Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Bóg zsyła na Ziemię Anioła Piekieł.
Niebo staje się czerwone, jak ogień spala wszystko dookoła.
Trzęsienia ziemi nadchodzą ze wschodu,
Powódź zalewa zamieszkałą okolicę.
Ci co stali, siadają.
Ci co siedzą, powstają.
Ci ci co klęczą, plecami kładą się na trawie.
Ci , co leżeli, klękają i błagają.
Bo oto przychodzi Antychryst Sędzia,
Nieubłaganie wszystkich zabiera.
Nie wolno się wrócic, ani nic zabrac.
Czas stanął w miejscu lub idzie w złą stronę.
Jedni lecą w bezdenna przepaśc,
Inni błądzą w świetlistym tunelu.
A ci, co nie mają niezałatwionych spraw
Idą z bogiem pod rękę.
Wszystko się rozpadło. Wszystko ? ... Nie. Coś pozostało.
Ostatni wers miał chyba intrygować, w rzeczywistości ciekawi tylko to, po co się tam znalazł. Nie zostawiasz najdrobniejszej sugestii jak go odczytać. Co do opisu apokalipsy wydaje mi się on nieco za mało malowniczy, przerażający i mistyczny(?), ale to kwestia gustu. Jednym zdaniem, jeszcze daleka droga żeby osiągnąć porywający w ekspresji i głębi poziom poezji Jacy;)