Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Witam, potrzebuję pomocy ,a mianowicie muszę napisać pracę na temat który wybrałem:
"Świadomość jednostki na przestrzeni wieków"
Proszę o podsyłanie tytułów ,jeżeli wpadnie wam coś do głowy.
Jakbyś jeszcze objaśnił nieco ten temat, albo przynajmniej powiedział w jakim ujęciu musisz to napisać i na jakie zajęcia.
zgadzam się z przedmówcą, wtedy i ja chętnie pomogę
Pełny temat,zmodyfikowany nieco ,brzmi:
"Wpływ filozofii na obraz pojmowania rzeczywistosci przez jednostkę"
(okres od starozytności(chyba ze macie cos wczesniejszego?) do renesansu)
Jest to praca na historię kultury. Nie trzeba się tym kierować gdyż pracę chciałem napisać na wygląd eseju. Bibliografia stety niestety musi zawierac 3-4 utwory z ktorych zabiore kilka cytatów. Moze i to będzie rozwiązanie ,że potrzebuję zestaw cytatów do danego tematu.
Ujęcię myślę że mogloby byc antropologiczno-socjologiczne (z nastawieniem na jednostkę)
Jeszcze jedna rzecz...czytałem kilka rozpraw Memento i chciałbym tu zaznaczyć ,że chodzi mi tu o oddanie jak najbliższe subiektywności opisywanych zdarzeń ,osób(wiec moze mogła by to być jakaś biografia bądź cos w tych obszarach opisując wewnętrzne odczucia)
Jak widzicie jest to temat bardziej na książkę niż na prace która ma mieć 5-6 stron ,ale sprobuje coś z tego złożyć i poźniej ewentualnie wstawie na stronę byście mogli sami się temu przyjrzeć i dać jakieś uwagi które będą mi pomocne.
Z góry dziękuję za pomoc.
Wcześniej nie było filozofii jako takiej.
Sposobów na napisanie takiego eseju jest milion, z czego pewnie zdajesz sobie sprawę, a jeśli nie to trudno;] Zaczynając od starożytności, filozofowie bezpośrednio wpływali na jednostki za pomocą swoich poglądów. Żeby nie owijać w bawełnę przez pół nocy: Spór Sokratesa/Platona z sofistami, który przyciągnął tłumy mieszkańców Grecji. Platon i sofiści oddziaływali na jednostki bezpośrednio i pośrednio(namawiając władców do przyjęcia ich wizji państwa). Źródłami bezpośrednimi będą tu wszelkie dialogi Platona - w każdym jest spór z jakimiś możnymi personami/sofistami, a Sokratesem na polu publicznym. W tamtych czasach były to bardzo żywe tematy, a śmierć Sokratesa wyładowała się w wielu oddolnych ruchach(cynicy, cyrenaicy etc.). Platon i Arystoteles pośrednio wpływali na jednostki przez narzucanie możnym swoich wizji państwa. Potem były szkoły(stoicy, epikurejczycy, sceptycy), które również zgarniały kwiat młodzieży i żywo działały w przestrzeni publicznej. Teksty źródłowe znajdziesz, z opracowań polecam Coplestona historię filozofii, ewentualnie Reale ma dobrą historią filozofii starożytnej, ale jest fanatykiem religijnym. Z wcześniejszych rzeczy mocno oddziaływali Pitagorejczycy wprowadzając w Italii swój mistycyzm, zabobony połączony z matematyką, to również znajdziesz u Coplestona(tam jest na prawdę wszystko). Potem: mocno oddziaływali gnostycy i Plotyn na styku wschodu i zachodu, ale największą uwagę przyłożyłbym do Ojców Kościoła, bo to jakby nie było największa moc oddziaływania: Orygenes, Tertulian, Augustyn, wprowadzili swoistego rodzaju kanony religijne patrzenia na świat na miarę, której dotąd nie znano. Jak wyżej: teksty źródłowe ogólnodostępne, opracowanie Coplestone. Spore zamieszanie zrobiła też bardzo nowoczesna jak na tamte czasy Szkoła w Chartres, która oddziaływała między XI, a XII w. Potem Św. Tomasz, ale... po co ja to piszę? Przecież wszystko łatwo znaleźć. Chcesz jakąś biografię, tymczasem przed nowożytnością nie istniał taki odseparowany gatunek. Teksty filozoficzne były mieszanką poezji, własnych przeżyć i myśli. Osobiście skupiłbym się na Sokratesie i jego uczniach, gdyby temat dotyczył wyboru konkretnych jednostek, bo jego myśli przymusiły wielu do wyrzeczeń natury skrajnej(śmierć głodowa Izokratesa np.). Niesamowita postać szeroko oddziałująca i barwna wewnętrznie. Jeśli temat dotyka jednostek w sensie społeczeństwa to bardziej w stronę sofistów i Ojców Kościoła. Biografie niestety w tamtych czasach były mało "wewnętrzne", nie były to autobiografie, masz np żywoty słynnych filozofów Diogenesa, ale czuję, że to Ci mało pomoże.
