Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Mam tylko jedno "ale" do tego tekstu. Karma jest tu przedstawiona jako coś złego, jako kara za coś. A karma sama w sobie nie jest ani zła, ani dobra. Po prostu co wysyłamy, to zbierzemy. Zrobimy coś złego, do nas wróci. Ale gdy zrobimy coś dobrego - też do nas wróci.
Czesc zrodel objasniajacych prawo karmy wlasnie tak interpretuje swymi nieszczesliwymi sformulowaniami dzialanie karmy.
I z pewnoscia zasugerowana nimi nie zwrocilas uwagi, ze ten tekst mowi o konsekwencjach praw istnienia, a nie o karze zsylanej z zewnatrz.
To dlatego jest w nim tez mowa i o tym, ze konsekwencje karmy mozna cofnac, gdy zarzuci sie dotychczasowe bledne wybory.
A do fragmentu o pierwszych dwoch przykazaniach dodalybym jeszcze, ze kiedys Jezus pytany przez uczniow o to ktore z przykazan jest najwazniejsze odpowiedzial, ze najwazniejsze sa pierwsze dwa.
Bo gdy przestrzega sie pierwszych dwoch, to nie czyni sie nic przeciw nastepnym przykazaniom, bedacym jedynie uszczegolowieniem tych wlasnie.
Mamy wpływ poprzez swoje decyzje i wybory ścieżek którymi mamy podążać. No i patrząc z punktu widzenia akcji - reakcji, takie prawo karmy sięga o wiele wyżej niż tylko w ziemskie wcielenia. Jest jedną z zasad działania świata.
A co do dualizmu - dla mnie to nie karma. To raczej jeden ze sposobów poznawania świata tutaj.
do końca swoich dni na ziemi i poprzez całą wieczność Nie mówi tylko o ziemskim wcieleniu.
A co do dualizmu.Otóż Goldsmith( cały czas omawaimy jego koncepcję) podaje możliwosci wyzwolenia sie spod karmy , ale są one obwarowane zmianą myślenia i postepowania( zmianą świadomości).Jedną z takich zmian jest odrzucenie wiary w dobro i zło, jako w coś co nie istnieje świecie Duchowym.
Ok, ale jak opuszczamy Ziemię, to trafiamy do świata duchowego, gdzie jak sama powiedziałaś, dobro i zło nie istnieje. Czyli zasada karmy wg Goldsmitha przestaje w tym momencie obowiązywać. No i jakie odrzucenie dobra i zła? Sama karma szufladkuje nam rzeczy na dobre i złe. Coś jest dobre i dostanie się nam za to nagroda, a coś jest złe i nas ukarze.
No i jakie odrzucenie dobra i zła? Sama karma szufladkuje nam rzeczy na dobre i złe. Coś jest dobre i dostanie się nam za to nagroda, a coś jest złe i nas ukarze.
No właśnie- sama sobie odpowiedziałas na pytanie. Jesli nie jesteś w stanie odrzucić wiary w dobro i zło( czyli oceniać i krytykować co jest dobre a co złe ), jesteś zaszufladkowana przez karmę.
Chodzi o to byś umiała wyjść ponad nią.
Te rzeczy trudno zrozumieć ,a co dopiero zastosować
Moze postaraj sie Eve spojrzec na to tak :
Budujesz tame, zle obliczywszy parametry i zawala sie.
Stawiasz dom na stromym zboczu, ktore osuwa sie po oberwaniu chmury; albo u podnoza niewygaslego wulkanu, ktory pewnego dnia sie budzi.
To sa bledy, nawet podstawowe i ich konsekwencje, ale nie grzechy i kary.
Chodzi o zrozumienie TU NA ZIEMI przez nas -istoty fizyczne,że "nasz świat fizyczny jest światem pozorów(pozornych wartości),gdzie zło i dobro nie istnieje".
No właśnie- sama sobie odpowiedziałas na pytanie. Jesli nie jesteś w stanie odrzucić wiary w dobro i zło( czyli oceniać i krytykować co jest dobre a co złe ), jesteś zaszufladkowana przez karmę.
