Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
o niczym nie pamietam tylko to, ze wiem o nim wszystko....
i może pozostawię to bez komentarza
jest MOC, jest MOC w Grodzisku hehehehe.
a tak na serio to jest cos takiego delikatnie subtelnego, ze co dzien robi niezly raban na czestotliwosciach....
oj TAK!
i jak boli (w przenośni i dosłownie) "uziemianie" ...
zachodzę w głowę, jak Ty dajesz radę jeszcze po astralu furgac ?
czasami tez tak jest, ze astral sam woła, a wtedy dlikatnie wycofuje sie, czyli wysylam stanowcze nie i zamyka sie wszystko.
hehehehe, choc nie byłam w tym tak biegła jak Ty, to to wołanie też mi się pojawia. Po tym co piszesz, mam teraz większa pewnośc, że sama tego nie prowokuję tylko to zewnętrzne impulsy. Tak czułam, ale fajniej i zewnętrzną informację dostac
Mgiełka,
ależ ja głupi jestem
Nieraz zachodziłem w głowę, gdzie Ty jesteś jak Cię nie ma, a powinnaś być
Nie to, żebym Cię specjalnie śledził, bo tego bym się nie odważył, tylko czasem mi Ciebie brakowało na miejscu
Tyle ustaliłem, że nie jesteś w Warszawie, w Pruszkowie raczej też nie.
Do głowy mi nie wpadło, że sobie spacerujesz z przystojnym menem życia po Grodzisku
Sorki za to zwierzenie, może czułaś mój błąkający się cień za sobą, to dlatego wyjaśniam, o co chodziło. Cieszę się z powodu mena, cieszę się z powodu nowego okna na Polanie, a właściwie nie okna tylko szerokiej łąki.
Pamiętam jak Ulman na ostatnich zajęciach z bioenergoterapii zamiast nas czegoś uczyć nagle zaczął nam współczuć. Bo mówi tak: że teraz wielu z nas będzie więcej widzieć niż chce widzieć. I to widzenie będzie nieraz zaskakujące a może być i nieznośne. Że jeśli chcemy uprawiać ten zawód to musimy się otworzyć na ten przykry aspekt zjawiska.
No bo to prawda. Ktoś mi kłamie w żywe oczy, a ja tylko w oczy zajrzę i już wiem... Jednak uwaga, jak nie zajrzę, to nie wiem, bo nauczyłem się żyć normalnie i nie łapać niepotrzebnych mi w danym momencie bodźców i sygnałów. Powiem szczerze, że nawet lubię niemiłe niespodzianki od ludzi, bo lubię ludzi takich jacy są, z plusami i minusami, a nie żeby ze strachu, że ja wszystko wiem, płaszczyli się przede mną jak niewinne cukierki... brrr...
I nie boli mnie to widzenie, bo je uruchamiam wtedy, gdy potrzebne.
Zazwyczaj w relacjach z pacjentem, po prostu.
A w normalnym życiu jestem normalny.
Bliźniacze dusze... hmm ..
Nie wiem czy to już opowiadałem...
Na tych właśnie ostatnich zajęciach przed egzaminem - to były warsztaty doskonalące poznałem Krysię. Krysia była pierwszy raz z nami. Parę osób było tez nieznajomych i przedstawialiśmy się.
Nagle słyszę jak mówi kobieta za mną i czuję znajomy głos.
Równocześnie słyszę kątem ucha jakieś dziwności. Bo pani mówi że ma wykształcenie podstawowe i zajmuje się sprzątaniem.
A sygnał mi przypomina, że w tym zawodzie trzeba mieć ukończoną szkołę średnią! I reakcja, co ten Ulman nie zweryfikował podstawowych danych i skąd tu ta pani?
A pani mówi, że szła ulicą w Berlinie, gdzie mieszka i czuje za sobą wzrok. Odwraca się to był Ulman, który podchodzi, wita się i mówi, że jeszcze nigdy nie spotkał nikogo o takiej aurze i mocy jak ona i że zaprasza ją jako wolontariuszkę na warsztaty bioenergoterapii, które prowadzi. Warsztaty były za jakiś czas w Katowicach.
Oszołomiona, bo nikt jej jeszcze w ten sposób nie podrywał, przyjechała. Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z bioenergoterapią.
