ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleStary Człowiek i AniołJak wygląda Anioł Stróż:)Kim jest twój Anioł Stróż?Wynajęcie sali do TSF Warszawa i okoliceZwolnienie dyscyplinarne z pracy a przyjęcie do policji!??Black testShow'y z udziałem Pluszowegoastygmatyzm lewe -3,5 prawe -2,0 cylindryczas oczekiwania na rekrutacjeRekrutacja- meldunek
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

Nadmiar myśli powodował, że nie potrafiłam się skupić na żadnym ćwiczeniu. Ból pleców coraz bardziej dawał się we znaki. Leki, które przypisał lekarz w ogóle nie pomagały. Czasami ból był tak okropny, że za wszelką cenę chciałam umrzeć. Akurat na tej lekcji myślałam, że skóra rozerwie mi się na dwoje. Zamierzałam właśnie zapytać się nauczyciela czy mogę pójść do pielęgniarki, gdy nagle usłyszałam jego głos:
-Proszę oddać pracę. Zaraz wyjaśnię jak powinniście wykonać każde zadanie. Tak, panno…
-…Liliano. Mogłabym pójść do pielęgniarki? Źle się czuję.
-Kolejna wymówka na opuszczenie lekcji?
-Nie… Ja… Ja na serio się źle czuję-ból pleców.
-Mam nadzieję, że mówisz prawdę. Idź od razu do pielęgniarki. Elizo ? Mogłabyś odprowadzić koleżankę pod gabinet?
Uradowana, że nie muszę przekonywać nauczyciela, zebrałam książki do torby i razem z koleżankom udałam się do pielęgniarki.
-Byłaś już u lekarza? – zapytała się pielęgniarka kilka minut później
-Tak
-Przepisał jakieś skuteczne leki?
-Jasne. Niestety nie czuję po nich różnicy. Ból nie ustał.
-W takim razie będziemy musieli zrobić prześwietlenie. Daj tą kartkę lekarzowi przy okazji jak do niego pójdziesz. Proszę się do niego zgłosić w tym tygodniu. Dziękuję, możesz opuścić gabinet.
Będąc już w domu leżałam na plecach modląc się w duchu, by ból minął. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam, znalazłam się w tajemniczym lesie. Zdziwiłam się. Nie miałam zdolności do teleportacji. Wszędzie było pełno wysokich drzew o rozłożystych, wielkich koronach. Wśród bujnej trawy w różnych odcieniach zieleni kryły się kolorowe kwiaty. W przeźroczystej, długiej rzece wesoło pluskały się ryby. Dookoła mnie latały białe światełka z cienkimi, żółtymi obwódkami. Przez bujne korony drzew jakimś cudem przeciskały się cienkie stróżki słonecznego światła. Było tu bardzo spokojnie i pięknie. Przeraziłam się. Na końcu alejki zauważyłam czarną kulę unoszącą się w powietrzu. Bił od niej jasny blask. Kula była wielkości ludzkiej dłoni.
Podeszłam do bryłki ze strachem. Nogi ugięły się pode mną. Były jak z waty. Serce rozpaczliwie wyrywało się chcąc uciec jak najdalej stąd. Ręce trzęsły mi się przeraźliwie. Poczułam jak pojedyncze stróżki potu spływają mi po karku oraz po twarzy. Zawsze tak miałam, gdy się bardzo bałam lub byłam przerażona.
Chwyciłam kulę i objęłam ją obiema dłońmi. Wydzielała ona kojące ciepło. Zamknęłam oczy. Gorąco rozchodziło się po moim ciele bardzo szybko. Otulona ciepłem otworzyłam oczy. Wokół mnie zobaczyłam białą kopułę wydzielającą światło, w której unosiła się biała mgiełka. Chciałam dotknąć ścianę, lecz ona odpychała moją dłoń. Natychmiast cofnęłam rękę. Zamknęłam oczy. Temperatura coraz bardziej się wzmagała, podobnie jak światło.
W jednej chwili wszystko ustało. Po otworzeniu oczu ogarnęła mnie ciemność. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam ścianę zbudowaną z czerwonych cegieł. Oparłam głowę o mur i nagle poczułam ból jakiego nie doznałam jeszcze nigdy w życiu. Plecy zaczęły rozrywać się na dwoje. Pochyliłam się, a następnie z nową falą bólu wyprostowałam się i wysunęłam pierś do przodu. Ramiona wygięłam do tyłu. Krótko mówiąc, wiłam się z bólu. Robiłam to machinalnie. Nie kontrolowałam swoich ruchów. Nie potrafiłam stłumić kolejnej fali bólu, która ciągle narastała. Krzyknęłam. Mój przerażający, nasycony strachem wrzask odbijał się od ceglanych ścian. I w jednej chwili tak jak to się wszystko zaczęło tak się skończyło. Wrzask ustał. Tak samo jak ból. Przez chwilę leżałam skulona w kłębek. Bałam się otworzyć oczy, bałam się wstać, zobaczyć co się ze mną stało. Ogarnął mnie strach. Tak jak powstała ciemność, tak zaczęło się rozjaśniać. Otworzyłam oczy. Byłam znów w swoim pokoju. Po moich plecach, ramionach, dłoniach ściekała czarna krew, lecz to co zobaczyłam pod stopami było straszniejsze. Wielka kałuża czarno-czerwonego płynu.
Wstałam, podeszłam do lustra. Nie przeraziło mnie to, że cała byłam pokryta grubą warstwą krwi. Nie przeraziła mnie również zmiana oczu na bardziej skośne i uszu na bardziej spiczaste. Tam gdzie niegdyś byłe proste plecy, z miejsca gdzie niegdyś wydobywał się ból wyrastała para, czarnych anielskich skrzydeł.
-Nie… - szepnęłam
Zdziwiła mnie też zmiana głosu. Niegdyś bardzo piszczący, teraz łagodny, ciepły, perlisty. Powinnam się cieszyć, że stałam się piękną istotą, lecz nie potrafiłam. Zakryłam twarz dłońmi i cicho załkałam jak małe dziecko. Odrywając ręce od twarzy zobaczyłam na dłoniach zamiast mokrych łez, białe perły z dodatkiem czerni i czerwieni. Byłam aniołem.

/W tekście wprowadziłam kilka poprawek i bardziej go oszlifowałam. Myślę, że teraz jest lepszy./[/b


Ciekawe i lekko się czyta. Dodałabym coś do fragmentu, w którym przenosisz się do lasu z zmieniła dialog.

Przypomniał mi się Czarny Łabędź.
Może autorka ostatnio oglądała, stąd ten wygląd postaci. Więc tak. Całkiem nieźle piszesz, zdania, w większości, spójne i logiczne. W większości powtarzam, bo niektóre musiałam czytać dwa razy. Zbyt dużo powtórzeń. Momentami ten tekst wygląda mniej więcej tak: 'Chciałam zjeść kanapkę. Wstała. Zrobiłam kanapkę. Wzięłam talerz i położyłam na nim kanapkę. Zjadłam ją. Poszła spać.' Ale potencjał masz, więc pisz dalej. Nie popadaj w rutynę i relacjonowanie. Jedz warzywa i owoce.
A tak w ogóle to mnie też plecy bolą. Cholera jasna...