ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacielePies w BedzinieZłoĹźenie dokumentĂłw do komendy z innego wojewĂłdztwaZnalezionoDomowe PSISMACZKI - szybki bazarek dla Dunajka, do 9.05Baca ZgierzKarta pływackawitam wszystkichGośćpytanie o WZ12.10.2013 Słupsk
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

„Zdradzeni”

Leżał za nią wtulony w jej brązowe włosy w świetle połyskujące odrobiną czerwieni, nie pachnące już owocowym szamponem, którym przed wyjściem do klubu tak je starannie umyła. Przeszkadzało jej to, bo myślała, że jemu też. On jednak, chociaż woli zapach inny od tego po paleniu biernym we włosach tej, koło której zasypia, nie o tym teraz myślał. Po prostu poczuł jak bardzo chciałby być blisko… Blisko jej karku, szyi, ust, z palcami błądzącymi pod wygodną, uroczą, ciemnoniebieską bluzką, która gdyby nie ta czarna koszulka pod spodem odsłaniałaby jej, od czterech godzin dwudziestosześcioletnie piersi. Nie pozwoliła jednak by spełniło się jego pragnienie i nie chciała zrobić sobie z niego prezentu urodzinowego…

1

"Kocham Cię..."- powtarzała w myślach wyobrażając sobie jak mówi to do… Cholera, znowu się pogubiła. Miała przecież wymówić słowa- „Je T`aime”.
Nie chciała ranić nikogo tyle, że nie pomyślała o sobie. A kto wtedy cierpiał najbardziej?
Przecież On nie wiedział o tym, co się wtedy wydarzyło, ale zaraz, przecież nie miała się Mu z czego tłumaczyć. W sumie to mogła być z siebie dumna. Udowodniła tamtemu, że jest jego dobrą znajomą może nawet przyjaciółką, jakiej ze świecą szukać.
Oboje bardzo się wtedy pragnęli, ale to ona cały czas wiedziała, że tak nie można postąpić. Czasem się gubiła, bo przed oczami wyobraźni miała obraz swego dobrego kolegi, sprzed prawie sześciu lat, wystrojonego w swoją cudowną męskość; piękne ciało nic jej nie dawało do życzenia. Trzeźwo myśląc „o tym i o tamtym” nie zapomniała ani na minutę o Nim. A gdyby On robił jej to samo jakby się czuła? Zdradzona, oszukana? To wszystko jeszcze mało. PONIŻONA. Natychmiastowa reakcja - „Proszę cię, idź spać na materac”. Na co on zapytał poważnie, (czego się być może nie spodziewała), - „ Naprawdę aż tak Ci źle?”. Obróciła się i spojrzała w jego śliczne ciemne oczy, chyba brązowe, i chociaż wtedy właśnie poczuła, że bardzo chce go pocałować odpowiedziała: „Proszę, idź już”.

2

Był już styczeń 2009 roku. Wróciła do Paryża. Trochę skołowana, w końcu tyle się wydarzyło w ciągu zaledwie dwóch tygodni pobytu w swoim ukochanym kraju. Ukochany jednak nie był rodakiem i za nim serce kazało jej wrócić. A rozum? Miał też swoje argumenty by kontynuować to, co trwało już jakby nie było ponad 48 miesięcy…No i kurs francuskiego; przecież jakże cieszyła ją możliwość z każdym dniem coraz lepiej porozumiewania się w języku, który zawsze wydawał jej się taki trudny, a dziś z lekkością przenikał do jej pamięci i umysłu. Chyba nawet mogła stwierdzić, że ma do tego talent. Znała jeszcze angielski wystarczająco by porozumiewać się z Nim dopóki nie przyjechała do Paryża na kurs zostając jednocześnie „fille au-pair”.

3

Pod koniec marca wydarzyło się coś, co wyzwoliło w niej wszelkie wahania. Nie była już pewna czy kocha Go naprawdę, czy to przyzwyczajenie, wygoda, była szczera ze sobą samą – lubiła te wygody, które zapewniały im jego pieniądze (restauracje i hotele, podróże)… Czy on ma to, co najważniejsze by żyć szczęśliwie? Bo z tym, że wszystkiego nie można mieć już się pogodziła. Być może oczekiwała wiele, ale wiedziała też, że jest tego warta. Zaczęła się jednak zastanawiać nad czymś równie zasadniczym… Kariera… Chciała być kimś, nie tylko narzeczoną (oświadczył jej się 31 stycznia), później żoną, matką. Chciała być także kimś ważnym, chciała siebie zbudować, być osobą silną, często brakowało jej równowagi życiowej. Nie była pewna podjętych decyzji, bo tak naprawdę wciąż nie wiedziała czego chce, czego naprawdę potrzebuje i co najważniejsze- kim jest. Był to czas jakby drugiego dojrzewania. Walka ciała z rozumem o bycie kobieta dojrzałą i mądrą.

