ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleKrótki film edukacyjny - turyści spotykają psy pasterskieFilm - dokument o poliamorii - bohaterowie/ki potrzebni!Krótkometrazowy film o wstąpieniu do PolicjiOstatnio obejrzany film?"Film o Duchach"Film na You TubeHarry - okolice PoznaniaWywiad czy rozmowaPodhalan Acros w ZabrzuSprawy w sądzie
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Podejrzewam, że część z nas widziała choć jeden film o młodym czarodzieju. Co o nich sądzicie? Który był najbardziej ulubiony, który najmniej? Jak oceniacie najnowszą część?


Ostatni podobal mi sie najbardziej, na poprzednich mozna bylo umrzec z nudow! Podobal mi sie humor w krytycznych sytuacjach, jak pani Minerva i jej "boom", bez tego mobloby byc troche za melodramatycznie. Ha! Ale zakonczenie bylo z kolei za malo dramatyczne! Gdzie byli wszyscy, kiedy Harry walczyl z Voldemortem? Dlaczego nikt sie nie cieszyl tak... szczegolnie?! Spodziewalam sie tancow i fajerwerkow na zakonczenie serii - nic. Pfff. Ale nie plakalam, przygotowalam chusteczki, spodziewalam sie fontanny, nic, trafila mi sie sala pelna ludzi, ktorzy przyszli sie smiac w zlych momentach i zepsuli cala atmosfere! (Chociaz smiech Voldemorta, kiedy zabil Harrego byl calkiem niefortunnie zabawny.)
Sentyment do książki zabija we mnie chęć obejrzenia ostatniej części. Właściwie, gdy tylko się do tego zabieram, wyłączam. Nie... Po piątej i szóstej, które już mnie odstraszały, siódmej zbyt szybko nie oglądnę.

Nie chodzi o to, że są złe. Ba, gdyby oceniać pod kątem warsztatu, pomysłu, klimatu - są pewnie w sam raz, świetne, jest więcej wyważonej muzyki i nastrojowego milczenia, i wymownych scen... ale... ale... to nie ten klimat, nie ma tu tej magii,
choć przecież i w książkach magia zaczęła umykać po powrocie Voldiego.
Filmy są same w sobie całkiem dobre. Ale to, że są na podstawie serii, którą dobrze znam i uwielbiam, przeszkadza mi je dobrze odbierać. Niezależnie. Nie porównywać. Nie kręcić nosem, że złego aktora dobrali. Że źle to przedstawili. Miałam inną artystyczną wizję w głowie, o.
Nie dotyczy to, oczywiście, tylko trzech ostatnich części, ale w nich jest to wyraźniejsze. Poza tym... Bajkowy klimat pierwszej, drugiej, trzeciej części (krótkich w sumie) łatwo utrzymać, prawda?

Najbardziej lubię chyba - z filmów - pierwszą bądź drugą część. Może nawet pierwszą, bo to jedyna, którą zobaczyłam PRZED przeczytaniem książki... xD Trzecią część bym pokochała, gdyby nie spore rozczarowanie postaciami Huncwotów.

Najmniej ulubiony to z czystym sercem szósty. Oglądałam go dwa razy, w sporych odstępach czasu, zaczęłam trzeci... A za każdym razem byłam przekonana, że "ja przecież tego jeszcze nie widziałam"! Aż tak mi mózg go wypycha z pamięci.
Przeczytałam całą serię i obejrzałam filmy wiele razy, no jeszcze ostatnie pół mi zostało, ale już mogę powiedzieć, że wolę książki.
Żałuję, że ekranizacje zniszczyły moją wizję Remu czy Syriusza, bo ja ich widziałam inaczej i sądzę, że to właśnie są minusy filmów nakręcanych na podstawie książek - przestajemy pamiętać o naszych wyobrażeniach i czytając mamy w pamięci aktorów.
Poza tym drażniła mnie Hermiona, jej gesty, miny, sposób w jaki się odzywała - coś strasznego. Jednak mam sentyment do filmów i muzyki... kojarzy mi się z dzieciństwem :)


Jako adaptacje filmy wypadły raczej... słabo. Szczególnie rozczarował mnie wybór niektórych aktorów. Role huncwotów nietrafione zupełnie. No i postacie dorosłych Lily i Jamesa... koszmar. Przecież oni powinni mieć koło dwudziestu lat! Sam Potter był nawet drażniący (chociaż w książce też mnie wkurzał, więc mogę łaskawie wybaczyć).
Poza tym w pierwszych częściach pominięto sporo istotnych faktów, które miały znaczenie w późniejszych momentach.

A jak już sobie ponarzekałam, to mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że filmy bardzo lubię (szczególnie ostatnie trzy części) za humor i klimat. W odróżnieniu do koleżanek - magię w nich widziałam.

A muzyka... muzykę kocham. Im późniejsza tym lepsza. Jedne z najlepszych soundtracków.

Jeśli chodzi o ostatnią część - pod pewnymi względami mnie zachwyciła, pod innymi rozczarowała. Jestem wdzięczna twórcom filmu, że wiernie odwzorowali wszystkie (prawie) wydarzenia przed wielką bitwą, ale końcówka była dla mnie... zbyt kinowa. Bitwa Harry'ego i Voldemorta pewnie dobrze się sprzedała (zwłaszcza tym, którzy nie czytali książki), ale ja w niej nie widziałam tego czegoś. A rozsypanie się Voldemorta na kawałki powaliło mnie na łopatki.

Filmy - bardzo dobre. Adaptacje - widziałam już o wiele gorsze, ale fanów Pottera pewnie nie zachwyciły.