Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Akcja: w trakcie
Teren: cała Polska
Przyłączcie się do facebookowej akcji "Nie strzelam na Sylwestra!". Dla wielu ludzi hałasowanie petardami to dobra, beztroska zabawa. Dla wielu zwierząt to kosz...mar. Przestraszone uciekają swoim opiekunom, chowają się w najgłębsze kąty mieszkań, trzęsą się i piszczą, nie rozumiejąc powodów hałasu. Również dzikie zwierzęta cierpią z powodu naszej beztroski i egoizmu. Nie zapominajmy także, że może to przeszkadzać np. ludziom starszym i powodować lęk u małych dzieci.
Nie kupujmy petard i fajerwerków - zwierzęta boją się naszej zabawy. Bawmy się tak, żeby było to zabawne również dla innych.
Zobacz więcej:
Stowarzyszenie Empatia
http://empatia.pl/
Hm.....ja i tak nigdy nie strzelam, ale to raczej malo pomocne .........
Przed godziną o to samo apelowali lekarze w TVP1... może to coś pomoże?
Ja też nigdy nie strzelam i popieram akcję. To tak jakby położyć kasę na stosiku i ją podpalić-nigdy nie zrozumiem co w tym fajnego.
Parę lat temu ONek mojego kumpla tak się wystraszył strzałów, że wyskoczył przez zamknięte okno z 8 piętra ;( Nie muszę chyba dodawać, że nie było co zbierać osiem pięter niżej.
Nie cierpię huku,hałasu w każdej postaci
O północy czuję się jakby wybuchła wojna
Akcja słuszna,i owszem ale...nie jestem w tym temacie optymistką
Akcja słuszna,i owszem ale...nie jestem w tym temacie optymistką
ja też popieram i niestety nie jestem optymistką...patrząc na własne dzieci - co ja się natłumaczyłam, widzą jak Duna szaleje a i tak prosiły Św. Mikołaja o petardy
ja też nigdy nie kupowałam, nie zamierzam bo jakoś mnie to nie bawi. Ale niestety zawsze znajdą się osoby, które kupią
Ja boję się petard chyba jak te biedne psiaki. Strach do petard wyssałam chyba z mlekiem matki, bo u nas nigdy nie było strzelania na sylwestra, a nawet miałyśmy z siostrą zakaz zbliżania się do takich zabaw.
Wczoraj w wiadomościach mówili o tej akcji, było by fajnie gdyby dotarło to do choć co 10tej osoby ....
ale widziałam ostatnio w tesco jak ludzie kupowali petardy, po kilkanaście róznych rodzajów
Ile to jest zmarnowanych pieniędzy wystrzelonych w kosmos...
W tym roku u mnie jest Sylwester i koleżanka właśnie dzwoniła i pytała czy ma kupić petardy Także już kolejna chcąc nie chcąc przyłączyła się do akcji
Nasze psiaki lajtowo podchodzą do tematu sylwestra, nigdy nie mieliśmy z tym problemu. Kilka razy jak głupia leciałam w pidżamie do psów, a one w najlepsze spały w budzie i były zniesmaczone pobudką o tej porze
Jestem zagorzałym przeciwnikiem petard i bezmyślnego strzelania, bo jest okazja. Koleżance parę lat temu petarda wystrzeliła w ręce. Kosztowało ją to mnóstwo cierpienia i 3 palce mniej. Ona ma nauczkę, ale jej mąż niestety wniosków z tego nie wyciągnął.
ostatnio jak zobaczyłam ile to kosztuje to żuchwa mi spadła i stwierdziłam że popatrzę jak inni wyrzucają pieniądze w powietrze chyba z 3 km zobaczę co nieco. Ja tylko z moimi dzieciaczkami zimnymi ogniami zaszalejemy ale będzie odlot Hana i Hazard nie lubią wybuchów i jak są takie to siedzą w domciu ze mną i młodszą córką bo ona też się boi
Familia,jak ja bym chciała mieć 3 kilometry do najbliższych "fajerwerków"!
