Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
To jestem ja, to jest moje życie, to jest mój plan, to są moje nieograniczenia. Spory dystans pozostawiam za sobą.
Idę, nie zastanawiam się, idę, uśmiecham się i nie wiem o tym, idę, drzwi mnie nie zwalniają, idę, mijam przeszkody, idę. Doskonale wiem dokąd idę, po co idę, choć nie wiem jak tam dotrę. Nie wiem też, że nie wiem. Widzę malkontentów jak chmarę komarów na zderzaku. Idę i mijam kolejki po rzeczy, które są niepotrzebne. Mijam tych, od których oddziela mnie ściana czasu, którą można zignorować tylko na chwilę. Mijam tych przygarbionych, niewidzialnych. Mijam masę bez kształtu. Mijam tych zadziornych, agresywnych. Ich niepewność mnie nie ciekawi. Z trudem mijam tych niecodziennych. Z trudem mijam te intrygujące, długowłose. Lecz bez żalu ich wszystkich zostawiam w tyle, idę dalej, bo to nie jest moje miejsce. Wciąż idę, ale to za mało, wciąż idę i wszystko robię w ruchu, nawet postoje. Dynamicznie przepuszczam wszystkich przodem. Dynamicznie pomagam komuś z walizką. Dynamicznie stoję w windzie zjeżdżając na parter. Ding – ktoś spuścił psy.
Idę po twardych ścieżkach, a przyciąganie ziemskie jest igraszką, kroki stawiam lekko i rytmicznie. Wiatr i chłód się mnie nie imają. Deszcz spływa po mnie w popłochu. Idę i jestem pewny. Obserwuje przyrodę. Ptaki ćwierkają mi prosto do ucha. Rośliny oplatają się wokół moich nóg. Jeleń przebiega mi drogę. Kasztan spada tuż koło mnie. Zapach kwiatów wypełnia całą przestrzeń. Ciągle idę, bo jestem pewny. Jestem pewien swoich możliwości, a słońce przypieka mi twarz. Jestem pewien swoich wartości, a deszcz jeszcze szuka tej ostatniej nitki. Jestem pewien swojej wolności, a kolorowy liść wylądował mi na ramieniu. Jestem pewny realizacji swoich planów, a grad biję bez litości. Jestem pewien swoich pragnień, a śnieg przekształca mnie w bałwana. Jestem pewien swoich ruchów, a mróz depcze słupek termometru.
Moje kroki, zostawiają szczątkowe ślady. Moje oczy wybierają kierunek. Mój instynkt jest najlepszym doradcą. Rozsądek zatrudniam na pół etatu. Na autorytety wysyłam armie pod sztandarem sceptycyzmu. Na głupotę patrzę z uśmiechem. Na mądrość z pokorą. Jestem pewny siebie, idę niewzruszony, ale wciąż szukam.
Szukam niezbadanych terenów. Szukam źródeł tęczy. Szukam kolejnych pasm szczytów. Szukam prawdy nieprzyprawionej opiniami. Szukam piękna. Szukam i natrafiam. Natrafiam na oazy. Na ślepe uliczki. Na nieczynne linie szybkiego ruchu. Nie tracę wiary, że natrafię na tych moich wszystkich. Że natrafię na nią. I że odłożone na bok, ważne elementy, będę mógł dopasować.
A gdy to piszę to już nie idę, a płynę, żagiel wygina się, lecz morze jest wyjątkowo spokojne, po prostu płynę, jest słonecznie, a leżak jest wyjątkowo wygodny.
Jak zobaczyłem Twój nick od razu skojarzył mi się "Wujek samo zło", teledyski pełne gotówki i nagich panienek, a do tego teksty pełne przekleństw na innych ludzi i gloryfikacji własnej osoby. Im dalej czytałem ten krótki przedwstęp do wyrazu Twojej osoby tym bardziej narzucała mi się ta wizja. Stąd też moja mała prośba. Mógłbyś to zarapować i wrzucić na Youtube?
Zamurowało mnie trochę jak przeczytałem twój post.
Aż tak nie umiem pisać ? Czy aż tak jesteś do mnie uprzedzony? (chyba z powodu nicku)
Pisząc to, próbowałem przelać swoje emocje i nastawienie do życia jak mam dobry dzień. Na końcu nie wiedziałem co mi wyszło więc wstawiłem do 'inne'.
Jak to jest tak paskudne, to postaram się wrzucać same opowiadania, bądź co bądź pisanie to moja pasja od jakiegoś czasu i zależy mi na opinii innych, by się czegoś nauczyć.
Jestem uprzedzony do wszystkiego (jak taki człowiek przetrwał w epoce tolerancji!?), ale nawet pomijając to, ten tekst w wielu miejscach wprost ociera się o kicz. "Jestem pewien swoich pragnień, a śnieg przekształca mnie w bałwana." Cały tekst ma taką dynamikę, że naprawdę miałem wrażenie, że to jest do szybkiego rapowania Ale za tą dynamiką nic nie idzie.
Tekst napisany pod wpływem chwili, być może nie zrozumie / polubi go nikt oprócz mnie
Zdecydowanie mogę z tym żyć. A i dzięki za opinie.