Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
(autor: Władysław Andrzej Pitak)
.
1. Intro
Zupełnie przypadkowo wyciągnąłem z plecaka podniszczony zeszyt. Zacząłem przeglądać kartki zapisane drobnym i bardzo gęstym pismem. Na tych kartkach opisałem najważniejsze wydarzenia mojego pobytu w wojsku, tak jak je widziałem i w jakiej kolejności utrwaliły się w mojej pamięci.
.
Wiele spraw dzieje się w imię wspomnień. Wiele jest jedynie lękliwym wspomnieniem tęsknoty, strzeżonym trwożliwie, aby nigdy się nie zagubiło.
.
Po kilku tygodniach pobytu w wojsku tak się czułem i tak myślałem:
"Jestem młody, mam dwadzieścia lat, a moje dni , jak ptaki odlatują w nicość, odlatują bezpowrotnie. Każdy dzień i każda noc upływa nadaremnie i już nie wróci do mnie, nie wróci nigdy ... a przecież są moje ... dopiero teraz wiem, jak są cenne. Nużąca monotonia sprawia wrażenie, że moje życie nigdy sie nie zmieni. Teraz i zawsze wszystko będzie takie samo. Dzisiaj takie jak wczoraj, jutro podobne do dzisiaj".
.
Powoli jednak każdy do wszystkiego się przyzwyczaja . Zauważyłem, że człowiek może się do wszystkiego przystosować. To go ratuje przede wszystkim od szaleństwa. Niekiedy wydaje mi się, że gdyby istniało piekło, to przebywający tam grzesznicy zdołaliby tak dalece przyzwyczaić się do swoich mąk, że siedząc w kotle z gorącą smołą przypalaliby papierosy od płomieni piekielnych.
.
I chociaż ogarnia mnie monotonna, straszliwie przytłaczająca tęsknota, chociaż czas tu się wlecze nieskończoną litanią dni i nocy, wierzę i żyję tą nadzieją, że nadejdzie czas, i będziemy już razem do końca dni.
.
Na pewno zaczniemy przeglądać notatki , które pisałem w wojsku i później, w cywilu. Usiądę wygodnie w fotelu, zapalę papierosa i będę patrzeć na ciebie. A ty będziesz czytać te notatki swoim dźwięcznym głosem. Pogrążę się w słuchaniu i przed oczyma będą przesuwać się obrazy życia wojskowego, cywilnego, rodzinnego, zawodowego i towarzyskiego, które rzadko będzie wesołe, ale zawsze samotne i osamotnione.
.
Będę rozmawiać z tobą starymi i coraz nowszymi literami z kartek, szczęśliwy, że ktoś bliski znajduje się obok mnie, ktoś, kto rozumie moje archaiczne słowa i dzieli ze mną myśli, choć sam o tym nie wie.
.
Bydgoszcz, 1963
(CDN)
https://www.facebook.com/login.php?next=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fn%2F%3Fgroups%252F354662214596617%252Fpermalink%252F860066687389498%252F%26aref%3D2047451%26medium%3Demail%26mid%3Db5e39adG5af51832ce71G1f3ddbG96G9e72%26bcode%3D1.1425292417.AbkOI8GZ9HpZfCnl%26n_m%3Dhagart%2540wp.pl%26d&email=hagart%40wp.pl
Notatki ze starego plecaka (cz.2)
.
(Władysław Andrzej Pitak)
.
Rozkaz wyjazdu
.
Nie od razu udało mi się wyjechać na ten urlop. Dopiero czekolada przełamała upór księgowej - Ryczącej Czterdziestki - i ta zgodziła się wypisać rozkaz wyjazdu.
.
Ile sił w nogach pędziłem na dworzec.
.
- Może jeszcze zdążę. Do odjazdu pozostało jeszcze piętnaście minut. Do dworca kolejowego było jednak dosyć daleko. Kiedy znalazłem się przed kasą, miałem jeszcze pięć minut. Drżącymi ze zmęczenia palcami przewracałem kartki notesu, szukając zlecenia na przejazd.
.
- Jest.
.
- Uwaga , uwaga! - rozległ się głos z megafonu - pociąg osobowy z No - Dwo - do - cławia jest opóźniony około - dzieści minut. Powtarzam... pociąg - o- bowy z No....
.
- Mam więc jeszcze dużo wolnego czasu - pomyślałem i skierowałem swoje zmęczone nogi do baru dworcowego.
.
Przy bufecie obsługiwała pulchniutka blondynka w białej bluzeczce i czarnej spódniczce. Przypominała egzotyczny, soczysty owoc o jedwabistej skórce. Zapomniałem jak się nazywa. Wzięła mnie ochota obrać ją ze skórki i połknąć. Taki byłem spragniony.