Na tych zajęciach, tuliliśmy się do siebie jak dwie papużki. Podawałem jej rękę do tyłu, bo siedziała za mną a ona trzymała ją swoją dobrą ciepłą dłonią. Mimo, że nie znaliśmy się!
W swoich myślach czytaliśmy jak brat z siostrą. Bo to czytanie było m.in. przedmiotem warsztatów.
W końcu warsztaty się skończyły.
Krysia zaprosiła mnie, Ulmana i dwie panie z kursu na obiad, chciała uczcić w ten sposób swój wielki dzień w życiu.
Tam w restauracji, coś zaczęło we mnie puszczać, Ulmana jeszcze nie było, potem okazało się, że musiał wcześniej wyjechać i nie dotrze na obiad. Byłem ja i trzy kobiety. I nagle zacząłem coś gadać o aborcji, że kobiety sa winne śmierci milionów dzieci w tym ohydnym procesie. Leciałem do przodu z materiałem, a panie patrzyły.
Sam nie wiedziałem dlaczego to mówię i co się dzieje i leciałem.
Wykrzyczałem, że jestem dzieckiem z aborcji, która się nie powiodła ( bo taka jest prawda, ku nieszczęściu wielu). Jedna z pań nagle zapytała, czy wiem kim bylem w poprzednim wcieleniu. I nagle puściło, zobaczyłem siebie, upiornego urzędasa na wzór rosyjski, niszczącego petentów, rozkazującego zastraszonej żonie zabić naszych troje kolejnych dzieciaków w jej łonie...
Rozpłakałem się...
Płakałem na stoliku w kameralnej restauracji, gdzie się nagle cicho zrobiło...
I wtedy koleżanka wzięła mnie w ramiona, przytuliła i zaczęła kołysać tak jak kołysze się dziecko. Po chwili zapytała czy wiem gdzie są te moje dzieci. Mówię odruchowo, że nie wiem. Poprosiła, bym się rozejrzał.
Patrzę na boki, góra, dól, nagle słyszę dziecięce, roześmiane głosy z góry, patrzę jest cała trójka, są wszyscy w niebie i z radością machają do mnie rączkami i pozdrawiają...
Znowu się rozszlochałem, tym razem ze wzruszenia.
I wtedy Krysia ujęła mnie delikatnie za rękę i pyta, czy wiem kim ona jest. Oczywiście nie miałem pojęcia.
A Krysia mówi:
Jestem Twoją siostrą. Tą która uległa aborcji - udanej, poczęta nieco przede mną. Mówi, że poczęła się ponownie 4 lata później, w rodzinie gotowej na przyjęcie dziecka, około 30 km ode mnie.
Mówi, że całe życie czuła, że ma kogoś bliskiego, jakby brata i czuła moją obecność, mimo, że w międzyczasie przeprowadziła się do Berlina.
Tuliliśmy się do siebie płacząc tym razem oboje.
W końcu odtajaliśmy na tyle, by można było powiedzieć pani kelnerce, że obiad można zacząć.
Cały personel tej małej restauracji przyglądał się nam życzliwie i czekali aż się uspokoimy
Potem odwiozłem Krysię do domu jej teściów, bo tam mieszkali.
Nigdy więcej się nie widzieliśmy.
Nie wziąłem nawet od niej telefonu.
Jednak to niepotrzebne. Kontaktujemy się ze sobą duchowo, gdy jest nam to potrzebne. To moja jedyna siostra
Kahlan, dziękuję kochanie
W moich poprzednich wcieleniach albo nie miałem żadnych stosunków z kobietami, albo były poprawne - jak z matką.
Poza tym ostatnim wcieleniem, tego okropnego urzędasa, nie zdążałem dożyć wieku dojrzałego, by myśleć o jakichś związkach i w ogóle.
Cokolwiek sądzić o mym wcieleniu aktualnym, to jestem z niego bardzo zadowolony. Przerobiłem tu chyba wszystko, czego nie udało mi się doświadczyć przez wieki, osiągnąłem swoje cele, i mam spektakularne owoce życia - trójkę znakomitych dzieci.
I taka ciekawostka, jak pisałem o swojej pierwszej miłości i bilansowałem nasze dzieci to kilka razy liczyłem i wychodziło mi sześć. I tak tam wpisałem. A przecież ja mam 3 a pani ma 2....
