ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleKrólowa Śniegu - piękna Andzia- przytulisko w Glownie.Wilcza Królowa. Epizod |Pierwszy.Królowa sieciKrólowa ŚnieguFANTASY Królowa OceanówUzdrawiająca Moc Modlitwysala do świczeń PIŁAOgĂłlne pytania do pierwszych testĂłwKochankowieDuĹźy problem
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Pewnego dnia była sobie ośmiornica. Miała głowę i mnóstwo nóg, tylko tym przypominała normalne stworzenie. Co z tułowiem na litość boską? To skomplikowane! Żeby przypominała najliczniejszą na Ziemi gromadę Insecta, musiała by spełnić kilka warunków, lecz jednak żadnego niezbędnego tu odwłoka i tułowia nie posiadała, nadzwyczajna odmienność. A owady są przecież tak różnorodne! A ona jedyna w swoim rodzaju, choć niepiękna i bez powabu. To szaleństwo, bo tylko ślimaczki w jej drzewku rodowym bliżej wisiały, bo i mieli wspólnych przodków, po których pozostały chyba jedynie duchy. Jak taki potwór może mieć coś wspólnego z muszlowatymi przyjaciółmi? Na te i wiele innych pytań nie potrafiła sama odpowiedzieć.
Narodziny ośmiornic nastąpiły dawno, dawno temu, gdy mało kto troszczył się o kroniki. Po ówczesnych krainach krążyły postacie, które po latach przemieniły się w baśniowych bohaterów. W dobrze rozwiniętym mózgu ośmiorniczki kłębiła się myśl: Jestem jaka jestem! A potrafiła zdumiewające rzeczy, o których ludzie nie słyszeli, a zwierzę może być tak zdolne jak oni. Królowa oceanów! Bogini głębin, patronka wszystkich pracujących nogami: biegaczy i innych sportowców - szczególnie, nie wiedzieć czemu, upodobała sobie skoczków.
Pewnego razu był też elf. Ten raz nastąpił przed pierwszym ruchem ośmiorniczki. Taki jak wszystkie elfy, ze spiczastymi uszami i skośnymi oczyma. Odtrącony przez społeczeństwo, wyśmiany... Całe życie przesiadywał w lesie, pragnąc się wyrwać... Chciał zobaczyć WIELKĄ WODĘ! Ale tam mieszkali ludzie... Czy może spróbować się z nimi porozumieć!? Czuł się wzgardzony, a przez to stał się strasznie nieśmiały i nauczył się liczyć tylko na siebie. Kiedyś sporo paplał, do tej pory mu tego nie wybaczyli - jego pikantnych historyjek na temat nie swoich żon.
Jest ryzyko, jest zabawa, ale prawdopodobnie wody teraz przez to nie ujrzy, a na pewno nie dzięki pomocy ludzi. Przekonany, że dzięki otwartości umysłu może coś z niego ulecieć, więc wypuścił żywą sondę, którą od razu pokochał jak rodzoną córkę. Wyglądała ona jak wzór, nie miała zbyt przyziemnych części ciała. Wystarczyło, że mogła się poruszać i wykorzystywać swój intelekt (wrodzony po elfie). Podążała do wody jak zagubione w tunelu stworzenie wprost do światełka. Przyświecało jej marzenie boskiego twórcy.
Kolejność jest istotna. Jej idea istniała przed bytem. Ona w całej krasie istniała już wcześniej w... wyobrażeniach. Była wyśnionym ideałem, nikt by nie oparł się jej strasznym oczom, każdy znikał jak kamfora. Mknąc ku spełnieniu życzenia, marzyła o jednym, że w nagrodę dowie się, po co elfom takie dziwne uszyska i czemu wymyślają jeszcze oryginalniejsze stwory. Tu myślała o sobie.


Biegnąc, nie zwracała uwagi na otoczenie, po co, skoro sama jest od niego piękniejsza, a cel, który jej przyświeca - powabniejszy? Cóż ją interesują strzeliste brzozy i stateczne dęby! Niebo? Komu jest potrzebne?
Ożywione wyobrażenia z natury są dość kapryśne, a ona do tego była też podstępna. Pragnęła odkryć tajemnice elfów, ludzi, wszystkich! Tajemnice całego świata. A gdyby tak przejąć nad nim władzę? Ależ, ależ, co za doskonały plan!
Elf, czekając na wiadomość, marzył. O przyszłości. O tym, co będzie, jak już się stąd wyrwie... Kogo pozna, z kim się zaprzyjaźni, na kim się zemści.
Ach, gdyby tylko wiedział, co planuje jego wysłanniczka...
