Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Z moim ostatnich rozmów oraz wpisów (na forum) widzę potrzebę - by taki temat pojawił się tutaj.
Dotyczy on pozostawania singlem w tzw. sieci przyjaciół. Tak jak już wspominałem w wątku "Warszawskie spotkania" - nadałem mu nazwę "philianizm"/ philianism / (od philia - miłości przyjacielskiej). Gdy to kiedyś sprawdzałem, nie było jeszcze tego słowa w necie). Temat nie jest mi obcy (od dawna) - choć nie ukrywam, że zajęcie się nim ciągle odkładałem "na wieczne później" - bo nie przystawał do powszechnie akceptowanych rozwiązań. Rozpoczynam temat i zachęcam do podzielenia się swoimi odczuciami, przemyśleniami i doświadczeniem w tej sprawie. Może pomoże nam to w określeniu tej preferencji relacyjnej, nie chodzi mi o tworzenie nowej a o opisanie tego co już istnieje, co jest naszym udziałem a umyka (auto)obserwacji z uwagi na swoją nieokreśloną formę. Myślę, że część osób wie (czuje) o czym piszę, może macie jakieś inne propozycje nazwy - nazwa wydaje mi się pomocną w tym, by wiedzieć o czym będziemy rozmawiać, dyskutować - pomoże nam to uporządkować.
Może już tutaj odpowiem na pytanie zadane przez Ciebie w wątku "Warszawskie spotkania", żeby nie mieszać tematyki..
Bycie singlem jest już dość akceptowalne w społeczeństwie, (zwłaszcza wśród młodszej części) choć może nie tak, jak być powinno. A wielu ludzi patrząc z boku żyje w przekonaniu "ok, jesteś singlem, możesz się więc do woli bawić". Nie twierdzę, że jest to przekonanie słuszne. Ale dużo łatwiej zaakceptować ludziom z zewnątrz bycie singlem niż bycie w poligamicznym, poliamorycznym związku. Nikogo wtedy nie interesuje ilość ludzi, których się kocha, czy ilość relacji erotycznych. To miałam na myśli pisząc o "łatwym" wyborze.
Takie relacje przynoszą także dużo więcej korzyści niż kosztów własnych. (Przynajmniej tak by wynikało z moich doświadczeń i obserwacji - będę więc trochę uogólniać w dalszej części).
Oczywiście zależy to także od tego, na ile tego typu relacje wynikają jedynie (lub aż!) z przyjaźni, a na ile z miłości. Jeśli są one oparte na przyjaźni - dużo swobodniej je tworzymy, dużo łatwiej nam się w nich poruszać. Nie przyjmujemy na siebie aż takich zobowiązań (co nie znaczy, że nie bierzemy za relacje odpowiedzialności), ale też nie mamy takich praw. Dla mnie takie relacje są dużo bardziej.. hmm.. bezpieczne?
Gdy mowa o miłości, sprawa się nieco komplikuje. Wtedy dużo trudniej wielu osobom zapanować nad niepożądanymi uczuciami czy emocjami - jak np. zazdrość, chęć posiadania, potrzeba stabilności. Relacje te uczą nas także nie-nazywania, nie-określania. Trudno jest zaszufladkować takie relacje, a przecież większość z nas automatycznie kategoryzuje rzeczywistość.
( Spróbuję może jeszcze w wolnej chwili uzupełnić swoją wypowiedź, teraz tylko na szybko odpisuję.. )
ps. dlaczego na forum poliamorii słownik podkreśla mi właśnie to słowo?? absurd!
"łatwiej zaakceptować ludziom z zewnątrz bycie singlem niż bycie w poligamicznym, poliamorycznym związku. Nikogo wtedy nie interesuje ilość ludzi, których się kocha, czy ilość relacji erotycznych" - Moim zdaniem to bardzo trafne spostrzeżenie - konserwatyzm odbioru społecznego dotyczy pojęcia rodziny, jej definicji - "związek jednej kobiety i jednego mężczyzny - którzy mieszkają razem". W tej chwili to czy mają jakikolwiek ślub (cywilny, kościelny) nie jest już aż tak istotne (to się zmieniło na przestrzeni dziesięcioleci - powszechność).
Mam kilka pytań ogólnych (chodzi mi tu o Twoje zdanie, obserwacje):
- piszesz "na ile tego typu relacje wynikają jedynie (lub aż!) z przyjaźni, a na ile z miłości." Czego tak naprawdę dotyczy różnica (miłość - przyjaźń) - w Twoim rozumieniu tych pojęć? Czy chodzi o namiętności?
- "Nie przyjmujemy na siebie aż takich zobowiązań (co nie znaczy, że nie bierzemy za relacje odpowiedzialności), ale też nie mamy takich praw" - jakie zobowiązania masz na myśli i jakie prawa?
- "Relacje te uczą nas także nie-nazywania, nie-określania." Z mojego doświadczenia wynika, że niektórzy ludzie boją się wtedy mówić "kocham Cię", albo ustalają sobie zasadę - "dobrze będziemy się spotykać, ale nie zakochujemy się w sobie".
Bardzo ciekawe jest to co podniosłaś pisząc "Gdy mowa o miłości":
- brak umiejętności panowania nad emocjami
- zazdrość
- chęć posiadania
- potrzeba stabilność (pewności)
cd
To obszerny temat mam taką propozycję, by "wrzucać na warsztat" - jakiś konkretny termin - np. chęć posiadania omawiać ją i brać kolejny. W między czasie możemy stopniowo próbować tworzyć definicję.
Tu już mam ogólną prośbę do czytelni(czek)ków tego tematu, by opisywali nam znane sobie historie z takimi właśnie relacjami związane (oczywiście z zachowaniem poufności danych osób, których te opisywane historie dotyczą)
Zadałeś bardzo trudne pytania – trudne o tyle, że ciężko jednoznacznie sprecyzować odpowiedź, nie pisząc teoretycznych elaboratów. Ale postaram się choć w kilku słowach uściślić moje obserwacje..
” Czego tak naprawdę dotyczy różnica (miłość - przyjaźń) - w Twoim rozumieniu tych pojęć? Czy chodzi o namiętności? „
=> Nie, nie mam tu na myśli namiętności. Namiętność nie musi wynikać jedynie z Miłości. Różnica między przyjaźnią a miłością (tak jak ja ją odbieram) polega na zabarwieniu emocjonalnym. W pojęciu ‘przyjaźń’ również zawiera się miłość, ale ta przyjacielska. Mówiąc o Miłości piszę o być może większym, a być może po prostu innym zabarwieniu emocjonalnym. Taka miłość ma w sobie pierwiastek różny od miłości przyjacielskiej, ale bardzo trudno mi go sprecyzować, nazwać. Musiałabym się nad tym głębiej zastanowić (spróbuję).
Namiętność natomiast (z mojego doświadczenia) może wynikać zarówno z miłości, jak i z czystej przyjaźni (o czym pisałam w wątku ‘Miłość’), ale też z zupełnie innych pobudek – swego rodzaju przyciągania między ludźmi, które może zrodzić się mimo braku jakiegokolwiek zabarwienia czystoemocjonalnego (czystoemocjonalnego = wynikającego raczej ze znajomości człowieka, niż z namiętności jako takiej).