A my w tym cholernym mieście jesteśmy jak w Sarajewie
Nie ma gdzie przed tym się schować ani uciec
Jedyna pociecha to ta cisza jaka panuje w mieście w Nowy Rok rano
Wszyscy śpią a my spacerujemy jakbyśmy były jedyne na ziemi
I to wcale nie bladym świtem a normalnie ,jak ludzie -koło 10ej dnia 28 Grudzień 2010 23:08:19, w całości zmieniany 1 raz
Ja już miałam okazję w tym roku wzywać policję z okazji genialnego pomysłu sąsiadów na strzały w niedzielę wieczorem (tydzień przed świętami). Domisia kosztowało to 6 szwów i złamany ząb tak się wystraszył i wpadł w taki amok, że próbując uciec z kojca poranił się... wciskał pysk między szczebelki, chyba próbował je gryźć i oczywiście skakał na bramkę, całe szczęście że teściowa była w domu i szybko zareagowała, zabrała go do domu i zadzwoniła po nas. Wróciliśmy do domu, wchodzimy a tu cały przedpokój we krwi - podłoga, ściany, drzwi - myślałam, że zemdleję... nie wiedzieliśmy skąd krwawi, bo położył się i cały ubrudził krwią, dopiero u weta okazało się, że zranił łapę i miał dwa rozcięcia na kufie (tam ma szwy). Od tamtej pory u nas spokój, chyba się sąsiedzi wystraszyli policji.
Od tamtej pory u nas spokój, chyba się sąsiedzi wystraszyli policji.
Ja bym ich jeszcze dobiła rachunkiem od weta.
Czasami mam wrażenie, że takie buraki wysysają głupotę z mlekiem matki.
Ja czekam co będzie w tym roku. Mamy sąsiada, który 3 lata temu zrobił full wypas sylwestra - było wszystko fajerwerki, picie, balanga do 3 w nocy.
Nie wytrzymałam i poszła do niego, pukam - otwierają się drzwi i po krótkiej ostrej wymianie zdań (z burakiem inaczej nie idzie) słyszę, że wolność Tomku w swoim domku. No niestety tu się przeliczył, bo wiem o nich przypadkiem więcej niż powinnam - oświecam go, że trzeba mieć ten domek, a ten jego nie jest. I że zaraz dzwonię na policję i życzliwie ich poinformuję, że oprócz alkoholu podejrzewam, że mają tu środki odurzające. No a że sąsiad ma nad sobą kuratora i chyba coś w tym musiało być - cisza zapadła w ciągu minuty. I potem dwa kolejne sylwki spokój.
Mieli żal, więc stwierdziłam, że mogli sobie wynająć jakaś restaurację i tam się pobawić. Ja byłam strasznie przemęczona, do tego miałam potworną grypę i ich darcie ryja i dzikie wrzaski doprowadzały mnie do furii, bo jedyne o czym marzyłam to po prostu odpocząć.
nie zazdroszczę mieć tak blisko sąsiadów ja swoich mam jakieś 200m
u nas to słychać przed świętami i po Nowym Roku jeszcze wystrzały i gdybym zadzwoniła po policję to pewnie by mnie wykpili. Podobnie jak Familia zobaczyłam ile to kosztuje i ile pieniędzy dosłownie jest spalona, ile biednych dzieci można za to nakarmić...
nie zazdroszczę mieć tak blisko sąsiadów ja swoich mam jakieś 200m
Coraz bardziej Ci zazdroszczę 8)
nasi znajomi to się pytają czy nie zdziczałam bo ludzi w koło nas tyle co kot napłakał ale ja to poprostu od nich odpoczywam i cieszy mnie to że nikt nie może koło nas się wybudować bo poprostu nie ma miejsca
a ja jak mam młode psy kupuję petardy i "ostrzeliwuję" je, w sylestra spią jak zabite, psa można nauczyć że to nic strasznego, dlaczego tego nie robicie ?
strzelanie petard w sylwestra to tradycja, walka z nią to zawracanie kijem wisły.
kolejny problem który moich psow nie dotyczy, najłatwiej powiedzieć "to ci źli głupi ludzie straszą moje pieski", czasami warto samemu zadbać o własny spokuj i dobro psów.
tradycja tradycją, ale jeszcze olej w głowie by się przydał i szanowanie drugich.
