Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Witam. Na początek wrzucę kilka wierszyków. Od jakiegoś roku zrobiła mi się przerwa w pisaniu, teraz chciałbym do tego wrócić i w wolnych chwilach cieszyć się bazgroleniem Niektóre z tych tekstów były kiedyś publikowane na innych forach. Pozdrawiam serdecznie.
Błędny bukiet
Otulony płatkami wrzosu
Ogląda rany wypalone samotnością
Klęcząc przed nią z wdzięczności
Skąpany w kwiatach petunii
Uparcie zmywa plamy rozsądku
Pogłębiając bolesne oparzenia
Obsypany ziarnem słonecznika
Odpycha kojącą delikatność dłoni
Wstydliwie ukrywając obrażenia
Zasypiając liczy
Kwitnące na nowo
Aksamitki
Pomylone cele
Ukryty w blasku ciemności
Ogłuszony wrzaskiem sumienia
Śpiewam prastarą pieśń wilków
Stąpając po drucianej zieleni
Nie rozmawiam z księżycem
Wydzieram się na gwiazdy
...
Łaciaty fundament nocy
Metą intymności każdego dnia
Skrawkiem człowieczeństwa
W kosmicznym bałaganie
Upojony wielkością świata
Syty od duchowego kanibalizmu
Codziennie sztucznym uśmiechem
Ustępuje miejsca słońcu
Szary dym
Szary dym
Oczyszczany głupotą
Czerwonej tajemnicy
Znanej białym technikom
Zabijającym śmierć
Szary dym
Otaczający żywe struny
Malujące mądre dźwięki
Włączające zmęczoną
Miłość i nienawiść
Szary dym
Dyrygujący nerwami
Naiwnej podświadomości
Rysującej niewidoczne
Parki kaktusowe
My
Wyimaginowana świadomość
Oczywistą podstawą prawdy
Dosięgająca jądra idiotyzmu
Zwanego normalnością
Zabijmy naturalność
Na rzecz mojego wiersza
Powiedział poeta
Załzawione oczy skowronka
Otoczone krzykiem psów
Osnute piosenką o miłości
Zdychają otrute ścierwem świata
Dobra, nasunął mi się na myśl jeden wniosek, ale z uwagi na moją ciągnącą się w nieskończoność chorobę spasuję z jego wygłaszaniem. Poza tym przydałoby się go skonfrontować z jakąś inną Twoją pracą.
'Pomylone cele' spodobały mi się.
W takim razie dwa kolejne.
Układ słoneczny
Normalność porannej rosy
Zrozumienie słońca i księżyca
Zwyczajne ciepło rąk
Naturalność wśród chmur
Spotkanie Wenus Mars
Prosta intymność oczu
Ciepły śnieg
Ciepły śnieg
Nadzieją dla umęczonych
Jedyną myślą o wolności
Spadającą na ogolone głowy
Ciepły śnieg
Wpadający do otwartych ust
Wygłodzonych pieprzoną nienawiścią
Uciszonych podłym poniżeniem
Ciepły śnieg
Z kominów krematorium
Cholera, to, co dodałeś zburzyło moją teorię. Tak się nie robi. W takim razie odwołam się do wcześniej dodanych prac. Poezja odbierana jest różnie. Dla jednych wiersz to misternie skomponowana symfonia, w której absolutnie wszystko musi do siebie pasować, gdzie każde słowo zna swoją rolę. Wszystko jest dopracowane i zaplanowane - od początku do końca. Dla innych taki wiersz winien być przedłużeniem myśli osnutych w piękne słowa. Ale o czym to ja... A, no tak. W Twoich pierwszych wierszach, które tutaj przeczytałam, zobaczyłam coś, co mi się definitywnie nie spodobało: sztuczność. Miało się wrażenie, że wszystko, co tam napisałeś, było przemyślane co najmniej milion razy. Jak gdybyś widział siebie w roli wielkiego poety, może nawet z nieco romantycznego punktu widzenia. Jak gdybyś na siłę chciał coś przekazać, chociaż właściwie nie masz co. Nie wiem, czy zrozumiesz, o co mi chodzi, ale takie właśnie miałam odczucia.
Te dwa kolejne wiersze, które tu zamieściłeś, nieco rozwiały moje wyobrażenia - przyznaję bez bicia. Tak czy siak niewątpliwym jest fakt, że potrafisz posługiwać się słowem.
Kurcze, dawno mi się tak czyjeś wiersze nie podobały.Możliwe,że jutro zmienię zdanie, ale dziś jest właśnie takie.Najbardziej lubię "Łaciaty fundament nocy".