Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Natarczywie rozbijająca się o powierzchnię okna kropla zagłuszyła otaczającą mnie ciszę, a jej bladoniebieski odgłos wypełnił cały pokój, wyrywając mą osobę z trzeźwego snu. Wstałem z łóżka, które odpowiedziało nieprzyjemnie brązowym skrzypnięciem.
Stawiając powoli kroki na zadziwiająco cierpkiej podłodze, podszedłem do szyby i spojrzałem na ulicę.
Ludzie na zewnątrz mijali się w pośpiechu, zlewając w różne plamy, zarówno te szeleszczące, jak i słonawe, a ja przyglądając się im, rozmyślałem nad tym, jak by to było, gdybym mógł dołączyć do tej gawiedzi — poczuć przyjemnie zielony wiatr, muskający moją twarz, zasmakować hipnotyzującej słodyczy ptasich treli i usłyszeć chłodny zgiełk miasta.
Jesienny liść spadł z drzewa, rozbłyskując tysiącami melodii. Sol zatańczył walca z bemolem, by po chwili zniknąć, pozostawiając za sobą duszną pustkę. Wydałem z siebie rude mruknięcie i wróciłem do kontemplowania ulicy. Małe dziewczynki biegały wesoło po basowych chodnikach, ścigając się razem z wiatrem.
Zbliżała się wreszcie długo oczekiwana chwila — właśnie o tej porze zwykła wracać do domu. Poczułem nieprzyjemnie żółty smak w ustach, przełknąłem powoli ślinę, kiedy ją ujrzałem — rytmicznowłosą piękność, rozglądającą się dookoła goryczkowatym wzrokiem. Jej zwiewne, harmoniczne ciało zdawało się płynąć po kostce brukowej.
Chciałbym choć raz móc się spotkać i opowiedzieć o moim świszczącym uczuciu, którym ją obdarzyłem, o gładkiej muzyce, która rozbrzmiewa w mojej głowie za każdym razem, gdy pojawia się w zasięgu wzroku.
Moje serce wypełniła czerwień, która chwilę potem ustąpiła zgrzytającej zębami rzeczywistości. Niestety, było to jedynie marzenie strawionego kalafiora, gdyż pozostawała niemożliwą ewentualność opuszczenia mojego domu. Westchnąłem sino i powróciłem na łóżko, starając się dostrzec ulotną melodię padającego deszczu. Wtem rozległ się szczęk zamka. Matka przyszła z pracy. Powitałem ją, po czym spytałem jak minął dzień.
– Całkiem przyjemnie, chociaż na dworze jest dziś okropnie zimno – usłyszałem w odpowiedzi.
Uśmiechnąłem się i opadłem na poduszkę, zastanawiając się, o co mogło jej chodzić.
Był taki przypadek, który opisywał Sacks. Mianowicie, pewien student medycyny, mocno zaprzyjaźniony z różnymi narktoycznymi specyfikami, doznał od nich uszkodzenia mózgu na pewien czas. Śniło mu się, że jest psem. To wrażenie nie opuściło go także po przebudzeniu, przez co posiadł niezwykłe umiejętności. Potrafił węchem wyczuć napięcie seksualne, strach itp., ale to nie wszystko. Cały jego świat zmienił się nie do poznania, kamienie wydawały mu się "silne" i w ogóle cała interpretacja świata tkwiła w zapach. Wracając z tej ciekawostki do tekstu. Patetyczny ton wypowiedzi, nienaturalna, choć poprawna składnia i pomieszanie zmysłów. Gdzieś w tym opisie, formie, narzędziu zagubił się cel. Niedokończony sonet prozą.
Mnie to nawet zaciekawiło. Jakby całkowite odwrócenie rzeczywistości.To zakończenie z matką dość interesujące.
Mimo to mnie już trochę nuży zabawa słowem dla samej zabawy.Wiem, sama to robię I to jest najgorsze:P
Gdzieś w tym opisie, formie, narzędziu zagubił się cel.
Bo niektóre twory nie rodzą się dla celu, ale figlem, ulotnością chwili i niepoznaną w smaku emocją.
Mi się całkiem podobało, Nid. Mimo iż przyznam, zirytowałam się trochę tak w połowie, nadmiarem dźwięków, smaków i kolorów.
Co do nienaturalności składni muszę się niestety zgodzić, co nie zmienia faktu, że piszesz jakby tak lepiej, niż jakiś czas temu.
Bo niektóre twory nie rodzą się dla celu, ale figlem, ulotnością chwili i niepoznaną w smaku emocją.
