Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Wybrzeża Francji, 1670.
Do tawerny weszła dziewczyna.Była szczupła, wysoka i lekko utykała na prawą nogę. Miała oczy koloru szaro-brązowego, bliznę na czole, lewe oko było zasłonięte ciemno-czerwoną chustą, prawą stronę twarzy poparzoną (wyglądająca jak nigdy nie zagojona rana), jej włosy były schowane pod czerwona chustką, a kosmyk czarnych włosów opadał jej na prawe oko. Dłonie miała okryte resztkami rękawiczek, spod których wystawały tylko palce.Nosiła dwa pistolety i nóż, dodatkowo lśnił się tam jeszcze jeden nóż z diamentowym ostrzem.Już sam jej wygląd odbierał odwagę. I być może wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że akurat tej dziewczyny bali się wszyscy na Północnych Morzach.Nazywali ją Czarną Zjawą lub Krwawym Upiorem.Zjawa zjawiała się zawsze niespodziewanie koło handlowych lub królewskich statków, wybijała załogę pozostawiając zawsze jednego najsłabszego marynarza, rabowała ładunek i równie niespodziewanie znikała.Nikt nie wiedział, gdzie Czarna przechowuje swoje skarby.O tym wiedziała tylko Zjawa, a jej piracka brać milczała jak grób.Torturowanie któregoś z jej ludzi nie przynosiło skutku.Ci bowiem, tak się bali swojej mrocznej Pani Kapitan, że woleli tajemnicę wziąść do grobu, niźli pisnąć choćby słówko. Nieliczni, którym udało się przeżyć mówili, że ona nigdy nikomu nie okazuje litości i że jej statek "Mary Ann" jest szybszy od bryzy wiejącej w żagle .Powiadali,że Zjawa sprzedała swoje serce i duszę diabłu... Jednakże stare wygi mówiły, że Zjawa co trzy miesiące dostaje kufer złota od samego króla .Za co ? I dlaczego każdy kolejny gubernator puszcza ją wolno? Co ta mała wiedziała ? . Tego nikt nie wiedział. Trochę to dziwne nieprawdaż ? Niektórzy powiadali również, że kilkanaście razy Zjawa puściła wolno matki z dziećmi płci żeńskiej i asystowała im osobiście do brzegu. To była jej tajemnica, o której wiedzieli tylko nieliczni z jej przyjaciół, a tych miała niewielu.Problem w tym,że rzadko kiedy udało się pozyskac zaufanie Czarnej Zjawy, bo ona ufała tylko trzem osobom .Swojemu pierwszemu oficerowi, swojej siostrze i Jackowi Szkarłatnemu. te trzy osoby wiedziały o wszystkich tajemnicach Zjawy. A Pierwszym oficerem Zjawy był Pete Gimle. Był to brodaty, zawsze ponury i milczący mężczyzna, podejrzliwy w stosunku do innych, silny jak 6 wołów. Był on zarówno osobistym gorylem Zjawy, jak i doradcą i powiernikiem. Zdobyc zaufanie tego faceta, znaczyło pozyskac zaufanie Zjawy
*
W tawernie zapadła grobowa cisza.Wszyscy obecni zastygli z alkoholem w połowie drogi do ust.Tylko w rogu popijając rum,siedział młody marynarz, który obserwując całe zdarzenie, prychnął z pogardą i pił dalej. Zaraz za mną do tawerny bezszelestnie wsunął się Pete.Anna "pilnowała" statku. Sprzątała, gotowała i takie tam. Tak w każdym razie powiedziała a ja jej wierzę. Aktualnie nie miałam przy sobie lekarstwa a oczy mnie bolały, wiec widziałam przez mgłę. Można powiedziec że gdybym po wypadku nie trenowała słuchu i węchu, byłabym ślepa jak nie nie niemowlę. Nie byłam w nastroju, więc teraz |Pete był moim oczami. On tylko szepnął "Pełno". To mi wystarczyło. Nawet nie wiecie jak ludzie potrafią hałasowac. Szurają nogami, trzaskają im spodnie, starają się cicho postawic butelki itd. ja to wszystko wychwytywałam. Potem weszli moi ludzie. Ci obstawili, wszystkie wyjścia i okna z budynku, bawiąc się bronią i uśmiechając się drwiąco.
Podeszła do jedynego, znajdującego się w tawernie chwiejącego się stolika, przy którym siedziało akurat czterech marynarzy.Stanęłam i warknęłam:
-Won ,ścierwa...
Nie musiałam kończyć. Marynarze, bladzi jak trupy, natychmiast wywrócili się z taboretami na deski, rozlewając przy okazji alkohol.Następnie każdego z nich wziął za poły ubrania Pete niemal natychmiast (dosłownie) wykopał ich z tawerny.