Ok..Twoje wnioski bardzo mi się przydadzą ,ale..temat ten jednak pozostawie dla rozwiniecia na czas poxniejszy ,moze powstanie z tego jakas mała książeczka...Natomiast pracę na historię kultury muszę mieć na jutro,najpozniej na wtorek ,więc jeżeli moge cię prosić i masz dostępną oczywiscie taką prace(na byle jaki temat zwiazany z kulturą ,czyli własciwie wszystkim co z człowiekiem związane na przestrzeni wieków od starozytności do renesansu) to czy mogłbym z niej skorzystać? Nie chce po prostu pisać pracy na szybko ,na temat mnie nie interesujacy w ogóle, gdyż będzie to praca sztuczna,wymuszona. WIem ,że proszę cię o dziwną sprawę i pójscie na "łatwiznę" z mojej strony, ale lepiej żeby jakies twoje wypracowanie ujrzało światło dzienne w postaci czytania wykładowcy niż moje 5 stron niczego. Prośba jest aktualna o ile takie wypracowanie luźne posiadasz. Z góry dziękuję.
Ach, są przecież dwie doskonałe autobiografie połączone z myślą filozoficzną i działalnością w przestrzeni publicznej, wczoraj byłem pijany to zapomniałem Są to Listy Platona i Wyznania Augustyna, Św. Augustyn był kontynuatorem dzieła Platona, dlatego oba teksty komponują się ze sobą bardzo dobrze. Znajdziesz jeszcze wiele ciekawych historii u Cycerona, np. w III w. p.n.e. uczył Hegezjasz Pesymista - po jego wykładach ludzie popełniali częstokroć samobójstwo, tak że Ptolemeusz ich zakazał Co by tu jeszcze dodać... w XIV wieku przez Europę Środkową przebiegała fala mistycyzmu chrześcijańskiego, którą stymulowali profesor Gerson i kaznodzieja, niejaki Mistrz Eckhart: http://eckhart.prv.pl
Trochę to chaotyczne co piszę wyżej, ale chcę Ci pokazać ile masz możliwości, zdecyduj się na jakąś, to może się wypowiem szerzej.
Ale może być opublikowana w internecie?
Obecnie słowo „sofistyka” jest określeniem pejoratywnym, jednak nie zawsze tak było. Jeszcze w czasach Cesarstwa, sofistami nazywani byli profesorowie retoryki i prozaicy, bynajmniej nie miała być to obelga. Łatka krętaczy i oszustów przylgnęła do nich głównie za sprawą Sokratesa i Platona, ale posiadali oni dość dobre powody do takich generalizacji. Zdaje się, że społeczeństwa greckich państw-miast miały do nich dość ambiwalentny stosunek, bo i niejednoznaczny był cel i metody sofistyki. Z jednej strony byli encyklopedystami, którzy postanowili swoją wiedzę rozdysponować, z drugiej zaś żądali za swoje nauki pieniędzy. Byli burzycielami zastanego porządku, a jednocześnie rzecznikami panhellenizmu. W opinii starszych Greków psuli młodzież, jednak ta do nich ciągnęła i płaciła za ich towarzystwo. Ironią losu wydaje się być to, że osobą skazaną za „psucie młodzieży” na śmierć był Sokrates, sofistów wróg i prześmiewca.