Stwór to był iście ekspansywny, bo kiedy przyglądał się otoczeniu, które jawiło mu się w całej palecie barw, zapragnął posiąść świat na własność. Przypadły mu do gustu górskie krajobrazy, a łąki to już w ogóle kolorowe dzieła sztuki, nawet pustynie trudne do wytrzymania wydawały się pełnią majestatu wszechświata. Gdzie niczego nie brakowało, bo znalazło się miejsce na brzydotę i zachwyt, na smutek i chwilową uciechę, na przygodę i ustatkowanie się. Ośmiornica zachłystywała się niesamowitym leśnym powietrzem, które tak różniło się od wód jamy ciała elfa.
Nikt nie zastępował jej drogi, czuła, że ma wielką władzę, bo nie po to urodziła się, aby skończyć marnie nie doczekawszy spełnienia. Wyglądem przypominała zwykłego oszołoma, bo znalazła się nie na swojej działce, a czuła w sobie potęgę boską.
W miasteczku najchętniej oglądała tych najzamożniejszych i biblijnymi słowami twierdziła: "Marność nad marnościami". To ona ma do powiedzenia ostatnie słowa, ona tylko ona jest tu najważniejsza, ma moc, która przyćmi nawet wkrótce mającą się pokazać technikę, którą przeczuwała intuicyjnie, miała wgląd w przeszłość i przyszłość. Była wiedzą samoistną, ale coś złego skrywała. Może to wszystko było diabła warte?
Pewnego dnia postanowiła sprawdzić do czego jest zdolna, bo wiedziała, że na pewno na więcej niż się zdaje. Jako przejaw świata ideałów, czasem zakorzenionych w zwykłej chciwości, należała do postaci doskonałych, nieugiętych, odważnych, cwanych, ale moralność wykazywała bardzo dwuznaczną. Otóż sądziła, że skoro ma wszystkie boskie cechy, każda rzecz krąży koło niej na orbitach mniejszych i większych. Królowa Oceanów już dawno ukradła księżyc, teraz mało brakowało i słońce świeciłoby dla jej dobrego samopoczucia.
A więc nie rozmawiała ze zwykłymi ludźmi, poszła porozumieć się z ich władcą.
Skupiła się chwilę, wprowadziła się w trans i już całą swą jaźnią stała przed Bogiem - Bogiem Stwórcą, Bogiem Jedności. Dowiedziała się tyle, że wszystko jest tym samym, wszyscy są jednością, więc każdy posiada nieskończoną moc, którą wystarczy w sobie odkryć, a a jej skończoność ogranicza jedynie wyobraźnia.
Nie o to jej konkretnie chodziło. Chciała przejąć władzę, chciała rządzić, rządu dusz chciała! Ale z tej perspektywy wyglądało to dosyć marnie, bo coś to jest władza nad swoim palcem czy nogą? Chociaż z drugiej strony - w jedności siła i nawet paznokieć dobrze pokierowany może się na coś przydać.


Paznokcie są dobre w erze zdrapek i konkursów opartych na łutach szczęścia nielicznych. Los do tej pory jakoś jej nie sprzyjał, chociaż urodziła się urodziwa i bystra, a przede wszystkim ambitna, jednak z takimi predyspozycjami czuła się obecnie jak nieudacznik.
- Nie łam się ośmiornico! - Ujrzała przystojnego faceta. Naprężył muskuły. - Patrz i podziwiaj, ciężką pracą sobie je wyrabiałem. Cudne, co nie?
Poczuła się urażona, duma ucierpiała i wymierzyła mu policzka wszelkimi możliwymi kończynami.
- Bo ty nie masz gustu i nie wiesz, że cudna to jestem ja! - Prychnęła, tupnęła nogą i poszła dalej z wysoko uniesioną głową, doprowadzając siebie do porządku i zapobiegając wszelkim możliwym dalszym ujmom na honorze.
Co mi tam, myślała sobie, zostanę może miss world, potem kolejne dyplomy, aż w końcu wszyscy sami zdecydują, że zasługuję na więcej, niż na razie chcą mi dać.
Na razie jednak w tych mrocznych czasach mogła jedynie oczekiwać turnieju rycerskiego lub konkursu strzelniczego, który akurat wypatrzyła.
- Pożyczę sobie na moment. - Miała ręce co prawda oślizgłe, ale coś w nich lepkiego też musiało być.
Nikt nie miał odwagi protestować. A ośmiorniczka już czekała na swoją kolej, już starała się nikogo więcej do siebie nie zrażać. Niektórzy celowali lepiej, inni gorzej, nawet nie wiedziała jak powstrzymać drżenie rąk, bo wstydu niepowodzenia chyba już nie zniesie. Stanęła w wyznaczonym miejscu i całe otoczenie sparaliżował lęk. Ośmiornica to stworzenie niebezpieczne i nie wolno mu ufać, ani stać w pobliżu, gdy w dłoniach trzyma łuk. Strzały latały jak szalone, ugadzały w czułe miejsca. Królowa Oceanów już nie tak ambitna, chyba doświadczyła wreszcie jaką frajdę może nieść życie. Gra była cudna, uchylała się przed odpowiedzią pięknym na nadobnę. W końcu zaczęła turlać się po ziemi, cicho chichocząc.