Podniosłam taboret, który leżał przy wejściu i siadłam na nim.Odetchnęłam z ulgą, przymykając na chwilę oczy.Obok mnie, po lewej usiadł oficer i dwóch innych piratów.Oficer pstryknął palcami na karczmarza, a ten błyskawicznie pojawił się przy stoliku nalewając podając grog. Oprócz karczmarza nikt się nawet nie poruszył.Dziewczyna chwyciła obiema rękami butelkę i przechylając głowę wypiła jednym duszkiem.Wtedy otarła usta i oblizała wargi językiem.I potem nieśmiało się uśmiechnęła.Dopiero wtedy wszyscy obecni w środku(oprócz młodzieńca, który patrzył na to z pogardą i niczym się nie przejmując pił swoje) odetchnęli z ulgą.Karczmarz położył na stole wszystkie, jakie miał butelki grogu i poszedł robić swoje.Piraci usiedli obok stolika tworząc półkole, upijając się i raz za czas śpiewając, co czynili tez z nimi niektórzy z obecnych.W tawernie znowu był hałas.
Przerzuciłem do odpowiedniego działu. Mogłabyś edytować tekst przed wrzuceniem, bo w tekście jest pełno literówek, brakuje kropek, jest "wziąść", a powinno być "wziąć". Średnio lubię opisy, które starają się w jak najkrótszym czasie, zawrzeć jak najwięcej cech bohatera, wypunktowując je. Alternatywą jest opis dynamiczny, pokazujący cechy w ruchu, ale to tylko moja sugestia. Równie średnio podoba mi się koncepcja super-bohaterów, tak namiętnie kultywowana przez pisarzy fantasy. Wynika to chyba z myślenia typu: ciekawy bohater = nadludzki bohater. Nie rozumiem po co ten dopisek w nawiasie: "dosłownie", nie widzę tam niczego co można by wziąć niedosłownie.
Po pierwsze to nie fantasy a poza ty tu nie ma super-bohaterów. W pierwszym poście bodajże pisałam, że nie mam "ci" więc nie ma tu literówek. A z tym wziąc masz rację. Nigdy nie wiem jak się to pisze:) Pozdrawiam
Cóż, Ja zaklasyfikowałbym to do Low fantasy, ewentualnie użyłbym magicznie szufladkującego zwrotu "w klimatach fantasy", ale niech będzie, że autor wie lepiej. Kobieta-pirat, postrach mórz i oceanów, która jednym słowem przewraca grupę marynarzy jest dla mnie właśnie takim super-bohaterem. Nie chodziło mi o porównanie do Batmana i Robina. To, że nie masz "ć" nie przeszkadzało Ci w wielokrotnym jego użyciu, nie masz też "ż", spacji, "ą", za to masz nadmierną ilość "nie", chyba, że narrator się jąka, karczmarz "nalewa podaje grog", a po znaku zapytania umieśiłaś kropkę.
Cóz a ja powiedziałabym że czepiasz się a NIE CZYTASZ dokładnie. Nigdzie w tekście nie ma że ona ich przewraca. Ażeby ci udowodnic że nie masz racji i że nie czytasz tekstu wcale tylko czytasz na odczep się oto cytat :
"Marynarze (...), wywrócili się z taboretami(...)". czyli ona ich nie przewróciła , a ty nie czytasz dokładnie. wiec albo się koleś odczepisz, albo napiszesz drukowanymi literami ze nie masz racji, albo przeprosisz. Masz trzy wyjścia...
NIE MAM RACJI
No to w porządlku:))
hehe mi osobiście się podobało hmm trochę mi przypomina piratów z Karaibów ale to dobrze
czekam na dalszy ciąg
p.s bardzo mi się podoba twój styl pisania
Osobiście raczej nie czytam opowiesci tego typu, ale jak zacząłem to w przeciwienstwie do wielu innych opowiadań czytało sie nawet nieźle. Jednak szkoda, że nie ma tu żadnych dialogów i te opisy bohaterów zbyt szybkie i długie, aby spowalniają akcję...
Spokojnie. Będą dialogi.
Strasznie plączesz się w narracji - zwłaszcza w drugiej części i nie wygląda to jak celowy zabieg, a jak brak zdecydowania. W tekście występują błędy w pisowni i w zapisie (mam tu na myśli problemy ze spacją w miejscach, w których powinny się pojawić - po każdej jednej kropce kończącej zdanie). Po szybkim przeczytaniu wydaje mi się, że nadużywasz zaimków i zwrotu "robili swoje". Za memento powtórzę kwestię szybkiej charakterystyki, która nie wygląda fajnie, ani intrygująco.
Cały tekst nie w moich klimatach, odrobinę zbyt mało plastyczny by porywał.
Proszę też byś się nie unosiła. Rozumiem, że nikt nie lubi być krytykowany, a już tym bardziej nie lubi gdy ktoś krytykuje jego pracę, ale czy tego chcesz czy nie memento miał w tym przypadku sporo racji.
Czekam na kolejną część tej opowieści, mając nadzieję, że zastanowisz się nad wszystkimi powyższymi uwagami do tego tekstu i może któreś po przemyśleniu uznasz jednak za zasadne.
Powodzenia w tworzeniu.
Druga częśc w trakcie:)
dzięki za zwrócenie uwagi. Wezmę je ...pod pióro.