Przyczyn sofistyki należy upatrywać w bankructwie dawniejszej filozofii. Myśliciele przedsokratyczni skupiali się na obiektywnym świecie zewnętrznym, dochodząc często do sprzecznych konkluzji. Aby wytrwać na swoich stanowiskach, byli gotowi przeczyć najbardziej podstawowym ludzkim doświadczeniom. Nic więc dziwnego, że znalazła się grupa osób zniechęcona takimi postawami. Niektórzy historycy filozofii są skłonni twierdzić, że sofistyka była naturalną konsekwencją zaznajamiania się Greków z obcymi ludami. Tkwi w tym ziarno prawdy, ale przecież zarówno Tales, jak i Pitagoras podróżowali wiele wzdłuż i wszerz ówczesnego świata, a jednak sofistami nie byli. Wydaje się, że grecki kolonializm był pożywką dla każdej możliwej filozofii – kto poznaje wiele kultur, ten staje się niepewny własnych mitów i obyczajów, więc szuka oparcia w czymś innym.
Pierwszą różnicą między sofistami, a dawną filozofią był stosunek do prawdy. „Człowiek jest miarą wszechrzeczy” jak głosił Protagoras, oddając ducha nowej myśli. Starsze systemy filozoficzne miały charakter absolutystyczny. Istnienie ostatecznej prawdy o świecie było niepodważalnym założeniem, sofiści byli skłonni z niego zrezygnować na rzecz wielu prawd względnych. Byli relatywistami poznawczymi w najczystszym tego słowa znaczeniu. Jeśli dwóch ludzi głosiło sprzeczne sądy o smaku potrawy, to oboje mieli rację, bo człowiek, a nie świat, jest instancją rozstrzygającą o prawdziwości sądów. Podobny stosunek mieli do spraw etyki, nie widzieli żadnych realnych wartości w prawach greckich polis i barbarzyńskich ludów, a jedynie różnorodność poglądów na dobro, odwagę i cnotę. Faktycznie, było tak, że porównując normy moralne Sparty i Aten można było uznać, że są wyznaczane bardziej przez pragmatyzm chwili, aniżeli rozum. Gdy sofiści podnosili te sprawy na forum publicznym, ośmieszali autorytety, tym samym przyciągali do siebie młodzież. Nie trzeba tu chyba opisywać jaka była reakcja starszych obywateli miast dostrzegających takie działania, często i oni byli przez sofistów ośmieszani.
