Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Bo tak naprawdę regularnie miałyśmy ze sobą kontakt hoho ponad 2 lata temu ?
I u każdej się pewnie dużo zmieniło więc jak macie ochote się tym podzielić to zapraszam do pisania
Jakbym miala Wam zdac relacje z ostatnich dwoch lat, to gdzies w polowie zapytalybyscie mnie z jakiej ksiazki/filmu czerpalam natchnienie:)
dzialo sie tak duuzo, ze az trudno mi uiwerzyc, ze to tylko dwa lata. Czasem sie czuje, jakbym z dwadziescia lat starsza byla;)
A ja Wam moje Kochane napiszę co u mnie się wydarzyło przez te dwa lata, bądź co bądź będzie żmudna lektura, ale będę podziwiała te co przeczytają .
Także w moim życiu wiele się zmieniło. Zmieniłam swoje nastawienie do życia, stałam się bardziej śmiała oraz otwarta. Nie boję się już odezwać jeżeli mi coś nie pasuje. Poznałam strasznie dużo nowych ludzi, z którymi mam silną więź. Spędziłam świetne wakacje w 2010 z ludźmi, których wcześniej znałam tylko z widzenia, a połączyła nas myślałam, że przyjaźń. Ale to nie była przyjaźń. Kiedy tylko coś się zaczęło dziać odeszli, bo mieli swoje własne przekonania. Może to i dobrze, bo wiem dzisiaj, że ludzie przychodzą po to aby po czasie odejść. W 2011 roku wakacje spędziłam tylko na chodzeniu na łąki z Klaudią. Nie żałuję tego, bo każdy dzień mimo iż w tym samym miejscu dostarczał nowych zwierzeń, wspomnień, przypałów. W ciągu tych dwóch lat, przeżyłam także ten pierwszy pocałunek. Chłopak lecz okazał się prawdziwym skurwysynem. Nie, nie byłam z nim... 5 marca będzie okrągły rok od tego wydarzenia. Mimo iż jest jaki jest, nie żałuję tego pocałunku.
Lecz ten rok miał także swoje złe strony : zaczęłam palić i pić , odszedł do Boga, mój bliski przyjaciel , straciłam przyjaciół . Nie wiem co im to dało, że odeszli... Teraz mają nowych 'lepszych' przyjaciół. Tak wybrali. Przykro się robi na myśl o tym ile dla mnie znaczyli...
No to tyle w skrócie.
ej, taka zmudna nie byla:) i przeczytalam:)
to dobrze, ze jestes bardziej otwarta, smiala, pewna siebie - takie rzeczy sa wiele warte i bardzo potrzebne. co do tego, ze ludzie przychodza po to, by odejsc - niekoniecznie sie zgadzam, ale byc moze z czasem i Ty odkryjesz, ze niektoryz zostaja na cale zycie:)
palenie i picie, byle z umiarem i byle bez pakowania sie w problemy znowu takie zle nie jest:D
Tak, wiem że niektórzy zostają na całe życie : ) Tylko ja na razie nikogo takiego nie spotkałam , co by został na dłużej niż dwa lata ... Ale jeszcze całe życie przede mną
Dokladnie:) a poza tym na kogos specjalnego, kto zostaje na cale zycie z reguly czlowiek musi sie naczekac, albo nameczyc w czasie czekania:)
Gdzieś już pisałam o tym, ale powtórzę:
Doszły mi obowiązki, zaczęłam pracować w sklepie mojej ciotki, dostałam się na studia zaoczne - dziennikarstwo, zeszłam i rozeszłam się z kilkoma chłopakami, zakochałam w motocyklach i po drodze zubiłam gdzieś siebie. Nie odnajduję się w tym, co się wokół mnie dzieje. W pewnym momencie było tak źle, że poszłam do psychologa, na chwilę pomogło, ale znowu nie do końca mam kontrolę. Boję się, że stanę się jak Marylin, a tego bym nie zniosła.
zaden ze mnie spec, ale skoro wizyta u psychologa pomogla, to może warto znów się do niego zgłosić? Wiem z własnego doświadczenia (choć kiedyś byłam przeciwna "psychologicznym bzdurom", jak o nich mówiłam), że psycholog rzeczywiście potrafi pomóc się pozbierać.
Widzę, że dla żadnej z nas to nie był łatwy czas...
Zastanawia mnie tylko, co to wszystko powoduje - wszystkie własciwie jesteśmy w różnych momentach życiowych, w różnych miejscach i środowiskach, tworzymy jakby taki przekrój młodzieży, to i tak żadna z nas nie tryska optymizmem i z tego, co czytam, to rzeczywiście przez te 2 lata też tak nie było.
A do psychologa jeszcze wrócę, tam w gabinecie jestem tylko ja i osoba, ktora mnie słucha w 100%, nawet mimo tego, że muszę jej za to zapłacić. Tylko bardzo nie chcę, żeby się znajomi dowiedzieli, bo będzie, że jestem chora na głowę, albo że gwiazdka
no u mnie właściwie wszystko się posypało w czerwcu i pewnie gdyby nie przyjaciele to szybko bym się nie pozbierała, ale od czegoś się ma ludzi wokół siebie:) i te doświadczenia (to zabrzmi banalnie) nauczyły mnie bardziej doceniać to, co mam w danej chwili:)
choć to rzeczywiście zastanawiające, bo w tym czasie wielu moich przyjaciół miało mniejsze i większe problemy. Ale (żeby było po amerykańsku, z happy endem) ostatecznie zawsze kończy się raczej optymistycznie;D
jeśli Ci to pomaga, to zgrywaj gwiazdkę, albo zupełnie nie przejmuj się tym, co mówią - nie warto:)
Przyjaciele dobra rzecz, moi ostatnio mają humorki.
W takim razie gwiazdka idzie spać
Haha dziewczyny, historia się powtarza! Znowu wysłałam przypomnienia o forum, mam nadzieję, że tym razem "zaskoczy" i forum odżyje!