Dziwne, nie?
Arku, dziękuję
Wszystko jest OK, przecież wiem jak tam było, poczytałem wczoraj trochę.
Tu jest Polana i mgiełka.
Tu naprawdę można się rozkrochmalić i nie czuć się przez to ani zażenowanym ani niespokojnym, że ktoś to wykorzysta.
Jest dobrze
chyba potraktowalem Cię wcześniej z uprzedzeniami to taka pozostalosc po tamtym forum gdzie człowiek byl ciągle atakowany
Wiesz , coś podobnego miałam napisać , tylko w innym wątku.
Bo Tu czuję się jakoś inaczej , tak normalnie ,
a Tam wciąż musiałam być przygotowana do obrony , i tak było od samego początku .
Ania ....a co chcesz ode mnie usłyszeć ?
jestem zbyt nieśmiała na takie publiczne wyznania , nawet nie wiesz ile mnie kosztowało przełamanie się , wciąż chciałam kasować posty.
Powiem., że zawsze tak bardzo chciałam mieć starszego brata , często o tym myślałam , ale nie miałam, była siostra i to młodsza . : )
W moim przypadku wszystko jest zagmatwane , skomplikowane i na razie bez przyszłości
Tu czuję się jakoś inaczej , tak normalnie ,
Napisałaś dokładnie to, co myślałam że napiszesz:
Tu czuję się jakoś inaczej , tak normalnie ,
telepatia działa , a poza tym Ty masz na imię Ania , : )
odkryłam, że w tym wcieleniu Ania i Maria, te imiona szczególnie dla mnie ważne i bliskie , prowadzą mnie , pilnują...
Przeprowadziłam wszelkie analizy Osób z takim imieniem , jakie pojawiły się w moim obecnym życiu, wszystko dziwnie się potwierdza
Linda Goodman - "Bliźniacza dusza to druga połowa ciebie, której osobista aura harmonijnie zlewa się z twoją" .
Edgar Cayce - " Związek bliźniaczych dusz to taki związek, w którym dusze są do siebie dopasowane jak pióro do wpustu, albo czop do gniazda "
Według P. D. Uspieńskiego to jest zjawisko przyciągania oparte na prawie typów. Jest to nieodparta siła przyciągania do siebie powiązanych ze sobą typów, której nic nie może rozdzielić i nic nie może powstrzymać ich przemożnego dążenia ku sobie. Uspieński twierdzi też, że kiedy takie typy się spotkają ,wynikiem spotkania jest doskonała, wieczna miłość, której poeta nie zdołałby w pełni opisać, choćby przez tysiąc lat.
Bliźniacze dusze to ten sam wzorzec tożsamości.To ta sama dusza niejako podzielona na dwie polaryzacje - żeńską i męską. W dwóch ciałach.To praca nad tym samym rodzajem karmy jednocześnie, a także nad tymi samymi czakrami. Występuje tu zatem ogromne przyciąganie na poziomie duchowym i mentalnym. O czym to świadczy?
Świadczy to o tym, że te dwie dusze były na przestrzeni wielu inkarnacji ( począwszy od pierwszej ) ze sobą tak blisko, iż w tej podróży wcieleniowej uzupełniają się wzajemnie - są dla siebie swoistym dopełnieniem.
Inakrnując się w przeróżne programy, a potem spotykając się, ZAWSZE się rozpoznają, ponieważ dusza zachowuje pamięć - nigdy nie zapomina.
Między bliźniaczymi duszami nawiązuje się telepatyczne porozumienie. Odczuwają swe nastroje i myśli.Ciekawostką jest tutaj to, że tych dusz, jeśli są już na planie ziemskim, nie jest w stanie rozdzielić nic- żadne normy społeczne, schematy, uwarunkowania religijne,itd.
Czas ich spotkania jest dokładnie zaplanowany, więc nie można go ani przyspieszyć, ani opóźnić.To jest z góry już ustalone, gdy zostaną odpracowane połączenia karmiczne z różnymi osobami danej duszy na planie ziemskim. Np, gdy ktoś jest już w związku, np ma męża lub żonę a spotyka takiego kogoś, to nic nie jest w stanie przeszkodzić połączeniu się tych dwojga. Najwidoczniej nadszedł czas, gdy mąż, czy żona już wypełnili swoje zadanie.