Metoda nowej filozofii przeszła więc z przedmiotu na podmiot, szczególną zaś uwagę przyciągał język, którym się posługiwano coraz częściej w rozwiązywaniu sporów i prowadzeniu polityki. Sofiści byli mistrzami retoryki, manipulacji i erystyki. Stosunek mowy do świata traktowali jako rzecz marginalną, służącą często zabawie. W Eutydemie dwóch sofistów męczy nieszczęsnego młodzieńca doprowadzając jego własne słowa do sprzeczności przez infantylne gry słów, dwuznaczności i niedopowiedzenia. Jednak nie zabawa była przyczyną zainteresowania się językiem. Jeśli jakiś obywatel Aten został oskarżony o zbrodnię wytaczano mu publiczny proces. W związku z nikłym materiałem dowodowym w takich sprawach, broniono się argumentami, mowami i retoryką. Sofiści obiecywali, że za pieniądze nauczą każdego posługiwać się językiem tak sprawnie, że wygra on każdą sądową sprawę niezależnie od faktycznego stanu rzeczy. Przyniosło im to złą sławę, ale klientów nie zabrało. Była to zresztą nie pierwsza rzecz w dziejach, którą postanowiono „powszechnie tępić” i jednocześnie powszechnie używać. Tak samo, aby zostać skutecznym politykiem należało opanować doskonalę sztukę przemawiania. Piękne słowa nieraz zastępowały fakty, a demagogowie czyli „prowadzący lud” zyskiwali coraz większe znaczenie. Sofistów nie należy tu zbytnio oczerniać, wszak dawali ludziom tylko narzędzie. Retoryka mogła służyć tak dobrym celom, jak i złym. Często przecież bywało tak, że uczciwy Grek został skazany na wygnanie tylko dlatego, że nie potrafił podnieść swoich racji w sądzie. Nierzadko idee polityczne, które przyniosłyby miastu korzyść, gubiły się w niepewności mówców. Sprawą istotną tutaj jest to, że sofiści nie dbali zbytnio o kwestie, dzięki którym zostają obecnie osądzani, zarówno pozytywnie jak i negatywnie.
Dwie jeszcze cechy wyróżniały sofistykę na tle wcześniejszej myśli filozoficznej. Po pierwsze ich metoda zdobywania wiedzy była nie racjonalno-dedukcyjna, a empiryczno-indukcyjna. Znaczyło to ni mniej, nie więcej, że sofiści podróżowali po świecie zbierając jak najwięcej faktów, czy też poglądów, tworząc z nich niedomknięte systemy wiedzy. Byli encyklopedystami: „Jak raz usłyszę, to pięćdziesiąt imion z pamięci powtórzę!”, chełpi się Hippiasz przed Sokratesem. Z tego samego dialogu wynika, że sofista posiadał wiedzę nie tylko o rodach, historii, ale o „gwiazdach i (o tym) co się dzieje na niebie”, geometrii, „głoskach i zgłoskach, o rytmach i harmoniach” i o wszystkim w ogóle, co wchodziło w zakres zainteresowania Greków. Była to rzecz jak najbardziej pozytywna, przepływ myśli, wyników badań i spekulacji znacznie zwiększył się w tamtych czasach. To co oburzało wielu Greków to „sprzedaż wiedzy”. Sofiści żądali za swoje mowy i nauki opłat w złocie, niczym handlarze przypływający z dalekich włości z egzotycznymi towarami. Najmniejsze zyski osiągali w Sparcie z uwagi na surowe prawodawstwo regulujące te kwestie, z czego nie omieszkał zakpić sobie Sokrates. Tak oto przemawia do Hippiasza, który nieświadomy, że stał się obiektem drwin przytakuje: „Zatem, wedle twego rozumowania, to i bardziej prawem jest, żeby się synowie Lacedemończyków wychowywali u Hippiasza, a mniej prawem, żeby u własnych ojców, jeżeli naprawdę od ciebie więcej skorzystają.” i dalej pyta: „Zatem prawo łamią Lacedemończycy, kiedy ci złota nie dają i nie powierzają swoich synów?”. Hippiasz jest bardzo zadowolony z takiego sformułowania problemu.
Dwóch przynajmniej sofistów trzeba omówić z osobna, w tak krótkim artykule jak ten: Protagorasa i Gorgiasza. Zbiorcza charakterystyka i ocena sofistów, której dokonałem powyżej nie oddaje w pełni zainteresowań poszczególnych myślicieli. Niektórzy z nich nie byli encyklopedystami, a zajmowali się jedynie etyką i przemowami, inni jeszcze układali tezy o obiektywnym świecie i bogach. Jednak zawsze można ich było wpasować w ogólny topos „sofisty” – płatnego nauczyciela filozofii i retoryki.
