ďťż
Strona Główna Kobieta, mężczyzna, przyjacieleminimalny zez a stereometrBRAK STEREOSKOPIIEgzamin w Pile 19.02.2011 czy ktoś się wybiera?Jakie technikum.TWO i TSFRezygnacja z egzaminowprzełoĹźone mecze II ligaJakieś zmiany??odmowa podania, prĂłbować ponownie?Układ oddechowy
 

Kobieta, mężczyzna, przyjaciele

... w ramach CWICZENIA umiejetnosci TOLERANCJI, WOBEC odmiennosci spojrzenia na zycie i pogladow INNYCH jak wiekszosci.

Poz. 2 - rozmowa z Maria Czubaszek.
(Matki Polki i Ojcow Polakow do szpiku kosci, prosze o nieprzesluchanie tego wywiadu ze wzgledow zdrowotnych wlasnych i reszty.)

http://www.tok.fm/TOKFM/0,121944.html


Jak się nie ma czym pochwalić, to się chwali czym popadnie. Tak to jest z tymi co niską samoocenę mają i ciągle potrzebują być w centrum uwagi.
Podobnie rozumiem jej wypowiedzi : nie czula sie wystarczajaco odpowiedzialna, a zbiorowej presji srodowiskowej wywieranej na kobiety w temacie macierzynstwa, tez nie chciala sie poddac.
Zauwazylam tez, ze bycie odpowiedzialnym potraktowala bardzo serio, gdy przyszedl czas opieki nad rodzicem, choc nie robila tego radosnie...
Wspolczuje jej, ze bedac satyrykiem na zewnatrz, w sobie nie odnalazla radosci zycia...

Jest faktycznie wyraznie inna niz wiekszosc nas, ale poczucie dystansu do tego co sie dzieje, ktorego uczy swymi tekstami, uwazam za jej pozytywny wklad w polskie niezdystansowanie.

Jednak przesłuchałam i generalnie jestem za. Są osoby, które nie powinny mieć dzieci i tak chyba lepiej. Wydaje mi się, że ona słusznie dokonała takiego wyboru skoro tkwi w niej taka niechęć. Tak jak powiedziała, i ona i to dziecko byłoby nieszczęśliwe . Co do zjawiska aborcji, to faktycznie jakieś 50 lat temu inaczej na to patrzono, chyba nie było takiej świadomości jak jest teraz. Też znam kobiety, które traktowały usunięcie ciąży jak usunięcia zęba i nie widziały w tym nic złego. Tłumaczenie typu: 6 tyg. przecież to jeszcze nie dziecko. Ja myślę, że ona sama nie dostała wystarczającej miłości od matki i na tyle mocno czuła się niekochana,że nie chciała tego powielać. A co do nieposiadanie dzieci ze względu na karierę a propos wątku Bakuły, to mi się trochę śmiać chce. Polscy artyści... poza kilkoma nazwiskami jak Abakanowicz, Opałka, Robakowski i jeszcze kilka, to nikt na świecie ich nie zna i o jakiej karierze tu mówimy.
Najpierw myślała, przepraszam za sformułowanie, kroczem, a później dziecko potraktowała jak problem? Kompletny brak odpowiedzialności za swój wybór. Czy takie zachowanie jest powodem do usprawiedliwienia?


Kroczem ? Testosteron bardziej niewoli w reakcjach "towarzyskich" jak estrogen, co jako pierwsi stwierdzili naukowcy plci meskiej, a stale przypomina parotysieczna zapisana historia pelna gwaltow.

Potraktuj prosze Mirku ten wywiad jako test i cwiczenie na probe zrozumienia innosci.
Pani powtarza do znudzenia pytanie, mogace byc okazja do zastanowienia sie nad nim : "Ja rozumiem, podziwiam i ciesze sie, ze inni maja dzieci bo chcieli, ale dlaczego oni nie chca dac mi prawa do niechcenia ich ?"
Mozna tez zalozyc inaczej : ze aborcji dokonala na rodzicach, ktorzy we wczesniejszym wcieleniu zdecydowali sie na aborcje...
Nie da sie tu przesadzac jednoznacznie na jej niekorzysc...