.
Oblizałem się i powiedziałem: Proszę duże piwo.
Jej niebieskie oczy, strzeliste brwi, zalotny uśmiech i duże piersi działały na mnie podniecająco.
.
Ona, jakby wyczuła mój zadyszany głos, stała chwilę patrząc na mój granatowy mundur, czapkę z orłem i huzarskimi skrzydłami. Jej białe piersi rozparły cienką bluzkę i zobaczyłem dwa soczyste balony gotowe do lotu w miłosne oczekiwanie.
.
Umoczyłem usta w pianie złotego piwa i coś do niej mówiłem. Zamówiłem drugie, potem trzecie piwo. W głowie poczułem nagle szum, potem lekki zawrót i poderwanie do lotu, ale ciągle stałem na ziemi. Nic dziwnego. Od rana nic nie miałem w ustach. Załatwiałem urlop.
Do bufetu podszedł jakiś mężczyzna. W kłębach papierosowego dymu widziałem jego okrągłą, jak piłka twarz. Zbliżyłem swoją do jego malutkich oczu, które przestały mi się podobać i coś do niego powiedziałem, ale nie usłyszałem siebie , bo odezwał się megafon, który czkając zapowiedział, żeby odsunąć się od toru, gdyż pociąg osobowy zataczając się wjedzie na tor przy peronie. Uśmiechnąłem się do zamglonej blondynki i , lekko uginając się w kolanach, poszedłem na peron.
.
Wagony już toczyły się wzdłuż peronu, ale zdążyłem wziąć zamach i umieściłem moją prawą nogę na stopniu. Pokiwałem się chwilę w rytm stukotu kół. Ktoś mnie wciągnął do środka wagonu. Usłyszałem kobiecy głos : miał pan więcej szczęścia niż Cybulski. Otrzeźwiałem i przypomniałem sobie historię z dworca we Wrocławiu, a potem płacz podlotków, które kochały się w słynnym amancie z PRL-u.
.
Wszedłem już prawie trzeźwy do przedziału. Siedziała w nim jakaś dziewczyna z małym chłopcem. Chyba to nie był jej brat.
.
Wytarłem czapką czoło i przełknąłem ślinę.
No, no, nawet nieźle się zapowiada. Piękna dziewczyna i pijany żołnierz w jednym przedziale - pomyślałem. Mówiła coś do chłopca, ale nie zwracałem uwagi na niego. Wydawało mi się, że to do mnie mówi, a może tylko wzrok mi się blokował i widziałem jej twarz , jak na zatrzymywanym co jakiś czas filmie.
.
Na każdym zatrzymanym kadrze widziałem ją inną. Zatrzymane słowa zmieniały jej barwę głosu i kolor szyi. Brwi miała raz szerokie raz wąskie. Rzęsy trzepotały jak skrzydła motyla, a kiedy zatrzymywały się złożone, jak ręce do modlitwy i za chwilę rozłożone , lekko drżące, wiedziałem, że czekają na pozwolenie do startu. Jej powieki otwierały źrenice z błyskami w środku , które za chwilę ogarniały usta z zębami rozjaśniającymi nagle cały przedział. Pociąg przejeżdżał właśnie przez jakiś most na rzece, a po chwili wjechał w tunel i w przedziale zrobiło się ciemno i cicho.
.
Kiedy wyjechaliśmy z ciemności zobaczyłem zamyśloną i smutną dziewczynę z głową małego chłopca na jej kolanach. Patrzyła na zachodzące słońce, jakby prosiła o więcej światła, a ono dotykało i ocierało się o jej włosy. Zapatrzyłem się. Potrząsnąłem głową, ale obraz nie znikał. Poruszyłem się, chciałem wstać i wyjść na papierosa. Wtedy ona drgnęła i surowo popatrzyła na mnie, a potem czule na śpiącego na jej kolanach chłopca.
.
Zrezygnowałem z papierosa, usiadłem głębiej, wyprostowałem nogi w ciężkich butach. Uśmiechnęła się i wtedy urwał mi się film.
...
Kiedy obudziłem się, dojeżdżaliśmy do Wrocławia. Wstała pierwsza i wychodząc z przedziału powiedziała: Dziękuję za towarzystwo w podróży. Mam na imię Wanda, a to mój syn Bartek.
Pomogłem jej zdjąć walizkę z półki i zaniosłem aż do drzwi wagonu. Stała już na peronie w objęciach wysokiego kapitana w mundurze lotnika z odznaką orła w locie i husarskimi skrzydłami na czapce.
.
Podałem mu walizkę i oddałem regulaminowo honor.
...
Nowy Dwór Mazowiecki , 1963
https://www.facebook.com/groups/250445131775432/permalink/472925556194054/