ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleJakie części ABO składamy?Akcja promocyjna Pogoni LwĂłw: RZESZÓW10.11.2013Podhalan a rasowe podhalano-podobneW jakich sekcjach jest normowany czas pracy?Cześć :)Lekarze Katowice - krok po kroku.Gdańsk. DobĂłr 2014Jaka umowa?Przyjęcia do szkółek/ Listy rankingowe KRK 2013
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

To co napiszę może Cię bulwersuje ale kiedy kogoś nienawidzisz, tak naprawdę nienawidzisz siebie. Wszyscy jesteśmy jednością. Kiedy przebaczasz masz szansę zmienić tą drugą osobę.



Hitlera zmienię? Stalina?
I innych wyżej wymienionych?

A w jakiż to sposób?

A jaką pewność masz, że nie pojawili się na ziemi w jakimś celu?
Co Ci da, że będziesz ich nie nawidzic?
Osiagniesz jakieś korzyści?
Toż to esencja z esencji co napisała Ewa F. Za Tęczą !
Kapelusz z głowy...

Toż to esencja z esencji co napisała Ewa F. Za Tęczą !
Kapelusz z głowy...

Nosisz kapelusze?


Jak zgubię kolejny parasol, to taki przeciwdeszczowy

Jako że w pewnym sensie lubię wkładać kij w mrowisko, zapytam, jak to jest z tym radykalnym wybaczaniem

Jestem w stanie zaakceptować pewne rzeczy i wybaczyć komuś, kto mnie bezpośrednio skrzywdził. Wybaczyłam swojemu Ojcu. Staram się wybaczać tym, którzy mnie krzywdzą teraz.

Ale czy mamy prawo wybaczać tym, którzy krzywdzą innych, tych, którzy nie mają możliwości się bronić... ani nawet wybaczyć!

Czy mamy prawo wybaczyć Hitlerowi, Stalinowi? I podobnym typom?

Czy mamy prawo wybaczyć oprawcom dzieci i zwierząt? Mordercom?

Czy ja mogę wybaczyć tym, co skrzywdzili moich Bliskich
Czy do mnie należy wybaczenie osobie, która nękała moją Mamę kilka tygodni przed Jej śmiercią, wiedząc o Jej chorobie?
Czy mam prawo wybaczyć tym, co swoim postępowaniem doprowadzili mojego J. do tego, że nie mógł już tego wszystkiego znieść i odebrał sobie życie?

Powiem szczerze - ja żywię do tych ludzi nienawiść. I uważam, że wybaczenie im byłoby zdradą wobec tych, których kochałam.


Zaraz.. a co ty masz do wybaczania Hitlerowi??? to po pierwsze...

Nie możesz nienawidzić Hitlera, bo Hitlera nie ma. Nienawidzisz własne wyobrażenie Hitlera, które masz w swojej głowie. Zobacz, co za głupota: ktoś ci kiedyś powiedział, że jeszcze dawniej żył taki wredny Hitler.. stworzyłaś sobie na tej podstawie - filmów, opowieści, książek - wyobrażenie Hitlera - i go nienawidzisz...

Nienawidzisz coś, co nie istnieje poza twoją głową i jedyny efekt tego, to marnotrawstwo twojej energii.

Tak samo ten oprawca zwierząt i inni których na oczy nie widziałaś.

To pierwsza kategoria. Nienawiśc do własnych wyobrażeń. Zero z tego korzyści dla kogokolwiek.

Warto zająć się kategorią drugą: istniejących ludzi którzy zrobili ci krzywdę. Co ci da, że ich nienawidzisz? Ich nie trzeba nienawidzić: przed nimi po prostu trzeba się bronić, kiedy cię atakują, ale do tego nie jest potrzebna nienawiść.

Nienawiść w ogóle nie jest nam potrzebna. Jest za to potrzebna "Komuś" kto karmi się Luszem i jego nadzorcom. Tylko im. Nie karmmy tych trolli

quote="za_tęczą"]

Powiem szczerze - ja żywię do tych ludzi nienawiść. I uważam, że wybaczenie im byłoby zdradą wobec tych, których kochałam.

Zaraz.. a co ty masz do wybaczania Hitlerowi??? to po pierwsze...

Nie możesz nienawidzić Hitlera, bo Hitlera nie ma. Nienawidzisz własne wyobrażenie Hitlera, które masz w swojej głowie. Zobacz, co za głupota: ktoś ci kiedyś powiedział, że jeszcze dawniej żył taki wredny Hitler.. stworzyłaś sobie na tej podstawie - filmów, opowieści, książek - wyobrażenie Hitlera - i go nienawidzisz...

Nienawidzisz coś, co nie istnieje poza twoją głową i jedyny efekt tego, to marnotrawstwo twojej energii.

