postaci wspolnej proby przyblizania sobie wygladu wszechswiata. Dlatego zmienilam tytul. Schemat trajektorii planet krazacych wokol swego slonca, na kartce papieru tworzy okregi lub owale. Jest ich tyle, ile jest planet. Tylko ze slonce nie stoi w miejscu. Tez krazy stale wokol centralnego slonca swojej galaktyki. Ciagle zmienia miejsce polozenia. Planety obracajac sie kolo niego - podazaja jednoczesnie za nim. Zataczaja wiec w rzeczywistosci nie okregi, a spirale. Buduja wokol niego tyle spiral, ile jest samych planet. Kazda z takich spiral tworzy kolejny torus. Te torusy o roznych srednicach, maja wspolny srodek obrotu, ktory miesci sie w geometrycznym centrum slonca. Sciany zewnetrznego torusa tworzy planeta najdalsza od slonca. Sciany ostatniego, wewnetrznego torusa tworzy odpowiednio planeta polozona najblizej slonca. Suma tych wszystkich scian torusowych tworzy warstwowy torus wokolsloneczny, ktory nie jest zamkniety jak opona kola, lecz rozwija sie w spirale. Jest to sloneczny torus podstawowy 1(S). Jego srodek nie jest jednak pusty jak w oponie, gdyz wypelnia go lina trajektorii slonca. Torus podstawowy 1(S) wyglada jak wijacy sie spiralnie obly waz o tylu skorach ile planet ma uklad. W srodku ma on trzon swego ukladu pokarmowego - slad podazajacego srodkiem i ciagnacego caly uklad slonca, ktore go tez zywi. Dlaczego ten waz tez wije sie spiralnie ? Bo slonce rowniez nie krazy po zamknietym kregu, gdyz z kolei samo podaza za swoim, tez wedrujacym centralnym sloncem galaktycznym. Analogicznie czynia inne slonca typu 1(S) w tej galaktyce. Tak wiec wszystkie slonca "opatulone" swoimi torusami typu 1(S), okrazajac swoje centralne slonce galaktyczne - tworza swoimi spiralnymi obrotami, wielowarstwowy torus drugiej generacji, torus galaktyczny typu 2(G). Ten typ torusa ma o wiele wiecej warstw. Ma ich tyle, ile ukladow torusowych 1(S) ma galaktyka. Czyli ile ukladow slonecznych wchodzi w jej sklad. Multiwarstwowy torus slonca galaktycznego typu 2(G), buduje z kolei wraz z innymi torusami galaktycznymi - torus megagalaktyczny 3 generacji 3(M). a warstw ma tyle, ile galaktyk wchodzi w sklad danej megagalaktyki. Analogicznie : suma torusow megagalaktycznych buduje torus 4 generacji 4(SG) - torus supergalaktyczny. Splatanie takich splotow w sploty kolejnych splotow ma postac fraktalna. Obraz tego ogromu latwiej sobie wyobrazic zaczynajac od nitki, a nie od razu od weza z upakowana gesto i skomplikowanie zawartoscia. Lepiej z poczatku zignorowac zawartosc nitek. Narazie skrecamy spiralnie nitki we wlokna. Te skrecamy w linki, a nastepnie w line. Gdy przekroi sie taka line - widzi sie poprzeczny przekroj fraktala. A w nim przekroje pojedynczych nitek, ktore zlozyly sie na line. Taki przekroj poprzeczny lodygi z widocznymi przekrojami jej wlokien. W koncu ona tez ma budowe fraktalna. Ale kazda z tych nitek, to rozwijajaca sie historia jednego ukladu slonecznego. A kazdy kolejny przekroj w gore, lub w dol - to czytanie w kronice Akaszy. Gdy wystarczajaca czesc danego ukladu fraktalnego zdola podwyzszyc swoje wibracje do okreslonej granicznej, to z fraktala wyrasta nowa galazka nowych mozliwosci. Gdy rozwija sie dalej, staje sie galezia, potem konarem. Tak moze sie dziac i w innych punktach pnia. Drzewa przynajmniej to potrafia. Oczywiscie konary i galezie tez moga sie rozgaleziac, gdy spelnione zostana warunki wzrostu. Gdy pierwszy raz zdolalam to sobie wyobrazic w calosci i w zwiazku z tym skojarzyc z prastarym okresleniem "drzewo zycia", to myslalam ze serce nie wytrzyma zachwytu. Nie trzeba ciac tego drzewa, by dostac sie do przekroju. Teoria strun dowodzi, ze energia rozchodzi sie nie ciagle, tylko porcjami, pomiedzy ktorymi sa przerwy. W okreslonych sekwencjach w dodatku. Stalych. Regularnych. A wiec od razu kazdy slad istnienia narasta warstwowo. Ale i regularnie, wedlug regul. Pomiedzy sladami istnienia pusto, i tam, w tych przerwach, mozna pakowac warstwowo inne swiaty, ktore buduja warstwy swego zaistnienia w innych sekwencjach. I tak mozna sie przenikac nie zahaczajac o siebie. Ba, nawet nie wiedzac o sobie. Mozna tez poszukiwac harmonii tych sfer, ich muzyki. Ale tak mozna i wedrowac po dokonanej juz historii (z naszego punktu widzenia), jak i jeszcze niby niedokonanej. I z tej wlasciwosci korzystac, wybierajac czasy wcielen. To tyle w tej czesci. Porcja jest dosc duza. Nie chce nikogo oszolomic iloscia nie do strawienia.Wynajmę miejsce parkingowe pod blokiem nr 57Nr. telefonu do zespołu do spraw doboru w Katowicach?Pytanie NR 434Pojedynek nr 3Pojedynek nr 2Sprzedam biletSpotkanie we śnieZakwaterowanie w szkole policyjnej.OdpowiedĹş na pytanie: jak Ĺźyć?
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

PUNKTACJA:
- realizacja tematu (do dyspozycji 2 punkty dla obydwu stron)
- pomysł (do dyspozycji 5 punktów dla obydwu stron)
- poprawność* (do dyspozycji 4 punktów dla obydwu stron)
- styl (do dyspozycji 5 punktów dla obydwu stron)
- ogólne wrażenie (do dyspozycji 5 punktów dla obydwu stron)
Ogółem możemy przyznać 21 punktów, tj. suma przyznanych punktów dla jednego i drugiego autora musi być równa 21. Nie przyznajemy punktów cząstkowych (a więc nie ma połówek, ćwiartek itp.).
Oceny bez uzasadnienia i/lub komentarza nie będą brane pod uwagę.
*Uwaga - w związku z ograniczeniami forum NIE bierzemy pod uwagę techniczny aspekt w formie zapisu (tzn. entery, pogrubienia, kursywę).
Więcej szczegółów znajdziesz tutaj.Gdyby pojawiły się jakiekolwiek pytania i/lub wątpliwości odnośnie wystawiania ocen i pojedynków, proszę pisać właśnie tam.

Głosujemy do 22 czerwca 2012r.

***

TEKST A

Występują:
MEFISTO, KATARZYNA, LUCYPER, PANNA NIECIĘŻKICH OBYCZAJÓW, PREZES JACEK, ZWIERZ

AKT I
Zakątek Piekła

Wchodzi MEFISTO – powłóczy kopytami i ogonem, wygraża przestrzeni. Rogi zwisają końcami w dół.