„ jakie zobowiązania masz na myśli i jakie prawa? „
=> Tak naprawdę mam tu na myśli różnicę, która wynika z zaszufladkowania relacji. Gdzieś bardzo głęboko w nas (nie wszystkich!) tkwią bowiem schematy narzucone przez społeczeństwo, religię, wychowanie. Jeśli tworzymy relacje na zasadzie philianizmu po prostu w te schematy nie wchodzimy, nie uruchamiamy ich. Gdy pojawi się jednak moment nazwania, niejako przekształcenia np. luźnej relacji przyjacielskiej w stały związek – automatycznie w wielu ludziach (podkreślam - to jedynie moje obserwacje) pojawia się schemat powinności, obowiązku – przykładowo: dom, rodzina, dzieci, ślub. A zatem jeśli ślub i rodzina, to też wierność (zarówno jako obowiązek, jak i prawo do wierności drugiej strony). I mimo, że relacja wyszła np. od relacji poligamicznej – jedynie poprzez zmianę ‘nazwy’ relacji - pojawia się zazdrość. ((Miałam taką sytuację w jednym ze związków i obserwowałam to w innych przypadkach.)). Po prostu dla wielu z nas nazwanie relacji związkiem jest równoznaczne z przyjęciem praw i obowiązków standardowego modelu związku (i często ciężko jest się tego wyzbyć, mimo innego światopoglądu).
To zahacza o punkty, które wypisałeś poniżej – nazwanie relacji związkiem w wielu z nas budzi choćby wymienioną już zazdrość czy właśnie chęć posiadania – ‘jesteśmy razem, kocham cię, to jest związek, jesteś mój/moja’. Ale także kwestia stabilności, pewności – często ludzie nazywają relację związkiem ze względu na lęk przed utratą, przed zmianami. Pojęcie związek mieści w sobie przecież tyle schematów, których często nie jesteśmy nawet świadomi. Związek daje nam to poczucie stabilności, bo nie jest oparty - jak wiele innych relacji – na ‘tu i teraz’, a na ustalonych regułach gry, zasadach. Jeśli ustalamy zasady współdziałania przyjmujemy na siebie odpowiedzialność; decyzje podejmujemy na podstawie reguł (a więc praw i obowiązków), które wspólnie wyznaczyliśmy, a nie na bazie chwili.
” Z mojego doświadczenia wynika, że niektórzy ludzie boją się wtedy mówić "kocham Cię" „
=> Bardzo prawdopodobne. Choć dla mnie o tyle niezrozumiałe (w sposób empatyczny), że ja również swoim przyjaciołom mówię „kocham Cię”, komunikuję wartość relacji i uczuć, emocji.
” albo ustalają sobie zasadę - "dobrze będziemy się spotykać, ale nie zakochujemy się w sobie". ”
=> To jest zjawisko, z którym często się spotykam i które znam również z autopsji. „Nie zakochujmy się w sobie” właśnie ze względu na tę ilość kwestii, które zakochanie w człowieku budzi – kwestii, które dla większości z nas są zbyt trudne, negatywne, które próbujemy zmienić i przekształcić na plus. Lecz dopóki nie będzie w nas pełni akceptacji, zrozumienia i dopóki nie przepracujemy iluś swoich spraw - będą się pojawiały, wracały – często bezpowrotnie niszcząc relację.
Nienazwanie relacji pozostawia ją niejako w zawieszeniu – nie pozwalamy sobie oczekiwać, żądać, prosić. Ale też nie czujemy się do niczego zobligowani. Myślę, że daje nam to też większą akceptację drugiego człowieka oraz łatwość w byciu sobą. Nie uaktywniają się w tak dużej skali lęki i negatywne emocje, dzięki czemu relacja daje nam więcej radości. To znów powoduje, że mamy większą wolę akceptacji i siłę do stąpania w rzeczywistości.
PS. Zdaję sobie sprawę, że osoba patrząca z perspektywy większego doświadczenia i czasu będzie odczuwać, odbierać inaczej (prawdopodobnie w mniejszej skali) te czynniki, niż ktoś patrzący dopiero z początku swojej drogi..
Mam nadzieję, że mimo braku konkretów będzie to dla Was zrozumiałe..
Dużo tego a nie poruszyliśmy jeszcze wszystkich kwestii.
Zastanawiam się od czego zacząć? Może jednak od uczucia jakie występuje między osobami pozostającymi w takim związku lub sieci - występuje między nimi "miłość przyjacielska". Mamy ją opisaną w temacie "Miłość". Tylko powiem Ci - że ja nie odczuwam tu różnicy - między między miłością i tak zdefiniowaną przyjaźnią (miłością) - nawet w intensywności (ale to moje czucie, ktoś inny może czuć inaczej). Jeśli w definicji napiszemy, że osoby w przypadku philianizmu łączy miłość przyjacielska - to ona w zasadzie wyklucza pociąg cielesny do siebie. Bo przez dużą część ludzi będzie to odbierane jako "miłość platoniczna" - a ta wolna jest od pociągu seksualnego, nie mówiąc o seksie. Nie wiem czy nie trzeba by odszukać pasującej do tego istniejącej już definicji (rodzaju) miłości a jeśli takiej nie znajdziemy, trzeba by ją stworzyć - "miłość philianistyczna".
Maga co Ty na to?
kurcze a dlaczego ma być jeden rodzaj miłości a nie kilka(?): z kimś może łączyć mnie np. miłość namiętna (eros), z kimś innym klasyczna przyjaźń, z kimś innym philia z nutką erosa...
Tak, zgadzam się, że trzeba zacząć od definicji uczucia.. Choć obawiam się, że ile ludzi – tyle definicji.
Dla mnie istnieje różnica między miłością a miłością przyjacielską. Nie umiem jej niestety sprecyzować. Widzę jedynie, że jest jakiś pierwiastek w tych relacjach, który pozwala mi rozróżnić te dwie kategorie. Podejrzewam (nie mam pewności, muszę się temu przyjrzeć), że ten pierwiastek jest czymś w rodzaju zakochania. Zupełnie inaczej odbieram miłość, która na pewnym etapie bazowała na stanie zakochania, a inaczej miłość przyjacielską – opartą głównie na innych uczuciach międzyludzkich. Chyba gdzieś w tej kwestii tkwi dla mnie klucz.
Dlaczego zakładasz (o ile dobrze zrozumiałam), że miłość przyjacielska wyklucza pociąg cielesny? Moim zdaniem nic nie może wykluczyć pociągu cielesnego, a już z pewnością nie ma na to reguły (to jedynie mój sposób patrzenia).
" kurcze a dlaczego ma być jeden rodzaj miłości a nie kilka(?): z kimś może łączyć mnie np. miłość namiętna (eros), z kimś innym klasyczna przyjaźń, z kimś innym philia z nutką erosa... "
=> tak! właśnie tak!! i o tym też chciałam właśnie zacząć pisać..
"Dlaczego zakładasz (o ile dobrze zrozumiałam), że miłość przyjacielska wyklucza pociąg cielesny? Moim zdaniem nic nie może wykluczyć pociągu cielesnego, a już z pewnością nie ma na to reguły (to jedynie mój sposób patrzenia)."
W sumie masz rację - zafiksowałem się na miłości platonicznej (ta wyklucza).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Przyja%C5%BA%C5%84
Przyjacielska nie wyklucza - jeśli by uznać, że cechuje ją użyteczność, przyjemność. Seks zazwyczaj jest użyteczny i przyjemny .
Dokończymy później (w sumie wcześniej, bo już bliżej dnia) -Dobrej Nocki
Użyteczność i przyjemność – podoba mi się ta charakterystyka przyjaźni
Zastanawiam się nad tym podziałem, różnymi rodzajami miłości. Ja na swoje potrzeby wyróżniam 4 rodzaje miłości czy też może relacji międzyludzkich/relacji erotycznych. (Stworzyłam ten podział własny 'na szybko', prawdopodobnie więc powstaną jeszcze jakieś modyfikacje w tej kwestii. )
Postaram się przedstawić je na podstawie własnych doświadczeń. Może się przyda do ogólnej definicji. Ciekawa także jestem, na ile duże będą tu podobieństwa i różnice – i czy przez to będziemy w stanie wygenerować jakieś definicje, reguły w tej tematyce. Spróbujmy!