Chodzi o to byś umiała wyjść ponad nią.
Te rzeczy trudno zrozumieć ,a co dopiero zastosować
Ocena efektu czegoś jako dobre lub złe nie spowoduje zniknięcia samego efektu. Nie wyjdziesz poza tak rozumianą karmę. Ona nadal będzie, zmieni się tylko twój stosunek do niej.
Wyjde, jak dostrzege blad i go skoryguje
Ale jestesmy dzielne w tej wymianie pogladow
Kocham Was/Nas
Ale już samo podejście do czegoś jako do błędu to ocenianie, bo uznajesz, że istnieje coś, co trzeba naprawić.
Nazywanie faktu po imieniu wolne od konotacji oceniajacych - jak nazwac, zeby nie budzilo skojarzen z ocenianiem
Np. : "Jest burza, bo zaistniala zbyt duza roznica potencjalu."
Ocena efektu czegoś jako dobre lub złe nie spowoduje zniknięcia samego efektu. Nie wyjdziesz poza tak rozumianą karmę. Ona nadal będzie, zmieni się tylko twój stosunek do niej.
Spróbuj nie oceniać, ale tak NA PRAWDĘ, to poczujesz ,ze dla Ciebie efekt zniknie.
Nazywanie faktu po imieniu wolne od konotacji oceniajacych - jak nazwac, zeby nie budzilo skojarzen z ocenianiem
Np. : "Jest burza, bo zaistniala zbyt duza roznica potencjalu."
Już samo nazwanie czegoś jest upchnięciem w jakieś ramki. "Tao, które można wyrazić słowami, nie jest prawdziwym tao."
"Tao, które można wyrazić słowami, nie jest prawdziwym tao."
I dlatego nie moze byc dobrych ksiazek i wykladow o tao
Mysle iz bardzo istotnym jest nie traktowac spraw brzegowo, z litery, ortodoksyjnie, bialo-czarno, zerojedynkowo.
Miec w pamieci fakt, ze wzor rozwijajacego sie wielowymiarowego fraktala zdarzen istnienia, zwanego tez mniejwymiarowo gobelinem - jest przebogaty i zawsze wymyka sie scislemu kategoryzowaniu.
I ze nasze usilowania pojecia tego o co w tym wszystkim chodzi, sa jedynie probami kolejnych przyblizen, a przybliza sie do tego przez eony istnienia. To jest dopiero wyzwanie dla naszej ziemskiej cierpliwosci no nie ?
Nie- o - sia - gal - ne w pelni
Skad wiesz czy dwie Dusze schodząc na Ziemię nie umowiły się ,ze będąc w ciele- jedno drugie zabije?Zarówno jednej Duszy, jak i drugiej były te oswiadczenia potrzebne do czegoś.Zaplanowały to.Tak NA PRAWDE nie ma w tym zła.
Ale czy w tym momencie możemy mówić o jakiejkolwiek karmie?
Nie martw sie zbytnio Eve. Mamy duzo czasu na stopniowe rozumienie...
Nie musimy tego pojac ani dzis, ani jutro
Nawet co do zakresu znaczeniowego slowa karma - rozne szkoly roznie je rozpisywaly.
Nie trzeba sie przywiazywac do zadnej z nich.
Szkoly pochodza ze starych czasow, duzo w miedzyczasie poszlo do przodu, stare wzorce sie rozpuszczaja wraz ze wzrostem zbiorowej swiadomosci i energetyki
Niech mi ktoś wyjaśni czym jest dobre postępowanie?
Moralne, bez krzywdy dla innych, dla siebie - nie kłam, nie kradnij, nie zdradzaj, nie zabijaj. Jak to się ma do planu przedurodzeniowego?
Dobre postępowanie, to takie, które nie krzywdzi innych i nas samych.
Tak wprost czy w odniesieniu do norm powszechnie obowiązujących?
Tak wprost, zgodnie z własnym sumieniem.