mój sąsiad tradycyjnie jest bezmózgowcem, co nie znaczy, że może robić co mu się podoba. właśnie 3 lata temu w tego sylwestra pomijając balangę przyczynił się do śmierci swojego psiaka. mieli takiego małego rudego Reksia - kundelek. zaczął idiota walić petardami przy jego budzie, ten się wystraszył, a że nie był uwiązany wypruł z tej budy jak opętany i przez podwórko na ulicę wprost pod nadjeżdżający samochód.
oczywiście wszystko działo się na oczach jego 4 letniego syna, więc wyobrażacie sobie co się potem działo. Idiota i tak się nie przejął i imprezka trwała w najlepsze. za to mały chyba z miesiąc psiaka opłakiwał.
czasem też warto pomyśleć, że pewnych rzeczy nie możemy przewidzieć - mój teściu zmarł w noc kiedy jego sąsiedzi zrobili sobie huczną zabawę. a że był w stanie agonalnym to chyba niespecjalnie mu to przeszkadzało, za to teściowej owszem ale ugryzła się w język. kiedy ci ludzie dowiedzieli się, że tej nocy zmarł mieli żal do niej, że nie przyszła i nie powiedziała, że jest już w domu i w jakim jest stanie.
Ja im uświadomiłam, że to ich wina - mogli przyjść i powiedzieć, że coś planują, spytać czy nie będzie to komuś przeszkadzać.
ja wyznaję prostą zasadę - chcesz się pobawić - ok, ale daj żyć innym. to że jest to sylwester nie oznacza, że można walić petardami i uprzykrzać życie innym.
my jak chcemy zrobić sobie imprezkę to robimy ją u moich rodziców bo mieszkają na totalnym odludziu i nikomu to nie przeszkadza. i nikt się nie czepia, że jest już cisza nocna (która przypominam obowiązuje i w sylwka) a my mamy komfort.
uniqa przyzwyczajasz strzelając przy nich petardami. a co jeśli pies będzie później lękliwy? nie jesteś w stanie wszystkiego przewidzieć. małe szczeniaki są bardzo wrażliwe i łatwo zrobić więcej złego niż dobrego. a strzelanie petardami przy zwierzętach dla mnie jest w ogóle nie pojęte tym bardziej , że przy wystrzale wytwarza się świst, który psy szczególnie zapamiętują. ze nie wspomnę o tym, że nigdy nie wiadomo w którą stronę wystrzeli i jakie szkody narobi.
ale biznes z tego niezły, więc kwitnie...
w sylwestra można strzelać petardami zgodnie z prawem i koniec, nie powiem sąsiadowi nie strzelaj jak lubi, bo tak naprawdę większość ludzi na to czeka, prawda że większość ?
podałaś dwa przykre przykłady, ten z psem jest oczywisty, psa trzeba zamknąć, drugi, myślę że gdyby ktoś powiedział sąsiadowi jaka jest sytuacja to nie odpalał by petard.
strzelam takimi małymi za 20 gr sztuka, zaczynam za murem, daleko od szczeniąt, to też trzeba robić z głową. nie widzę żeby się przejmowało wybuchem , podnoszą uszy kręcą głowami z zaciekawieniem i tyle.
biznes, pewnie ale stary jak świat, a walentynki, hallowin i masa nowych świąt też biznes, mnie bardziej boli nowe wolne w 3 króli.....
w sylwestra można strzelać petardami zgodnie z prawem i koniec, nie powiem sąsiadowi nie strzelaj jak lubi, bo tak naprawdę większość ludzi na to czeka, prawda że większość ?
myślę że gdyby ktoś powiedział sąsiadowi jaka jest sytuacja to nie odpalał by petard.
zgodnie z prawem tu się zgodzę, ale z głową na karku.
czy większość czeka... powiedzmy, są ludzie, których to w ogóle nie bawi i tacy jak ja - lotto mi to - o ile o "normalnej" porze w ten dzień a raczej nocy zapada cisza.
co do tego drugiego - nie będę opisywać sytuacji, bo to nie ma sensu. tylko wspomnę, że nie chorował 1 dzień... i o tym wiedzieli.
a ja jak mam młode psy kupuję petardy i "ostrzeliwuję" je, w sylestra spią jak zabite, psa można nauczyć że to nic strasznego, dlaczego tego nie robicie ?
strzelanie petard w sylwestra to tradycja, walka z nią to zawracanie kijem wisły.