1. Klasyczna przyjaźń – jest to dla mnie relacja, w której istnieje silna więź między dwojgiem (dwojgiem, bo każdą relację rozpatruję indywidualnie) ludzi. W takiej relacji zawiera się cała gama silnych uczuć, również miłość. Jednak z tych uczuć nie wynika miłość namiętna. Czasem po prostu ze względu na orientację seksualną, czasem w wyniku braku pociągu cielesnego, a często z wielu innych powodów.
[ Dla przykładu – jestem pewna kilku moich przyjaźni z kobietami, kocham je; jestem jednak raczej heteroseksualna, więc nie dążyłam nigdy do pojawienia się erosa w tego typu relacjach. ]
2. Miłość namiętna (eros) – w ten sposób mogę na własny użytek nazwać relacje wynikające z pociągu cielesnego. A zatem kwestia kolejności – silna relacja przyjacielska wytworzyć się mogła (choć oczywiście nie musiała) na bazie erosa. Zdarzały mi się takie sytuacje w życiu, kiedy to relacja z jakimś mężczyzną rozpoczynała się od erotyki. Pociąg seksualny bywa czasem na tyle silny, że zanim zdążymy się zaprzyjaźnić, zbudować głębszą więź - wchodzimy w erotykę. A ponieważ seks jest rzeczą niesamowicie wiążącą (duchowo), bazując na nim tworzymy w efekcie silną relację przyjacielsko-erotyczną; a zdarza się, że i przekształcającą się w przyszłości w klasyczną miłość, związek.
3. Philia z nutką erosa – myślę, że właśnie ten temat został dość rozlegle omówiony w wątku „Miłość”. Dla mnie osobiście jest to często najmocniejsza relacja. Znam bowiem drugiego człowieka naprawdę dobrze, przyjaźnimy się, wiemy o sobie często więcej niż byśmy sobie tego życzyli. Istnieje pewność relacji, stałość uczuć, zaufanie. Dzięki właśnie tym czynnikom może pojawić się eros. Wynika on z przyjaźni klasycznej. Aspekt erotyki w takiej relacji zostaje zbudowany na bazie uczuć między dwojgiem ludzi, lecz uczuć takich jak opiekuńczość, troska, czułość, a także na bazie zaufania. Eros jest tutaj jakby potwierdzeniem tego, co już istnieje. Zwykle po prostu cementuje relację, jest naturalnym efektem więzi. Też przypomnę to, o czym pisałam w innym wątku – nie mając pewności, iż ten eros mógłby cokolwiek zburzyć, zachwiać, zmienić (na niekorzyść) zwykle nie zdecydujemy się na krok w stronę erotyki; tutaj nadrzędna będzie jednak przyjaźń.
[ Kiedy w moim życiu pojawiła się erotyka, pojawiła się właśnie w takiej relacji – z mężczyzną, z którym przyjaźniłam się wiele lat, z którym czułam się bezpiecznie, dla którego ten właśnie eros nie był zmianą relacji, a jedynie jej potwierdzeniem (tutaj właśnie wchodzi w grę kwestia użyteczności i przyjemności ).
4. Miłość klasyczna (może macie pomysł na inną ‘nazwę’?) – dopiero tutaj pojawia się (dla mnie) ta różnica, o której pisałam w poprzednim poście. Ten pierwiastek odróżniający philię z nutką erosa od miłości. Myślę, że tutaj mogę swobodnie ‘wpakować’ to stereotypowe pojęcie miłości, o którym pisze się piosenki, książki i scenariusze filmowe Generalizując - jest to dla mnie relacja powstała w wyniku połączenia wielu czynników – fascynacji, zauroczenia, początków przyjaźni (bo jeszcze nie tej stabilnej, pewnej), a także pociągu cielesnego. To taka relacja, w której odkrywa się siebie nawzajem niejako dążąc świadomie od początku do silnej przyjaźni, do erosa, do miłości; w której przechodzi się właśnie etap jakże słynnego zakochania.
Chociaż, oczywiście, może się ona (miłość klasyczna) pojawić po wielu latach znajomości – w pewnym momencie spoglądamy na znaną nam osobę w zupełnie inny sposób i odkrywamy w niej to, co było niemożliwe do dostrzeżenia wcześniej.
[ Ja właśnie w taki sposób zbudowałam swój ostatni większy związek, o którym pisałam w innych wątkach. Po kilku latach bliskiej znajomości, przyjaźni, wspólnego mieszkania – spojrzeliśmy inaczej i oboje odkryliśmy w sobie tę właśnie miłość ‘klasyczną’. ]
***
Od razu także zaznaczę, że pod pojęciem philianizm rozumiem głównie punkt 3. - philia z nutką erosa, ale także 2. - eros. Są to aspekty z mojego punktu widzenia najbardziej odpowiadające tematowi, który próbujemy w tym wątku poruszyć - czyli bycia singlem z siecią przyjaciół. Wyróżniam tutaj te dwa punkty, ponieważ dla mnie są one najbardziej znamienne dla bycia singlem - przyjaźń klasyczna może dotyczyć każdego człowieka, bez względu na to, czy pozostaje singlem czy w związku, relacjach; natomiast miłość klasyczna najczęściej przekształca się w efekcie w różnego rodzaju związki, czy relacje, na skutek których ciężko stwierdzić, że pozostaje się singlem.
Będę pisał na raty - za co przepraszam. Moim zdaniem wspólnym mianownikiem w tego typu relacjach (philianistycznych) jest przyjaźń – czy to ta klasyczna, czy też ta z nutką erosa. To jest chyba „rdzeniem” tego typu relacji, nie namiętność (w tym ta związana z seksem). Można by to było porównać do definicji – czworoboka, prostokąta, rąbu, kwadratu, trapezu. Mam tu na myśli to, że każdy kwadrat jest czworobokiem, ale nie każdy czworobok jest kwadratem – rozumiesz co mam na myśli? Tym „czworobokiem” jest moim zdaniem przyjaźń(klasyczna). Jak czujesz, jak to odbierasz - „rdzeniem relacji philianistycznej jest przyjaźń”?
Co do wymienionych przez Ciebie punktów – mam podobne u(od)czucia, jednak w nieco inny sposób to przeżywam/odbieram. Choćby co do tego, że udziałem człowieka może być - więcej niż jedna (w tym samym czasie) „miłość klasyczna”, jak i „namiętna” (typu eros) – chyba, że błędnie odebrałem Twoją wypowiedź (jeśli tak przepraszam) ? W wolnej chwili odniosę się do każdego z czterech punktów. Wg mnie - tak (wiem to) - jest możliwa więcej niż jedna (taka miłość) w tym samym czasie.
Jest jeszcze parę ciekawych typów miłości (w zależności od teorii i „pola przekroju” zjawiska miłości) m.in.:
- miłość agapiczna (od agape) a często stawiana na równi z caritas, „miłością chrystusową”, czy buddyjskim - „bezinteresownym współczuciem” (choć jest wiele szkół buddyzmu i spotkałem się z różnymi definicjami). Choć nie wiem, czy ta (agapiczna) nie przekracza już przyjaźni. Chyba tak .