4

Poznała chłopaka Loic`a, który zamieszkał w jej myślach. Czuła się cudownie dzięki niemu i jednocześnie bardzo źle, niewierna Jemu. Skoro to się jej przytrafiło czy to więc jest TO? A może to się często przytrafia kobietom i mężczyznom nawet w mocno zaangażowanych związkach i to tylko taki przejściowy czas..? Nie mniej jednak nic nie mogło ją uspokoić. Martwiła się. Chciała spróbować tego zakazanego owocu, ale jednocześnie chciała mieć pewność, że On poczeka jak dojrzeje, jak Ona zrozumie, co jest w życiu ważne. A jeśli to po prostu realny początek końca? I czy można być tak wielkodusznym i wybaczyć? Może lepiej by wszystko ukryła, zacierała każdy potencjalny dowód i sama przeżyła to, co życie jej proponuje.

10

Wybacz mi, kiedy raniłam Cię nie wiedząc o tym, ale najbardziej przepraszam za to, kiedy raniłam Cię świadomie. Dziś wiem, że kocham. Kocham moje życie, kocham to słońce i ten deszcz (to tak przecież ma być). Obyś Ty dla mnie jednak powodem do opalania częściej był niż do szukania parasola…
Mimo wszystko KOCHAM CIĘ.

Ostatni 10ty rozdzialik do ewentualnej kastracji...
A co Wy o tym wszystkim sądzicie? Jak na razie mam tylko napisane te początkową część. Zależy od WAS czy będę kontynuować... ;)


"(Bohaterowie: Ona, On, on, Loic, koniec to obnażenie, że Ona=narrator)"

Po tym przestałam czytać. Bipo, dlaczego traktujesz swe twory tak okrutnie, że skreślasz je na samym początku, dając gotowe "rozwiązanie"? Taki spojler - autospojler, jej. Jak już koniecznie wypisujesz postacie - to je wypisuj. Ale bez reszty i "końca" utworu, a już w szczególności interpretacji, co on ma znaczyć. To tak, jakby dać komuś Innych do pooglądania i powiedzieć na samym początku to, co jest najlepszym motywem w tym filmie. Ale najlepszym - bo oglądanym. (Miałam rozmowę o intrygujących filmach na angielskim, przepraszam...)

No dobrze, przeczytałam jeszcze pierwsze i drugie zdanie. I koniec. Za dużo bezsensownych zaimków i... Jak to nazwać? Przegadania? Nie lubię Twojego stylu. Taki sobie może istnieć w rozmowie, gdy człek co chwila zmienia zdanie, co chce powiedzieć, ale w tekście pisanym?
No i błędnie zapisałaś zdanie z "kocham cię" - cośtam cośtam. Tak z pobieżnego przejrzenia. Nie ma też paru przecinków, za to jest sporo przeszkadzających zaimków.
Nie potrafię przebrnąć przez tę opowiastkę... Może kwestia zapisu, może tematyki, nie wiem.
Nie rozumiem podziału na... Hm... Nie wiem na co, "rozdział" nie mogę przełknąć. (Edit: a, i wypisu bohaterów też nie rozumiem. Myślę, że nawet bardzo durny czytelnik zorientuje się w bohaterach tak krótkiego utworu.)

I chyba nie mogę powiedzieć więcej o tekście, którego nie jestem w stanie przeczytać.

"(Bohaterowie: Ona, On, on, Loic, koniec to obnażenie, że Ona=narrator)"

Po tym przestałam czytać. Bipo, dlaczego traktujesz swe twory tak okrutnie, że skreślasz je na samym początku, dając gotowe "rozwiązanie"? Taki spojler - autospojler, jej. Jak już koniecznie wypisujesz postacie - to je wypisuj. Ale bez reszty i "końca" utworu, a już w szczególności interpretacji, co on ma znaczyć. To tak, jakby dać komuś Innych do pooglądania i powiedzieć na samym początku to, co jest najlepszym motywem w tym filmie. Ale najlepszym - bo oglądanym. (Miałam rozmowę o intrygujących filmach na angielskim, przepraszam...)

No dobrze, przeczytałam jeszcze pierwsze i drugie zdanie. I koniec. Za dużo bezsensownych zaimków i... Jak to nazwać? Przegadania? Nie lubię Twojego stylu. Taki sobie może istnieć w rozmowie, gdy człek co chwila zmienia zdanie, co chce powiedzieć, ale w tekście pisanym?
No i błędnie zapisałaś zdanie z "kocham cię" - cośtam cośtam. Tak z pobieżnego przejrzenia. Nie ma też paru przecinków, za to jest sporo przeszkadzających zaimków.
Nie potrafię przebrnąć przez tę opowiastkę... Może kwestia zapisu, może tematyki, nie wiem.
Nie rozumiem podziału na... Hm... Nie wiem na co, "rozdział" nie mogę przełknąć. (Edit: a, i wypisu bohaterów też nie rozumiem. Myślę, że nawet bardzo durny czytelnik zorientuje się w bohaterach tak krótkiego utworu.)

I chyba nie mogę powiedzieć więcej o tekście, którego nie jestem w stanie przeczytać.


Dziękuję za opinię Ankeszu, wzięłam co nieco pod uwagę...