ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleZlikwidowana pseudohodowla - koszmarny stan psów...na koszmary senne - energiaKolejny koszmarEGZAMIN 21.10.2012 TWO I TSF w KatowicachUpewniam sie na poczatek...Komunikat o odłączeniu się od PolanyII ligaFlirciarz Folk Badziar - vel Baryła [']Stary Człowiek i Aniołto co mnie aktualnie poruszyło.. moĹźe i Was zainteresuje?
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Mój przyjaciel, który nie był w stanie zaspokoić materialnych oczekiwań, a może i potrzeb rodziny za pomocą swojej pracy, popełnił samobójstwo przez powieszenie we własnej piwnicy.

Żona jak to żona, do tej piwnicy nigdy nie zaglądała, bo od tego był mąż. Przy zwłokach znaleziono liczne akcesoria satanistyczne (nawet nie wiem co by to mogło być), książki satanistyczne, nagromadzone w dużych ilościach.

Ja się z nim przyjaźniłem na tle wspólnych zainteresowań mistycznych. Jak on mi z zapałem coś o Crowleyu to ja jemu o Siostrze Faustynie. Nawet mu pożyczyłem do czytanie Dzienniczek siostry Faustyny w czasach gdy siostra chyba jeszcze była na indeksie kościelnym.
Był zachwycony.

Żona w zasadzie była normalna, to znaczy nie była fanatyczką religijną, jednak na widok tego co mąż wyprawiał i jak się zachowywał, zaczęła z dzieckiem jeździć na pielgrzymki do świętych miejsc by wybłagać pomoc Bożą dla męża i ojca.
Paradoksalnie, oddalały się od niego jeszcze bardziej w ten sposób.

Chłopak był delikatny i wrażliwy, w dodatku bardzo ambitny, a rodzina podsycała w nim jego ambicje materialne, których on nie mógł spełnić z natury rzeczy. Był nie sprzedającym się artystą.

Po jego śmierci rodzina uznała, że główną przyczyną tej śmierci była żona. Nie ukrywam, że ja też tak uważałem.
I chyba nadal uważam. Choć dziś wiem, że nic nie jest proste.



związku najważniejsza jest rozmowa i zaufanie

Posługując się między innymi tym, co padało z ust Jana Pawła II powiem więcej - w miłości dwojga ludzi nie ma miejsca na pozostawianie jakiegokolwiek marginesu dla siebie, bo to wyklucza możliwośc bycia jednym.

wszystko może się wydarzyć dzięki sile umysłu
Znam to podejście. Ono rzeczywiście otwiera umysły.
Jednak tkwi w nim okropna pułapka.
Gdy natrafia się na własne granice w tym pojęciu "wszystko" - zaczyna się szukać sojuszników do dalszej realizacji zamierzeń.
Pojawiają się istoty proponujące "wszystko" za drobne przysługi, albo w ogóle "za nic" tylko ot tak, z miłości.
I wtedy trzeba uważać.

Bo Panem wszystkiego jest tylko Bóg.
I nie ma innego Pana.

Mam zwyczaj przy takich okazjach przypominać, że nie różni nas od Boga właściwie nic. Oprócz jednej rzeczy: To On nas stworzył, a nie my Jego. Kiedy się to pamięta, wszystko układa się na właściwych miejscach.
Jeśli jednak zaufasz oszustowi i kłamcy, może się zdarzyć, że zapłata za świadczenie będzie niewyobrażalna. Włącznie z Twoją duszą, w końcu jak najbardziej realną, choć niematerialną.

związku najważniejsza jest rozmowa i zaufanie

Posługując się między innymi tym, co padało z ust Jana Pawła II powiem więcej - w miłości dwojga ludzi nie ma miejsca na pozostawianie jakiegokolwiek marginesu dla siebie, bo to wyklucza możliwośc bycia jednym.

Mówisz to z przekąsem?
Jakoś nie zwróciłem uwagi na takie słowa Jana Pawła II.

Ja znam Kościół od czasów przedsoborowych.
I uważam, ze od tamtych czasów, a to już ponad 50 lat, chrześcijaństwo poszło bardzo daleko do przodu. Właśnie dzięki Soborowi Watykańskiemu II, dzięki klimatowi ekumenicznemu płynącemu z dzieł soborowych, dzięki Papieżom Janowi Pawłowi II i Benedyktowi XVI.

Kościół poszedł daleko, w tej chwili stoi w miejscu i zastanawia się dokąd iść. Ja osobiście poszedłem w kierunku buddyzmu. Nie tego ortodoksyjnego, zamkniętego tylko w kierunku buddyjskiej filozofii miłości do wszystkiego co jest. I myślę, że naturalną jest rzeczą, by Kościół też poszedł w tym kierunku idąc choćby śladami świętego Franciszka. Tam kryje się świątynia nie z betonu i złota tylko zbudowana z prawdziwych dusz i prawdziwego życia.