Kroczem ? Testosteron bardziej niewoli w reakcjach "towarzyskich" jak estrogen, co jako pierwsi stwierdzili naukowcy plci meskiej, a stale przypomina parotysieczna zapisana historia pelna gwaltow.

Potraktuj prosze Mirku ten wywiad jako test i cwiczenie na probe zrozumienia innosci.
Pani powtarza do znudzenia pytanie, mogace byc okazja do zastanowienia sie nad nim : "Ja rozumiem, podziwiam i ciesze sie, ze inni maja dzieci bo chcieli, ale dlaczego oni nie chca dac mi prawa do niechcenia ich ?"

Nie potępiam tej pani. Potępiam czyn. Jeżeli dwoje ludzi idzie ze sobą do łóżka, to jest szansa, że z tego spotkania może być dziecko. Tak bardzo przejmujemy się losem zwierząt, a tak mało dbamy o własny gatunek. Czy to nie wynika z głębszych pokładów podświadomości?
Chcemy przyjemności nie ponosząc żadnych konsekwencji.
Nie słuchałam audycji, bo nie miałam takiej możliwości, ale oczywiście mam swoje zdanie w temacie.
Po pierwsze, chyba nie zachodziła w ciążę specjalnie, po to by ją usunąć, bo ma przyjemność w takich zabiegach. Możemy oczywiście powiedzieć, gdzie drwa robią wióry lecą, innymi słowy nie chcesz dziecka, masz zakaz bzykania, bo jak wiemy, nie ma 100% skutecznych środkó antykoncepcyjnych,
zakłada tu Pik, że z nią jest nie halo, nie do końca wiem, czy dobrze zrozumiałam - jest nie halo, bo nie chce mieć dzieci? to w końcu po co żyjemy, żeby się rozwijać czy żeby podtrzymać gatunek? Dla mnie nie jest nienormalna kobieta, która w inny sposób niż przez macierzyństwo chce się realizować w życiu.
Ja za Jolą - apeluję o większą tolerancję, o nie odbieranie jednostce jej prawa wyboru. Może spotka się to z oburzeniem, ale jeśli mam stwierdzać kto jest ważniejszy - matka czy embrion, ja przydam większe prawa matce.
No wlasnie : drugiego dnia dyskusji, po upomnieniu sie, nastapilo pierwsze NAPOMKNIECIE o drugiej stronie lady, ale po uprzednim dowaleniu po staremu, jeszcze niektorym mediom i feministkom...

A kurcze i tak ciesze sie jak glupia, bo to taka rzadkosc...
Przytulam Mireczku, o ile zechcesz do takiej sztachetki
Kojarzyć mi się może, bo czemu nie, aczkolwiek od kojarzenia do potrzeb nie musi być ta sama odległość, aczkolwiek nie do kojarzeń moja wypowiedź się tyczyła. Z uświadamianiem się zgadzam również, bo to daje możliwość podjęcia bardziej odpowiedniej dla danej jednostki decyzji. Mówienie, że lepiej urodzić i oddać, niż usunąć - cóż niestety musze powiedzieć, że tak tylko mężczyzna może powiedzieć, bo jednak nie ma pojęcia coznaczy nosić życie 9 miesiecy pod sercem, a potem zobaczyć maleństwo po jego urodzeniu. Z pewnością nie miałam identycznych odczuć do mojego dziecka gdy było fasolką i gdy się urodziło, chociaż od razu wiedziałam, że Jaś będzie, no na początku był Jędrkiem, a potem Zawiszą - gdy już znałam płeć, ale dość szybko ją znałam. I niestety z Twojej wypowiedzi wynika ocena kobiety, która nie chce urodzić dziecka - bo wskazujesz, że może donosić i poprostu oddać, czyli ta co usuwa nie ma uczuć, jest bezduszna, w domyśle może zabić może oddać. Dlaczego nie ma takich skrajnych poglądów i opinii, gdy chodzi o karę śmierci? W przypadku tak "młodego" życia nawet niewiadomo czy ciąża do końca będzie, bo jest mnóstwo samoistnych poronień, często nawet kobiety o nich nie wiedzą, a zabijany w świetle prawa skazanieć z pewnością jest "donoszony"