Wokół bliźniaczych dusz, gdy spotykają się, wytwarza się ogromna energia. Następuje utworzenie się harmonii energii oraz aury.
W związkach tych przyciąganie fizyczne jest mniej ważne, choć istnieje .Ważniejsze jest przyciąganie duchowe.
Nie powinno się szukać swej bliźniaczej duszy w sposób świadomy, tzn na siłę.Tak, jak już wyżej napisałam - czas spotkania jest ustalony przez nie same i wynikł z poprzednich reinkarnacyjnych ustaleń.
Spotkanie następuje na najwyższym poziomie świadomości na skutek wzajemnego przyciągania.Gdyby nie ono, spotkanie nigdy by nie nastąpiło.Wynika z tego, że taki związek nie może być jednostronny, czyli jeśli my myślimy, że spotkaliśmy swa bliźniaczą duszę, zakochaliśmy się ( odczuwamy jednostronne przyciąganie) a dana osoba nie odwzajemnia tych uczuć - nie jest to na pewno nasza bliźniacza dusza.
Można tworzyć związki na poziomie czysto fizycznym, na poziomie umysłowym,czy zawodowym. Także tylko na poziomie duchowym. Związek bliźniaczych dusz realizuje się w każdym z tych aspektów. Ich relacja jest więc jednocześnie i fizyczna i umysłowa ,duchowa, astralna .Najważniejsze są jednak poziomy umysłowy i duchowy, dlatego też spotkanie takich dusz jest tak potężne i nieodparte.
Najważniejsza jest tutaj dusza.
Czy takie dusze na pewno rozpoznają się? Na pewno! Rozpoznają się na głębokich poziomach swej istoty. Czasami zdarza się tak, że racjonalny umysł próbuje odrzucić to uczucie nieodpartego przyciągania .Najczęściej z przyczyn społecznych lub religijnych, ale jednak w głębi duszy obydwie wiedzą, że są sobie przeznaczone.Wiedzą to od pierwszego spotkania.Dla ich intuicji wszystko jest jasne. Zawsze też, jak już wspomniałam, obydwie dusze o tym wiedzą. Nie jest to nigdy jednostronne.
Jakie zadania mają wobec siebie takie dusze? Mają za zadanie poprzez przebywanie ze sobą - doskonalenie swej duszy, wznoszenie się na coraz wyższe poziomy świadomości. Przejść ewolucję duszy. Jeśli tak się nie dzieje, to znaczy, że nie spotkaliśmy swej bliźniaczej duszy.
Dlaczego tak rzadko dochodzi do spotkania bliźniaczych dusz? Tu wkracza karma. Musimy przepracować swą karmę z innymi, zanim będziemy gotowi na spotkanie swej bliźniaczej duszy. Ona sama pojawi się, gdy tylko przyjdzie odpowiedni czas .Możliwe, że w poprzednim wcieleniu podjąłeś wraz ze swą bliźniaczą duszą decyzję odnośnie tego, czy i gdzie spotkacie się w obecnym życiu. W międzyczasie trzeba nauczyć się akceptować obecnego partnera, ponieważ każdy związek dwojga osób ma swoje przyczyny.
Czy każdy ma swoja bliźniaczą dusze? Tak, jak najbardziej. Mamy tylko jedną bliźniaczą duszę. Nie można mieć ich wiele. Dla każdego z nas istnieje tylko jeden partner doskonały, który jest doskonały na wszystkich poziomach istnienia i który dzieli dokładnie ten sam program ewolucji duszy.To są towarzysze rozwoju, którzy spotykali się zawsze na przestrzeni wcieleń. Aby stać się czyjąś bliźniaczą duszą, potrzeba więc całego szeregu wcieleń. Gdy staniemy się doskonali dla swoich bliźniaczych dusz poprzez nieustanny wspólny rozwój duchowy, wtedy już nigdy takie dusze nie rozdzielą się. W żadnym następnym życiu.