Tu się zgodzę, ale jak piszesz "w sylwestra", a nie 2 tygodnie wcześniej! W sylwestra nikomu nie bronię i nic nie mówię, ale w normalny dzień obowiązuje zakaz i tego się trzymam. Widząc, że w sylwestra będą strzały jestem w stanie przygotować psy do tego.
tak rada, ja tak mam. w kojcu pod dachem mam zawieszony kawałek blachy, jak mocno wieje uderza w metalowy dach, jest trochę hałasu. psy na to w ogóle nie zwracają uwagi. jak mam pustą halę biorę beczkę i toczę po podłodze psy biegają dookoła próbują ugryźć a hałas jest potężny ......
w sylwestra można strzelać petardami zgodnie z prawem i koniec, nie powiem sąsiadowi nie strzelaj jak lubi, bo tak naprawdę większość ludzi na to czeka, prawda że większość ?
No ,niestety,większość czeka A co ma zrobić ta mniejszość ,która nie czeka
Już to kiedyś było ,że większość ma rację
Najważniejszy i najprostszy jest zdrowy rozsądek!
Ja się bawię ale myślę też o tych co za ścianą albo za płotem.
Ale to wymaga myślenia,niestety
teraz taka moda się porobiła żeby mniejszości ulegać........tym razem tak nie będzie, nie ma na to nawet 1% szans, chyba że ktoś wymyśli że to od tego mamy te ocieplenie klimatu....
może ten sąsiad też wykaże się tolerancją właśnie na tego który strzela i to lubi......
bronię "sprawy" strzelania tylko z wyrozumiałości, sam nie odpalam petard w sylwestra, nigdy...
teraz taka moda się porobiła żeby mniejszości ulegać........
Ja tylko w tonie podsumowania za Herbertem powtórzę - trzeba płynąć pod prąd, bo z prądem płyną tylko śmieci.
wielka mądrość wypłynęła z głowy pana Herberta...... tak odkrywcza i pachnąca....
O zdrowy rozsądek w dzisiejszych czasach trudno. Moi sąsiedzi też mają psa, a strzelali w sylwestra. W Nowy Rok znaleźliśmy kawałki wypalonych fajerwerków na naszym podwórku. Zważywszy na fakt, że mamy drewniany dom, było to szczytem głupoty
Mój szczenior nie bał się wystrzałów, ale może dlatego, że u nas wciąż trwa remont, ciągle coś jest wiercone, przycinane i wbijane.
. W Nowy Rok znaleźliśmy kawałki wypalonych fajerwerków na naszym podwórku. Zważywszy na fakt, że mamy drewniany dom, było to szczytem głupoty
.
Moja kolezanka od kilku lat kazdgo sylwestra spedza w domu, w jedna sylwestrowa noc zapsosili do siebie rodzine jako ze chcieli pochwalic sie nowo zakupionym i wyremontowanym slicznym domem. O północy poszły fajerwerki... i nagle córka mówi ze cos jej śmierdzi... jedna petarda odpalona u sąsiada dostała sie jakims cudem pomiedzy dachówkami do więźby dachowej... w sylwestrowa noc była straż, dużo wody i pietro domu do remontu.... Nie musze mówić ze od tej pory dalej sylwester jest tylko w domu, ale zadnym fajerwerków w okolicy.... inni tez sie przestraszyli ze nie ma zartów i to sie mogło zdarzyc kazdemu, dobrze ze akurat byli w domu...
Dobrze, że byli, bo straty mogły być większe Co nie zmienia faktu, że i tak mogło strat nie być wcale, ale nie da się myśleć za sąsiadów...
Dobrze, że byli, bo straty mogły być większe Co nie zmienia faktu, że i tak mogło strat nie być wcale, ale nie da się myśleć za sąsiadów...
Wiesz dla nich straty to były chyba jeszcze wieksze emocjonalnie - nowo kupiony dom, dopiero co wyremontowany, kredyt... A tu pierwsze świeta i dach sie w pokoju córki zawalił, schody drewniane spalone... Poważnie w pierwszej chwili mysleli ze to zle wróży i sprzedadzą ten dom. Po prostu wszystko jest dla ludzi, ale odpowiedzialnych i myślacych!
Okropne, aż mi ciary po plecach chodzą. Co za życie, trzeba mieć oczy dookoła głowy