ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleSłużba w Policji a społeczna funkcja w zarządzie fundacjiWsidłach społeczeństwa: obecna sytuacja.internetowa społeczność uzdrowicieliAkcja społeczna.Gdzie aktualnie pracujecieJak dać się zwariować w wykonaniu Unlike.PowitanieINNE PeeFowe ĹźycieDmuchnięcie w radiostacje ....:))))transport wawa-szczecin
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Witam,

Moje świadome zdeklarowanie się do poliamorii jest świeże, ale jak by się nad tym zastanowić to gdzieś mi się przytrafiało od bardzo dawana. Moja ulubiona książka to "Nieznośna lekkość bytu " Od kilu lat studiuje psychologie Jungowską. C G Jung był przez ponad 20 lat w poliamorycznym związku ze swoją żoną Emmą i z Toni Wolf. Emma i Toni wspaniale się uzupełniały.... wiec zawsze gdzieś to było :)we mnie.

Ostatnio byłam w trójkącie którym poliamorycznym raczej nie można było nazwać. To nie było partnerstwo a raczej, osoby zaangażowane uprawiały seks. Mężczyzna się nie zdeklarował i uważał, że jest kryty ,że może być z nami obiema bo żadnej nic nie obiecywał....dla mnie to było uciekanie od odpowiedzialności za to co się robi, i nie podobało mi się,że ona o mnie nie wie. Było tam trochę toksyczności , bo nie było równowagi między dawaniem i braniem. Kumplujemy się nadal ale relacja się rozpadła.

Byłam na takim holistycznym festiwalu w Dublinie i tam natrafiłam na nauczyciela tantry. Porozmawiałam z nim...i on zapytał, czy być może nie jestem osobą która powinna spróbować związków poli, zamiast wkręcać się na siłę w monogamie. Nie dokładnie tak było, trochę upraszczam ale doszłam do wniosku, że może powinnam otworzyć się na ewentualność ,że monogamia nie koniecznie jest w mojej naturze, i to jest ok.

Więc tak zrobiłam...i jak to bywa , gdy coś jest być może dla ciebie i się na to otworzysz...po jakimś tygodniu ! Poznałam mężczyznę który jest zdeklarowanym poliamoress. Miał partnerkę ale jest otwarty na druga relacje. Kliknęło między nami i zadziałała chemia.

Dużo rozmawiamy o tym czego chcemy jak to ma działać...jest moim przewodnikiem i jestem pewna , że chce w to wejść. To jest świadoma decyzja. Wybieram taki rodzaj relacji nie bo facecik jest qute...i może go przeistoczę....ale zdecydowałam o tym, że chcę takiej relacji zanim go poznałam.

Ja się z tym czuję dobrze...ale zauważyłam , że to bardzo wkurza ludzi wokoło. Jedni kipą ze złości drudzy się lepią...do pewnego stopnia zafascynowani innością. Jedno i drugie nieprzyjemnie...tym bardziej,że sama muszę radzić sobie z wyzwaniami nowego typu relacji w której wszytko jest nowe.

Mój toksyczny trójkąt był krytykowany...ale jakoś tolerowany...

Myślę ,że to dlatego, że to jeszcze mieściło się w normach...byli "oprawcy i ofiary" w ludzkich oczach...wiec ludzie mogli to sobie jakoś pookładać we własnych głowach.

Teraz...świadomy trójkąt...w którym każdy o sobie wie. Masakra....

Co myślicie?

Pozdrawiam



Cześć ,

rozumiem, że reakcje otoczenia mogą być dla Ciebie trudne. Niestety jednak nie ma w nich nic niezwykłego. Twój toksyczny trójkąt był bardziej tolerowany, bo wpasowywał się dla ludzi w 'patologię związkową', 'wybryk', 'eksperyment'. Tym czasem świadome wejście w relację poli, w której jest komunikacja, ciepło, prawdziwe i świadome budowanie bliskości, zaufania i całej tej aparatury związkowej, która jest zdrowym funkcjonowaniem związku, to już jest dla ludzi niepokojące, bo pokazuje, że można funkcjonować inaczej niż mono w sposób, który jest zdrowy i karmiący. Pokazuje więc, że są realne i zdrowe alternatywy dla mono. To jest bardzo silny komunikat, który na wielu ludzi działa jak płachta na byka, bo oni chcą żeby monogamia była tą jedną, jedyną dobrą drogą związkową.

Dlatego nie dziw się gdy pojawi się ze strony otoczenia złość, frustracja, chęć udowodnienia Ci, że jednak coś jest z Twoją relacją nie tak, tylko Ty nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Niestety, a może stety, wybór relacji poli to wielki test non-konformizmu wobec otoczenia - bo znajdzie się tysiąc osób, które będą miały silne reakcje na temat Twojego wyboru i będą to odbierać wręcz osobiście, jak atak na własną tożsamość. Od Ciebie zależy na ile będziesz zakorzeniona w sobie i nie dasz im się przepchnąć, i na ile będziesz pamiętać, że źródłem wiedzy na temat Twojej relacji jesteś Ty i Twój partner, oraz ewentualnie inne osoby, z którymi będziecie w poliamorycznej relacji, ale na pewno tym źródłem wiedzy nie jest otoczenie, w sensie ich zdanie na ten temat.

