Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Witam ostatnio wzięło mnie trochę na fantastykę więc ...coś wypociłem. Zapraszam do czytania
Mag Rachel podniósł ręce ponad księgę i zaczął wymawiać zaklęcie. Ravener zawsze patrzył na te rytuały z niekrytym zaciekawieniem. Marzył by zostać czarodziejem i uczyć się magii. Pragnął robić tyle rzeczy, ale wiedział też jak wiele jeszcze przed nim pracy. Nagle Rachel umilkł. W jego oczach znikły źrenice co oznaczało iż ktoś próbuje połączyć się z nim niewerbalnie. Stał chwilę nieruchomo wymieniając z kimś myśli po czym w pośpiechu wybiegł z pomieszczenia. Ravener siedział chwilę na miejscu, lecz gdy mistrz długo nie wracał, wstał i zaczął przechadza się po sali. Jego wzrok przykuła pięknie ozdobiona karta na której pozostała otwarta magiczna księga. Chłopiec walczył przez chwilę z własnym sumieniem. Wiedział iż zakazane jest czytanie księgi własnego mistrza ale i zawsze chciał też poznać chociażby jedno zaklęcie. W końcu wygrała ciekawość. Chłopiec podszedł i zaczął studiować tekst. Było to zaklęcie pozwalające na zmianę w wybrane zwierzę. Gdy skończył czytać jego uwagę przykuł jakiś cień z lewej strony. Rozejrzał się wkoło. W drzwiach sali stał jego Mistrz. Obaj trwali w milczeniu przez dłuższą chwilę. Gdy Rachel zrozumiał, co się stało pod jego nieobecność, wpadł we wściekłość. Zaczął ścigać Ravenera z zamiarem jego uśmiercenia. Używają nowo poznanego czaru, chłopiec aby uciec, zmienił się w zająca. Mag z mężczyzny przemienił się w psa gończego i ruszył za nim w pościg. Wybiegli przed dom Rachela i ruszyli łąką na północ. Na końcu łąki Ravener wskoczył do rzeki i przybrał postać łososia. Wtedy Rachel zmienił się w wydrę. Płynęli tak w wzdłuż rzeki. Nagle Ravener wyskoczył ponad powierzchnie wody i wzleciał w górę jako gołąb. Mężczyzna natomiast natychmiast poleciał za nim w formie jastrzębia. Gonitwa trwała wiele dni i nocy. W końcu Ravener zmęczony ciągłymi zmianami ukrył się w pełnej zboża stodole pod postacią ziarenka. Wówczas Rachel, przemieniony w czarną kurę wydziobał wszystkie ziarna, a wraz z nimi połknął chłopca. Dziewięć miesięcy później, co wydawało się nie możliwe, Rachel powił Ravener jako niemowlę. Nie mógł jednak własnymi rękami zabić swego dziecka. Włożył więc chłopca do skórzanej torby, zawiązał i wrzucił do rzeki. Łaskawa rzeka nie utopiła maleństwa. Wkrótce znalazł je dobry człowiek który wychował chłopca jak własnego syna. Chłopiec nie pamiętał poprzedniego życia i dorastał spokojnie a mag zdążył już zapomnieć o Ravenerze. Jednak los chciał ze dziwnym trafem Ravenerowi udało się dostać na nauki do mistrza Rachela. Oczywiście ani jeden z nich nie pamiętał drugiego. I tak się historia powtarza do dziś dzień, a ja zawsze gdy widzę jastrzębia ścigającego gołębie lub psa polującego na zająca, w głębi duszy wiem że to właśnie Rachel po raz kolejny ściga Ravenera.
Miło widzieć tak wielką chęć krytyki, a może i pochwały ( w co nie wieże) mojego tworu. Pozdrawiam
Wierzę nie wieżę! *
Hm. Jakoś tak nie widzę w nim nic niezwykłego, zajeżdża mi każdą książką o czarodzieju jaką czytałam, do tego te zamiany w zwierzątka, komunikacja niewerbalna.
Lubię bardzo to jak piszesz, ale to opowiadanie zupełnie nie podpadło pod mój gust. Pozdrawiam ; )
Plus za ciekawy, niesztampowy pomysł. Minus za przecinki, a raczej ich brak.
,,Oczywiście ani jeden z nich nie pamiętał drugiego.'' --> Błagam, popraw to zdanie, bo mi się będzie po nocach śniło.