ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacielePomoc do stronyz Winnego WzgĂłrzaA dzisiaj tort urodzinowy leci do MWPrywatni UrlopowiczeBazarek na Facebooku- książki, psie akcesoria, perfumyDobry słuch, a pęknięta błona bębenkowa14.07.2013 LEGIONOWOprzecudna Mysza u mnie na DTPomocy - pilnieStoĹźek rogĂłwki
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Z tego, co widzę, nie ma takiego tematu.

Więc... Co o tym sądzicie? Chcecie jeść żywność modyfikowaną genetycznie? Nie macie nic przeciwko, a może podchodzicie z nieufnością? Jak to ładnie brzmi, obniżanie głodu na świecie, ulepszanie wartości odżywczych roślin... Co Wy na to?


Podobno na razie wszystko okej, nic złego się nie dzieje, ale nie sposób się wypowiadać na temat skutków w szerszym zakresie czasu. Teraz mogłabym być za, a potem pluć sobie w brodę, więc raczej wolałabym, żeby GMO trochę ograniczać. Chociaż na razie nie ma powodów, więc się waham. Ogólnie znam za i przeciw, może faktycznie poglądy tych drugich mają sens. W genach ciągle zachodzą zmiany przez ewolucję, ale trochę odechciewa mi się jeść roślinę z genami zwierząt. Kto wie, człowiek może faktycznie w pewnym momencie coś spaprać i procesy w organizmach zaczną działać na opak. Ogólnie wiadomo, że właściwe uprawianie jest trudnym zajęciem, wymaga wielu zabiegów, że na pewno wszystkim byłoby łatwiej sobie pomóc w jakiś sposób. Sama jako ogrodniczka przyszła na pewno będę wykorzystywać tylko warzywa i ich odmiany powstałe ze zwykłych krzyżówek. Temat śliski trzeba przyznać. Więcej w sumie przemawia za, które wszyscy znają. W zasadzie różne nowe cuda w medycynie pomagają leczyć z chorób, to może coś takiego też jest krokiem naprzód, ale bałabym się ryzykować. Czytałam ostatnio, że w ten sposób zacierają się różnice między gatunkami. Chyba nie jestem rodzajem osoby, która śmiało by się szarpała z nowym wykorzystywaniem wiedzy z biologii, wolę uszanować to na co sama wpadła ewolucja, bo my ludzie lepiej byśmy nie wymyślili wielu udogodnień, sposobów radzenia sobie ze środowiskiem w tak skomplikowany sposób.
Jestem przeciw, gdyż nie pojmuję, jak można radośnie wprowadzać do użytku, rozpleniać po świecie coś, co zostało bez żadnych testów z góry uznane za bezpieczne błogosławieństwo niebios. Grzebanie w genach, o których wciąż aż tak wiele znów nie wiadomo, to sprawa cokolwiek ryzykowna. Nie udowodniono, że są szkodliwe, więc przyjęto że są zdrowe, a Ziemia pewnie też była płaska, póki ludzie w to wierzyli. I też się wzbraniali, jak ktoś śmiał zauważyć, iż nie jest.
Badajcie, testujcie, ale nie wrzucajcie do żarcia (i na pola) kota w worku. Genetycznie modyfikowanego kota zresztą. Przy okazji wypleniając z worków koty niemodyfikowane. Tym bardziej, że modyfikowane koty można tak zmodyfikować, by były w stanie żyć tylko w workach jednej firmy, wymuszając kupno.