A moze by tak po prostu nie osądzać?
Która "lepsza"- ta co urodzila i oddała, czy ta która usunęła...
A moze by tak pozostawić wolność wyboru kobiecie, jej sumieniu.
Nie podsumowywac jej"lekcji", głupoty,braku w niej "oświeconej duszy",itp.

Uważam ,ze jesteśmy na to za ciency,i do Boga nam za daleko( a ponoć przecież nawet On nie osądza).

Nigdy nie stanełam przed takim wyborem( urodzić czy nie), ale jak co jakis czas przewala się temat w mediach,jednoznacznie uwazam ,ze nic nam do tego jak decyduje kobieta.To jej decyzja, to jej odpowiedzialnosć, jej zycie...

Lepiej dla dziecka, a nie dla kobiety Freyu. To już nowa istota wbrew temu co się lansuje: "Mój brzuch i mogę z nim zrobić co zechcę".
Jak tak dalej pójdzie toi do 70 lat pracować będzie za mało kasy na emeryturę. Rządy Unii myślą krótkowzrocznie i jednotorowo. Wydłużanie wieku niczego nie zmieni, a adopcja i owszem.
Poza tym ja osadzam czyny, a nie ludzi. Nie zgadzam się z aborcją, czy to źle?
To idąc Twoim tropem myślowym, to nie nasza sprawa jak ktoś źle traktuje zwierzęta. Przecież to tylko zwierzę i jest własnością człowieka. A jednak sprawa zwierząt Cię rusza.

Czy miałabyś szansę być tym kim jesteś gdyby Twoja mama podjęła wolny wybór?
Dlaczego bronisz kobietę, a nie bronisz dziecka.

Nie potrzeba nikogo "bronić", ani nikogo "oskarżać".Wszechświat jest doskonały.To tylko my - ludzie ograniczeni we własnej nieświadomości, widzimy wszystko dualnie i dzielimy na "dobro" i "zło".

hmm wchodze do wniosku, ze lepsza aborcja niz na przymus bycie mama, kiedy tego sie nie czuje. jezeli srodki antykoncepcji zawiodly - to juz "przygoda".

Mogę zrozumieć i zaakceptować aborcję, zwłaszcza, gdy antykoncepcja zawiodła.
Mimo, że jest to czyn destrukcyjny. Burzenie domu.

To, co mi się bardzo nie podoba, to duma, szczycenie się tym faktem.

Nie podoba mi się też postawa podejmowania seksu bez odpowiedzialności, na zasadzie: "zajdę, to przerwę".

Nie idzie się do łóżka na pierwszej randce: to też skrajna nieodpowiedzialność. Jeśli idzie się do łóżka na drugiej, to pomiędzy nimi był czas, żeby przemyśleć antykoncepcję.

Przez obydwoje.

Co do mężczyzny, w ogóle nie istnieje problem. Prezerwatywy są tanie i łatwo dostępne.

Z kobietą trudniej, ale.. jeśli to pierwszy partner, chyba czas pójść do ginekologa i dobrać antykoncepcję. Prezerwatywa przy "pierwszym razie" zawodzi.

Jeśli nie pierwszy raz.. antykoncepcja dawno powinna być dobrana. I przecież antykoncepcja dla kobiet nie równa się koniecznie pigułce hormonalnej. Jest kilka innych metod.

---------------
Z grubej rury teraz: jak on założy prezerwatywę, a ona cokolwiek: tabletka, wkładka domaciczna, globulka, krążek dopochwowy, szansa na zapłodnienie jest prawie zerowa.