- zakochanie – silna fascynacja (jedni uważają zakochanie za miłość, inni nie) a zauważ, że nie ma w niej przyjaźni. Podobnie jak moim zdaniem w miłości typu eros, ta wg mnie oparta jest głównie na namiętności i „poczuciu braku” (swoistym głodzie osoby ukochanej) tu przyjaźni również nie ma lub dopiero się tworzy (nie można oczywiście postawić tu jasnej granicy „do tego miejsca eros od tego philia”).
- miłość platoniczna (platońska) – zatem ta intelektualna, pozbawiona seksualności i jak najbardziej przyjacielska. Moim zdaniem seks nie determinuje miłości, podobnie jak miłość seksu (z autopsji – są piękne, satysfakcjonujące relacje miłosne pozbawione seksu. Ty wspominałaś o przyjaźniach z kobietami. Ja dodam takie i z mężczyznami i z kobietami. To mit, że przyjaźń między kobietą i mężczyzną nie jest możliwa i nie może być wolna od seksu – co do zasady i dla wszystkich.).
Wracając do tematu – czy tym wspólnym rdzeniem, będzie tu przyjaźń (ta klasyczna, pozbawiona seksu) - „czworobok”? „Rąb” - może być tą z erotyzmem .
„ Mam tu na myśli to, że każdy kwadrat jest czworobokiem, ale nie każdy czworobok jest kwadratem – rozumiesz co mam na myśli? Tym „czworobokiem” jest moim zdaniem przyjaźń(klasyczna). Jak czujesz, jak to odbierasz - „rdzeniem relacji philianistycznej jest przyjaźń”? ”
=> Rozumiem Cię bardzo dobrze, myślę, że trzeba ten ‘czworobok’ określić.
Tylko teraz pytanie – czy skupiamy się jedynie na relacjach philianistycznych, czy na relacjach mających znaczenie w byciu singlem? Bo to, myślę, dość zasadnicza różnica.
Podążając za wikipedią:
Philia (gr., łac. Amicitia) - miłość platoniczna, wolna od seksu i zmysłowości, przyjacielska, bezinteresowna, lojalna i wierna.
A zatem philianizm, jak sama nazwa wskazuje, jest powiązany z miłością, z przyjaźnią. Dlatego jak najbardziej może ona (przyjaźń klasyczna) być naszym czworobokiem w przypadku relacji philianistycznych.
Jednak moim zdaniem temat jest dużo szerszy, a w każdym razie ja spojrzałam szerzej - mianowicie na całość relacji istotnych w byciu singlem.
A wtedy także relacje erotyczne mają ogromne znaczenie, choć czasem nie mają wiele z tą przyjaźnią wspólnego.
( Choć z drugiej strony - jak już pisałam powyżej - na bazie erotyki może wykształcić się piękna przyjaźń. )
(( Ja na własny użytek tak właśnie pojmuję bycie ‘singlem z siatką przyjaciół' – w grę wchodzą nie tylko relacje philianistyczne, lecz także erotyczne. ))
” Choćby co do tego, że udziałem człowieka może być - więcej niż jedna (w tym samym czasie) „miłość klasyczna”, jak i „namiętna” (typu eros) – chyba, że błędnie odebrałem Twoją wypowiedź (jeśli tak przepraszam) ? (…) Wg mnie - tak (wiem to) - jest możliwa więcej niż jedna (taka miłość) w tym samym czasie. ”
=> Naturalnie, że może występować ich większa (niż jeden) ilość! Pisałam w liczbie pojedynczej zwykle ze względu na fakt, że każdą relację/rodzaj miłości/przyjaźni rozpatruję bardzo indywidualnie.
Jeśli chodzi o pozostałe typy miłości, które wymieniłeś - myślę, że trafnie i słusznie.
Mnie nie przyszły one do głowy, z różnych względów:
- miłość agapiczna – nie doświadczyłam jej w rzeczywistości ( jedynie we śnie )
- zakochanie – nie rozpatruję jej jako formy miłości (choć w takową może się przekształcić).
Natomiast miłość platoniczna - racja, tę z pewnością trzeba tutaj wymienić.
( Chociaż mnie się nieubłaganie kojarzy z wizją romantycznej miłości w stylu werterycznym. Zapewne jednak istnieją jakieś jej rozsądniejsze wersje.. )
” Moim zdaniem seks nie determinuje miłości, podobnie jak miłość seksu (z autopsji – są piękne, satysfakcjonujące relacje miłosne pozbawione seksu. Ty wspominałaś o przyjaźniach z kobietami. Ja dodam takie i z mężczyznami i z kobietami. To mit, że przyjaźń między kobietą i mężczyzną nie jest możliwa i nie może być wolna od seksu – co do zasady i dla wszystkich.). ”
=> Zgadzam się z Tobą w obu kwestiach – seks nie determinuje miłości i odwrotnie,
a taka przyjaźń jest jak najbardziej realna. Choć nie zaprzeczę, (tak wynika z moich doświadczeń), że zdarza się ona dużo rzadziej, niż ta z udziałem jakiejkolwiek formy erotyki.
(Kobiety były tu podane jedynie dla przykładu, gdyż jest on myślę czytelny i zrozumiały dla wszystkich.)
Dobrze – zatem mamy „rdzeń” - przyjaźń ( tą klasyczną) – to już coś.
Czy skupić się na singlach, czy relacjach philianistycznych?
Z tego co rozumiem, (w dużym uproszczeniu) chodzi Ci o to, że nie wszystkie relacje singla będą philianistyczne (przyjacielsko- miłosne z erotyką lub bez niej) – że może zdarzyć się np. relacja bez przyjaźni, bez jakiejkolwiek miłości a opierająca się np. jedynie na seksie, gdzie przyjaźń nie występuje ale np. można mówić o życzliwości (znam takie i Ty zapewne również). Tego typu relacje są, czy też zdarzają się – w sumie niektórzy mają i takie (z przyjaźnią/miłością) i takie (bez przyjaźni/miłości) – w tym samym czasie i w ten sposób rozumiem to co napisałaś - „Ja na własny użytek tak właśnie pojmuję bycie ‘singlem z siatką przyjaciół' – w grę wchodzą nie tylko relacje philianistyczne, lecz także erotyczne. ”
Prosiłbym Cię jednak o rozwinięcia tematu (relacje istotne dla singla) – bo zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie uprościłem (jeśli tak - to przepraszam) a nie chciałbym by takie wrażenie pozostało na temat relacji singielskich, że nie ma w tym większej "głębi".
Co do miłości platonicznej – są jej i piękne przykłady – nie musi i zazwyczaj nie jest nieszczęśliwa – mi w każdym razie tak się nie kojarzy. Jeśli jest dla obu osób satysfakcjonująca i zaspokaja ich potrzeby względem siebie - czego chcieć więcej?
Jest jeszcze kilka rodzajów miłości, które znam, ale nie są specjalnie związane z tym tematem lub nakładają się już na te wymienione.
„Z tego co rozumiem, (w dużym uproszczeniu) chodzi Ci o to, że nie wszystkie relacje singla będą philianistyczne (przyjacielsko- miłosne z erotyką lub bez niej) – że może zdarzyć się np. relacja bez przyjaźni, bez jakiejkolwiek miłości a opierająca się np. jedynie na seksie, gdzie przyjaźń nie występuje ale np. można mówić o życzliwości (znam takie i Ty zapewne również). Tego typu relacje są, czy też zdarzają się – w sumie niektórzy mają i takie (z przyjaźnią/miłością) i takie (bez przyjaźni/miłości) – w tym samym czasie i w ten sposób rozumiem to co napisałaś”
=> tak, właśnie to chciałam przekazać i zrozumiałeś bardzo dobrze
"Prosiłbym Cię jednak o rozwinięcia tematu (relacje istotne dla singla) – bo zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie uprościłem (jeśli tak - to przepraszam) a nie chciałbym by takie wrażenie pozostało na temat relacji singielskich, że nie ma w tym większej "głębi"."
