Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Drogie panie, mam problem z sercem i rozumem.
Akcja oddawania krwi, o której Wam wspominałam wcześniej. Specjalnie nie poszłam na zajęcia, żeby się przygotować. Krwi nie oddałam tak, czy inaczej, bo byłam po imprezie. W środku dnia zaczął padać deszcz, więc motocykliści się zwinęli, a ja z koleżanką pojechałam do mnie do mieszkania posprzatać mój bałagan, zanim wróci współlokatorka
Posprzątałyśmy, wróciłyśmy do Manufaktury, bo akurat się przejaśniło. Miałam już kiepski nastrój, bo stwierdziłam, że nie poznamy nikogo, skoro sie rozjechali. Zrobiłyśmy rundkę po dziedzińcu i zobaczyłyśmy grupkę motocyklistów siedzących na piwie w jednym z ogródków. Co więcej - zaprosili nas do siebie. Znacie moje podejście do motocykli i osób jeżdżących nimi, wiec ciężko było nie skorzystać.
Posiedziałyśmy z nimi jakiś czas dyskutując, po czym okazało się, że są organizatorami całej akcji i zaprosili nas do Bierhale na kolację (ktorą był szwedzki stół, ale nieważne) a na koniec zaprosili nas do swojego klubu. [poszukajcie sobie "Sons of Anarchy", tak to wyglądało]. Oczywiście pojechałyśmy, bo bardzo było fajnie.
W klubie cały czas dużo rozmawialiśmy, przy czym ja i Tomasz, prezydent całego klubu, zaprzyjaźniliśmy się bardzo. I tu najgorsze, a może najlepsze: na koniec całowałam się z Tomkiem.
Problem między sercem a rozumem jest taki, że rozum się wyłącza, a serce bierze górę. Niby to nie jest nic złego, ale z drugiej strony stawia mnie to w swoich oczach, a innych na pewno też, w świetle "Kropka. W sam raz na raz."
Stąd pytanie: co jest ze mną nie tak i czemu nie umiem nad sobą zapanować?!
kiedy to przeczytałam, przez moment próbowałam się połapać - hey, co ona takiego złego zrobiła!
oczywiście, mówię z perspektywy osoby, która rzeczywiście już jakiś czas mieszka za granicą, ale... dla mnie kogoś można określić mianem (negatywnym) "w sam raz na raz" nie po całowaniu się z kimś, raczej jak wskoczy do łóżka kilku osobom. może źle myślę, ale całowanie to nie seks. Pocałunek jest spontaniczny i nawet jeśli w jednym tygodniu zdarza się całować kilka różnych osób to ja nie widzę w tym nic złego.
Zwłaszcza, że przecież nie byłaś sama. On Ciebie też całował, nie? Jeśli czułaś sercem - hey, zrobię tak! to jestem pewna że była to najodpowiedniejsza decyzja i nie powinnaś jej żałować
Ja zgadzam się z Gab w stu procentach. Pocałunek nie jest niczym złym, jeżeli oboje jesteście niezwiązani z nikim i chętni.
Jeżeli wtedy czułaś, że koleś jest spoko, że jest jakaś iskra pomiędzy Wami - to czemu nie? Po co żałować fajnych rzeczy? Po co żałować rzeczy, których i tak już się nie zmieni?
Głowa wysoko, nie stało się nic złego czy godnego potępienia.
A tak w ogóle to dobrze całował?
Sama z siebie może nie przejmowałabym się aż tak bardzo, ale koleżanka, dość bliska, a nawet jedna z najbliższych zasugerowała mi, że skoro tak się zachowałam, to musze być łatwa. Ponad to czuję się jak blachara - że poleciałam na motocykl i funkcję w klubie.
Ja jestem sama i z nikim nie związana, on podobno ma dziewczynę. Przynajmniej koleżanka, która ze mną była dowiedziała się tego od jego kolegów.
Jakie światło rzuca to, że w najlepszym przypadku miał ze 28 lat, a raczej więcej...?
Całował cudnie - pomagał mu bardzo trzydniowy zarost i skrzypiąca, skórzana kamizelka. <rozmarzony>
ej, przyjaciolka (przynajmniej wg mnie) nie mowi, ze jestes latwa, bo sie calowalas z kims, kto Ci sie spodobal i z kim pocalunek tak dobrze wspominasz:)
+ nie wiedzialas o dziewczynie. ba! nadal nie jestes pewna, czy dziewczyna byla, czy to tylko plotka.
+roznica wieku to nie problem. Jeden z moich wujkow jest starszy od swojej zony o 14 lat i sa wspanialym malzenstwem:)