PROTAGORAS
Protagoras urodził się w Abderze, był współczesny Demokrytowi, z nim dorastał i pobierał nauki. Od niego to pochodzi wcześniej wspomniana maksyma: „Człowiek jest miarą wszechrzeczy”, która jest przez wielu publicystów mylnie interpretowana. Protagoras zdaje się mówić „Człowiek jest tym, który poznaje, stąd istnieje wiele prawd”, a nie jak chcieliby niektórzy „Człowiek zajmuje uprzywilejowane miejsce we wszechświecie”. Czytałem kiedyś artykuł, którego autor niezwykle gorączkował się z powodu tego sloganu, sugerując, że powinniśmy zamknąć wszelkie schroniska dla zwierząt, albo też przerobić psy na kiełbasę, powracając do korzeni humanizmu. Cokolwiek ten publicysta nie twierdziłby dalej, cytatu użył błędnie. W myśl Protagorasa nie ma uprzywilejowanego punktu widzenia, a wszystkie doznania zmysłowe i opnie o świecie są relatywnie prawdziwe. Może cytat w całości rozjaśni bardziej sprawę, niż moje tłumaczenia i zapewnienia. Brzmi on: „człowiek jest miarą wszystkich rzeczy, będących takimi, jakimi są, nie będących takimi, jakimi nie są”. Na jakiej podstawie powinien człowiek uznawać sądy, skoro kryterium obiektywnej prawdy zgodnej z rozumem nie istnieje? Tutaj do głosu dochodzi pragmatyzm. Człowiek powinien wybierać spośród mnogości opinii na temat świata i działania w nim te „zdrowsze”, pożyteczniejsze. Czyny powinny być dostosowane do konkretnych sytuacji i problemów. Dobry obywatel stosuje się do praw danego miasta, nawet jeśli jest przekonany, że są one jedynie konwencją i nie opierają się na żadnej prawdzie absolutnej. Zresztą, etyka według Protagorasa była w pewien sposób wszczepiona w społeczeństwo, a różnice między prawami były dość powierzchowne.
Ciekawy był stosunek Protagorasa do bogów i religii. Według słów Diogenesa Laertiosa, sofista miał uciec z Aten oskarżony o bluźnierstwo, lecz utonął w drodze na Sycylię, a jego książkę o bogach spalono na placu targowym. Nie wiadomo jednak ile w tej opowieści prawdy. Nie był on radykalnym ateistą, raczej prekursorem agnostycyzmu, tak pisał w swoim dziele: „O bogach nie mogę wiedzieć ani czy istnieją, ani czy nie istnieją, ani też jaka jest ich istota i jak się pojawiają. Wiele bowiem rzeczy stoi na przeszkodzie, aby można było coś o tym wiedzieć; niemożliwość odpowiedniego doświadczenia zmysłowego i krótkość życia człowieka. ” Taka postawa nie dziwi u relatywisty mającego za punkt wyjścia doznania zmysłowe człowieka. Jednak nie wydaje się by Protagoras miał zamiar zwalczać kulty, raczej wypowiadał swoje myśli na poziomie czysto teoretycznym.
W odróżnieniu do większości sofistów, Protagoras nie był encyklopedystą. Skupiał się jeszcze, oprócz prawa, religii i obyczajów, na retoryce i gramatyce. Uczył on nie tylko jak poprawnie wypowiadać się, ale także jak słabsze argumenty, czynić silniejszymi. W tym wymiarze był prekursorem erystyki. Do niego należy pierwszy podręcznik gramatyki cywilizacji zachodnio-europejskiej.
