Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Dalej się módl za niego. Nie rozpaczaj za nim aby nu nie utrudniać dalszej drogi. To tyle co możesz zrobić. Na siłę probowanie kontaktu z nim nie jest dobre dla niego. Tamtą strona decyduje o tym Kiedy mu wolno się skontaktować.
Witaj Lav cieplo,
I widzisz jakie to proste hehehe zartowalam.
Dzialaj dalej i idz do przodu.
Sluchaj, jezeli tylko chcesz to moge zajzec do guza - torbieli, jak dla mnie nie widzac usg to to sie zmniejsza. Jezeli pozwolisz moge zajac sie guzkiem, mam na tym poletku sukcesow troche. oczywiscie nic nie moge obiecac, ale pomoc moge bardzo i duuuzo.
tak jakos wyszlo, ze ost to w ogole nic nie pracowalam w tym temacie. no wiesz najpierw sprzaaj swoj ogrodek, a pozniej mozesz wchodzic ze swoja energia gdzies dalej, badz w kogos. inaczej sobie nie wyobrazam.
no wez, daj mi te robote, rozerwe sie, odpoczne, bede miala co robic poznymi jesiennymi wieczorami, nie badz żyła hahahahah sorry, ale mi sie chce popracowac w tym temacie. no normalnie jak jakas "rumunka" - da Pani, da.....
hehehehe
pozdrowki
za_mgla
No i wyżebralaś!
Witaj Lav cieplo,
I widzisz jakie to proste hehehe zartowalam.
Dzialaj dalej i idz do przodu.
Sluchaj, jezeli tylko chcesz to moge zajzec do guza - torbieli, jak dla mnie nie widzac usg to to sie zmniejsza. Jezeli pozwolisz moge zajac sie guzkiem, mam na tym poletku sukcesow troche. oczywiscie nic nie moge obiecac, ale pomoc moge bardzo i duuuzo.
tak jakos wyszlo, ze ost to w ogole nic nie pracowalam w tym temacie. no wiesz najpierw sprzaaj swoj ogrodek, a pozniej mozesz wchodzic ze swoja energia gdzies dalej, badz w kogos. inaczej sobie nie wyobrazam.
no wez, daj mi te robote, rozerwe sie, odpoczne, bede miala co robic poznymi jesiennymi wieczorami, nie badz żyła hahahahah sorry, ale mi sie chce popracowac w tym temacie. no normalnie jak jakas "rumunka" - da Pani, da.....
hehehehe
pozdrowki
za_mgla
No i wyżebralaś!
Dokładnie tak!!! hihihi
Nie śni mi się już...
Kotku, On też ma swoje sprawy...i to pewnie ważne:)
Poza tym, daje Ci pewnie czas i okazje , byś wracała do zycia TU,bo to jest Twoim głównym powołaniem.
Pewnie jeszcze nie raz zaglądnie, uwierz mi
Lav, Andrzej,
pozdrawiam i umacniam Was w tym co się nazywa "świętych obcowanie".
To jedna z lepszych rzeczy jakie się mogą wydarzać tylko wśród istot duchowych. Miłość jest większa od śmierci, śmierć zaledwie epizodem na drodze życia.
Prześledziłem uważnie Waszą historię. Nie znajduję w niej nic co wskazywałoby na jakąś patologię, jakie się zdarzają po śmierci ludziom kochającym się. Nie widzę i nie wyczuwam siłowego ściągania jednego ku drugiemu, nie widzę i nie wyczuwam energetycznego wykorzystywania realnej energii życiowej Lav przez żyjącego w innym wymiarze Andrzeja. Jest dobrze. Wy się po prostu wspieracie, bo się kochacie. Ta miłość żyje.
To niezwykła, piękna historia.
Nie jesteście sami w tym pięknie.
Pokażę Wam historię mongolskiego chłopca, którego mama i tata zginęli w katastrofie samochodowej. Uudamu na co dzień rozmawia z mamą.
Lubi też jej śpiewać, bo wie, że jej się bardzo śpiewanie synka podoba.
http://www.youtube.com/watch?v=CAl0PSPuPAY
Po dwóch latach od tego sławnego występu dającego Uudamu zwycięstwo w chińskiej edycji turnieju "Mam talent", chłopiec nagrał piosenkę dla taty. Zwróćcie uwagę na zupełnie odmienny klimat tego utworu. Jest męski, jak rozmowa syna z ojcem.
http://www.youtube.com/watch?v=tko87_qKf9Q
Pozdrawiam Was serdecznie.