MEFISTO
Diabli mi chyba tę babę nadali…
Uderza łapą w czoło, rogi przy uderzeniu wędrują w górę, po czym powoli opadają.
A może to boska jest kara?!
Dwieście lat tortur, gwałtu, niewoli, sił do niej nie ma w moich maszkarach.
Wymyślne kaźnie, męki, katusze, udręk nie szczędzą wrednej szatany,
Lecz ten zawzięty babsztyl nie cierpi, sens bytu piekieł przez nią zachwiany!
Najtęższe głowy łamały rogi, jak, czym katorgę wymyślną spełnić,
A tej wciąż mało, kpi i wyszydza…

Kobiecy głos kontynuuje myśl. MEFISTO milknie, zastyga w bezruchu.

KATARZYNA
WY Katarzynę chcecie pognębić?
WY?! Z kozła syny, czarcie pomioty, bękarty psiarni, kiepy rogate?
I sam Lucyper tu nie pomoże, choćby chciał smagać mnie swoim batem…
Mocarstwo moje niedołęg takich czelności na świat wydać nie miało,
Ode mnie żołdak, choćby ostatni, sam jeden w szranki stanie wam śmiało!
I wyć będziecie! Tak, tak, bastardy węża, hieny plugawe dziedzice,
Na mój majestat się porywacie? Wkrótce wywrócę wasz świat na nice!

MEFISTO otrząsa się z zadumy, kontynuuje.

MEFISTO
Być tak nie może! Co za żenada! Człowiecza karta z czarcią wygrywa?
Wstyd to okrutny! Lecz po cóż żale? Nie zawsze wyjściem nienawiść bywa…
I przemoc prosta. Podstępu trzeba, by nieposkromiona sens odgadła
Że koniec końców z piekłem pogrywać, carycą będąc nawet – się NIE DA!

Gabinet Władcy Piekieł
Na tronie zasiada LUCYPER, na jego kolanach łasi się KATARZYNA.

KATARZYNA
… i czego raczy zażądać, Pan mój i Władca, tego będzie spełnienie
Rajem dla duszy grzechem zbrukanej; z radością dźwignę życzenia brzemię.

LUCYPER
Władzy więc żądasz… ważąc historię, Twoje założyć mogę zwycięstwo,
Lecz tupet i buta trują serce, uwierzę, kiedy ujrzę szaleństwo.
Krnąbrna dziewko! Od czasów Ewy nie miałeś człowieka tak zuchwałego,
By oponować kary porządkowi; rzec można – na myśli słabego!
Sprawa jednak zgodna z czasami dawnymi, tu będziesz sprawować władzę,
W piekle, przed innymi a po mnie… teraz idź, rozlej po świecie zarazę.

KATARZYNA (do siebie)
Zobaczysz ty rządy, robaku zapchlony, wkrótce nadstawisz mi plecy
I po grzbiecie Twoim na tron wchodzić będę, zrozumiesz Ty gniew kobiecy…
(głośno)
Jedna szansa, jedyna wśród trylionów w występku istnień utopionych,
Wdzięczność ma bezgraniczna, świat zadrży, niebawem dzierżył go będziesz w dłoni.
Wilkiem człowiek drugiego zobaczy, a syn ojca w rozpaczy zatopi,
Przedwieczny wodą nad grobem życia smętnie miotełką trumnę pokropi.

LUCYPER
Którą drogę obierzesz? Zresztą, o sposób mniejsza, środki cel uświęca.
Lecz jedno jest ważne – tajemnica, wiedz sługo moja najuniżeńsza…

KATARZYNA (do siebie)
O! Świętości Czarnemu z nagła się zachciewa, enigmy, sekretu,
Poniżę, upodlę, lecz ukłon najpierw, według dworskiego alfabetu.
(głośno)
Z dziką rozkoszą, z radosnym sercem Twe przykazania spełnię żarliwie,
Byś cel osiągnął mymi rękami. Żegnając Mistrza, pokłony biję.

Wchodzi MEFISTO.

MEFISTO (do siebie)
Znasz wreszcie miejsce, dziewko przeklęta, Panu wyzwania nigdy nie rzucisz.
I strzeż się! Mefisto pamięta; jemu na intrygę nie zbraknie chuci.
(głośno)
Świetlisty poranka dziedzicu, czołem na wrzącej posadzce hołd daję,
Wskazówki czekając. Wspomóż sługę radą; mądrość ochoczo poznaję.

LUCYPER
Z kolan powstań i mów śmiało, z wagi wielkiej sprawą czekasz odpowiedzi?

MEFISTO
Dalekim jest od tego, by w majestacie Gwiazdy Zarannej labiedzić,
Przychodzę jednak z konfuzją, jakowej przenigdy świat nie zaznał jeszcze.

LUCYPER
Kolejne matactwo dzień dzisiejszy przyniósł, z tych dwóch które gorsze jestże?

MEFISTO
Jutrzenko jasna! Zagrożeniem ładu kobieta, ta oto, się stała,
Za nic ma przeznaczenie, istotę życia wypiera, rany nasala,
W kotle losu bełta, sieje zamęt, mota, zwodzi, od praw odżegnuje!
Jest z jej przyczyny upadek bliski. Spójrz! Ta zła płeć porządek rujnuje!
I tak dla przyszłości istnienia Katarzynę wyrugować potrzeba,
Wyrzućże ją z piekieł, o to żebrzę – zawrzyj wrota, piekło zazna nieba.

LUCYPER (do siebie)
Rzecz to niesłychana! Mefisto spodlony! Czartów zastępy bezradne!
Prawdziwy mus wydalić ten odpad, z zyskiem podwójnym – za jednym razem!
(głośno)
Precz pójdziesz, występna niewiasto! Wracaj, skądś przyszła, do swoich, do słońca!
I – abyś gniew mój pojęła – ulica Twym domem będzie aż do końca!
A! Mefisto! Tyś wolny! Spisałeś się dobrze i odejść już możesz.

MEFISTO wychodzi.

KATARZYNA
Jakże to, Panie…

LUCYPER
Zamilcz nieszczęsna! Zaczekaj, zanim zbyt dużo powiesz!
Rzekłem raz, decyzji nie zmienię, dotrzymam słowa danego dziś Tobie,
Lecz za swoje winy zaczniesz od początku, z sojusznikiem jednym – głową.
Wiedzy nie poskąpię, byś w obcym świecie nie zapadła w ciszę grobową.
Jest dla Ciebie interesujące miejsce, masz tam sprawy nieskończone.
Wekiera moja, gdy nią uderzę, w tamtą Cię zabierze stronę.
***
Zniknęła… Mefisto!
Wchodzi MEFISTO.

MEFISTO
Wzywałeś i jestem.

LUCYPER
Winną do Polski wysłałem.

MEFISTO
Przecież tam jest Zwierz…

LUCYPER
Nie uprzedzaj nikogo! Czy tam konflikt powstanie?

MEFISTO oddaje pokłon i wychodzi.

AKT II
Pewna ulica w Polsce, sąsiedztwo znanego Pałacu

KATARZYNA
Gdzież ja się znajduję? Cóż to jest za pałac? Och! To wszakże podarunek,
Symbol przyjaźni między narodami, choć lepszą komitywę trunek
Zawsze rodził. Lub kochanie… Dość o tym! Należy sposobem w tej chwili
Zadziałać i najwyższe sfery poznać, by się wokół palca skręcili.