Choć mamy tylko jedną bliźniaczą duszę, mamy za to wielu karmicznych partnerów.Karmiczne spotkania także są bardzo silne, dlatego można je pomylić ze spotkaniem swej bliźniaczej duszy. Najczęściej bliźniacze dusze nie są małżeństwem i choć ich związek może być obłożony uprzedzeniami innych, to one dla siebie są zawsze oparciem. Nigdy taki związek nie jest toksyczny, czy bolesny.
Nikogo zatem w swym ziemskim życiu nie spotykamy przypadkiem.Niemal wszyscy, których spotykamy w swym obecnym życiu są naszymi starymi znajomymi z odległej przeszłości.Głębokie przyjaźnie, ważne spotkania dwóch osób, związki rodziców z dziećmi, związki z szefami, podwładnymi oraz zakochanych, to karma. Mamy, albo musimy za coś "zapłacić", rozwiązać konflikty, albo dokończyć rozpoczęte a nie zakończone sprawy między sobą. Często są to sprawy, których zakończenie przerwała przedwczesna śmierć.
Jednym słowem bliźniacze dusze tworzą tzw związki transcedentne wobec wymiaru fizycznego.
Na podstawie książki "Bliźniacze dusze " J.T.Licauco
Ark, nie ukrywam, ze najlepiej by bylo wieczorkiem tak kolo 19:00.
Oczywiscie, ze w Parku
Ok to godzinka nam wystarczy bo ja na nocke do pracy będe leciał....nie wiem czy zdazymy pogadac bo możemy pasc z wrazenia heheheh
A tak poważnie to jesteśmy umówieni - środa godz 19 w parku
ok,
to jestesmy ustawieni....do jutra.
o kurde poczekaj popierniczyły nam sie dni w czwartek nie środe jutro jeszcze mam drugą zmiane sorry to z wrażenia
Nie no to chyba jakaś bajka hahahah. Widzisz my tak mamy jak Żurawie najpierw ostrożnie, krążymy, sprawdzamy a jak się decydujemy to już jest za późno :
Żadne za późno : )) nad pewnym miejscem też zaczęliście krążyć , bo okazało się, że Was wzywałam
Wszystko jest dokładnie zsynchronizowane....właściwy czas i miejsce
Nie no to chyba jakaś bajka hahahah. Widzisz my tak mamy jak Żurawie najpierw ostrożnie, krążymy, sprawdzamy a jak się decydujemy to już jest za późno :
Żadne za późno : )) nad pewnym miejscem też zaczęliście krążyć , bo okazało się, że Was wzywałam
Wszystko jest dokładnie zsynchronizowane....właściwy czas i miejsce
tak jest trzeba kierować się intuicją nawet jak się nie wie gdzie idzie i po co
Arku i Aniu wspanile artykuly o dualnosci dusz-bratnich duszach,to jagby opowiesc o milosci takiej duchowej-chcialabym tez to przezyc-to podam ten link-(aha a co zatem z nie-dualnoscia?)
http://karmamilosci.blox.pl/2013/07/Spotkanie-z-duchowym-partnerem-przebudzenie.html
Pozdrawiam
Miriam bardzo dobry artykuł myślę że dobrze oddaje sens takiego spotkania. Dusze Dualne czyli Bliźniaczy Płomień to Ty sama w innym ciele. Niewyobrażalna sprawa dla umysłu i chyba dopóki samemu się tego nie przeżyje to ciężko przekazac w słowach.
Miriam każdy ma swój Bliźniaczy Płomień nie ma samotnych nie - dualnych dusz. Masz napewno jakieś wyobrazenie swojego idealnego partnera, marzenia o nim, wyobrazasz sobie jakby to było podązaj za tym i nigdy ale to nigdy nie przestawaj marzyc o takiej miłości nie wolno zapomniec lub uwierzyc umysłowi że to tylko bajki. To jest realne, to się nam przytrafiło z Anią. Także jak chcesz pytaj, drąż temat ile wlezie odpowiemy na każde pytanie...nie damy umrzec prawdziwej miłości możemy o tym opowiadac ile chcesz i kiedy chcesz
Pozdrowienia
Freya przeczytalam Twoj piekny opis zwiazku malozenskiego-ja tam nie mowie jak znawczyni o dualnej duszy-tym bardziej ze nigdy czegos takiego jak Ania z Arkiem nie przezylam,ale z mojej skromnej strony moge dodac ze napewno w Twoim=Waszym przypadku jest to MILOSC-cudowne gratuluje!!!