A jak się jemu, czy jej, czy obojgu, nie chce, albo niewygodnie to przepraszam, kłaść na jednej szali wygodę a na drugiej nowe życie - ??? Coś tu chyba jest mało porównywalne...

I wracając do początku tego postu: jeśli się starali o antykoncepcję, a ona zawiodła, można zrozumieć aborcję.
Poza tym można zrozumieć aborcję, gdy mamy do czynienia z gwałtem lub chorobą matki, czy dziecka.

W innym przypadku... to egoizm, nieodpowiedzialność i - morderstwo ze szczególnym okrucieństwem - istoty, którą powołało się do życia - przez własne niedbalstwo, z wygody i egoizmu. Bo się nie chciało. Człowiek jest istotą rozumną, seks mu został dany dla przyjemności a rozum podobno po to, żeby myśleć.

zakłada tu Pik, że z nią jest nie halo, nie do końca wiem, czy dobrze zrozumiałam - jest nie halo, bo nie chce mieć dzieci? to w końcu po co żyjemy, żeby się rozwijać czy żeby podtrzymać gatunek? Dla mnie nie jest nienormalna kobieta, która w inny sposób niż przez macierzyństwo chce się realizować w życiu.

Dwie sprawy: (1) jeśli nie będziemy podtrzymywać gatunku... przyroda odetchnie z ulgą Ale podtrzymanie gatunku to podstawowa funkcja wszystkich żywych istot na ziemi. Inaczej nic by nie żyło.

(2) realizować w życiu? co to znaczy? Dla obojga płci - co to znaczy??? co się kryje pod takim pojęciem? Najczęściej tłumaczy się to na "zrobić karierę".
Wokół nas obecnie ludzie płci obojga - "realizują się w życiu". Czyli uczestniczą w wyścigu szczurów. Wskutek czego świat jaki jest, każdy widzi. A dzieci brak. Wszystko zrobiono, żeby ich było jak najmniej. Będziemy zapier* w pracy do samego końca życia i zostaniemy samotni w swych ostatnich latach. O taką - "realizację w życiu" - chodzi? To pustka.

Osobiście sam za późno (a może jeszcze nie...) parę spraw zrozumiałem... Dlatego to piszę... Bo powinienem już zostawić tę dyskusję. Taka pani Maria zrobiła sobie cnotę z błędu; dobra. Ale może ktoś zrozumie wcześniej niż ja, w swoich późnych czterdziestych latach życia, co jest naprawdę istotne, a co jest puste w środku.


I moim zdaniem, zupełnie inną kwestią jest dręczenie żyjących zwierząt, które mają świadomość i uczucia, niż aborcja. Ale ja nie jestem katoliczką.


Nie trzeba być katolikiem, wystarczy poczytać podręcznik embriologii człowieka. W wieku, w jakim dokonuje się aborcji, płód ma całkiem dobrze rozwinięty układ nerwowy. Jeśłi już decydujemy się go zabić, powinno się go traktować z szacunkiem, nie przysparzać mu cierpienia. Tymczasem nikogo to nie obchodzi. Rozerwą żywe ciało na kawałki, zmiażdżą, wyssają. Może by tak najpierw uśpić, znieczulić to dziecko??? Kogo to obchodzi??? Panie ze statku aborcyjnego nazywają to "tkanką ciążową" - to jet nie mniejsza skrajność, niż katolicka "obrona życia od poczęcia", tylko w drugą stronę.

I dlaczego nie bierze się tu pod uwagę opcji, że może dusza, która wcieliła się w płód poddany aborcji, taką właśnie miała do przerobienia lekcję?

Hmmm...
Tym bardziej, że ponoć NIC nie dzieje się "przez przypadek".Myslę więc ,ze akt zycia również
I wyobraźcie sobie, że taką istotę niszczycie, "bo czasami lepiej się nie urodzić".