Tak samo ten oprawca zwierząt i inni których na oczy nie widziałaś.

To pierwsza kategoria. Nienawiśc do własnych wyobrażeń. Zero z tego korzyści dla kogokolwiek.

Warto zająć się kategorią drugą: istniejących ludzi którzy zrobili ci krzywdę. Co ci da, że ich nienawidzisz? Ich nie trzeba nienawidzić: przed nimi po prostu trzeba się bronić, kiedy cię atakują, ale do tego nie jest potrzebna nienawiść.

Nienawiść w ogóle nie jest nam potrzebna. Jest za to potrzebna "Komuś" kto karmi się Luszem i jego nadzorcom. Tylko im. Nie karmmy tych trolli
[/quote]

Zgadzam sie z tym co Pik napisał.

........
Załóżmy, że na Ziemię przybywa dusza, której misją jest doświadczenie odrzucenia, a następnie przekształcenie tej energii. Zwykle taka dusza, przyjdzie na świat w rodzinie, w której poczuje się niekochana i odrzucona. Możliwe, że matka porzuci takie dziecko, kiedy będzie jeszcze małe, albo będzie zachowywać się w stosunku do niego tak, jakby go nie kochała. Kiedy taka osoba dorośnie i zwiąże się z kimś - taki związek po jakimś czasie się rozpadnie, ponieważ osoba będzie czuła się niekochana, będzie doświadczać chłodu emocjonalnego ze strony partnera lub nawet zdrad. Zadaniem duszy, nie jest jednak tkwienie w tych układach, które - z ludzkiego punktu widzenia ją unieszczęśliwiają, ale doświadczenie tej energii, a następnie przekształcenie jej. Nie oznacza to więc, że taka osoba jest z góry skazana na bycie nieszczęśliwą - chodzi o to, aby odkryła, że poczucie bycia odrzuconą jest jedynie iluzją, którą tworzy dusza po to, aby nauczyć się, że nasza wartość nie zależy od czynników zewnętrznych. Cała "zabawa" w życiu polega na tym, aby jak najszybciej odkryć, co jest misją naszej duszy i pozbyć się potrzeby dalszego odgrywania takiej roli w naszym życiu.
Jak widać, nie chodzi tutaj o to, by cierpieć, ale o to, by jak najszybciej pojąć lekcję i od cierpienia się uwolnić - uzdrowić swoje życie.
Inni ludzie są tylko odzwierciedleniem przekonań, które w sobie nosimy - zawsze mamy wybór - czy cierpieć, czy się uzdrowić.

Drugim, podstawowym założeniem RW oprócz tego, że wszystko co nas spotyka, jest zgodne z boskim planem - jest to, że świat odzwierciedla nasze wewnętrzne przekonania............
......
Spotykamy ludzi, którzy pokazują nam, co mamy do uzdrowienia (pokochania w sobie). Najczęściej są to Ci ludzie, którzy najbardziej nas denerwują. To właśnie ich przyciągamy do naszego życia, ponieważ doskonale rezonują z tym, co mamy "do przerobienia" (pokochania, ukochania)..........

http://radykalnewybaczanie.com.pl/radykalnewybaczanie2.htm

Mirku, Ty sam pisałeś, że tolerancja to nie jest zgoda na zło, czyż nie?

No więc ja się nie zgadzam na zło. I nie mam zamiaru go wybaczać.
Może i mnie to niszczy.
Ale dzięki temu mam szacunek do siebie.
Nie muszę mieć korzyści. Ja altruistka jestem.

Tak pisałem. Możesz powiedzieć, że potępiam czyny jakich się dopuścili Hitler i Stalin. Uważam je za złe.
Altruistką również nie jesteś. Raczej masochistką, skoro szkodzenie sobie nazywasz godnością.
Złorzeczenie, to wyraz nienawiści. Nienawiść rodzi nienawiść i koło się zamyka. "Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień. Nikt cię nie potępił? I ja cię nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej". To wielkie słowa, które wiele tłumaczą.



I jeszcze raz powtarzam, moja nietolerancja dla zła i brak woli wybaczenia tym, którzy skrzywdzili J, nie oznaczają, że zamierzam się na nich mścić lub że codziennie ich przeklinam albo w jakiś sposób ich dręczę. Ale nie wybaczę im tego. Czułabym się źle właśnie wtedy, gdybym wybaczyła.


Rozwój duchowy to również, a moze przede wszystkim uwolnienie sie od emocji.Bycie ponad nimi.Czyli- NIC i NIKT nie moze mnie zranić.
Trzymanie w sobie tych negatywnych emocji sprawia,że w chwili smierci zabieramy je na Tamtą Stronę,czyli obciążają one naszą Duszę.
Dlatego TAK WAŻNE jest byśmy na tzw.łożu śmierci wybaczyli wszystkim i nie zabierali swych blokad TAM.