PANNA NIECIĘŻKICH OBYCZAJÓW
Siema, Laska! Jesteś tu nowa? Trochę zagubiona? Dawno żeś w branży?

KATARZYNA (do siebie)
Co za poufałość! I co to za język! Ucho moje aż się skarży!

PANNA NIECIĘŻKICH OBYCZAJÓW
Ja cię nie pierdykam! Kiecka jaka! Boska! Wszystkich mi klientów buchniesz!

KATARZYNA (do siebie)
Wdzięczność winnam diabłu; zabić mógł, a dał na ulicę wytworną suknię…
(głośno)
Najstarszym zawodem na świecie się parasz? Rada: popraw obyczaje,
Gdy język zwiewny będzie, droga otwarta wszędzie!

PANNA NIECIĘŻKICH OBYCZAJÓW
Cholera, nie czaję!
Patrz! Wychodzą z balu! Ochroniarzy ilu! Będzie to kto strasznie ważny!
Cho! Spróbujem szczęścia! Oni też se muszą…

KATARZYNA
Szczęście pośród dygnitarzy?
Odnaleźć chcesz? Słuchajże! Nie z takowym, tragicznym brakiem okrzesania!
Popatrz, co można szykiem osiągnąć bez osoby swojej ośmieszania.

PANNA NIECIĘŻKICH OBYCZAJÓW (do siebie)
Laska z kosmosu spadła chyba, zarozumiała, gada jak królowa,
Idzie do ważniaka, nawija, w policzek cmoka, umie poflirtować!
Ale… Ha, ha, ha! Patrzajcie! Przemądrzała taka, a kosza dostała!
No i co tam, Lalka? Nic wyrwać się nie dało?

KATARZYNA
Wyrywać nic nie chciałam.
Radą mą nie wzgardzaj, kiedy mówią – słuchaj, na ręce patrz, kiedy robią.
Teraz, gdy oficjel zaproszenie zgubił, wśród elit się zadomowię.

PANNA NIECIĘŻKICH OBYCZAJÓW
I poszła, jednak niezła cwaniara, do drzwi podchodzi, na bal się wbija…
Lepiej na ulicę wrócę, za gadanie Alf mi zęby powybija.

Bal w Pałacu

KATARZYNA
Jak pięknie! Formalne obrzędy poszły już w niebyt, teraz dopijanie!
Chwieją się na nogach wszyscy dostojnicy, tak kończy się balowanie
Bez umiaru! Leżą posły, na czworakach senatory, prezydenci…
Prześwietnie! Lecz najbardziej nęci to, co po cichu za kulisami się święci.
Pójdźmy pozaglądać sobie w ciemne zakamarki duszy i pałaców,
Potem za swe grzeszki, za milczenie, za ciszę, grubo mi zapłacą.

AKT III
Pokoje Katarzyny

KATARZYNA
Lat dziesięć wśród rządów, dekada matactwa, rujnowania Polski całej,
To jeszcze nie koniec, zemsta srogą będzie, świat na połowy rozkraję!
I ludzkość zniszczy się sama, wszak carycy w okrucieństwie sam Lucyper
Nie dostoi. Jest ode mnie lepszy jeden, co człowieka archetypem
Się mianuje. Lepszy, bo gorszy, lecz działania swobodę całkowitą mi zapewnia.
A ja w swej mądrości czas wykorzystam, świat będzie wyglądał jak rzeźnia!
Dowodów na wszystkich mam pełne szuflady, a kiedy na to czas przyjdzie,
Media, opinia publiczna – pełnia występków zaraz na światło wyjdzie!
***
Różne miejsca, przeważnie alkowy

KATARZYNA
Proszę senatora! Ruch między udami – czyż to nie jest trochę mało?
Widać jest po twarzy, że chcesz wrażeń więcej, stań z przodu, wypełnię ciało
Rozkoszą
(do siebie)
A teraz cichutko odsunę zasłony, dla prasy chwila,
Udowodniony będzie w gazetach temat „Z Katarzyną nie zadzieraj”!
***
Nie myśl tyle, Andrzej, bierz, skoro dają, grunty państwa sprzedawaj śmiało,
Nic nie udowodnią, a Ty za to będziesz miał zabawę doskonałą!
***
Zbyszku! Przez węglową mafię wyeliminujesz koleżankę łatwo.
A po co dowody? Wystarczy zeznanie, słowo kupisz, uderz w prywatność!
***
Po cóż wysiadywać niepotrzebne jaja? Skróćże męki matek biednych!
Po cóż krzyków słuchać, życia obrońców samozwańczych, głupich i wrednych?
***
Choć wzrostu marnego, narzędziem on niebezpiecznym w rękach brata bywa!
Każ inwigilować obu, tajemnice poznasz, które duet skrywa…
***
Nie dajcie się tradycjonalistom! Z duchem czasu iść teraz należy!
Niech według prawa w związkach legalnych mogą żyć płci tej samej partnerzy!
***
Walczcie o jajo, nie tylko zarodek, o pochwy, macice, plemniki!
Pół człowieka – też człowiek, niech wszyscy usłyszą nienarodzonych krzyki!
***
Wykop teczkę Lecha, choćby i spod ziemi, niech wiedza elektryzuje,
Niech świat pozna prawdziwe oblicze człowieka, którego adoruje!
***
Słowem linczujcie czerwonego generała! Nam nie przyda się więcej!
Na jego tle my pokażemy nasze zawsze biało czerwone ręce!
***
Bierzcie się za hazard, życie to ruletka, dopóki władzy wystarczy,
To zblokować, to przegłosować, szybko! Zanim prasa na nas zawarczy!
***
Agenta podstaw, to przecież nie problem, miłość szybko naiwną złapie,
Dostanie wyrok, reszta zrozumie, że kiedy trzeba, silnie ochlapiesz!
***
Januszku! Słodziutki! Nudzi mi się nieco… Może hecę zrobisz jutro?
Jak dziś na zielono, wczoraj z odchodzeniem, kolej teraz bronić futra….

Pokoje Katarzyny

KATARZYNA
Dziś dzień jest wielki, niepokonany prezes Jacek w progi swego domu
Prosi! Drzwi na prawo otwarte! Ostatecznych już dokonam pogromów!
Dom prezesa Jacka

PREZES JACEK
Proszę, wejdźże do mnie śmiało, wybacz moje nerwy, gości miewam mało.
Jak u siebie w domu czuj się, moja miła.

PREZES JACEK wychodzi.

KATARZYNA (do siebie)
Rzekł krótko i wyszedł, chrząkając.

Wchodzi ZWIERZ.

ZWIERZ
O, caryca. Się zastanawiałem właśnie, kiedyż to przyjemność będzie
Poznać osobiście. Powitać, z szacunkiem. W jednym wszak stoimy rzędzie.

KATARZYNA
Katarzyno, od szkła – jak się zdaje – będziesz musiała się odzwyczaić,
Niech mnie porwą diabli, jeśli to nie kocur bury przemowy mi prawi!

ZWIERZ
Spokojnie, spokojnie, diabli zdążą po swoje, a po Ciebie już zwłaszcza.
Lecz ja nie w tej sprawie, przychodzę, by pewne kwestie znacznie poupraszczać.
Ja działam w branży wieki wieków całe, ale Ty najważniejszą musisz
Zapoznać zasadę – gdzie jeden z nas kręci, inny nigdy tam nie kusi.