Bo to tak jest wogole, jak przez wieki rozni stosuja rozniste interpretacje tekstow uznanych za swiete w koncu...
A napisane jest w Genesis, ze najpierw Bog ulepil cialo, a potem w gotowe tchnal dopiero swego Ducha.

A w troche pozniejszym miejscu pisze, ze stworzyl czlowieka mezczyzna i kobieta, bez deliberowania po co stworzyl kobiete. To zdanie NIGDY do dzis nie stanowilo przedmiotu rozwazan uczonych w pismie. Za malo ponetne widac do deliberacji.

Buddyzm zas uznaje, ze do czasu urodzenia Dusza wchodzi sobie i wychodzi z ciala.

A i jeszcze jeden sympatyczny wybieg panaceum : jak uczony w pismie cos wie, to wie, ale jak owieczek przyciska gdzies argumentacyjnie do muru, to slyszy, ze Bog jest niepojety dla nas w swojej madrosci.
Acha, i swiete pismo mowi, ze Bog nie ma wzgledu na osobe, ale uczony w pismie mowi, ze na płeć tak.
Acha i uczony mowi jeszcze tym samym tchem (i ani sie nie zachlysnie przy tym oddechu - Bog faktycznie cierpliwy jest), ze zeby Jezus byl doskonalszy w swej boskosci, to w akcie tworzenia Jego ciala nie mogl wziac udzialu mezczyzna, zeby nie POKALAC matki...

Ech...

Acha, i swiete pismo mowi, ze Bog nie ma wzgledu na osobe, ale uczony w pismie mowi, ze na płeć tak.
Acha i uczony mowi jeszcze tym samym tchem (i ani sie nie zachlysnie przy tym oddechu - Bog faktycznie cierpliwy jest), ze zeby Jezus byl doskonalszy w swej boskosci, to w akcie tworzenia Jego ciala nie mogl wziac udzialu mezczyzna, zeby nie POKALAC matki...

Ech...


Toć tak naprawdę w całej tej "akcji Jezus" dziewica Miriam posłużyła za coś, co dziś nazywa się surogatką. Może zresztą i komórka jajowa była jej, bo wcześniej była cała akcja z poczęciem Miriam właśnie, też jakieś manipulacje miały tam miejsce. No ale jakby tam jakiś mężczyzna dorzucił parę milionów nie wiadomo jakich plemników, cała starannie zaplanowana akcja poszłaby na marne.

Apropos matki Jezusa, czemu ją nazywają Maria? Ona się nazywała "Miriam", a "Marya" to hinduistyczny zły duch...

Piku, ja odnosilam sie do obowiazujacych interpretacji pozniejszych niz Sumer uczonych w pismie, ktore do dzis sa zywe w tradycji KK i sluza za wyjasnianie roznic w jego nierownym podejsciu do kobiet i mezczyzn.

A to się wzięło jeszcze od św. Pawła - on zdaje się nie lubił kobiet. Kościół zaś jest konserwatywny a poza tym lubi wyjaśniać proste rzeczy w skomplikowany sposób, aby tylko nie ruszyć z miejsca starych skostniałych tez.

Prastare proroctwo, ze Kobieta podepcze weza (co nieraz widac w ikonografii M.Boskiej stojacej na kuli ziemskiej i wezu) do dzis w KK interpretowane jest tak, ze ta kobieta z proroctwa SYMBOLIZUJE instytucjonalny Kosciol...

A śj z tych samych ksiąg wyciągają wniosek, że instytucjonalny Kościół, to Wielka Nierządnica.

Inni znowu uważają, że ta kobieta, to Matka Boska, która urodziła Jezusa i w ten sposób załatwiła węża na perłowo....
Tak, tez to zauwazylam, ze chodzic moglo (jesli chodzilo gdyz w w swiecie nomadow nie pytano kobiet o zgode na seks, tylko je ODDAWANO i BRANO, a gwalt na osobie jest na pewno jej kalaniem) o zbyt marna pule genow do wyboru u ziemskich ojcow, gdyz o samej Marii tez jest opowiesc, ze juz ona sama przez swych rodzicow poczeta zostala NIEPOKALANIE.