Tęczuniu ,piszesz,ze ktos bardzo mocno skrzywdzil J.To jest spojrzenie z ludzkiego punktu widzenia.Nic nie wiesz jakie karmiczne powiazania byly między Duszami z ktorymi J byl związany...Z tego co wiem wierzysz w reinkarnację,i wierzysz w to że NIC nie jest przypadkowe.
Chcę tylko napisać,że nasze postrzeganie rzeczywistosci, nasze dzielenie wszystkiego na "dobro"i "zło" jest zawężone,jest ograniczone,jest po prostu ludzkie.
Wszystko co jest "złe" z naszego ludzkiego punktu widzenia moze okazać sie naszym dobrodziejstwem na naszej duchowej drodze rozwoju...To "zło" jest nam bardzo, bardzo potrzebne.Sami wiec je przyciągamy, aby przerobic pewne lekcje ,i albo się to udaje,albo nie...
Często spotykam sie z takim stwierdzeniem i przychylam do niego...



Co myslisz o przebaczaniu ?

Przeglądając statystyki wejść na bloga zauważyłam, że jednym z tematów wzbudzających bardzo duże zainteresowanie jest wybaczanie. W związku z tym chciałabym pogłębić trochę ten temat, skupiając się na tym dlaczego jest nam trudno wybaczyć i jakie mamy wyobrażenie o wybaczaniu.

Zastanowiło mnie to zainteresowanie wybaczaniem. Czyżby ludzie nie wiedzieli jak to robić, nie potrafili? Dlaczego? Może dlatego, że w naszych umysłach istnieją pewne wizje dotyczące tego czym jest/powinno być przebaczenie i nie potrafimy im sprostać? A może uważamy wybaczenie za coś trudnego, odzierającego z godności, za okazanie słabości lub za domenę ludzi świętych?

Z pomocą przyszedł Jean Monbourquette, kanadyjski psycholog i duchowny, który w książce „Jak przebaczać”, dość szeroko opisuje kwestię pozbycia się błędnych przekonań na temat przebaczania. Przedstawię pokrótce tezy tego autora opatrzone moim komentarzem.

1. Przebaczyć to nie znaczy zapomnieć.
Wydaje mi się, że wiele ludzi nie chce przebaczać w obawie przed zanegowaniem krzywdy jaka im się stała. Myślą, że przebaczenie polega na wymazaniu jakiegoś czynu z pamięci. Faktycznie, często daje się „dobre rady” w rodzaju: „zapomnij o tym”, „zachowuj się jakby to się nie wydarzyło”, myląc to z przebaczeniem. Jak można przebaczyć coś, czego już się nie pamięta? Jak można pracować nad otwieraniem swojego serca poprzez odcinanie się od swoich doświadczeń?

2. Przebaczyć to nie znaczy wyprzeć ze świadomości.
Radzenie sobie z krzywdą poprzez zaprzeczanie czy tłumienie swoich emocji i świadomości wydarzenia jest psychologicznym ślepym zaułkiem. Osoba pod pozorem wybaczania wypiera się swojej cierpiącej części, po to, by uchronić się przed bólem. Odcina się w ten sposób od miejsca, w którym (z pozoru paradoksalnie) może nastąpić prawdziwe przebaczenie. Nie da się osiągnąć uzdrowienia bez akceptacji zranienia wraz z jego bolesnymi konsekwencjami.

3. Przebaczenie jest czymś więcej niż aktem woli.

Pamiętamy dobrze, gdy jako dzieciom „nakazywano” nam wybaczenie i pogodzenie się. Chwila wysiłku, podanie sobie dłoni – i po krzyku. Ten schemat wielu pozostał aż do dorosłego życia. Jednak przebaczenie nie jest magicznym aktem, pstryknięciem palcami. To jest proces, który trwa pewien czas, w zależności od osoby i sytuacji w jakiej się znalazła. Proces angażujący emocje, serce, wiarę, wyobraźnię, itd.

4. Przebaczenia nie można nakazać. Monbourquette słusznie pisze o tym, że w chrześcijaństwie często pojęcia wybaczania jest mocno spłycone i sprowadza się do „obowiązku chrześcijańskiego wybaczania”. Jest to nie tyle zalecenie, co pewien nakaz. A cóż to za wybaczenie, gdy jest dokonane musu i przykazania? To nie jest wybaczenie. Mamy wolność decydowania i prawo do uznawania swoich emocji. Przebaczenie jest prawdziwe dopiero wtedy gdy wynika z chęci serca, jest spontaniczne.