Co do osób lepiących się , tu też pojawia się wielki poligon na ćwiczenie non-konformizmu, tym razem w postaci bardzo jasnego mówienia 'nie' gdy nie jesteś zainteresowana. Kiedy jest się mono, można bardzo łatwo wykręcić się sianem, mówiąc 'mam kogoś'. Gdy jest się poli, ta opcja odpada. Trzeba już po prostu wysyłać bezpośredni komunikat 'nie jestem zainteresowana'. Można i według mnie należy robić to z szacunkiem wobec osoby, której się odmawia, ale jednocześnie w taki sposób by komunikat był jasny, by nie było wątpliwości, że 'nie' znaczy 'nie'. I im szybciej powiemy 'nie', tym lepiej, tym mniej rozczarowania, tym mniej ta osoba wtopi energii w interakcję z nami. Szybkie i jasne powiedzenie 'nie' jest więc również dbaniem o tę drugą stronę, nawet jeśli w danym momencie ona nie jest w stanie tego zauważyć, docenić. Nie ma więc sensu liczyć na to, że ktoś powie 'fajnie, że powiedziałaś mi tak szybko i jasno, że nie jesteś zainteresowana'. Trzeba po prostu wiedzieć, że to jest słuszne, dobre, i tyle.

Pozdrowienia serdeczne!
Dziękuje Asiu za mądrą odpowiedz. Zgadzam się całkowicie.

Jestem tego świadoma. Każda inność spotyka się z oporem większości. Ludzie podświadomie boją się łamania społecznych konwencji. Jednak bez ludzi którzy ja łamali nie było by postępu.

Jedyną stałą jest zmiana.

Trzeba też oczywiście wspomnieć o tradycyjnej projekcji. Zasada jest mniej więcej taka...jeśli coś co dotyczy osoby A wzbudza dużą emocjonalną reakcje i chęć oceniania u osoby B, najprawdopodobniej jest to coś co dotyczy osoby B, które osoba B wyparła ze świadomości i projektuje na osobę A. Tego jestem świadoma.

Poza tym , jak coś zbyt długo służy jako forma społeczna...np monogamiczne związki,małżeństwo itd może stać się tylko skostniałą formą. Nie mówię ,że tak jest zawsze, mowie o monogamii w sensie społecznej konwencji a nie tego co jest między ludźmi. Nie wiem jak Ty to widzisz ale dla wielu kobiet posiadanie partnera jest nadal pewną formą statusu społecznego. Jak byłam singlem byłam odbierana przez pewne kobiety jako "biedna".

Jednym słowem niektóre kobiety są w związkach bo nie czują się bez nich wystarczająco wartościowe. W takich osobach jest wiele strachu choć go sobie nie uświadamiają. Osoba w poliamorycznej relacji wzbudza ten strach u podstaw. Powoduje że forma w której ktoś jest i czuje się bezpiecznie choć być może nie do końca szczęśliwie,chwieje się. Stąd atak. To jeden z powodów.

Jak to wygląda od męskiej strony....dlaczego się kleją ...nie wiem mężczyzny trzeba zapytać

Dla mnie poliamoria to też sposób na badanie siły mojej kobiecości. Nie wiem jak Ty Asiu ale ja bardzo pragnę odkrywać moją kobiecość i drzemiąca w niej siłę . Po emancypacji kobiet...kobiety przejęły siłę męską. Kobiecość jako energia ma swoją moc ...która była zapomniana bo tępiona przez wieki.

Tak ale dość teorii. Jestem w takiej relacji bo czuje że to jest bardziej zgodne ze mną. Sami ustalamy granice a to wymaga dużej świadomości samego siebie, ale ja lubię tego rodzaju wyzwania i prace nad sobą. Nigdy nie byłam osobą która lubiła wytyczone szlaki.

Jak pewnie większość tu obecnych

Dla mnie bardzo ważne jest aby wszystkie moje relacje z innymi ludźmi były jak najbardziej szczere i świadome I tego wszystkim i sobie życzę

Pozdrawiam bardzo serdecznie

S
Czytając wasze posty, mam wrażenie że mój będzie dość prosty ale może to przez to, że jestem facetem

1) Jeśli chodzi o temat konfrontacji.... po co do niej dążyć? Jesteśmy jacy jesteśmy i jeśli tego ktoś nie akceptuje to już moim zdaniem jego/jej strata.

2) Związki poli uważam za bardziej szczere i otwarte ale to już zostało napisane, ale ze szczerością przychodzi też trud współżycia, współdziałania i bardziej logicznego myślenia.

3) Co do skostniałości to nie tylko związki mono mogą poli również więc

Chciałbym przez to powiedzieć że związki poli nie różnią aż się tak bardzo od mono. Aby związek poli był naprawdę udany wymaga to od wszystkich stron dużego zaangażowania, pracy no i oczywiście chemii, a to takie same wymagania jak w przypadku „normalnych” związkach

D.


Ach, te konwencje i schematy..
Z jednej strony jestem dosyć cichą i skromną osobą. Nie przechwalam się zbytnio i niewielu osobom mówię o sobie, a już szczególnie o tych aspektach, które w danej znajomości są nie istotne. Jednak z drugiej strony się nie ukrywam. I w zasadzie lubię łamać te konwencjonalne schematy w różny sposób i w różnych aspektach życia. Zdarzało się, że przychodziłam na koncert czy imprezę z moim chłopakiem, a spędzałam czas z moją dziewczyną, w tym tuląc ją i całując.
Większość znajomych traktowała nas - mnie i mojego partnera jako ekscentryczną parę, a niektórzy dopytywali "ale jak to?". Jak kogoś lubiliśmy, to udzielaliśmy wyczerpujących informacji, a jak nam się nie chciało to odpowiadaliśmy "normalnie".

Pozwolę się ustosunkować do punktów w wypowiedzi Dawida:
1. Zgadzam się w 100%
2. Nie uważam tak. Każdy związek powinien być oparty na szczerości, zaufaniu i wzajemnym zaangażowaniu. Związek poli nie jest ani lepszy ani gorszy od mono.
3. Tu też się zgadzam.