Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Odnośnie morza przypomniało mi się ciekawe stwierdzenie:
"To co wiemy, to kropla wody w oceanie, a to czego nie wiemy, to ocean."
Wczoraj śnił mi się jakiś mężczyzna podobny do J, zresztą miał tak samo na imię. W tym śnie poczułam zainteresowanie jego osobą. Wiedziałam, że J nie ma już tu, ale za to pojawił się tamten człowiek, o tym samym imieniu i podobnym wyglądzie. Wiem, że był żołnierzem. I pamiętam, jak czytałam datę jego urodzin - 12.06.1977. Nic mi ta data nie mówi...
mistrzowskie 33 z numerologii
Może chciał ci powiedzieć, że kiedy na trafisz na faceta z taka data urodzenia będzie to ten, na którego czekasz i godnie zastąpi J.
Jeżeli czegoś się szuka, to trudno to znaleźć. Otwórz się i swoją świadomość na otoczenie, a data urodzenia faceta pojawi się tak zaskakująco, "że spadniesz z krzesła z wrażenia". Kiedy to się stanie będziesz już wiedziała i wszystko zacznie się zmieniać.
W tym wszystkim nie chodzi o szukanie jak to po ludzku pojmujesz.
i niestety tęsknię często za tym ,żeby jak najszybciej iść spać
bo tam mam babunię, tatusia i innych
buziaki
megraf
Taaak...
Skąd ja to znam.
Po odejsciu Mamy, kiedy przychodziła we snie jeszcze często,to żyłam tylko myślą - byle do nocy.A kiedy się kładłam spać ,to byłam przeszczęśliwa:)
Niestety ,sny się skonczyły.
"Czuję " Jej obecność za to w inny sposób.
Ale tak już tesknie do Jej widoku, głosu,dotyku...
Jak myslicie,czemu przestają przychodzić ?
Nie wiem, czy znajde ten post Joli , ale moze jej zapytam, czy nie ma gdzies osobno zapisanego na kompie
Szukalam, ale nie znalazlam. Z tego co pamietam opisywalam to jeszcze na CUiO, ale tam wszystkie zbyt prywatne posty usunelam w epoce "magnesiarza".
Dzis poszukalam tego fragmentu w rekopisie moich "Natrectw", bedacych zapisem czasu mojej depresyjnej zapasci (z ktorych wybrane urywki umiescilam na Polanie).
A oto urywek o ktory chodzilo Sarze, na wszelki wypadek w bezpiecznym kolorze :
"Potrzebuje pociechy natychmiast, a nie mam od kogo jej otrzymac... W desperacji wyobrazam wiec sobie najpierw druga Jolke, ale zaraz ja zmazuje, by nie ryzykowac dodatkowo jeszcze paranoicznego rozdwojenia. By nie musiec sie rozdwajac, wpadam wiec na pomysl wyobrazenia sobie siebie starszej o piec lat. Gdy zaczynam widziec juz zarysy postaci, wtulam sie w wyobrazni w jej kolana, a Starsza glaszcze mnie po glowie, ramionach... co prawie, prawie czuje... "Cicho, cicho - prawie slysze szept - to minie zaniedlugo".
Wtedy powierzam jej w placzu wszystko, bez zadnych zahamowan... jak nigdy przed kimkolwiek. No bo w koncu kto zna mnie lepiej, tak do samej glebi jak Ona ? I komu moge tak zaufac, jak nie sobie samej ? Dluzszy czas tak podwojnie pogaduje sobie ze soba pod koldra. Wreszcie uspokajam sie, rozprostowuje, wyciagam rece i nos poza koldre... Jestem sama... usypiam bez strachu na pare godzin."
A dalej w tym poscie nastepowal opis pewnego dnia po pieciu latach, gdy bylam od paru tygodni w Niemczech. Siedzialam sobie wczesnym, kwietniowym, slonecznym popoludniem w mojej kuchni i stawialam, nucac slyszana w radiu melodie, ulubionego pasjansa na stole. Obok stala pachnaca kawa... Nagle przypomnialo mi sie, ze podobnego slonecznego dnia pare lat wczesniej, polzywa i wychudzona, plakalam pod koldra na kolanach Starszej. I uswiadomilam sobie, ze to bylo wlasnie piec lat temu. Odlozylam natychmiast karty, oparlam sie o wersalke i zamknelam oczy...
I... zaczelam przytulac te Mlodsza, glaskac i pocieszac po to, by to nasze spotkanie przed piecioma laty bylo NA PEWNO PRAWDA. I stalo sie nia...