5. Przebaczenie nie oznacza powrotu do sytuacji przed obelgą.
Nie da się realnie wrócić do jakiegoś momentu w przeszłości. Nie ma też co się łudzić, że przebaczając wszystko będzie „po staremu”. Przebaczenie nie musi oznaczać odbudowywania relacji. Przebaczyć można też przecież osobie nieżyjącej lub takiej, z którą nie mamy kontaktu. I w końcu – można przebaczyć i nie chcieć już mieć do czynienia ze sprawcą krzywdy.

6. Przebaczenie nie wymaga zrzeczenia się swoich praw.
Monbourquette przytacza słowa pewnej pani, która po jego wystąpieniu na temat przebaczenia powiedziała „Powinien ksiądz bardziej uważać, gdy mówi o przebaczeniu. Przebaczenie złoczyńcom, na przykład gwałcicielom jest niebezpieczne, a nawet ohydne. Czy to w jakiś sposób nie zachęca ich do recydywy?”. Czy przypadkiem my sami nie mamy tego rodzaju przekonań? A przecież sprawiedliwość i prawa ofiary wcale nie muszą być w sprzeczności z aktem przebaczenia. Jednocześnie przebaczenie nie powinno być biernym zgadzaniem się na krzywdę i niesprawiedliwość.

7. Przebaczyć innemu to nie znaczy uniewinniać go.
Przebaczenie nie jest ani wymazywaniem krzywdy czy zbrodni, ani zdejmowaniem odpowiedzialności ze sprawcy za jego czyny. Monbourquette zwraca uwagę na to, że uniewinnianie poprzez przebaczenie („Wybaczam mu, to nie jego wina”) może stać się upokorzeniem i lekceważeniem („Jesteś nieodpowiedzialny”, „nie wiesz co robisz”, „nie jesteś dość inteligentny by odpowiadać za takie przewinienie”) winowajcy.

8. Przebaczenie nie jest demonstracją wyższości moralnej.
„Znaj moje dobre serce – wybaczam ci” – taka „łaskawość” nie ma nic wspólnego z prawdziwym wybaczeniem. Tego rodzaju postawa może stać się sposobem na podwyższenie własnej wartości czy postawieniem się moralnie wyżej od winowajcy. A przecież przebaczenie ma płynąć z otwartego serca i wewnętrznej siły, a nie być dyktowane poprzez ego, które chce się poczuć lepsze od innych.

9. Przebaczenie nie polega na zrzuceniu go na Boga.
O ile na pewno Bóg potrafi wybaczać najlepiej, to nie oznacza to, że człowiek nie umie wcale i powinien się pozostawiać wybaczenie w boskich rękach. Może chodzi tu o odkrycie boskiej cząstki w sobie i nauczenie się otwartości serca…?

Ponieważ jestem zagorzałą orędowniczką pozytywnego formułowania przekonań* (jak i innych spraw – celów, marzeń, wizji), chciałabym podsumować powyższe rozważania dziewięcioma dobrymi koncepcjami wybaczania.

1. Możesz przebaczyć, pamiętając co się zdarzyło.
2. Aby przebaczyć należy świadomie zaakceptować swoją krzywdę i cierpienie.
3. Osiągnięcie wybaczenia polega na chęci oraz na konkretnym działaniu.
4. Prawdziwe przebaczenie jest dobrowolne.
5. Akt przebaczenia prowadzi do zmiany w relacji i sytuacji obu stron konfliktu, tworząc nowe „tu i teraz”.
6. Przebaczenie i dochodzenie do sprawiedliwości mogą zostać połączone.
7. Można przebaczyć jednocześnie pozostawiając odpowiedzialność przy winowajcy.
8. Prawdziwe przebaczenie dokonuje się w pokorze i życzliwości.
9. Przebaczanie jest działaniem zarówno ludzkim, jak i boskim.

*Powód jest prosty: aby sformułować zaprzeczenie jakiejś niepożądanej rzeczy, najpierw należy powiedzieć/pomyśleć tą rzecz. A po co dodawać energii czemuś, co nie jest pożądane? Jeśli nie wierzysz spróbuj nie myśleć o wielkim białym misiu polarnym…wszystko, tylko o nim nie myśl…


Ze strony
http://www.pozaschematy.pl/2007/04/26/co-myslisz-o-przebaczaniu/ :

ciepelko

już wcześniej o tym przebąkiwałam...

... nie zauwazyłam tych wzmianek ..

jeszcze raz I'm sorry :


Gdy sie codziennie w paru miejscach rozmawia z paroma dziewczynami na A, to moga sie nalozyc imiona.
Jak sie to zauwazy, to dobrze jest wtedy napisac wyraznie o pomylce na PW i sprawa dyskretnie jest zalatwiona

Ja ostatnio (bo siedze gleboko w sprawach Rivy) - co chwile przestawialam imie Monika z Mariola...