Muszę to sobie głębiej przemyśleć, bo jednak cały system wartości miałam oparty na pojęciu dobra i zła, niby wypracowałam w sobie bardziej uniwersalne poglądy, ale chyba tak naprawdę tych "ogólnych prawd" nie zmieniłam na swoje potrzeby tylko je wyparłam, co powoduje co jakiś czas konflikt wewnętrzny i poczucie winy, choć na logikę mówię sobie, że nie powinnam go mieć, ale to siedzi w środku, mało powiedziane, że wdrukowane, wyryte raczej.
tępa orka na ugorze -ze mną. niby to wszystko jasne, ale nie wiem czy tego życia mi wsytarczy, żeby całą tę nową wiedzę usystematyzować, a przede wszystkim poznać i zrozumieć siebie.
Jedyny w tej chwili dla mnie punkt odniesienia to czyste intencje, choć wcale nie jestem pewna czy wszystkie będę w stanie rozpoznać i odpowiednio zakwalifikować, bo jednak nie wszystkiemu co robię przyświecają wyższe cele, czasem jest to wygoda i przyjemność, czy równa się z dobrymi czy złymi intencjami nie wiem.
Dzięki Tęczowy. Przemyślę sobie wszystko, dziś jest taki dzień w którym chyba tylko mogę się poświęcić myśleniu
Wiele razy słyszałam, że powinnam zawierzyć swojej intuicji ( pewnie chodziło o podszepty Opiekuna), a ja wciąż staram się wszystko zrozumieć, logicznie tłumaczyć bądź mieć logicznie wytłumaczone. Sama wiem, że za bardzo racjonalizuję, ale wydaje mi się, że żeby wiedzieć jak jest, najpierw muszę zrozumieć tak na logikę, a potem dopiero wiedząc co jest co, mogę oprzeć się na intuicji. Pewnie znowu głupoty piszę
Odnoszę wrażenie, że te właściwe postawy - to te wyłącznie szlachetne- z ludzkiego punktu widzenia. Nie zwykłam żywić złych intencji, a nawet jeśli spontanicznie się wkurzę, to staram się te odczucia zniwelować, a czyjeś zachowanie usprawiedliwić, ale ulegam swoim słabościom i wydaje mi się, że to co udaje mi się poprawić, to jest nic w stosunku do tego, co powinnam zmienić. Może się pogubiłam, ale odnoszę wrażenie, że właściwa postawa to dodatkowo bardzo ascetyczna, bardzo akuratna, że powinno się robić tylko to co właściwe, a nie to co przyjemne. Ja nie wiem, ile będę potrzebowała czasu i wcieleń, by wykorzenić z siebie wszelkie lenistwo, wbić absolutną obowiązkowość, wywalić wybuchowość i spontaniczność, co gorsza taka idealność zdaje mi się być nudna.
Odnoszę wrażenie, że te właściwe postawy - to te wyłącznie szlachetne- z ludzkiego punktu widzenia.
Idealna postawa to taka,gdzie nie dostrzega się już ani 'dobra' ,ani "zła'.Jest się ponad to, ponad dualnosc, ponad ludzkie podziały.Czyli postepujesz i działasz nie oceniając tego, nie klasyfikując,nie szufladkujac - tu byłam "dobra"'a tu "zła",działasz w Duchu Świętym i tyle.Tak samo jak nie oceniasz innych ,że działaja "dobrze",lub"źle".Ale podejrzewam ,ze takich osób jest na swiecie bardzo mało...
To ludzie stworzyli "dobro" i zło". Wlaśnie po to by sie czegoś nauczyć tu ,na Ziemi.
Moze wlaśnie w celu nauki -lekcji-dla jakiejś duszy MUSISZ postapić "źle",bo to sobie uzgodniłyscie schodząc wspólnie na Ziemię.Choć tak naprawde Twoje "złe" postepowanie ,będzie w tym przypadku "dobrem " dla tej Duszy.