GORGIASZ
Gorgiasz żył od około 483 do 375 roku przed Chrystusem. Dużo podróżował po greckim świecie szerząc ideę panhellenizmu. Nie dlatego jednak poświęcam mu osobny akapit. Gorgiasz w swoim dziele „o niebycie, czyli o naturze” formułuje i uzasadnia trzy niesamowicie ciekawe z punktu widzenia filozofii tezy:
1. Nic nie istnieje. Za tą tezą Gorgiasz argumentował następująco: gdyby coś istniało byłoby albo wieczne, albo musiałoby kiedyś powstać. Nie mogłoby powstać ani z bytu, ani z niebytu, bo z niebytu nic nie powstaje, a byt powstający z bytu raczej trwa dalej niż zaczyna istnieć. Nie może też byt istnieć odwiecznie, gdyż byłby nieskończony. Nieskończony byt nie mógłby być w innym bycie, ani w sobie, byłby więc nigdzie. To co jest nigdzie nie istnieje.
2. Gdyby nawet coś było nie można by tego poznać. O tym, czego nie ma, o niebycie nie sposób nawet myśleć. Wynika z tego, że wszystko, o czym myślimy, istnieje. Brak możliwości błędu prowadzi według Gorgiasza do absurdu.
3. Nawet gdyby dało się byt poznać, to wiedzy tej nie dałoby się przekazać. Tu argumentacja przebiega naturalniej: każdy znak jest czymś innym niż rzecz oznaczana. Nie da się za pomocą słów przekazać wiedzy o kolorach.
Nie wiadomo czy trylemat skonstruowany przez Gorgiasza był tylko zabawą retoryka, czy poważnym namysłem nad światem nihilisty. Teza druga, a raczej jej schemat będzie jeszcze powracać w filozofii dopóki jasno nie oddzieli się myśli od bytu. Teza pierwsza wynika z dwuznaczności słów i faktycznego problemu istnienia świata. Jego rozwiązania poszukuje się dalej w filozofii, a także w fizyce, Einstein dość długi czas nie chciał przyjąć koncepcji Wielkiego Wybuchu z własnych arbitralnych powodów związanych właśnie z problemem istnienia. Teza trzecia porusza nieśmiało problem qualiów i tzw. trudny problem świadomości, który jest obecnie szeroko omawiany w związku z postępem w naukach kognitywnych. Wydaje się jednak, że rozwiązania tych problemów nie widać jeszcze na horyzoncie. Uczestniczyłem kiedyś w prezentacji : „Trudny problem świadomości istnieje, ale nie jest nasz”, utrzymanej w duchu Dennettowskiego redukcjonizmu, wysławiając się eufemicznie: nie zachwycała…
Coś takiego może być? Nie wiem czego oczekujesz, bo internet jest pełen takich tekstów.
Mam podobną o sceptykach gdzieś, która nie była publikowana, ale nie wiem czy Ci się do przyda do czegoś...
Jeżeli masz to poproszę gdyż myśle ,że wykładowca będzie sprawdzać plagiat przy okazji sprawdzania tekstu . Bardzo dziękuję z góry. Jeżeli bedzie z przypisami to tym lepiej
Ok, odezwij się na gg: 6380524.
Witam, ponawiam moją prośbę o pracę na historię kultury..
Proszę dajcie mi jakąś pracę , na byle jaki temat gdyż oddałem już dwie prace wykładowcy i dwa razy stwierdził ,że : "Praca nie jest na historię kultury lecz na filozofię" . Niestety dla tego przypadku z zainteresowania trudnię się filozofią i mam nadzieje na jakąś pracę od was (byleby nie była opublikowana w internecie) na byle jaki temat i byle jaką jakość. Chodzi jej tylko o to by praca była.
Jeżeli to możliwe to proszę o wysłanie jej ewentualne na adres patrykgno@tlen.pl bądź po prostu odezwanie się poniżej z propozycjami pomocy. Pracę muszę oddać jak najszybciej gdyż sensja się już skończyła i podejrzewam że dany profesor nie będzie długo czekał.
Hahaha! Zazwyczaj w takich przypadkach nie krytykuję tylko pomagam, ale to jest przegięcie. Z zainteresowania to Ty nie trudnisz się niczym, nie posiadasz żadnej pracy ani z filozofii, ani z historii kultury, ani z tematów pobocznych. Gdybyś jakąkolwiek był w stanie napisać to już byś to dawno zrobił, a tak w akcie desperacji oddałeś moją pracę filozoficzną, którą ci przesłałem i teraz śmiesz twierdzić, że "Niestety dla tego przypadku z zainteresowania trudnię się filozofią". Co Ty robisz na studiach?