KATARZYNA
Cóż to za majaki! Brednie! Wolne żarty! Nikt mi nie będzie rozkazów
Wydawał! Ale cóż ja czynię! Z kotem dyskutuję! Może w brewiarzu
Takich mar bez liku! Idź, skądeś przyszedł! Znikaj! Wprost najlepiej do czarta!

ZWIERZ
Słyszałem żarty o Tobie kiepskie jakieś, że chcesz w piekle pełnić wartę,
Żeś zarozumiała, po trupach do celu idziesz, i do swego zmierzasz…
Skoro reguł nie przestrzegasz, bacz, byś – sama będąc – nie spotkała Zwierza.

KATARZYNA
Z lubością poprzetrącam te kocie łapki… jeśli staniesz mi na drodze.
A kiedy wola moja będzie nie inna, a taka, świat cały omroczę!

ZWIERZ
Świat cały, powiadasz? Zatem ciemność przed oczami swymi bierz w rachubę,
Inaczej zamiast w garści, na dachu zostaną – i kanarek, i wróbel.
Ja tymczasem Twą pychę pożegnam, futrem swoim zajmę się niezwłocznie,
Niech i oko i ucho od nadętej zarozumiałości odpocznie.

Wskakuje na parapet i zajmuje się toaletą. Wchodzi PREZES JACEK, wnosi skromny poczęstunek.

PREZES JACEK
O, poznałaś kicię! Słodki, czyż nieprawda? Czasem natchnieniem mym bywa,
Jakby rozumiał wszystko… problemy nawet nie raz, nie dwa, rozwiązywał.
Wystarczy zawołać, za uchem podrapać i w dziwny, cudowny sposób
Wypływam na otwarte przestrzenie z myśli chaosu.

Podchodzi do parapetu i głaszcze kota.

ZWIERZ
Mrrrau!

KATARZYNA (do siebie)
Bestia sprytna, lecz nie wie, z kim tańczy…
(głośno)
Kot nieziemsko piękny,
My wróćmy na ziemię, jeśli łaska, obawy me budzi los posępny.
Polski sprawa mocno niepokoi, jej serce robak lewicy drąży,
Postkomunistyczna masoneria ateistyczna kraj nasz pogrąży…

PREZES JACEK
Wodza nam trzeba, lecz prawdziwego, co zgorzel wytnie, ranę wypali
Płomieniem żywym, bez sentymentów, tak tylko można Polskę ocalić!

KATARZYNA
Mądre słowa! Na smycz i w kaganiec! Twardą jedynie ręką trzymany
Naród prawdziwą jednością! Tylko taki może być Narodem zwany!

PREZES JACEK
Słowa batem smagać, rzucać na kolana! Srogim być ludziom, lecz ojcem!
Pociągać za sznurki, władać, prym wodzić! Potrzebnym jak słońce być wzorcem!


Zwierz leży na parapecie i z przymkniętymi oczami podsłuchuje.

ZWIERZ (do siebie)
Ot, kobieca przewrotność… W niej sięgnęła szczyty, lecz słabostką o sobie
Mniemanie wysokie. Tu uderzę i płodny umysł wkrótce wyjałowię…
Załatwię ja dziewczę w białych rękawiczkach…
(patrzy na swoje łapy)
…w białych ją załatwię! W białych!
A wtedy znowu w piekle czorty, nie ja, z Kaśką będą tańcowały!

ZWIERZ wychodzi z domu.

Ulice miasta
ZWIERZ biegnie lekkim truchtem przez miasto.

ZWIERZ
Imperatorowej się należą wdzięczności tak ze cztery kłaczki,
Za to, że blisko mieszka. Ciekawe, cóż odkryję w domku tej chojraczki…

Inne ulice miasta
Katarzyna wraca na pokoje; rozmyśla intensywnie.

KATARZYNA
Nieulękły wojownik, pełen poświęcenia, znacznie czas swój wyprzedza,
Stalowym uściskiem w szachu wszystko trzyma; kto inny dawno by sprzedał.
Z takim człowiekiem gotowa jestem w ogień iść. On istne misterium!
Wreszcie! Polityk – ideał! Do walki gotowy! Za Polskę – światowe imperium!
Ejże! Katarzyno! Przeraża mnie Twa mowa! O celu zapomniałaś!
Chciałaś zemsty, w piekle zaszczytów; nie do miłości bieżałaś!
Lecz cóż ja poradzę, wobec uczucia niewiasta bezbronna kompletnie…
Gdzie serce gromko krzyczy, tam rozsądek nogi bierze za pas pospiesznie!
Z Prezesem mogę znaczniejsze, niźli u Lucypera zdobyć zaszczyty.
Tutaj, nie w zaświatach, czekają mnie bogactwa prawdziwego przesyty.
Tak, on mą jedyną przyszłością! Naszych rządów nadchodzą złote czasy!
Biegnę! Rzec Jackowi wszystko muszę, on inny niż blade lowelasy!

Dom prezesa Jacka

PREZES JACEK
Czy mnie rozum nie myli? Czyżby czas przyszedł na mnie? Z rozumu się śmiej,
Kiedy serce żywym ogniem płonie; wystarczy, że ledwo wspomnę o Niej!
Czy na miłości słabość pozwolić sobie dziś mogę? A może – szansę?
Czy tylko władza da szczęście? Los wstawił nowy pionek na życia planszę.
Przypadek, czy życie sposobność dało, by jarzma ciężar na pół dzielić?
Cóż do stracenia? Nic! Niechaj więc Katarzyna ze mną sobie pościeli!

Wbiega ZWIERZ; bawi się czymś, turla i podrzuca.

PREZES JACEK
Ja w rozterkach, ten się bawi wyśmienicie! Gdzie wzajemne zrozumienie?
Ja się pytam! Pamięć? Przenośna? Komu zwędziłeś? Czyje to jest mienie?
Oddać ją należy; by wiedzieć komu, wpierw zawartość nam trzeba zbadać.

Po cichu wchodzi KATARZYNA, skrada się z zamiarem zrobienia niespodzianki. Zatrzymuje się, gdy widzi, co ogląda PREZES JACEK.

PREZES JACEK
Widzę, lecz oczom nie wierzę! Obślizgła żmija! Prowokatorka! Knować
Pragnie! Manipuluje! Intrygi! Haki! Spiski dziwki tej diabelnej!
O, niedoczekanie Twoje!

KATARZYNA (do siebie)
A niech mnie czeluści pochłoną piekielne!

ZWIERZ uśmiecha się szyderczo; KATARZYNA znika w błysku światła.

AKT IV
Gabinet Władcy Piekieł

LUCYPER
Przegrałaś. Co gorsze – zdradziłaś.

KATARZYNA
Co ze mną zrobisz?

LUCYPER
Nic.

KATARZYNA
Jakże to, Panie?
Żadnej kary?