=> Moim zdaniem każda relacja, jeśli jest autentyczna, może tę ‘głębię’ posiadać.
I myślę, że na potrzeby forum uproszczenie wystarczy. Jest to na tyle skomplikowany temat (temat relacji międzyludzkich), że wchodzenie w szczegóły kosztowałoby nas godziny pisania, a odwiedzających – czytania Ale ogólnie rzecz biorąc tę najważniejszą rzecz udało się zaznaczyć – że w relacjach singielskich nie tylko philia może być istotna.
"Co do miłości platonicznej – są jej i piękne przykłady – nie musi i zazwyczaj nie jest nieszczęśliwa – mi w każdym razie tak się nie kojarzy. Jeśli jest dla obu osób satysfakcjonująca i zaspokaja ich potrzeby względem siebie - czego chcieć więcej?"
=> Zapewne tak. I po Twoich słowach widzę, że tę miłość platoniczną, o której prawdopodobnie mówisz ja wrzuciłam do jednego worka z philią, miłością przyjacielską. (Przydałby się jakiś wspólny słownik, bo jak widać każdy z nas inaczej rozumie definicje i znaczenia.. )
"Jest jeszcze kilka rodzajów miłości, które znam, ale nie są specjalnie związane z tym tematem lub nakładają się już na te wymienione."
=> Zaintrygowałeś mnie.. Może w którymś z wątków będzie okazja poruszyć i ten temat..?
„tak, właśnie to chciałam przekazać i zrozumiałeś bardzo dobrze ” - cieszę się. Czy zgodzisz się byśmy przynajmniej przez jakiś czas – odłożyć dyskusję na temat związków pozbawionych przyjaźni a byśmy skupili się na tych z przyjaźnią(?) - bo odbiegniemy od tematu.
„Ale ogólnie rzecz biorąc tę najważniejszą rzecz udało się zaznaczyć – że w relacjach singielskich nie tylko philia może być istotna. ” Tu czuję, że możemy trochę się różnić(?) w swoim indywidualnym odbiorze (piszę to nieoceniająco – „tu nie ma lepiej czy gorzej” – to jak z gustami), znaczeniu jakie nadajemy w relacjach między ludzkich: przyjaźni, miłości, seksowi. Jednak myślę, że nie przeszkodzi nam to w porozumieniu – po prostu (tak czuję) nieco inaczej to przeżywamy, odczuwamy.
„Przydałby się jakiś wspólny słownik, bo jak widać każdy z nas inaczej rozumie definicje i znaczenia.. ” Tak, masz rację.
„Zaintrygowałeś mnie.. Może w którymś z wątków będzie okazja poruszyć i ten temat..? ” Tak, myślę, że temat „Miłość” będzie do tego odpowiedni. Zrobi(my)ę to kiedyś w wolnej chwili.
Miłego Dnia
"Czy zgodzisz się byśmy przynajmniej przez jakiś czas – odłożyć dyskusję na temat związków pozbawionych przyjaźni a byśmy skupili się na tych z przyjaźnią(?)"
=> Tak. Tematem wątku jest philianizm, więc jak najbardziej jestem za! Chciałam jedynie zaznaczyć tę różnicę.
"Tu czuję, że możemy trochę się różnić(?) w swoim indywidualnym odbiorze (piszę to nieoceniająco – „tu nie ma lepiej czy gorzej” – to jak z gustami), znaczeniu jakie nadajemy w relacjach między ludzkich: przyjaźni, miłości, seksowi. Jednak myślę, że nie przeszkodzi nam to w porozumieniu – po prostu (tak czuję) nieco inaczej to przeżywamy, odczuwamy."
=> Mam podobne odczucia, i również mam nadzieję, że to nie przeszkodzi w porozumieniu.
"Tak, myślę, że temat „Miłość” będzie do tego odpowiedni. Zrobi(my)ę to kiedyś w wolnej chwili."
=> Czekam.
Różnice zostały zaznaczone - to dobrze, jak mawia moja przyjaciółka (przyjaciel kobieta) - "nawet różnić można się pięknie". Zatem zajmijmy się tymi relacjami, związkami i ich "siecią" - dla których wspólnym mianownikiem jest przyjaźń. Rozszerzyłbym to również o osoby nie będące singlami - ponieważ i one znajdują się w takich "sieciach" (współtworzą je). Reasumując naszą dotychczasową dyskusję:
- mamy nazwę z jej źródłosłowem
- wyodrębniony wspólny "mianownik" dla tych relacji tj.przyjaźń
- w dużej mierze scharakteryzowaną i omówioną
Może teraz:
- Spróbujmy pokusić się o propozycje definicji - dajmy sobie na to kilka dni - by spokojnie się nad tym zastanowić.
- Spróbujmy potem je "spotkać" przedyskutować, poddać konstruktywnej (!) krytyce, dobrać odpowiednie słowa
Zapewne wyjdą jeszcze "diabełki" kryjące się w szczegółach.
Propozycja definicji philianizmu:
Philianizm – (od gr. philia) określenie odnoszące się do praktyki (lub chęci praktykowania) jednoczesnego pozostawania przez osobę (philianistkę, philianistę) w więcej niż jednej relacji miłości przyjacielskiej lub innych relacjach miłosnych, których elementem wspólnym jest występowanie między osobami je tworzącymi przyjaźni.
[b]Philianizm mieści się w ogólnych ramach zjawiska poliamorii, przy czym cechą wspólną poszczególnych relacji miłosnych w ramach philianizmu jest przyjaźń. W sferze seksualnej poszczególne relacje wykazują najczęściej cechy związku otwartego, choć mogą być to też relacje opisywane przez miłość platoniczną – zatem wolne od sfery erotyki. W swoich związkach philianiści kładą nacisk na: etykę wynikającą z przyjaźni, na trwałość relacji, aktywność w pokonywaniu problemów relacyjnych w tym komunikacyjnych przy jednoczesnym zachowaniu, poszanowaniu autonomii poszczególnych osób (w tym singli, singielek) tworzących taką strukturę (sieć relacji – sieć przyjaciół) i w odróżnieniu od niektórych rodzajów związków poliamorycznych istnieje tu pełna swoboda wchodzenia w nowe relacje – nie wymaga to (odrębnego) przyzwolenia pozostałych osób w takiej strukturze już będących (wynika to z ogólnych zasad przyjaźni). Jednak przy zachowaniu jawności – co w związkach poliamorycznych – jest wartością fundamentalną, zawiera się w tym również sytuacja, kiedy któraś z osób wyrazi wolę (świadomie, wprost i dobrowolnie), by nie informować jej o tego typu faktach, mając jednocześnie świadomość co do poliamorycznej natury partnera/partnerki i możliwości jej realizacji (np. związki "mono-poli").
philianistka, philianista - osoba, której udziałem jest philianizm.
miłość philianistyczna - miłość w ramach philianizmu.
Doprecyzowałem jeszcze definicję i "wytłuściłem" - najważniejsze moim zdaniem - elementy (stąd wielokrotna edycja tego wpisu).
Pomocne linki do weryfikacji definicji i dyskusji nad nią:
1. poliamoria: http://pl.wikipedia.org/wiki/Poliamoria
2. jak rozumiem przyjaźń i miłość przyjacielską wyjaśniłem w wątku "Miłość" na końcu drugiej strony:
http://www.poliamoria.fora.pl/off-topic,11/milosc,35-15.html
3. związek otwarty: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_otwarty
4. dotychczasowa wymiana poglądów na ten temat:
http://www.poliamoria.fora.pl/zwiazki-i-relacje,5/philianiz,76.html
Gorąco zachęcam do udziału w dyskusji, w tym dzielenia się swoimi wątpliwościami.