A to się wzięło jeszcze od św. Pawła - on zdaje się nie lubił kobiet. Kościół zaś jest konserwatywny a poza tym lubi wyjaśniać proste rzeczy w skomplikowany sposób, aby tylko nie ruszyć z miejsca starych skostniałych tez.

Tu kolejny smaczek.
W tekscie zanotowanej wypowiedzi Pawla (bo ja tam nie wiem czy byl swiety, gdyz zostal takim urzedowo) o kobietach, ktorym doradza milczenie w swiatyni i takie tam inne ograniczenia, na samym koncu Pawel zaznacza, ze nie mowi tego pod natchnieniem DUCHA, tylko co sam uwaza.
Ale do dzis te ograniczenia KK tlumaczone sa wlasnie zyczeniem boskim

Zapomniales dodac, ze mezczyzna mogl miec seks z tyloma kobietami ile chcial, a kobieta nie. .
Brak potomka zawsze byl przypisywany przyczynie tkwiacej w kobiecie, tak samo jak rodzenie tylko corek.
Jakos corki nie byly tak w cenie...

No wiesz, a gdyby tak chodzilo faktycznie do konca o przetrwanie, to nie wyzynalyby sie tak stale te plemiona wzajemnie.
Chodzilo wiec JEDYNIE o przetrwanie genow grupy mezczyzn, a nie ludzkosci.

A obchodzenie sie z kobietami... ukamieniowana za nawet nie osobiscie zadecydowana niewiernosc, bo zgwalcona, maszynka nie brala udzialu w dalszym rozrodzie.
Tragedia Abigail na przyklad tez... byl to gwalt w rodzinie.


Jedyny punkt którego w tej chwili nie jestem w stanie wytłumaczyć z pomocą zwykłego darwinizmu. Poza tym musiałbym przeczytać tę historię.

Ale prawo mojżeszowe mówi, że tylko ta kobieta zgwałcona podlegała ukamienowaniu, która nie krzyczała o pomoc, a i mężczyznę też zabijano. Gwałciciel zawsze szedł na ukamienowanie. Tyle, ze jest jeszcze inna historia: naród żydowski wydaje się być obiektem eksperymentów genetycznych - ich bóstwo, zapewne Enki albo Enlil chciało mieć czyste linie. Zobacz, że prowadzał ich po pustyni aż póki nie wymarli wszyscy, którzy wyszli z Egiptu.
Tylko jakos w tej tradycji, zapiskow o sytuacji kamienowiania mezczyzny nie ma, a kobiet sa. Tez dowod na to, ze dokladnie pilnowane to bylo tylko w jedna strone.
Poklosiem tej zaburzonej optyki sa sytuacje karania za to tylko kobiet w swiecie islamskim : czy zniszczeniem jej twarzy wyrokiem rodzinnym, albo scieciem - wyrokiem urzedowym.
Greka Zorbe widziales. U wspolczesnych Grekow ukamieniowano kobiete za to, ze odwazyla sie wybrac obcego, zamiast ulec ktoremus z molestujacych ja wioskowych...
Ale tu tez obserwuje znamienny fakt od czasu zaistnienia tego filmu w swiatowej swiadomosci : slowa Zorby "ale piekna katastrofa" wspominane do dzis, tance rowniez, ale ukamieniowanie wdowy za zbrodnie wybrania obcego... grobowa (grobowa!) cisza...

No i pamiec spoleczna prowadzi do dzis nieprzerwany rejestr kurew, ale kurwiarzy nie...