LUCYPER
Nic. Wieczna samotność i Twoje nieszczęśliwe kochanie…

KONIEC

*************************************************************
TEKST B

Akt I

OSOBY:
ZAUROCZONY LAURĄ
BRAT WIEDŹMY
WIEDŹMA
CASANOVA
PRZYPADKOWA KOBIETA NA SZPILKACH
LAURA
MARIA

Scena 1

Scena pogrążona w mroku, światło oświetla jedynie ścianę z drzwiami. Ze ściany odchodzi tynk, drzwi są obdrapane, na podłodze pełno jest wyrwanych stron z czarno-białych gazet, niektóre zwinięte w kulki. Zauroczony Laurą i Brat Wiedźmy wchodzą na scenę.

ZAUROCZONY LAURĄ
Po co przyciągnąłeś mnie tu o tej porze?
Co tak ważnego dla ciebie być może?
Wolałbym grzać teraz swoje łoże
Niż przebywać w tej ciemnej norze.

BRAT WIEDŹMY
Ale po co to wzburzenie?
Za godzinę spokojnie podrzemiesz.
A teraz uspokój się i posłuchaj,
po co przyszliśmy tutaj.
Tu mieszka siostra moja.
Jak wiesz, wielu przed nią czuje bojaźń,
a jej wygląd i zainteresowania
są powodem ludzi bluzgania.

ZAUROCZONY LAURĄ
Tak… Do dziś się zastawiam, skąd wehikuł wykopała,
bo jakby inaczej się ze średniowiecza wydostała?
A że z tamtej epoki pochodzi
każdy ze mną się zgodzi.
Pogańskie wierzenia,
w czarach ćwiczenia,
ciemne suknie po kostki
i w nieładzie włosy…

BRAT WIEDŹMY
Dziś zmienisz o niej zdanie, daj Boże,
gdyż prawdopodobnie ci pomoże.
Dowiemy się, jakie słowa w podrywie stosować,
by dziewczyna co dzień mogła być nowa!

ZAUROCZONY LAURĄ
A jakie rady może dać to wiedźmisko?
Wątpię, by z kimś była kiedykolwiek blisko…
Ciężko by faceta znaleźć,
który chciałby z nią szaleć
i gromadę szczury hodowa
,
by z ich ogonów truciznę wyekstrahować.

BRAT WIEDŹMY
Ja względem twojej siostry
nie używam słów tak ostrych
i ciebie też chcę dziś o to prosić,
bo nie zamierzam tego dłużej znosić.
(bierze głęboki wdech)
Nie będziemy jej rad słuchać,
a… wywołamy ducha!

ZAUROCZONY LAURĄ
(śmiech)
Ducha, który słowa podrywu będzie szeptał do ucha?
Rozumiem, że w życiu miłosnym straszna posucha,
Ale takie rzeczy są tylko w filmach,
naprawdę nie istnieją żadne widma.

BRAT WIEDŹMY
Możesz kpić, ile masz sił,
dalej w swoim ograniczonym świecie żyj,
ale wiedz, każdy się schowa,
gdy przyjdzie Giacomo Casanova.

ZAUROCZONY LAURĄ
Ty naprawdę w to wierzysz?!
Więc dziś los przyklei nam etykietkę „frajerzy”.

Pukają do drzwi. Światło gaśnie.

Scena 2

Na scenie panuje półmrok. Na środku stoi duże lustro, po lewej stronie stara kanapa i niewysoki stolik. Przy kanapie znajduje się wysoka lampa. Na kanapie siedzi Wiedźma, przeglądająca gazetę w świetle lampy. Wiedźma ma długą, czarną sukienkę, rozpuszczone włosy są w nieładzie, na szyi ma rzemyk z wisiorkiem w kształcie dużej posrebrzanej czaszki. Rozlega się pukanie. Wiedźma wstaje. Wchodzą Zauroczony Laurą i Brat Wiedźmy.

WIEDŹMA
Już myślałam, że się was nie doczekam,
że ogromny strach was obleciał.

ZAUROCZONY LAURĄ
Na twój widok owszem…

Brat Wiedźmy szturcha znacząco Zauroczonego Laurą.

BRAT WIEDŹMY
Bardzo cię proszę…

WIEDŹMA
Braciszku, po raz kolejny ostrzegam cię,
w takiej atmosferze pracować nie mogę.
Zauroczony Laurą, jeśli przestaniesz biadolić
i łaskawie działać mi pozwolisz,
zaczniemy łowy
na ducha Casanovy.

ZAUROCZONY LAURĄ
Dobrze, za sobą już miejmy
to przedstawienie mierne.

Wiedźma staje naprzeciwko lustra.

WIEDŹMA
Stańcie obok mnie
i za ręce chwyćcie.

Zauroczony Laurą staje po lewej stronie Wiedźmy, Brat Wiedźmy po prawej, chwytają jej ręce.

WIEDŹMA
Strumień niech zawróci bieg,
a dwa światy złączą się,
niech cichy dzwonka dźwięk
obwieści pojawienie się
człowieka, któremu zwrócone na chwilę życie
przybędzie do nas w sekrecie.
Jego mądrość posłuży nam do nauki
bardzo przydatnej i wyrafinowanej sztuki.
Zamierzamy złowić
duszę Casanovy.

Słychać dźwięk dzwonka. Z lustra z trudem wychodzi postać, Wiedźma, Zauroczony Laurą i Brat Wiedźmy odsuwają się. Postać z lustra ma na sobie jedwabną, czerwoną kamizelkę, koszulę z koronkowymi mankietami i żabotem, halsztuk oraz czerwone spodnie. Chwieje się na nogach. Wiedźma pomaga mu dość na kanapę. Zauroczony Laurą oraz Brat Wiedźmy patrzą z niedowierzaniem.

ZAUROCZONY LAURĄ
W to, co widzę, nie wierzę, nie…
Bracie Wiedźmy, uszczypnij mocno mnie.

WIEDŹMA
Rano oddam go w wasze szpony,
na razie jest jeszcze zamroczony,
w końcu podróż zaświaty-ziemia
przyniosła wiele zmęczenia.
Muszę go odesłać w ciągu godzin osiemnastu,
więc macie do dyspozycji masę czasu.

BRAT WIEDŹMY
A co z jego ubraniem? Nie może wyjść tak na ulicę.

WIEDŹMA
Ja jestem tylko skromnym łącznikiem.

BRAT WIEDŹMY
(zwracając się do Wiedźmy)
Wczesnym rankiem więc się zobaczymy,
nie masz nic przeciwko, jeśli go tu zostawimy?

WIEDŹMA
Bynajmniej, wytłumaczę mu w prostych słowach,
że ściągnęliście go, by nauczył was adorować,
no i opiszę mu nowoczesny świat,
by po wyjściu na ulicę ze strachu nie zbladł.
Może nawet przetestować mi się uda,
jakie potrafi robić w łóżku cuda.

BRAT WIEDŹMY
Tylko całej energii z niego nie wyssij
i umiejętności nie wyciśnij!

Wiedźma śmieje się.

WIEDŹMA
Nie zapomnijcie o przyniesieniu dla niego ubrania.
Do zobaczenia jutro z rana!

Zauroczony Laurą i Brat Wiedźmy wychodzą. Wiedźma siada przy Casanovie. Światło gaśnie.

Akt II

Scena 1

Ulica zalana jasnym światłem, słychać śpiew ptaków. W tle kamienice pomalowane na pastelowe barwy. Casanova ubrany w jeansy i bluzę z kapturem, przy nim idą Zauroczony Laurą i Brat Wiedźmy, poruszają się powoli. Co jakiś czas mijają ich kobiety na szpilkach, ubrane w krótkie spódniczki. Casanova wodzi za nimi wzrokiem, uśmiech nie schodzi mu z twarzy.