Pozdrawiam serdecznie
Koniec edycji - czekam na dyskusję.
Obszerna definicja, przez to precyzyjnie sformulowana.
Bardzo podoba mi sie zdanie opisujace relacje:
W swoich związkach philianiści kładą nacisk na: etykę wynikającą z przyjaźni, na trwałość relacji, aktywność w pokonywaniu problemów relacyjnych w tym komunikacyjnych przy jednoczesnym zachowaniu, poszanowaniu autonomii poszczególnych osób (w tym singli, singielek) tworzących taką strukturę (sieć relacji – sieć przyjaciół)
i co ciekawe:
i w odróżnieniu od niektórych rodzajów związków poliamorycznych istnieje tu pełna swoboda wchodzenia w nowe relacje – nie wymaga to (odrębnego) przyzwolenia pozostałych osób w takiej strukturze (...)
Wiem, lub domyslam sie Bruno, co masz na mysli pod pojeciem "przyjazni". Mam wrazenie (jednak), ze przyjazn tak w potocznym znaczeniu jak i moze nawet w kregach ludzi tworzacych bardziej skomplikowane relacje (jak my ) jest w tej definicji troche na sile. Albo troche nie na miejscu. Mam wrazenie, ze tak rozumiana przyjazn jest bardziej twoja osobista definicja, nie wiem, na ile sie moze przyjac.
Ja w ogole mysle, ze prawdziwa przyjazn powstaje w momencie gdy dwie lub wiecej osob musza razem przejsc przez ciezkie czasy i pokonac zyciowe trudnosci, razem, pomagajac sobie wzajemnie. To nie jest wchodzenie w zwiazek jak w relacjach nazwijmy to partnerskich. I przyjazn nie ma zwiazku z cielesnoscia. Moim zdaniem przyjazn moze powstac obok milosci. Moze w nia przejsc i odwrotnie. Natomiast definicji zwiazku moze towarzyszyc, ale nie go warunkowac.
Kurcze, obalam twoja koncepcje w tym momencie, wiem.
Ach, nie sadzisz Bruno, ze Philianista brzmi jak pianista?
Bardzo dziękuję Ci za tą wypowiedź.
(uzupełnię swoją)
Moim zdaniem nie obalasz koncepcji - bo to próba opisu istniejących związków, relacji - jaką podjęliśmy z Magą. To propozycja - będzie podlegać weryfikacji, dyskusji. Maga w wolnej chwili - zapewne przedstawi jeszcze swoją. Jeśli masz ochotę dołącz do nas - przecież to otwarty temat (zaproponuj swoją).
Moim zdaniem słowo przyjaźń jest zdeprecjonowane - nadużywa się go (stało się wyświechtane) - np. słowo "przyjaciółka" zrównane zostało ze słowem kochanka (które również w potocznym rozumieniu ma więcej wspólnego z seksem niż miłością). Przyjaźń niesie ze sobą duży potencjał - właśnie do tworzenia i trwania związków. Namiętność często przygasa, jest niestabilna, "humorzasta" - dlatego to przyjaźń uważam za istotniejszą w związkach, relacjach. Nie deprecjonuję namiętności, jest również i moim udziałem - w swoim życiu, relacjach, związkach - starałem się nadać i przyjaźni, która jest dla mnie formą miłości i namiętności(om) odpowiednie miejsce, rangę. Jeśli wczytasz się w definicję występują tam dwa określenia miłość przyjacielska i przyjaźń - dla mnie są tożsame, dla innych mogą takimi nie być (dlatego przy innych rodzajach miłości - wspólnym mianownikiem jest przyjaźń). Mamy przecież różne doświadczenia życiowe, różne sprawy możemy nazywać tym samym słowem.
Jak rozumiem słowo przyjaźń? Zostawiłem link - pod propozycją definicji philianizmu zamieszczam go raz jeszcze:
http://www.poliamoria.fora.pl/off-topic,11/milosc,35-15.html
(jest na końcu drugiej strony)
Możliwe, że mamy różne filozofie i doświadczenia dotyczące tego co warunkuje związki - dla mnie czymś takim jest właśnie przyjaźń z pewnością "pierwszych skrzypiec" nie ma cielesność ani namiętność. Osobiście nie wyobrażam sobie, bym mógł spędzić z kimś w związku lata, kto nie jest moim przyjacielem. Ktoś inny może mieć inaczej - nie oceniam tego. ja mam tak, ktoś inny może mieć inaczej. Dla jednych dobre jest "to" dla innych co "innego" - moim zdaniem nie ma uniwersalnych rozwiązań dobrych dla wszystkich ludzi. Ja dla siebie znalazłem i wypracowałem takie właśnie - metodą prób i często bolesnych błędów. Poliamoria jest bardzo rozległa - myślę, że znajdzie się w niej miejsce i dla philianistek, philianistów (takich Przyjaciół przez duże "P").
Czy jest to moja definicja przyjaźni (takiej która jest miłością)? Nie do końca - pisali o tym m.i.: Platon, Arystoteles, Spinoza - zebrałem te myśli dołożyłem swoje przemyślenia - przecież żyję, doświadczam, wyciągam wnioski. Potoczne rozumienie? Myślę, że można sięgnąć nieco dalej, głębiej i nie będziemy "odkrywać Ameryki" - w dodatku (z nowości) powoli i u nas (w Polsce) będą pojawiać się tłumaczenia dotyczące choćby poli.
Dlaczego uważasz, że przyjaźń nie może mieć nic wspólnego z cielesnością? Moim zdaniem może mieć i czasami ma. U mnie seks związany jest z miłością (wiem, że tak być nie musi, ale ja tak mam) a miłość z przyjaźnią (bo dla mnie jest jej rodzajem). Dla mnie każda osoba z którą pozostaję w związku - jest przede wszystkim moim przyjacielem, ja tak mam, Ty możesz mieć inaczej - nie oceniam tego.
Co do nazwy? Starałem sięgnąć do jakiegoś zacnego źródłosłowu - philia, wydaje mi się odpowiednia. Praktycznie każde słowo może budzić jakieś skojarzenia. Pianista? Mam jeszcze lepsze , ale "nie będę sobie strzelał w kolano". Czekam na propozycje nazwy. Dobrej Nocy lub Miłego Dnia (nie wiem kiedy to przeczytasz)
Bruno, nie bylo moja intencja krytykowac Ciebie osobiscie, ani tez tego, co napisales. Uwierz mi, nie mam cietego jezyka ani zlosliwosci w sobie, chociaz czasem slysze, ze jestem dosc bezposrednia Chyba tak po prostu mam
W kazdym razie, dla mnie osoba, z ktora pozostaje w zwiazku, jest dla mnie rowniez moim przyjacielem, ale obok milosci. Poniewaz mam rowniez przyjaciol, ktorych nie kocham. Milosc i przyjazn sa dla mnie dwoma rownoleglymi uczuciami, jedno nie zastapi drugiego.
I prosze Cie Bruno, nie pisz jakbym swoich kochanych nie potrafila obdarzyc uczuciem. To niesprawiedliwe.
Drzazga, ależ ja jestem otwarty na konstruktywną krytykę i dyskusję - w ten sposób istnieje możliwość zweryfikowania tego co napisałem - cieszę się, że napisałaś - szczerze.