Andrzej, pozdrów rodziców Uudamu w Niebie. Dzięki nim mamy możliwość poznać piękno prezentowane przez ich syna.
.....
Lav,
jestem pod wielkim wrażeniem Waszej miłości.
Nie sposób mi się powstrzymać od pewnego porównania z moim ukochanym teledyskiem Mylene Farmer i jej filmowego partnera Jean Louis Murat: Regrets
http://www.youtube.com/watch?v=0UpYnCvc0-Y
Nieraz analizowałem to co się dzieje na tym teledysku
No i uznawałem zawsze, że nie dzieje się tam nic złego.
Ty ciągle zważaj na to by się stale upewniać, ze te spotkanie nie zabierają Ci energii, że kierują Cię raczej ku życiu, niż ku śmierci...
Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Andrzeja ...
Nie mam wielkiego doświadczenia w kontaktach z osobami zmarłymi.
Nie idę też śladem wskazówek Monroe i Moena.
Jednak czegoś tam doświadczyłem i widziałem doświadczenia innych.
Widziałem młodych ludzi gasnących w oczach bo byli zniewoleni kontaktami ze zmarłymi i energia z nich uchodziła, na własne ich życzenie, bo chcieli się połączyć z kochaną osobą jak najprędzej.
Widziałem osoby, które świadomie przytrzymywały ducha zmarłej osoby bo ją "kochały" i nie pozwalały jej odejść.
Moje kontakty zawsze odbywały się z inicjatyw z "tamtej strony", obce mi jest przywoływanie duchów, uważam je za wysoce nieetyczne.
Kontakty odbywały się z poszanowaniem wolności kontaktujących się istot i w pełni wzajemnej miłości. Trwał tyle ile był potrzebny z punktu widzenia ludzi z tamtej strony. Nikogo nie zatrzymywałem.
Te kontakty zazwyczaj odbywały się w polu mentalnym, a nie astralnym.
No i Dlatego odczucia miałem w ich trakcie bardziej duchowe niż fizyczne. Jednak to nie przesądza o przewadze jednych nad drugimi.
To co widzimy w filmie Regrets to typowy kontakt astralny i jakże piękny, prawda?
Świat astralny jest napełniony różnego rodzaju iluzjami dlatego za nim nie przepadam. W sferze mentalnej trudniej ulec iluzji, jest ich też tą droga przekazywanych znacznie mniej.
Wskazówki dla Ciebie?
Obserwuj te spotkania pod katem wolności Twojej i Andrzeja, czy ktoś z Was nie jest do tych spotkań przymuszany przez jakikolwiek nacisk.
Obserwuj czy dopływ energii życiowej dla Ciebie nie powoduje równocześnie odpływu energii od Andrzeja, pogorszenia jego stanu, albo jego niemożności odejścia w stan do którego powinien i ma odejść.
Będzie Ci to mówiła intuicja.
Diametralnie i nagle pewnie się nic nie zmieni, jednak prawie na pewno te spotkania będą się kiedyś musiały skończyć. Przygotuj się też na taką kolej rzeczy.
dokladnie tak, rozne sposoby na to, aby nas poinformowac o swojej "obecnosci". Rozne, dziwne rzeczy sie zdarzaja....
Zapach piwonii...Ale tak mocny,jakby mi je Mama pod nos podłożyła.
Było to w momencie kiedy z kimś rozmawiałam na Jej temat.
I poczułam Ją przy sobie.
To mi przypomniało pewne zdarzenie.
Wracałem ze spotkania z osobą niezwykle dla mnie ważną w rozwoju duchowym, która była dla mnie jak ojciec.
Byłem oszołomiony spotkaniem, bo dużo się w trakcie mówiło o ojcu Pio, a nawet przyszedł moment, w którym ojciec Pio wszedł pomiędzy nas i udało mi się i Go zobaczyć i rozmawiać z Nim i doznać od Niego uzdrowienia w pewnej sprawie.
Byłem oszołomiony, bo zdawałem sobie sprawę, że klimat spotkania mógł nas - mnie w szczególności - wkręcić w tę wizję.
Jechałem pomału samochodem, był środek zimy 30.12.2006.
Pomyślałem, że jeśli ta wizja była prawdziwa, to niech mi Ojciec Pio da jakiś znak. I nagle poczułem intensywny zapach kwiatów, ni to fiołków, ni to hiacyntów - w samochodzie, w którym zazwyczaj czuć było tylko zapach dymu z papierosów.
Rozejrzałem się, obok na fotelu pasażera siedział On - w białej sutannie z kapturem na głowie, przyglądał mi się z zatroskaniem jakby chciał powiedzieć "uważaj jak jedziesz, jest ślisko".