CASANOVA
Cóż to za uroczy świat,
że też przyszło mi go poznać!
Kobiety bezwstydnie pokazują swe wdzięki,
nie wiedziałem, że świat może być aż tak piękny!

BRAT WIEDŹMY
Nam żyć tu nielekko,
dla nas to piekło,
dlatego wezwaliśmy cię,
byś pomógł nam kobiety mieć.

CASANOVA
Czego dokładnie ode mnie wymagacie?
Zauroczyły was niewiasty, które znacie?
Czy dopiero zamierzacie je odnaleźć?
Chcecie kobietę na chwilę czy na stałe?

ZAUROCZONY LAURĄ
Znamy od dawna dziewczyny dwie piękne,
jednak nasze słowa nie są na tyle ponętne,
by stworzyć z nich miłosne sidła
żywcem wyjęte z romansidła.

CASANOVA
Drodzy przyjaciele, przedstawcie mi kobiety owe,
a pokażę wam, jakie są recepty gotowe
na to, by wam się z rozkoszą oddały,
a na sam wasz widok zawsze omdlewały.

ZAUROCZONY LAURĄ
To naprawdę możliwe,
uczynić z kobiet ledwo żywe
na sam nasz widok?
To swoisty amok.
Wątpię, by dało się go wywołać słowami…
Może teraz pochwalisz się poradami?

BRAT WIEDŹMY
Drogi Casanovo, skoro Zauroczony Laurą
ma twoje umiejętności za sztuczkę marną,
może nam coś zademonstrujesz?
Tyle kobiet tutaj paraduje!

CASANOVA
(zwracając się do idącej w jego kierunku kobiety)
Niech mi najdroższa pani wybaczy,
że w drogę jej wchodzić raczę,
ale pani uroda jest tak olśniewająca!
Można ją porównać do blasku słońca!
A te długie nogi odkryte,
dzieło natury znakomite!
Głowę dam uciąć, że pani umysł
również zadziała tak na mój zmysł.

PRZYPADKOWA KOBIETA NA SZPILKACH
Nikt w moim trzydziestoletnim życiu jeszcze
nie mówił mi tylu komplementów, i to wierszem!
I to spojrzenie pełne pożądliwości,
to byłby dobry początek gorącej miłości.
Jeśli nic przeciwko pan nie ma,
zostawię wizytówkę, numer jest tam.

Casanova bierze wizytówkę, ogląda ją nieco zdziwiony, ale wciąż z uśmiechem. Gładzi kobietę po plecach, zjeżdżając ręką coraz niżej.

CASANOVA
Nie wyobraża sobie pani, jak zachwycony jestem,
że piękna istota zaszczyciła mnie takim gestem!
Do zobaczenia dnia następnego,
Nie mogę się już doczekać go.

Całuje ją w usta. Kobieta odchodzi, uśmiechając się i rzucając długie spojrzenia za siebie.

ZAUROCZONY LAURĄ
Widziałeś?!
Słyszałeś?!
Gdybym ja to zrobił,
Siniec by moją twarz ozdobił!
A on dostał uśmiech…
Czy ja śnię?

BRAT WIEDŹMY
Uśmiech i długie spojrzenie…
Taki nauczyciel to marzeń spełnienie!

CASANOVA
Cała rzecz zamyka się tym,
by kobietę uczynić kimś wyjątkowym,
ukrywać swoje spojrzenia w kierunku piękniejszych,
powabniejszych, modniejszych, mądrzejszych…

Znikają za sceną, rozmawiając.

Scena 2

Typowy pokój – z lewej strony stolik z porcelanową zastawą do herbaty, dokoła niego stoją cztery drewniane krzesła. Po prawej stronie[i] znajduje się czarna, skórzana sofa, obok niej dwa fotele o takim samym obiciu. Casanova cały czas rozgląda się z zaciekawieniem.

BRAT WIEDŹMY
Rozgość się, usiądź na sofie,
a ja coś do picia zrobię.

Casanova siada na sofie, obok niego Zauroczony Laurą.

ZAUROCZONY LAURĄ
Dziewczyny powinny być za minut kilka,
a to niedługo, zaledwie chwilka.
Nie mogę się doczekać, aż się dowiem,
jakimi słowami można Laurę podejść.

CASANOVA
Jaką kobietą jest twa ukochana,
że jest przez ciebie tak pożądana?

ZAUROCZONY LAURĄ
Oprócz tego, że jest piękna i wrażliwa,
choć owszem, bywa i drażliwa,
maluje obrazy, ma talent niesamowity,
do tego dużą skromnością spowity.

Słychać dzwonek do drzwi.

BRAT WIEDŹMY
Oto idą nasze piękne przyszłe dziewczęta.
Nie będziesz wiedział, na której zawiesić oczęta.

Laura i Maria wchodzą na scenę. Casanova podchodzi do nich z uśmiechem.

CASANOVA
Jakie dziewczęta piękne,
przed ich urodą nawet uklęknę.

Klęka, a dziewczyny patrzą po sobie zdziwione. Casanova całuje w rękę Laurę, później Marię. Wstaje.

LAURA
Nie wiedziałyśmy, że macie gościa…

MARIA
Który nie oszczędza na czułościach…

ZAUROCZONY LAURĄ
(szeptem do Casanovy)
To moja ukochana Laura,
a ta druga to Maria.

Dziewczyny siadają na kanapie, między nimi siada Casanova. Wymieniają się spojrzeniami i uśmiechami.

ZAUROCZONY LAURĄ
(szeptem do Brata Wiedźmy)
A jeśli nam dziewczyny poderwie?

BRAT WIEDŹMY
On i tak zniknie niedługo,
a jego sposób zostanie na długo,
więc nie masz się martwić o co.
Obserwuj, a nauczysz się nieco.

Casanova dotyka delikatnie długich kolczyków Marii.

CASANOVA
Jakie kolczyki piękne,
Jak podkreślają twe oczy wdzięcznie.

MARIA
(onieśmielona)
Ach, to nic specjalnego,
Prosty wzór, nic wyszukanego,
Zresztą, to plastik tylko,
Żadnych diamentów piękno.

CASANOVA
Nie potrzebujesz diamentów,
By cię zdobiły twe piękno.
Zwraca się w stronę Laury.
Słyszałem, że masz talent malarski nieziemski…

LAURA
Takie tam tworzę zwykłe kreski…

CASANOVA
Skromność to cnota, która dodaje piękności,
twój ukochany na pewno jest dumny z twej skromności.

Zauroczony Laurą patrzy krzywo na Casanovę i zauroczone dziewczyny.

ZAUROCZONY LAURĄ
Może przyniesiemy we trójkę coś do przegryzienia?
To wypędzi z dziewczyn cień zmęczenia.

Zauroczony Laurą, Brat Wiedźmy i Casanova wychodzą.

LAURA
Słyszałaś wcześniej o tym chłopaku uroczym?

MARIA
Nie, a muszę przyznać, że mnie zauroczył.

LAURA
Jestem oczarowana jego zachowaniem.
Oddałabym mu się z podziękowaniem.