Tu różnica między nami polega na tym, że Ty (jak rozumiem) nie uważasz przyjaźni za rodzaj miłości, ja natomiast uważam, że przyjaźń jest jej formą. Nie widzę problemu - ja uważam tak a Ty inaczej - możemy przecież różnić się w tym względzie.
Jest takie powiedzenie przypisywane Sokratesowi - "ustalcie co dane słowo znaczy a przestaniecie się kłócić" - doskonale tu pasuje.
"I prosze Cie Bruno, nie pisz jakbym swoich kochanych nie potrafila obdarzyc uczuciem. To niesprawiedliwe." - moim zdaniem nie napisałem tego a z pewnością nie miałem takich intencji. Które fragmenty uznałaś za sugerujące to o czym napisałaś?
Czekając na dyskusję na temat philianizmu, prób jego opisania, równolegle zapraszam do dyskusji, wymiany poglądów na temat:
- przyjaźni (i rozumienia tego słowa)- jej wzlotów, upadków, chwil pięknych, pojawiających się problemów;
- miłości przyjacielskiej (wiem, że nie dla wszystkich przyjaźń jest miłością. Co zatem odróżnia ją od przyjaźni?);
- mitu - że przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie jest możliwa (z zasady i dla wszystkich);
- i innych spraw, rzeczy, zjawisk z Przyjaźnią związanych
Taka mała, osobista refleksja z ostatnich tygodni - "przetrawiłem" na spokojnie, definicję philianizmu (jaka powstała po naszej dyskusji z Magą). Generalnie odnoszę wrażenie, że jest to dokładnie to (co na dzień dzisiejszy) opisuje moje relacje w czym dobrze się czuję, dużym plusem pisania na tym forum było to, że nazwałem to co pozostawało w moim życiu nienazwane (a przez to niepoddające się weryfikacji, "raz takie, raz inne"). Może nie do końca jest to klasyczną poliamorią, nie mniej ja się w tym (w philianiźmie na dzień dzisiejszy odnajduję), czuję się (wewnętrznie spójny) - kocham, jestem kochany, swoje życie osobiste uznaję za harmonijne, żywe (czasem bardzo;) ),satysfakcjonujące...czas teraz zająć się innymi sprawami. Bardzo dziękuję wszystkim, za wspólne pisanie - myślę, że wspólnie wiele się o sobie samych nauczyliśmy, miałem okazję osobiście poznać wiele otwartych, wolnych głów. Nie żegnam się, ale będę bywał już rzadziej. Wszystkiego Dobrego, "StoLat w Poliamorii!!!" .
Do przeczytania. Serdeczności!!!
/Zmuszony byłem pisać "na raty" - stąd wielokrotna edycja wpisu/
Minął miesiąc, zatem czas na "garść" refleksji. Chcę też ponownie przeanalizować definicję philianizmu.
Philianizm – (od gr. philia) określenie odnoszące się do praktyki (lub chęci praktykowania) jednoczesnego pozostawania przez osobę (philianistkę, philianistę) w więcej niż jednej relacji miłości przyjacielskiej lub innych relacjach miłosnych, których elementem wspólnym jest występowanie między osobami je tworzącymi przyjaźni.
/Na dzień dzisiejszy nic tu bym nie zmieniał. Utwierdziłem się w przekonaniu, że jakość, satysfakcja i trwałość relacji (dotyczy to również związków "mono") - są odczuwane jako większe jeśli oprócz występowania elementu namiętności w związk(u)ach duży nacisk kładziony jest na element przyjaźni - jeśli oczywiście taki faktycznie występuje. Tego typu związki są zdecydowanie bardziej odporne na problemy w tym na sytuacje konfliktowe a jeśli te pojawiają się (a pojawiają! - znamy to przecież z życia) lepiej - skuteczniej je pokonują/rozwiązują. Dochodzi do tego naturalne zjawisko wygasania namiętności (zmienia się m.in.gospodarka hormonalna - namiętność "przy/wygasa" - to proces naturalny, zróżnicowany jednak indywidualnie), z moich obserwacji wynika, że o ile między partnerami nie wytworzy się przyjaźń (brak namiętności (wygasła) i przyjaźni (nie powstała, nie rozwinęła się)), zostaje mało elementów będących w stanie utrzymać tą relację na satysfakcjonującym - pozwalającym jej przetrwać poziomie, oczywiście utrzymanie związku nie musi być podyktowane jedynie satysfakcją z niego. Mówiąc wprost, ale i w dużym uproszczeniu/uogólnieniu mamy na to (powstanie, rozwinięcie się przyjaźni) tyle czasu ile trwa namiętność. "Obstawiam", że jest to jedną z głównych przyczyn rozstań, rozwodów. Takie są moje spostrzeżenia oparte na znajomości wielu różnych związków. Przy czym zaznaczam - nie jest to jakąś bezwzględną regułą - życie jest oczywiście bogatsze a nasza "gospodarka hormonalna" bardziej złożona - zresztą "chemia" nie wyczerpuje tematu miłości. W tekstach pojawia się słowo "przyjaźń' - dla mnie jest równoznaczne z terminami "miłość przyjacielska" - "miłość philianistyczna". Jak jest to rozumiane? Mówią o tym np. wpisy w temacie "Miłość" - "Off topic" (linki na końcu teksu)./
Philianizm zawiera w sobie wiele zjawisk charakterystycznych dla poliamorii, przy czym cechą wspólną poszczególnych relacji miłosnych w ramach philianizmu jest przyjaźń. W sferze seksualnej poszczególne relacje wykazują najczęściej cechy związku otwartego, choć mogą być to też relacje opisywane przez miłość platoniczną – zatem wolne od sfery erotyki. W swoich związkach philianiści kładą nacisk na: etykę wynikającą z przyjaźni, na trwałość relacji, aktywność(!) w pokonywaniu problemów relacyjnych w tym komunikacyjnych (dążenie do tego by były to relacje satysfakcjonujące)przy jednoczesnym zachowaniu, poszanowaniu autonomii poszczególnych osób (w tym singli, singielek) tworzących taką strukturę (sieć relacji – sieć przyjaciół) i w odróżnieniu od niektórych rodzajów związków poliamorycznych istnieje tu pełna swoboda wchodzenia w nowe relacje – nie wymaga to (odrębnego) przyzwolenia pozostałych osób w takiej strukturze już będących (wynika to z ogólnych zasad przyjaźni). Jednak przy zachowaniu jawności – co w związkach poliamorycznych – jest wartością fundamentalną, zawiera się w tym również sytuacja, kiedy któraś z osób wyrazi wolę (świadomie, wprost i dobrowolnie), by nie informować jej o tego typu faktach, mając jednocześnie świadomość co do poliamorycznej natury partnera/partnerki i możliwości jej realizacji (np. związki "mono-poli"). Nie zwalnia to oczywiście nikogo z odpowiedzialnych zachowań dotyczących np.sfery seksualnej (wspominam o tym, choć jest to oczywiste). Philianizm nie jest związany z konkretnym światopoglądem, czy jakimkolwiek związkiem, czy grupą np.wyznaniową. Jest moim zdaniem równoprawną alternatywą dla powszechnie występujących form wieloosobowych.