Dlatego napisałam wczesniej ,ze pojęcia "dobra" i "zła" są względne.
Bardzo pięknie wyjaśniasz to wszystko Rigpa, omijając umiejętnie pułapki wyrażeń wziętych z matrixowych słowników...
Także i to, że i karmę można "rozpuścić" bez konieczności przeżycia autentycznych sytuacji "oko za oko".
Pokrywa to się z licznymi przekazami, że w nowej, wyższej energetycznie epoce, epoce poszerzonego poznania - karma przestanie być że tak powiem "obowiązkowa".
I to, że dusze nie tyle przechowują w samych sobie wszystkie wspomnienia z wcieleń, co w swej wspólnej Nadduszy własnego Grona przechowywane są te doświadczenia wszystkich wypustek Grona schodzących w plany niższe celem zbierania doświadczeń.
A dostęp do nich mamy poprzez kontakt z naszymi WJ, lub poprzez odczytywanie zakodowania ich w genotypie w postaci subatomowej informacji świetlnej. To ostatnie zdanie zapisałam językiem najnowszej fizyki kwantowej, używanym np. przez naszego (bardziej sławnego i docenionego poza naszymi granicami), księdza profesora Kazimierza Sedlaka.
To by oznaczało, że mogę się i swoje uczynki usprawiedliwić zawsze. Bo tzw niskie pobudki - to może taki plan. Oj za dużo niewiadomych w tym równaniu.
Jeśli nie ma dobra i zła, dlaczego od setek pokoleń tak jesteśmy wychowywani.
Jeśli się i tu nie mylę - to zasada życia bez wartościowania poszczególnych działań swoich i obcych obowiązuje w świecie zwierząt. One realizują cele związane bezpośrednio z życiem i przeżyciem, dysponując podstawowymi narzędziami temu służącymi.
Przedwcześnie wyciągasz zbyt daleko idące wnioski w tym niecierpliwym dniu Aguniu
To trzeba przetrawić częściami i jeszcze dać sobie czas na namysł nad całością...
I może jeszcze na jakieś pytania dodatkowe...
Tia, ja to już jestem coraz głupsza. Chyba muszę dać sobie czas, żeby samo się coś poukładało. Ciężko u mnie widać z cierpliwością, a chciałabym sobie od razu odpowiedzieć na pytanie czy postępuję właściwie, czy może tam gdzie coś sobie zarzucam, może właśnie zbędnie.
Jeśli nie ma dobra i zła, dlaczego od setek pokoleń tak jesteśmy wychowywani.
Tak jestesmy wychowywani tylko na Ziemi.
Wiesz, w tym wszystkim ważne jest by spojrzeć na zagadnienie z duchowego punktu widzenia, a nie z ludzkiego-ziemskiego.
To trudne, prawda?
PS. Czy sądzisz ,że Bóg byłby w stanie stworzyć również zło?
Po co?
Freyu:
przekornie - skoro to Bóg, to jest w stanie stworzyć wszystko - taki ziemski aksjomat.
Po co? - po to, żeby był kontrast dla dobra, po to, by można było dokonywać wyboru, bo rozwój to dokonywanie wyboru.
Logika jak dla mnie jest ważna - problem z nią polega na tym, że przy najprawidłowszym jej zastosowaniu - gdy są błędne z gruntu założenia, to wynik i tak będzie błędny.
Od dziecka byłam empirystką, tłumaczenie, że ogień parzy było na nic, musiałam sama dotknąć.
Tak jest do dziś i do tych wszystkich informacji, które tu otrzymuję. chcę je zrozumieć po to, by przymierzyć do siebie.
Ja sama nie muszę odkryć Ameryki, ale żeby przyhołubić sobie czyjś punkt widzenia musi być on zgodny ze mną, moimi wewnętrznymi przemyśleniami.
