Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Carlos Ruiz Zafón – Gra Anioła
Na początku powiem, że Barcelona, ukazana w jego książkach jest tak magiczna i cudowna, że aż nie można się jej oprzeć i chciałoby się tam znaleźć! A teraz konkret...
W "Grze Anioła" opowieść snuta jest o młodym dziennikarzu, Davidzie Martinie, który pewnego dnia na swojej drodze spotyka nieznajomego proponującego mu interesujący układ. David ma bowiem napisać dla niego dość nietypową książkę. W zamian za co? Jaką cenę będzie mieć ta niezwykła propozycja? - tego już dowiecie się z lektury.
Słyszałam opinię, że książka jest przewidywalna, że czytając, z łatwością można domyślić się co będzie dalej. Ja sądzę inaczej: dla mnie każda strona wnosiła do akcji coś nowego, niespodziewanego. Może to wynika z inteligencji, a może po prostu z faktu, iż jest to dzieło naprawdę tajemnicze i nieprzewidywalne. Początek opowieści przypomina spokojny spacer, a im bliżej końca książki, tym tempo wydarzeń staje się szybsze, sieć powiązań bardziej zrozumiała, a groza i tajemnica przerażają coraz bardziej. Czytana historia oplata myśli, budzi emocje, przenika grozą i melancholią. Znajdziemy tu Cmentarz Ksiąg Zapomnianych, atrament, papier pachnący pismem i księgarnię będącą miejscem zastępującym Dom.
dnia Czw 13:00, 06 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Uwielbiam opisy Barcelony w tej książce! Rzeczywiście jest ukazana magicznie i przekonała mnie, że tak jest naprawdę:)
Historia zawiera wiele wątków, przez to momentami gubiłam się i musiałam wracać ileś-tam stron wstecz, aby się ogarnąć. Mimo to, czytało się całkiem sympatyczniej i właśnie dzięki tym opisom Barcelony sprzed wieku książka szczególnie zapadła mi w pamięci. Właściwie to, dzięki niej zakochałam się na nowo w Hiszpanii :)
Ja właściwie za Hiszpanią nigdy nie przepadałam, aż do momentu, w którym tę książkę przeczytałam. I gdybym mogła cofnąć się w czasie chyba bym wybrała czas, jaki opisany jest w Grze Anioła i oczywiście ówczesną Barcelonę.
Hm. A co sądzisz o zakończeniu? Bo mnie osobiście strasznie zaskoczyło, bo spodziewałabym się wszystkiego, tylko nie tego ^^
Chyba każdego zakończenie tej książki zaskoczyło ;) Ja praktycznie przez cały czas zupełnie nie miałam własnych domysłów co do zakończenia, więc nawet gdybym spodziewała się czegoś, to i tak koniec zaskoczyłby mnie^^ Jednak po zamknięciu tej ostatniej strony i odłożeniu książki na półkę, zaczęłam się zastanawiać, czy nie było ono trochę takie...hm, wymuszone(?). Tak jakby nie miał konkretnego pomysłu na nie, może dlatego więc wydało mi się ono takie zaskakujące i niespodziewane?
Ogólnie to ta książka budzi we mnie wiele emocji - w trakcie i po przeczytaniu, więc trudno mi jasno się o niej wypowiadać :)
A wiesz, ze miałam podobne wrażenie po zamknięciu? Zdawało mi się, że mogło to być po prostu wynikiem tego, ze z braku pomysłu na zakończenie wybrał to, czego nikt by się nie spodziewał, po to, by zaskoczyć czytelników. Ale z drugiej strony mogło to być zamierzone. Któż to wie? :)
Prawdą jednak jest to, że te wszystkie zagmatwane wątki, czasem nawet niedokończone i niewyjaśnione (już nie pamiętam które, ale jest kilka spraw, których nadal nie rozumiem), sprawiają, że z chęcią wracam do książek Zafona:) Myślę, że na tym polega jego pewnego rodzaju mistrzostwo. Czy to nie dziwne, że, pomimo tylu niejasnych rzeczy, wątków i tajemniczych bohaterów, które raczej powinny odstraszać niż zachęcać, jego książki są nadal tak chętnie czytane, a sama "Gra anioła" odniosła równie wielki sukces, jak jej poprzedniczka - "Cień wiatru"? Nie wiem jednak, czy jest lepsza od "Cienia...". "Grę..." przeczytałam drugą w kolejności, więc czytając brakowało mi trochę dowcipów Fermina, mimo to humoru nie brakuje...:)
Ojej, przekonałyście mnie tą Barceloną, muszę przeczytać :)
Na początek powiem, że Zafón jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Dzięki niemu pokochałem Bacelonę, którą wcześniej kojarzyłem jedynie z Gaudim (i to był jedyny powód bym ją lubił). Pokochałem Barcelonę magiczną i tajemniczą. Barcelonę mgieł i snów. Dziś marzę, by ją odwiedzić.
Co zaś do Gry Anioła... no cóż, podobała mi się nieco mniej niż Marina i Cień wiatru. Nie do końca potrafię wyjaśnić, dlaczego. Z pewnością książki te opisują inne historię i mają nieco inny klimat.
Co do zakończenie... a właściwie zakończeń, bo chcę powiedzieć, że uwielbiam je w wykonaniu Zafóna. Jeśli zaś idzie o zakończenie Gry Anioła, nie mogę wyobrazić sobie lepszego. Było zaskakujące, ale piękne. I było chyba tym, co mi się w tej książce najbardziej podobało.
Jestem właśnie w trakcie czytania 'Mariny" i prawdę mówiąc nie porwała mnie tak samo jako "Gra anioła". To est zupełnie co innego, nie czuć tego klimatu dawnej Barcelony, pełnej tajemnic...
A ja, to właściwie dzięki jego książkom uświadomiłam sobie w pełni, że Barcelona to jednak w Hiszpanii, a nie w Portugalii leży (-.- wstydzę się za swoją głupotę^^) i uświadomiłam sobie, jak niesamowite jest to miasto. No i dzięki niemu zdecydowałam się jechać na wycieczkę do Barcelony:)
Czytałam również "Cień wiatru" i "Marinę", ale to właśnie "Grę anioła" uważam za najlepszą z nich. I to o cały poziom lepszą, jeśli można się tak wyrazić.
I również po tej lekturze zakochałam się w Barcelonie...
Nie czytałam tego ostatnio, więc nie jestem na świeżo i mogę wszystkiego nie pamiętać dokładnie, ale zakończenie mi się podobało. Motyw ze zdjęciem genialny.
Co się podoba w książce? Lekkość z jaką jest napisana, magiczne przedstawienie Barcelony, zawód głównego bohatera oraz to balansowanie na granicy realności, co chyba ze wszystkiego podobało mi się najbardziej.
PS Też bym chciała tak umieć wypromować swoje miasto xD
Czytałam również "Cień wiatru" i "Marinę", ale to właśnie "Grę anioła" uważam za najlepszą z nich. I to o cały poziom lepszą, jeśli można się tak wyrazić.
Zgadzam się! ja Grę Anioła przeczytałam szybciej niźli Marinę czy Cień Wiatru. Po prostu jakoś przypadkiem wpadła mi w ręce i wyszło :)
A teraz czekam na urodziny, bo koleżanka ma mi dać Księcia Mgły! *.*
To ja już przeczytasz, to napisz jak wrażenia i do której jego książki najbardziej podobne ;)