Pa
ps;Freya juz poza tematem nie myslalam ze jest tak trudno-myslec i jagby wczuwac sie w rzeczy ktore wykonuje sie codziennie(automatycznie)- moje 1cwiczenie od Ciebie-staram sie nawet teraz piszac myslec....
Miriam,moje życie to jeden wielki dług wdzieczności:)) A moze przed wcieleniem sama sobie to wymysliłam-żyć wsród samych kochanych i kochających osób?Nie wiem.Ale moje życie jest spełnione i szczęśliwe.Choć przyznam szczerze ,ze to założenie sprzed wcielenia oznacza również dużo cierpienia, bo kochając godzimy się cierpieć , głównie z powodu rozstania z bliskimi osobami.Dlatego Miłość zawsze kojarzy mi się z bólem.Jedno nie istnieje bez drugiego. Nie ma na ziemi miłości doskonałej tj.bez bólu.Prędzej czy poźniej nadchodzi rozstanie.
Co do ćwiczeń- baaardzo się cieszę ,ze próbujesz!!!Bardzo ,bardzo:))))
A może w tym wcieleniu nie chciałaś już doświadczać drogi sławnej różami i chciałaś odmiany? Od razu myślisz, że coś złego w poprzednim wcieleniu uczyniłaś.
Przyczyną tkwi w Twojej podświadomości. Taka sesja może Cię bardziej dołek spędzić niż jej brak. Wg Arka i Ani reinkarnacja wogóle nie istnieje. Ty się dowiesz kim byłaś nie będąc i frustracja gotowa. Masz tyle siły żeby się z tym zmierzyć?
Dlatego Miłość zawsze kojarzy mi się z bólem.Jedno nie istnieje bez drugiego. Nie ma na ziemi miłości doskonałej tj.bez bólu.Prędzej czy poźniej nadchodzi rozstanie.
Ale to wszystko dzieje się dlatego , iż Tylko w fizyczności możemy tego doświadczyć , w Świecie Duchowym nie ma takich emocji....
Tam wiemy , że Jesteśmy Nieskończeni, a zatem śmierć nie istnieje .
W świecie fizycznym życie jest cenne , bo się kończy , dlatego mamy okazję poczuć ból rozstania,
a dzięki temu , że śmierć jest nieunikniona ....możemy wykorzystać jak najlepiej ofiarowany Nam czas. : ))
Bo żyjesz na obczyźnie, a serce Twoje w Polsce. Też tam czułem się nieszczęśliwy. Wróciłem do kraju i wróciła radość życia.
Najpierw musi być akceptacja, a później przyjdzie zrozumienie.
Szczęścia nie należy szukać w tym świecie. Ono jest nie z tego świata. Nie można go od niczego uzależniać.
Jest dobra książka na ten temat: Maxwell Maltz "Nowa psychocybernetyka".
Mrku myslisz ze tak tez mozna-swiadomie to bym kolcow nie wybrala
ale nie wiem czy to my do kona decydujemy o tym czy nasi opiekunowie duchowi .....
dlatego chcialabym sie poddac regrsingowi hipnotycznemu-zeby sprawdzic gdzie tkwi przyczyna moze w ten sposob-chyba jedyny mozna sie dowiedziec-tak sadze
Miriam...moje życie też nie było usłane różami , i takich Osób jak ja jest bardzo wiele. Ludzie cierpią , ale wszystko zależy od podejścia do życiowych doświadczeń.
To co dla Jednego jest nie kończącym się problemem , dla Drugiego kolejnym z wyzwań. I ja tak traktuję swoje życie ...jako nieustające wyzwania, bo okazało się , że w moim życiu bardzo ich potrzebowałam(dusza tego chciała) , choć tak trudno było mi zrozumieć to moje dziwne życie , które wcale mnie nie oszczędzało, jednak z każdym kolejnym wyzwaniem(problemem) stawałam się coraz silniejsza .
Nie potrzebowałam żadnych ingerencji z zewnątrz jak np. regresji , by zaakceptować życie takim , jakie jest....po prostu przyszło zrozumienie praw , jakimi rządzi się świat. : )
Każdy ma Swoją indywidualną drogę do zrozumienia ....bo tylko o zrozumienie tu chodzi...to wszystko , albo aż wszystko : ))
To przeczytaj "Księgę duchów" Alana Kardeca.