Po chwili zniknął. Zapach kwiatów pozostał w samochodzie jeszcze długo ...
Ewa,
Twoje wizje są godne wielkiego szacunku.
Bo nie przypadkiem doznajesz je właśnie Ty. Przecież czymś tam zapracowałaś na to lub wciąż pracujesz.
Nie napisałem tego by Ci podbić ego, wydaje mi się, zresztą, że jesteś coraz mniej wrażliwa na takie pułapki. Napisałem bo to co Ci się przydarza, jest naprawdę rzadkie i warto to kierunkować.
Kierunkować nie tyle by wyciągać z tych darów korzyści dla siebie, tylko przede wszystkim by nie zwariować, nie dać siebie zwariować i nie zacząć żyć nie zweryfikowanymi wizjami wreszcie by wykorzystywać dary dla powiększania dobra.
Zrozumiałem, że w końcu nie prowadzisz wymarzonego gabinetu. Możesz napisać dlaczego tak jest? Bo wiem, że chciałaś go mieć. Pytam nie z ciekawości, pytam bo chcę sobie poukładać mechanizmy. U mnie jest bowiem podobnie. Nie mam gabinetu choć już jestem tak blisko, że w zakresie działalności mam usługi paramedyczne. Zarabiam na życie swoje i Bliskich w inny sposób. Widziałem też u moich znajomych, z ogromnym potencjałem do uzdrawiania, z szerokimi wizjami przyszłości, ze nawet jeśli zainwestowali czy chcieli zainwestować w gabinety i centra uzdrawiania, to nie wychodziło im to.
Ta praca ma się odbywać poza jupiterami światła?
Dlaczego?
Kiedyś sporo mówiłem ludziom z otoczenia o swoich zainteresowaniach, działaniach. Oczywiście starałem się o tym mówić do tych, którzy rokowali, że coś zrozumieją i zaakceptują jak fakty, będąc ludźmi racjonalnymi. Kiwali głowami na znak zrozumienia, po czym odsuwali się na bezpieczną odległość. A że moje "pole rażenia" dość szerokie, to odsuwali się całkiem w oddalony cień.
Dziś nie mam już parcia na obszerny "comingout". Jest jak jest. Jestem sobą,. ludzie są sobą. Nie mnie ich zmieniać, nie uprawiam sensacji. Kogo trzeba to uzdrowię, warunkiem jest, że ta osoba sama się do mnie zwróci o pomoc. A jak nie, to nie. Ot, podobnie jak na Polanie. Jak mnie stąd wyrzucano i nie chciano to wyszedłem bez skargi. Gdy mnie zaprosiłyście z powrotem przyszedłem i jestem.
Boska równowaga
Byłam dziś na wizycie kontrolnej u ginekologa. Torbiel się troszkę zmniejszyła a mięśniak mimo,że nie zmniejszył to nie urósł i.... według pana doktora zmienił strukturę. Stał się bardziej elastyczny, rozmiękczył. Tak więc, wiadomość na Gwiazdkę chyba dobra nie?
Jeszcze raz dziękuję Ci Mgiełko za pomoc. Wiem,że na pewno to również twoja zasługa. Dziękuję :-*
Ps. Dzięki takim wiadomościom chce się żyć!
Apropos mięśniaków ostatnio trafiło mi się jakieś tzw babskie pismo, (o ile pamiętam "świat kobiety" ale 100% pewności nie mam) w którym opisywano terapię owych guzów za pomocą jakiegoś nowoczesnego preparatu w zastrzykach. Małe znikają, duże maleją, NFZ nie refunduje, miesięczny koszt bodajże 800 złotych, kuracja trwa 4 miesiące.
Gazetka niedawno przez żonę kupiona, ewentualnie poszukaj, tam jest podana nazwa tego czegoś.
Odszedł.
Nie śni mi się, nie przychodzi do mnie, ale też ja już tego kontaktu tak nie potrzebuję. Myślę o Nim codziennie, ale nie z tęsknotą. Raczej powiedziałabym, że jest moim wspomnieniem, które często mam w głowie.
Codzienność, nie pozwala mi się rozklejać. Pracuję na dwa etaty, jestem zmęczona i to na razie dobry sposób na przeżywanie tego okresu.
Co sie odwlecze to nie uciecze, jak to zwyklo sie mawiac, moim zdaniem bardzo pasuje w twom przypadku, ... ale moze to i dobry sposob, na to zeby zlapac "oddech"...