Sa i zaginione plemiona wsrod tych, ktore te stosowaly. A stosowaly je w zasadzie wszystkie. A ile ich bylo, to ciemna liczba no... bo wlasnie wyginela i nie da sie policzyc i jednoznacznie przekonac
Nawet mimo skapych zrodel mam tego swiadomosc, ze za czasow i w miejscach gdzie panowal matriarchat, dochodzilo do podobnych skandalicznych naduzyc.
Rzecz w tym, by sinusoida zmian siegajaca granicznych nie powtarzala sie idiotycznie wciaz od nowa, lecz splaszczala w kierunku partnerskiej wspolpracy. Zas pozostale roznice sluzyly wspolnemu dobru i byly rownie szanowane.
Poki w matrixie - organizacja spoleczenst oparta jest (poza nieistotnymi dla wydzwieku calosci wyjatkami) na koncentracji rzeczywistych wplywow na calosc zycia spolecznego w zhermetyzowanych kastach wojskowych, kaplanskich i liniach genetycznych - poty nie zmieni sie istotnie nic.
Tak wiec twierdzenie, ze zyjemy obecnie w czasach matriarchatu, gdy w/w kasty zdominowane sa w tak wysokim procencie przez mezczyzn, jest chyba nieporozumieniem Piku ?

Hahaha Mirku. ZAWSZE i WSZYSCY użyźniamy Ziemie

Tak wiec twierdzenie, ze zyjemy obecnie w czasach matriarchatu, gdy w/w kasty zdominowane sa w tak wysokim procencie przez mezczyzn, jest chyba nieporozumieniem Piku ?


Przyjrzyj się temu wszystkiemu - dokładniej.

Nie, jeszcze nie żyjemy w czasach matriarchatu. Mamy natomiast taki typ społeczeństwa, do którego matriarchat pasuje. Nie ma go jeszcze z powodu bezwładności; na przemiany struktury władzy trzeba czasu. Zmiany zaczęły się jakieś sto lat temu i jak do tej pory mamy już sfeminizowane szkolnictwo, medycynę i sądownictwo. Kraje skandynawskie już mają kobiety-premierów i sporą ich ilość w kręgach władzy. Jeszcze z 50 lat i będzie po wszystkim.

Przyczyna jest prosta.

Ewolucyjnie, w społeczeństwach pierwotnych, mężczyźni mieli za zadanie polować, zdobywać dla plemienia nowe tereny, bronić plemienia przed drapieżnikami i sąsiadującymi plemionami. To wymagało od nich rozwinięcia odporności na silny, ale krótkotrwały stres (walka, drapieżnik) i dobrej orientacji przestrzennej (dalekie wyprawy).

Kobiety wychowywały dzieci. Nie oddalały się od wioski, uprawiały rośliny i zbierały zioła i runo leśne. Do tego potrzebna była odporność na długotrwały, ale umiarkowany stres (dzieci) i cierpliwość oraz umiejętność wyszukiwania w gąszczu szczegółów (runo leśne).

Tam, gdzie dla społeczeństwa ważniejsze były męskie umiejętności, a tak było u starożytnych pasterzy, tam rozwijał się patriarchat.
Patriarchat lepiej sprawdzał się także i później; Rzym był państwem ekspansywnym, plemiona germańskie też; później z kolei toczono wieczne wojny.

A dzisiaj? Dzisiaj cywilizacja zapewnia nam ciągły stres i konieczność orientowania się w całej masie szczególików. Z tym lepiej radzą sobie kobiety. Nie ma ekspansji, nie ma dokąd; nie ma w zachodnim społeczeństwie wojen, a jak nawet są, to coraz bardziej jest to walka maszyn niż ludzi; nie ma drapieżników; niepotrzebna jest orientacja przestrzenna żeby dojechać do celu, bo dowiezie nas pociąg, samolot, a w samochodzie mamy GPSy. To, co jest domeną mężczyzn, jest już niepotrzebne.

Kasty kapłańskie oczywiście się bronią, i tu jest właśnie niebezpieczeństwo, bo tak naprawdę jedyną dla nich szansą w dzisiejszych czasach jest wywołanie porządnej wojny.