Moja spontaniczna i radosna twórczość:
schody do góry - a więc progres, rozwój. Dal mnie rozwój wewnętrzny może nawet w tej "tajemnej" wiedzy, tej poza "mędrca szkiełkiem i okiem" - bo noc, a noc jest tajemnicza, nieodgadniona. Nie tak łatwo dostać się do tego świata - stąd przeszkoda, ale pokonasz ją i dołączysz do innych oświeconych.
A zrób coś totalnie odwrotnego. Zacznij się śmiać z każdej kłody, mówiąc sobie przy tym: "O już się niepokoiłam, że wszystko zaczęło się dobrze układać. Nareszcie znowu jakiś problem. Cieszę się z tego". Mów to szczerze, a kłopoty odejdą.
Pojawiają się gdy ich nie chcesz. Kiedy będziesz ich oczekiwać i cieszyć się z nich odejdą ponieważ nie będą mogły Cię ranić.
Już nie chcę narzekać, naprawdę, i naprawdę staram się działać... jakoś... a tu ciągle kłody pod nogi.
Może jeśli jestem tą starą duszą, to taka moja lekcja, a potem nie będę musiała wracać na ziemię? Czy jest taka możliwość? Nie ukrywam, że bardzo by mi się to podobało, bo ziemskie sprawy coraz bardziej mnie irytują i przygnębiają.
I nie chodzi tu tylko o moje skopane życie, tylko o tzw. "całokształt". Nie podoba mi się to wszystko.
Chcę na moją plażę albo do mojego domu. Nie tu.
Kłody sie wg mnie kończa, gdy zrozumiemy, jaka lekcja za nimi stoi ...az do nastepnej klody oczywiscie , i nastepnego wniosku . ...czyli analiza , i wniosek, analiza i wniosek ....itd...
Mnie -przy kolejnych kłodach - pomagała zawsze postawa Pollyanny , zawsze sie pytałam siebie :
' Co w sytuacji, której jestem , moge 'zyskac' dla siebie duchowego , czego mogę sie nauczyc ?'
Czasami niestety zyskiem byla 'tylko ' cierpliwośc, wytrwalosc, lub wzrost sił wibracyjnych. ( odpowiednik jakby sił miesni u ludzi ) ..... Prosiłam Opiekuna i WJ tylko o to, byle tych 'cwiczen' siłowych nie bylo w nadmiarze ..... byleby nie byc na biezni, ktora jest wlaczona na 160 km/h, i nie mozna z niej ani zeskoczyc, ani jej wyłaczyc ....
A co do konca lekcji - na Ziemi oczywiscie- to jest to całkiem, calkiem mozliwe dla nas wszystkich , a prawdopodobieństwo ich zakonczenia tutaj przez nas mozna zobaczyc po analizie przerobienia przez nas lekcji przyporzadkowanych do kolejnych czakr głownych ..........albo prosciej - po stosunku do zycia - mamy wtedy pełne nad nim panowanie
Aniu, trzymam kciuki, za Ciebie, za Twoja cierpliwośc i wytrwałosc <przytul>
Wydaje się, że istoty niektóre są tym
zafascynowane by nam upokorzyć
Ta, dokładnie.
Agnieszka
Wydaje się, że istoty niektóre są tym
zafascynowane by nam upokorzyć
Ta, dokładnie.
Agnieszka
I tu dodam, że przeważnie takie istoty są na niższych wibracjach.
Słyszałem kiedyś, że zmarli mogą mieć też jakiś żal do nas o coś z czym
nie zdążyli się pogodzić i w ten sposób mogą nam także dokuczać.
Neroli, wiem, ale jakoś mi nie wychodzi
Są takie osoby, że w ich obecności czy w rozmowie z nimi czuję się jak zatruta...
bo sie p.o.z.w.a.l.a.s.z zatruwac... kochana za tecza... wszystko w Twoich
rekach...znajdz wreszcie swoja sile.... wymaga pracy .... przytulam neroli
Za Tęczą
Kochana, Ty po prostu wędrujesz ! Uprawiasz wędrowanie
W zależności od stanu Twoich wibracji w smutniejsze, albo weselsze miejsca...
Zazdroszczę Ci trochę tej częstotliwości wędrówek...
Niesamowicie ciekawy sen.
Myslę, że chodzi o wielkie przemiany, a o nich czytamy, że ten rok, to właśnie wcale nie rok końca świata tylko dobrych jego przemian i może Ty juz swoje przeszłaś, przestawiłaś swoje wibracje na te idące z kosmosu, dlatego obserwujesz innych
Twój sen przypomina mi jeden film katastroficzny. Tytułu już nie pamiętam.