Ludzi i świat można zmieniać po przez czyny względem bliźnich.
wazne co w srodku,ale nie wiem czy o to tu chodzi .....
po prostu czuje taka pustke w sobie i nie wiem jak ja wypelnic
Miriam...dowiedziałam się o wiele więcej , niż chciałam : )
Poświęcając się dla Innych , nie myślisz o Sobie , nie zauważasz Siebie...dlatego wciąż czegoś Ci brakuje , stąd to poczucie pustki.
Nie znalazłaś się w tych czasach przypadkiem , i miejsce też nie jest przypadkowe, tylko Ty jeszcze tego nie dostrzegasz...kiedyś dostrzeżesz i zrozumiesz : )
Zawsze lubiłam filmy o Indianach , wtedy czułam taki spokój , jakby było mi to bliskie , nawet znajomi czasami mówili mi Pocahontas , bo szybko łapię opaleniznę
Może kiedyś w zamierzchłych czasach obie miałyśmy takie wcielenia , stąd takie skojarzenia : )
Mirek...poprzez czyny względem bliźnich tak , jeśli jest to Ich doświadczeniem . : ))
Miriam każdy ma swój Bliźniaczy Płomień nie ma samotnych nie - dualnych dusz . Chodziło mi więc o to , że niekoniecznie Miriam może spotkać w swym obecnym życiu swoją duszę bliźniaczą.W ogóle jest bardzo mało takich "spotkań". Przeważnie pracujemy nad swoją karmą z innymi duszami.Spotkania dualnych dusz na Ziemi są ukoronowaniem naszych poprzednich zmagań karmicznych z innymi duszami, i są 'Swiętem',czymś rzadkim , powiedziałbym że takim "uroczystym"wcieleniem,złapaniem oddechu od karmicznych zmagań. Perełką wśród wcieleń
Zastosowałem pewien skrót myślowy pisząc, ze dusze bliźniacze mogą nigdy nie spotkać się na fizycznym planie.Miałem na myśli w "w obecnym wcieleniu"'.
Aha , już teraz rozumiem co dokładnie miałeś na myśli
To prawda , takie wspólne wcielenia z Kimś Nam Najbliższym są perełką wśród wcieleń , więc dobrze , że rodzimy się z amnezją na taką Duszę ,
w czasie, gdy wspólnie się nie wcielamy...inaczej tęsknota byłaby nie do zniesienia....choć i tak wciąż daje o sobie znać.
Tęsknimy za czymś , tylko nie wiemy dokładnie za czym , ale gdy pamięć zaczyna wracać ...wszystko staje się jasne : )
To prawda , takie wspólne wcielenia z Kimś Nam Najbliższym są perełką wśród wcieleń , więc dobrze , że rodzimy się z amnezją na taką Duszę ,
w czasie, gdy wspólnie się nie wcielamy...inaczej tęsknota byłaby nie do zniesienia....choć i tak wciąż daje o sobie znać.
Tęsknimy za czymś , tylko nie wiemy dokładnie za czym , ale gdy pamięć zaczyna wracać ...wszystko staje się jasne : )
Dokładnie tak.
Z tym,że ja dokładnie wiem za Kim tęsknię, i właśnie tak jest ,że tęsknota jest nie do zniesienia,i bardzo cieżko /trudno jest żyć dalej...
Kiedyś ,wczesniej gdy moja bliźniacza dusza byla przy mnie nie zastanawiałam sie dlaczego łączy nas taka miłość,takie reakcje,takie uczucie po prostu nieziemskie,wyprane z ego.Dopiero kiedy odeszła,kiedy dopadła mnie trauma,kiedy nie rozumiałam co sie dzieje i dlaczego-zaczelam szukać wytłumaczenia.I wtedy znalazłam pojęcie "bliźniacza dusza", i zrozumiałam.
Mama Twoja niekoniecznie musiała być tą blizniaczą duszą. Wiele Ci pomagała i kochała jak matka kocha dziecko. Ty kochałaś ją miłością jaką córka kocha matkę. Teraz jej nie ma więc tęsknisz. To normalne.