Wszystko-wiedzący :/ czyli ty wiesz jaką pracę oddałem i ile ich oddałem. Mam dwie wizje przyczyny twojej ciągłej problemowości :
Może ci kto dokuczał w dzieciństwie , wyśmiewał cię i stawiał w pozycji przygłupa.
Bądź twoje zepsucie wynika z konkretnego typu bycie po prostu głupcem życiowym ,żeby nie rzec idioty. Nieumiejętność radzenia sobie z rzeczywistoscią , przejawia się agresją.
Trzecia możliwością jest czynnik o którym z natury nie poznania ciebie nie jestem w stanie określić. To jednak nie zmienia faktu twojego stawiania się wyżej niż wszystcy i to paradoksalnie robi z ciebie najniższy stopień człowieczeństwa.
No żegnam. Nie prosiłem cie o zdanie tylko o pomoc jeżeli mogłeś takiej udzieli ,a twoje komentarze są zbędne bo nic dkla mnie nie znaczące.
Dlatego nikt mnie nie kocha Nie wiem jaką pracę oddałeś, wiem jaką ode mnie wziąłeś, za co usłyszałem "narazie, śpieszę się na mecz". Swojemu profesorowi też mówisz, że "niestety dla tego przypadku z zainteresowania trudnisz się filozofią"? A nie bo teraz może uda Ci się skopiować coś z tematu, w którym się "edukujesz" i zostaniesz z tego ekspertem Nie piszę tych uwag tylko dla Ciebie, tylko dla wszystkich, którzy chcą Ci pomóc. To za bicie kablem w dzieciństwie, a za żelazko kasuję Twój nowy temat związany z tą samą sprawą.
Właśnie tak. Nie potrafię włożyć wszystkiego z siebie w to co robię (ta praca) skoro tematyka jest mi obojętna na tyle ,że nie będzie miała ona dla mnie żadnej wartości. Przede wszystkim wszystko co robię, robię by móc być zadowolonym z tego poźniej. Dostosowywanie się do tego typu podejscia do napisania pracy jest wykluczone ,gdyż nie byłbym sobą gdybym ją tak właśnie napisał. Kopiowałbym czyjeś zdanie zmieniając poszczególne słowa. Nie ,to nie dla mnie.
Co do wcześniejszej pracy którą mi podarowałeś to podziękowałem i to szczerze. Ty natomiast z tych moich całych podziekowań pamiętasz tylko ten wycinek związany z meczem :/ Szkoda.
Trochę patowa sytuacja. Jesteś jedyną zainteresowaną osobą tym tematem i która może mi pomóc. Jednocześnie nie chcesz mi pomóc jak napisałeś
p.s Wysłałem tobie pracę na pocztę. Chciałbym znać twoje zdanie, gdyż wiem że nie oszczędzasz krytyki (mam nadzieje szczerze) .Jak będziesz miał chwile to rzuć na to okiem. Jest to jedna z tych prac które oddałem prócz twojej.
.
Trochę patowa sytuacja. Jesteś jedyną zainteresowaną osobą tym tematem i która może mi pomóc. Jednocześnie nie chcesz mi pomóc jak napisałeś
Świat jest pełen paradoksów. Czyż to nie piękne!?
A więc nie mam co liczyć na pomoc? czy się drażnisz ze mną ?
To robota banalna acz pochłaniająca czas, nie odwalę jej za Ciebie. Życie nie polega tylko na przyjemnościach - powiedział memento i odbiło mu się piwem.
Nie chce byś ją pisał przecież..Myślałem ,że może jesteś w posiadaniu ,w jakikolwiek sposób..Dziękuję