Zadaniem zaś tego tworu jest to wszystko oddać, to stanowi jego cel w stosunku do odbiorcy. Forma ma w tym pomagać, może nawet obligać wiele elementów przekazu, ale nie powinna go zastępować. Wydaje mi się, że Nid doskonale zdawał sobie sprawę z patetycznego tonu, nienaturalnej składni, nadmiarem i pomieszaniem zmysłów. Pytanie tylko, czy ubrał w formę myśli, czy uszył ją, zastanawiając się na kogo będzie pasować. Wydaje mi się to drugie, choć odpowiedź zna tylko on. A może w zamysłach wyglądało to paralelnie, ale w efekcie doprowadziło do dominacji stylu.
co nie zmienia faktu, że piszesz jakby tak lepiej, niż jakiś czas temu.
To i tak nie jest mój najlepszy tekst.
To wstaw najlepszy!
No właśnie oceniający nie mogą się dogadać który jest najlepszy.
no to próbuj, to mnie nie urzekło, ale jako prawdziwa kobieta o skołonnościach psychopatycznych w stosunku do liter oczekuję na więęcej
no to próbuj, to mnie nie urzekło, ale jako prawdziwa kobieta o skołonnościach psychopatycznych w stosunku do liter oczekuję na więęcej
Czy zamiast 'ale' nie powinno być tam 'a'?
"a" byłoby raczej gdyby ją urzekło.
'Ale' wprowadza jakiś warunek, nie widzę tu żadnego.
Natomiast 'a' przedstawia przeciwstawne idee i czasami służy jako łącznik.
Jeśli mogę się wypowiedzieć w swojej sprawie, zdecydowanie chodziło mi o "ale", zgadzając się z Adminem "a" użyłabym przy popadnięciu w zachwyt lub chociaż zauroczeniu
Ale jest przeciwstawne -> zjem to, ale tego nie.
Choć fakt, że tu ni 'ale' ni nawet 'a' nie pasuje, a raczej każde z tych jest zbędne.
Choć fakt, że tu ni 'ale' ni nawet 'a' nie pasuje, a raczej każde z tych jest zbędne.
Mimo, że rzadko mi się to zdarza, to się z tobą zgodzę.
Dziękować, poczułam się zaszczytowana.
A Ja się z wami nie zgodzę. Zdanie jest poprawne i czytelne, tylko skrócone.
"no to próbuj, to mnie nie urzekło, ale jako prawdziwa kobieta o skołonnościach psychopatycznych w stosunku do liter oczekuję na więęcej(TUTAJ W DOMYŚLE: gdybym była zwykłym odbiorcą to by mnie może urzekło, ale jako prawdziwa kobieta o skołonnościach psychopatycznych w stosunku do liter oczekuję na więęcej)"
"no to próbuj, to mnie urzekło, a jako prawdziwa kobieta o skołonnościach psychopatycznych w stosunku do liter oczekuję na więęcej(TUTAJ BEZ DOMYSŁU; zdanie jest czytelne na pierwszy rzut oka i oznacza komplement: jestem wymagającym odbiorcą, a i tak trafiłeś w moje gusta"
Tymczasem:
"no to próbuj, to mnie nie urzekło, a jako prawdziwa kobieta o skołonnościach psychopatycznych w stosunku do liter oczekuję na więęcej" znaczy "Jestem wymagającym odbiorcą, a i tak nie trafiłeś w moje gusta", czyli "Mój gust jest wąski, a ty i tak w niego nie trafiłeś". Absurd.
"no to próbuj, to mnie nie urzekło, jako prawdziwa kobieta o skołonnościach psychopatycznych w stosunku do liter oczekuję na więęcej." Tutaj po prostu znika mocne, domyślne porównanie do gustów innych odbiorców.
Łał. Pozwól nam jednak mieć swoje zdanie, która nijak sensu wypowiedzi przecież nie zmienia.
Z tego co doczytałem wasze zdanie brzmi: Niespokojna popełniła błąd, albo niedopatrzenie. Tymczasem pisze ona czytelnie i zrozumiale.
Z tego co powinieneś doczytać, to ja bym tam wywaliła 'ale' co zostawia 'no to próbuj, to mnie nie urzekło, jako prawdziwa kobieta o skołonnościach psychopatycznych w stosunku do liter oczekuję na więęcej', dlatego tym bardziej nie wiem skąd wytrzasnąłeś 'Niespokojna popełniła błąd, albo niedopatrzenie. ' - moje zdanie brzmi - Niespokojnej to nie urzekło, ponieważ chce czegoś lepszego.