Bardzo pięknie i trafnie pokazuje istotę sakramentu Małżeństwa ksiądz Piotr Natanek.
W kazaniu z 26.06.2011 - tuż przed suspsensą kard. Dziwisza ksiądz błogosławił związkowi małżeńskiemu opowiadając taką przypowieść:

Po latach życia puka do Nieba utrudzona życiem małżonka. A w Niebie pytają: Czy Ty nie byłaś zamężna? gdzie jest Twój mąż?
A ona woła rozgoryczona: On jest wielkim grzesznikiem, został tam pić i grzeszyć jak zwykle.
Więc wstań i idź. Bo nie po to ustanawialiśmy sakrament Małżeństwa, by małżonkowie sobie wzajemnie nie służyli. Idź i przyjdźcie tu razem. Ty go przyprowadzisz.

Jak wielka musi być nienawiść która za takie słowa, za taką interpretację Ewangelii nakłada na księdza suspensę i usiłuje odseparować go od ludzi.

http://pl.gloria.tv/?media=246030

zrobiono z Marii Magdaleny nałożnicę i grzesznicę 2000 lat temu

W moim Kościele Maria Magdalena jest świętą i jedną z najważniejszych, ewangelicznych postaci, która jest taką, nie dlatego, że była grzesznicą, tylko dlatego, że od grzechu odeszła, wybierając miłość.

To, co piszesz, to jest, według mnie, raczej efekt medialnych sensacji, pochodzenia antykościelnego.
W Polsce takie środowisko utworzyło się i zostało umocnione na początku lat 60-tych w okresie obrad Soboru Watykańskiego II.
Kluczową Ewangelią tego antykościelnego, racjonalistycznego i komunistycznego ruchu była książka Zenona Kosidowskiego "Kiedy Słońce było Bogiem".

Dziś tamto środowisko skupia się i sieje propagandę z łam czasopisma Fakty i Mity.

Posługując się między innymi tym, co padało z ust Jana Pawła II powiem więcej - w miłości dwojga ludzi nie ma miejsca na pozostawianie jakiegokolwiek marginesu dla siebie, bo to wyklucza możliwośc bycia jednym.

Mówisz to z przekąsem?
Nie

Czytałam Jego słowa o miłości dwojga ludzi, dawno. Naprawdę nie pamiętam gdzie (szukałam po necie jednak nie wpadło mi w "oczy"), pożyczałam wtedy książki od koleżanki która studiowała m.in. życie w rodzinie na katolickiej uczelni. Tak naświetlony obraz miłości utkwił mi w pamięci. Napisałam o tym, bo poczułam i pojęłam.



wszystko może się wydarzyć dzięki sile umysłu

Znam to podejście. Ono rzeczywiście otwiera umysły.
Jeśli jednak zaufasz oszustowi i kłamcy, może się zdarzyć, że zapłata za świadczenie będzie niewyobrażalna. Włącznie z Twoją duszą, w końcu jak najbardziej realną, choć niematerialną.
A to stwierdzenie wykorzystam by jeszcze raz polecic film
To idę oglądać

I sorry za ten spam, którego chyba jestem inicjatorem i po części sprawcą

Taki klimat
Film mi się bardzo podobał.
Klimaty Agaty Christie, Alfreda Hitchcocka i Romana Polańskiego razem wzięte. A tych twórców bardzo cenię.

No i nie do zapomnienia w 28.15:
"Jeśli dama zaprasza Cię do swego pokoju, to znaczy, że nie ma w niej zbyt wiele z damy".
Aniu, chyba złapałaś ważny aspekt filmu, który mi umknął.
Dopóki się ludzie na coś sami nie nakręcą to są NIE NAKRĘCENI.
Taki jest mechanizm strachu w wielu przypadkach.

Odkręcanie też jest możliwe, po prostu wraca się z powrotem do stanu, w którym strachu nie ma.
Podobno w południowych stanach USA wciąż straszą różne duchy a miejscowa ludność, zwłaszcza ciemnoskóra, wierzy w te wszystkie rzeczy i magiczne obrzędy.
Można tam z ulicy wdepnąć w koszmar z ulicy Wiązów, albo niechcący wjechać na noc do miasteczka Amityville

Dla mnie to właśnie jest klimat Polańskiego, który ze zwykłej sytuacji nagle potrafi wprowadzić człowieka w głąb robiącego wrażenie horroru.

Wiara powoduje, że wszystko jest możliwe i wszystko może się wydarzyc dzięki sile umysłu (umysłów). To takie podsumowanie proponowanego przez nas filmu.

powtórzę à propos nakręcania By było jasne dodam, że niezależnie od filmowego obrazu tego stwierdzenia nie ograniczam do magii, duchów, religii, bioenergoterapii, uzdrawiania, reiki, oobe, podróże astralne, kosmitów, teorii spiskowych i czego tam jeszcze, bo wg mnie to uniwersalna zasada.
I jeśli jest coś, o czym każdy w duchowości powinien pamiętac, to właśnie to.
O
No to teraz Aniu M. wiemy skąd u Ciebie ten strach?