/Zmieniłem tu początek opisu - philianizm ma wiele z poliamorii, jednak nie ma w nim np. jednego istotnego elementu - zgody pozostałych partnerów na rozszerzenie, otwarcie związku - wynika to z ogólnych, powszechnych zasad przyjaźni (wejście w nową przyjaźń, nie wymaga zgody dotychczasowych przyjaciół, ani rezygnacji z którejkolwiek z dotychczasowych przyjaźni). Kwestionowana (w dyskusjach w jakich brałem udział) była również zasada DADT - "kiedy któraś z osób wyrazi wolę (świadomie, wprost i dobrowolnie), by nie informować jej o tego typu faktach, mając jednocześnie świadomość co do poliamorycznej natury partnera/partnerki i możliwości jej realizacji (np. związki "mono-poli")" - jako zaburzenie/dysfunkcję zasady jawności. Osobiście uważam, że przejściowo DADT bywa pomocna - szczególnie w przypadku braku zjawiska kompersji, choć ma też bezsprzecznie swoje wady np.- powstawanie obszarów tabu lub/i powstawanie obszarów co najwyżej tolerowanych a nie akceptowanych przez partner(ki)ów./
philianistka, philianista - osoba, której udziałem jest philianizm.
miłość philianistyczna - miłość w ramach philianizmu.
----------------------
Z życia - obserwowałem uważnie (przez miesiąc) to co działo się w znanych mi relacjach, które uznaję za philianistyczne i chcę się tym z Wami podzielić.
Moim zdaniem podejście do przyjaźni-miłości (w ramach philianizmu) w sposób (Trudno mi zrozumiale a jednocześnie dość ogólnie to przedstawić - każdy związek jest inny. Mam tu przede wszystkim na myśli zaufanie, szacunek, otwartość, intymność, odpowiedzialność), zamiast jak do relacji typu "znajomość" (przyjaźń a znajomość), skutkuje:
- wzrostem satysfakcji z nich, ważną sprawą jest nie naruszanie autonomii (często określanej słowem wolność) i możliwości nieskrępowanej (acz mamy przecież coś takiego jak rozsądek, (współ)odpowiedzialność w tym za związek(i)) kreacji własnego życia. Naruszanie tego było przyczyną konfliktów i "wycofywania się".
- redukuje to również poczucie osamotnienia, zwiększa m.in.poczucie pewności, zaufanie w stosunku do partner(ki)a
- nie ma co ukrywać, że pojawia się zjawisko zazdrości, jednak co ciekawe możliwa jest (dość często) jej redukcja już przez same szczere, otwarte rozmowy. Cięgle istotnymi okazują się być tu jawność i relacjonowanie istotniejszych wydarzeń z własnego życia (bieżący i aktualny przepływ informacji). DADT - to zaburza.
- problematyczny staje się "czas" ("jest go mniej") i jego wykorzystanie, przy dużej (oczywiście to subiektywne) liczbie relacji. Częściowo daje się to rozwiązać dobrą, lepszą organizacją czasu - zarówno poświęcanego sferze zawodowej/finansowej, osobistej czy to związanej z relacjami, czy tej jego części poświęcanej sobie same(j)mu (okazuje się być niezbędna). Istnieją tu jednak obiektywne ograniczenia związane choćby z ilością czasu jakim dysponujemy oraz indywidualnymi potrzebami poszczególnych osób w takiej "sieci relacji" pozostających. Nie ukrywam godzenie tego wszystkiego jest dość trudne.
- może to zbieg okoliczności, ale obecnie wiele osób (z tych relacji) zajęło się sprawami szeroko rozumianej komunikacji - poprawienia jej jakości.
- seksualność. Tu są duże indywidualne różnice, jednak zaobserwowałem zjawisko, polegające na zaspokajaniu części potrzeb emocjonalnych tych "około-erotycznych" np.bliskość, intymność na innych płaszczyznach.
- to co jeszcze istotne a co czuje się przecież i intuicyjnie - konieczność przewagi jakości związków nad ich ilością - to bardzo szybko weryfikowane jest przez życie. Nie podejmuję się podać tu jakiejś liczby - wynika to choćby z indywidualnych potrzeb i możliwości konkretnych osób.
- okresowe potrzeby zwiększonej ilości uwagi i czasu indywidualnie spędzanych z którymś z partner(ek)ów lub zmiana potrzeb w tym względzie u nich. Nie ukrywam, że jest to momentami niezwykle trudne (szczególnie jeśli dotyczy to kilku osób jednocześnie w tym nas samych) - wymaga to rozwinięcia umiejętności z zakresu komunikacji(choćby mówić jasno o tym), logistyki i dyplomacji . Dodatkowo komplikuje tu sprawę DADT.
- znalezienie innego paradygmatu niż to, że "gdzie już dwoje tam jedno musi być dowódcą" - "walka o władzę, pozycję".
Pomocne linki do weryfikacji definicji i dyskusji nad nią:
1. poliamoria: http://pl.wikipedia.org/wiki/Poliamoria
2. jak rozumiem przyjaźń i miłość przyjacielską wyjaśniłem w wątku "Miłość" na końcu drugiej strony:
http://www.poliamoria.fora.pl/off-topic,11/milosc,35-15.html
3. związek otwarty: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_otwarty
4. dotychczasowa wymiana poglądów na ten temat:
http://www.poliamoria.fora.pl/zwiazki-i-relacje,5/philianiz,76.html
i to tyle w dużym skrócie, choć powoli robi się z tego materiał na książkę
Pozdrawiam serdecznie
Philianizm działa, nie wiem, czy u wszystkich, ale tu gdzie mam okazję tego doświadczać - tak. To dla mnie osobiście jeden z lepszych okresów mojego życia. Rok - postaram się to wnikliwie obserwować i podzielę się (za rok) podsumowaniem tego okresu. Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!!! Sto lat w poliamorii!
Dokładam jeszcze link do tekstu, sygnalizującego inną możliwości niż pozostawanie w związku: monogamicznym, poligamicznym, poliandrycznym, poliamorycznym, philianistycznym... - można przecież, być singielką/singlem.
http://barbarella.pl/artykuly/zwiazki-i-zawiazki/klub-zlych-zon/byle-jakie-malzenstwo-byle-jakie-zycie
Przypominam, że teksty (w tym wypadku mojego autorstwa) nie mogą być kopiowane, publikowane itd. bez zgody ich autora (w tym wypadku mojej).
Kontakt:
g72a_wiersze@wp.pl
Już wkrótce rusza strona
www.philianizm.pl
którą stopniowo, mam zamiar rozbudowywać i zamieszczać w niej teksty dotyczące poliamorii i philianizmu
www.philianizm.pl
i ruszyła już strona*
Zapraszam
Bruno
*LGBTQ and POLYAMORY friendly
Hm... Mam taką jedną przyjaciółkę, z którą kilka razy zdarzyły się zbliżenia seksualne. I to zawsze było takie naturalne i wynikało z naszej siostrzanej relacji. Nawet na imprezach ktoś poboczny mógłby pomyśleć, że jesteśmy parą. Oczywiście to nigdy nie miało miejsca. Tworzyć związek z Siostrą? Bez sensu
Mój partner też uwielbia ową przyjaciółkę.
Mimo różnych erotycznych sytuacji to głównie moja wieloletnia przyjaciółka.Chociaż my używamy określenia "siostry".
Przyjaźń - jako zjawisko, rodzaj miłości zafascynowała mnie już dawno. Cudna jest <3 .Tym właśnie zamierzam zająć się bardziej w najbliższych latach, a w mniejszym stopniu samą poliamorią. Myślę, że idea poli na tyle już w Polsce okrzepła, że będzie dobrze się bronić. Brakuje mi jeszcze tylko dobrego, polskiego poradnika (uwzględniającego polską specyfikę). O tłumaczenia merytorycznych tekstów jestem spokojny, podobnie jak o publikacje samych osób poliamorycznych. To kwestia niedługiego czasu i pojawią się w dużej ilości. Zatem czas na przyjaźń i w teorii, a co ważniejsze w praktyce!