MARIA
Wątpię jednak, byś miała szanse u niego…

LAURA
Sugerujesz, że szuka kogoś lepszego
i znajdzie to u ciebie?
Nie przeceń siebie…

MARIA
Od kiedy jesteś taka zgryźliwa?
Myślałam, że nasza przyjaźń to przyjaźń prawdziwa.

LAURA
Ja nadal tak myślę i by ją uratować
proponuję się stąd ewakuować.

Wracają Brat Wiedźmy, Zauroczony Laurą i Casanova. Niosą na tacach ciastka i filiżanki z herbatą.

BRAT WIEDŹMY
Dziewczyny, co się dzieje?

LAURA
(oburzona)
Nasza przyjaźń przez faceta kuleje!

Laura i Maria wychodzą. Brat Wiedźmy idzie za nimi.

ZAUROCZONY LAURĄ
No i pozbyliśmy się dziewczyn…
To dopiero wyczyn…

CASANOVA
Nie do wszystkich czynów niewiasty są potrzebne,
rzekłbym nawet, że mogą być zupełnie zbędne,
łatwiej porozumieć się kimś sobie równym,
może o takich relacjach pomówmy?

Casanova gładzi kolano Zauroczonego Laurą, a ten odsuwa się.

ZAUROCZONY LAURĄ
(zaskoczony i zdegustowany)
Wątpię, żeby taka zmiana
mi odpowiadała…

Casanova przysuwa się do Zauroczonego Laurą, otaczając go ramieniem. Zauroczony Laurą zrywa się z kanapy. Wchodzi Brat Wiedźmy. Zauroczony Laurą podbiega do niego.

ZAUROCZONY LAURĄ
Ratuj siebie i mnie!
On jest biseksem!

BRAT WIEDŹMY
Co ty opowiadasz?
Głupoty jakieś gadasz!
Taki uwodziciel jak on?
To jakieś bzdury są!

ZAUROCZONY LAURĄ
Czy ty w ogóle jego biografię czytałeś?

BRAT WIEDŹMY
Wiesz przecież, czytać nie lubię, nawet nie zajrzałem.

CASANOVA
Czy zrobiłem coś nieodpowiedniego?

BRAT WIEDŹMY
Już czas, byśmy się ciebie pozbyli, kolego.

Światło gaśnie.

Scena 3

Mieszkanie Wiedźmy. Wiedźma stoi przy wielkim kotle z boku sceny. Miesza jego zawartość dużą chochlą. Rozlega się pukanie do drzwi. Wchodzą Casanova, Brat Wiedźmy oraz Zauroczony Laurą.

WIEDŹMA
Już? Tak szybko?

BRAT WIEDŹMY
Coś niespodziewanego wynikło…

WIEDŹMA
Co takiego?

Zauroczony Laurą pokazuje palcem na Casanovę

ZAUROCZONY LAURĄ
Byłem podrywany przez niego!

Wiedźma wybucha śmiechem.

ZAUROCZONY LAURĄ
Nie śmiej się tyle,
bo wylecą twoich ust nocne motyle,
które co niedziela
na śniadanie zżerasz!

WIEDŹMA
Jeszcze raz, a skończy się to urokiem
i żadna dziewczyna nie zaszczyci cię wzrokiem!

Wiedźma odsuwa się od kotła.

WIEDŹMA
Skoro pożytku już z niego nie będzie,
odeślijmy go, dajmy spokój podrywu legendzie.

Przesuwa duże lustro spod ściany na środek sceny. Casanova staje naprzeciw niego, pozostali otaczają go.

WIEDŹMA
Strumień niech zawróci bieg,
a dwa światy złączą się,
niech cichy dzwonka dźwięk
obwieści odejście
człowieka, któremu zwrócone na chwilę życie
przybyło do nas w sekrecie.
Jego mądrość posłużyła nam do nauki
bardzo przydatnej i wyrafinowanej sztuki.
Chcemy zwrócić
Casanovy duszę.

Casanova wchodzi do lustra. Znika ze sceny. Wiedźma odsuwa lustro, wraca do mieszania zawartości kotła.

ZAUROCZONY LAURĄ
Od początku ten pomysł nie podobał mi się…

BRAT WIEDŹMY
Nie mów, że niczego nie nauczyłeś się…
Z każdej sytuacji trzeba wnioski wyciągnąć,
Chociażby po to, by nauczyć potomność.

Brat Wiedźmy wskazuje Zauroczonemu Laurą Wiedźmę. Zauroczony Laurą uśmiecha się. Podchodzi do Wiedźmy. Dotyka delikatnie jej długich kolczyków. Wiedźma zastyga w bezruchu zdziwiona.

ZAUROCZONY LAURĄ
Jakie kolczyki piękne,
Jak podkreślają twe oczy wdzięcznie.

Wiedźma uśmiecha się niepewnie.

WIEDŹMA
Ach, to nic specjalnego,
Prosty wzór, nic wyszukanego…

Światło gaśnie.

KONIEC


Realizacja pomysłu (2)
Tekst A: 1
Tekst B: 1

Była współczesność, znana postać dawno już martwa, dramat i liryka. Oba teksty spełniły wymogi.

Pomysł (5)
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Jakkolwiek oba pomysły mi się podobały, pierwszy miał więcej uroku i był bardziej zaqskakujący. Tekst B, chociaż nie był przewidywalny stricte de facto, można było w pewnym sensie odgadnąć - postacie Wiedźmy, Casanovy i Zauroczonego Laurą zdradzały, czego mniej więcej mogliśmy oczekiwać. I chociaż drobne zwroty akcji w postaci Laury i Marii wychodzących, aby ratować przyjaźń, oraz motywu z biografią Casanovy uczyniły całość ciekawszą, w porównaniu z Tekstem A pomysł pozostaje mniej oryginalny. A autor Tekstu A naprawdę się popisał. Katarzyna Wielka była postacią barwną i można by stworzyć wiele alternatyw pod hasłem "gdyby żyła". Motywy polityczne i piekielna otoczka, i postać Zwierza, i epizod z Panną Nieciężkich Obyczajów - wszystkie elementy duże i małe złożyły się w iście zgrabną całość, którą czytałam z przyjemnością i szczerą ciekawością.

Poprawność (4)
Tekst A: 2
Tekst B: 2

W obu tekstach pojawiły się drobne błędy (w Tekście A były to wpadki interpunkcyjne, a w Tekście B trafiła się na dodatek literówka), jednak prezentowały równy poziom pod względem poprawności.

Styl (5)
Tekst A: 4
Tekst B: 1

Tekst A przez cały czas trzymał rytm, co w połączeniu z odpowiednim doborem słów sprawiało, iż czytało się go lekko, bez zgrzytów czy wrażenia nienaturalności. W dodatku podobało mi się, że autor nie poszedł na łatwiznę: oprócz rymów kończonych przez inną postać była także zabawa "łamaniem rytmu" (tj. rytm zostawał zachowany, jednak poszczególne elementy, zamiast być w jednym wersie, znajdowały się w kilku - jak np. zakończenie dramatu, ale nie tylko). Nie dość że stanowiło to zgrabne i dość dynamiczne urozmaicenie, to jeszcze pokazywało, że autor czuje się w gatunku pewnie.
Tymczasem czytając Tekst B, miałam wrażenie, jakby był dość... hmm, nie wiem, rwany, jakby mi zgrzytał. Rytm był zmienny, co wcale nie czyniło całości płynniejszej, niekiedy musiałam się cofać i czytać poszczególne fragmenty ponownie, bo gnana rytmem, który już myślałam, że się pojawił, coś przeskoczyłam. Poza tym tutaj, nawet mając na względu liryczność dramatu, nie wszystkie kwestie brzmiały tak naturalnie, jak by mogły. Niekiedy wyczuwało się, iż naturalność musiała zostać poświęcona na rzecz zachowania rymów, co raz czy dwa byłoby zrozumiałe, jednak w Tekście B, niestety, odnosiłam takie wrażenie zbyt często.

Ogólne wrażenie (5)
Tekst A: 4
Tekst B: 1

Wbrew pozorom, oba teksty mi się podobały. Przedstawiły ciekawe pomysły, realizowały temat... Po prostu Tekst B trafił na naprawdę mocnego oponenta. W Tekście A widać, że całość została przemyślana, a po napisaniu - odpowiednio dopieszczona, dzięki czemu całość prezentowała się naprawdę świetnie i nie potrafię Tekstowi A zarzucić niczego poważnego. Tekst B postawiony w opozycji z Tekstem A, niestety, prezentuje się gorzej, jakkolwiek przyjemny by nie był sam w sobie.

Podliczenie
Tekst A: 14
Tekst B: 7
Dawno nic nie oceniałam... -.-

Tekst A / Tekst B

Realizacja tematu:

1 / 1

Oba jak najbardziej spełniły wymogi. Caryca Kasia i Casanova we współczesności.

Pomysł:

3 / 2

A: kojarzy mi się z polskimi lekturami szkolnymi... a to nie jest fajne skojarzenie. Tekst kończy się nadspodziewanie szybko, wydaje mi się, niby urwane. Jednakże jest też odrobinę zaskakujące zakończenie – po Kasi nie spodziewanoby się zakochania, a po Lucyperze takiej „litościwej”, uczuciowej kary. No i jest cudny, Gadający kot. :) Ogólnie... Trochę chyba tu oryginalniej niż w drugim tekście.

B: kojarzy mi się z Szekspirem. Potrzeba pomocy w zdobyciu kobiety. Osobliwe jest „wyjście dla ratowania przyjaźni”; trochę bawi banalne zakochiwanie się po komplementach. Nie podoba mi się jednak, że z początku Brat wiedźmy naprowadza na mylny cel poszukiwań Casanovy: „Dowiemy się, jakie słowa w podrywie stosować, / by dziewczyna co dzień mogła być nowa!”, jakby nie chodziło o te dwie konkretne.

W obu podoba mi się, że bynajmniej nie spodziewałabym się zakończenia. Poza tym są, na swój sposób, urocze.

Poprawność:

2 / 2

Nie zauważyłam większych błędów, (drobne literowe błędy w B, przecinek w A), ot, podobny poziom.

Styl:

4 / 1

A: Odrobinę zbyt ciężkie w czytaniu z początku - przydługie wersy, raczej przykre przestawienia szyku... Nawet same słowa zgrzytały mi za bardzo, ale do tego się przyzwyczaiło. Na plus zaś: najważniejsze postacie przemawiają górnolotnie, co (choć pierw irytowało) nawet pasuje i kontrastuje ze współczesną dziwką. Sformułowania są ciekawe, ładne, a choćby po prostu Panna Nieciężkich Obyczajów... ^^ Nade wszystko widać, że wszystko było przemyślane i wygładzane.

B: Starając się o rymy, autor gubił często rytm; same rymy stawały się czasem brzydkie-powtórzeniowe (np. chłopaku uroczym/mnie zauroczył); poza tym miesza się styl górnolotny z potocznym w ustach jednych postaci. To mogło być użyte jako element humorystyczny, ale przez nierówność wersów nie zawsze ładnie to wychodziło. (Ładnie jest np. „miłosne sidła/żywcem wyjęte z romansidła”; nie podoba mi się tymczasem „Ty naprawdę w to wierzysz?! / Więc dziś los przyklei nam etykietkę >>frajerzy<<”. To po prostu nie brzmi dobrze.) Wygląda, jakby było pisane na szybko.

Ogólne wrażenie:

3 / 2

Drugi tekst trafiał do człeka. Łatwiejszy w odbiorze, nie trzeba się wczytywać w długie wersy i ciekawe sformułowania, człek wie, czego się po takim utworze spodziewać. Tylko że tekst A również miał swoje zalety. Intrygujący pomysł, niebanalnie poprowadzony, starannie opracowany. Ciężko któryś wyróżnić, oba teksty mogłyby być świetne, gdyby je zestawić z czymś podobnym. Ale różnią się bardzo, choćby podejściem do rozbawienia czytelnika.

Podsumowując:
Tekst A: 13
Tekst B: 8
REALIZACJA TEMATU - 2
Tekst A - 1
Tekst B - 1

Współczesność – jest. Dramat pisany liryką – jest. Znana persona – jest. W obu przypadkach zrealizowano temat.

POMYSŁ - 5
Tekst A - 4
Tekst B - 1

Tekst A zdecydowanie bardziej mi się podobał. Postać Katarzyny mnie ujęła, tak ze wzgledu na moje zainteresowanie historią, jak i na barwność tejże postaci. Ponadto bardzo rozbawiła mnie scena z PANNĄ NIECIĘŻKICH OBYCZAJÓW i oddanie problemów oraz sytuacji współeczesnego świata w scenie w alkowach.
Tekst B wydał mi się bardziej przewidywalny, a postać Casanovy nieco oklepana. W pewnym stopniu spodziewałem się, że ktoś tę postać wykorzysta w pojedynku, jednakże można było to zrobić ciekawiej.

POPRAWNOŚĆ - 4
Tekst A - 2
Tekst B - 2

Poziom bardzo podobny. Zdarzały się drobne potknięcie, jednak żaden z tekstów nie wyróżniał się na tym polu bardziej od drugiego.

STYL - 5
Tekst A - 4
Tekst B - 1

Tekst A był na tym polu znacznie lepszy. Słowa płynęły w swoim rytmie, którego nic nie burzyło. Kwestie były naturalne, a rymy zachowane. Czytało się to bardzo przyjemnie.
Tekst B był niestety gorszy. Gubił rytm, chwilami zupełnie tracił naturalność wypowiedzi. Niestety czytało się to z wrażeniem, że dialogi są wymuszone i że autor nie bawi się tekstem, nie daje mu „żyć własnym życiem”, a raczej zamyka w ciasne ramy i walczy ze słowami, by tylko zachować rym.

OGÓLNE WRAŻENIE - 5
Tekst A - 4
Tekst B - 1

Mimo wszystko trudno mi decydować o takiej punktacji. Przydałyby się połówki i części setne punktów, ale niestety nie dysponuję nimi. Pomysły były ciekawe, temat zrealizowany, napisane poprawnie. Niemniej jednak tekst A był znacznie lepszy – dokładniej dopracowany, lepiej przemyślany. Tekst B w samotności może by prezentował się lepiej, jednakże w takim zestawieniu wiele tracił.

RAZEM
Tekst A – 15
Tekst B - 6


Tekst A: 42 pkt
Tekst B: 21 pkt

Do finału przechodzi autor tekstu A - IGOR LORTIN. Gratulujemy!