Rigpo jesteś filozofem, takie odnoszę wrażenie, ja chyba mam inny sposób myślenia, być może patrzę dość konkretnie na różne kwestie. Co nie oznacza, że odrzucam to co niemierzalne, czego "mędrca szkiełko i oko" nie widzi - właśnie do tego potrzebna mi jest logika, albo skoro jest coś nieudowodnione- logiczna teoria. Nie podzielę wszystkich uczynków na dobre i złe - bo zwyczajnie się nie da, to tak jak ze szkolną dyskusją, którą pamiętam z lekcji języka polskiego w liceum "czy prawda może zabić" a w podtytule czy prawda powinna być ponad wszystko. do takiego wniosku twierdzącego można by było dojść zakładając, że prawda to dobro, niby jako wartość sama w sobie tak, ale w życiu to już nie jest takie oczywiste. To co jest górą lub dołem z naszego punktu widzenia, może być czymś odwrotnym już patrząc z perspektywy orbity ziemskiej. Innymi słowy wszystko jest względne.
Pozostaje pytanie z jakiej perspektywy mamy patrzeć na rzeczy?
Freya pisze, że z duchowego punktu widzenia, ale jeśli tak, to po co jesteśmy tu i teraz, cieleśni bez pamięci swoich poprzednich wcieleń, doświadczeń, założonych planów przed urodzeniem?
Osobiście sobie myślę, że jesteśmy tu na ziemi wielokrotnie w celach poznawczych, dla rozwoju swojej świadomości, nie wiem zatem czy z tego punktu widzenia można odrzucić dobro i zło, przy czym skłaniam się do tego, że to co większość może teoretycznie uznać za "zło", nie będzie nim jeśli nikogo nie krzywdzi, czyli nie sprowadzi poczucia smutku i cierpienia na innych, bo już nie mam tej pewności co do nas samych. Bywałam w sytuacjach, gdy decydowałam się na coś wiedząc, że będzie bolało, ale uważałam, że coś jest warte tej ceny, innymi słowy decydował bilans. Czy wtedy krzywdziłam siebie czy nie? Im dalej w las tym więcej drzew.
Rigpo nie wiem czym się zajmujesz, odniosłam się raczej do tego jak piszesz.
Nie potrafię w taki filozoficzny sposób pisać, jestem tylko prawnikiem i nauczona jestem konkretnego pisania, czasem nawet ubolewam, że jestem zbyt konkretna. Myślę, że ten brak umiejętności zawiłego sposobu pisania chyba jednak nie uzasadnia tonu lekko protekcjonalnego do moich wypowiedzi. Po raz pierwszy weszłam tak głęboko w ten sposób postrzegania świata i rzeczywiście mnóstwo rzeczy jest dla mnie nowością, może czasem nawet nie do końca, szczególnie przy takim łapaniu za słówka, precyzyjnie opisuję swoje odczucia czy spostrzeżenia.
Nie mniej jednak parę rzeczy rozumiem, nawet jeśli nie wyglądam, również i to, że z każdego punktu widzenia coś jest inne i że jak napisałeś nie niesie to prawdy wobec całości wszechrzeczy. Nigdzie niczego takiego nie napisałam, a odniosłam się raczej do stwierdzenia Freyi, że należy patrzeć z duchowego a nie ludzkiego punktu widzenia. Ale tak ze zwykłego mojego prostego rozumowania świata bez odnoszenia się do niczego, bo się nie da zrobić tego w sposób obiektywny błędnik - taki wewnętrzny zgłupieje, zawsze trzeba mieć jakiś punkt odniesienia.
I też tak myślę, że za parę lat, a może trochę wcześniej może zrozumiem.
Freyu:
przekornie - skoro to Bóg, to jest w stanie stworzyć wszystko.
Oczywiscie po wcieleniu zapominamy ,zapominamy o wszystkim.
Choc są sposoby ,by coś tam uszczknąć z naszej podświadomosci
A według mnie żadna karną nie istnieje. Wymyślił ja sobie człowiek dla usprawiedliwiania swoich błędnych wyborów.
Najlepiej zacząć od nie osadzania wszystkich i wszystkiego. Nawet Chrystus do tego zachęcał. Kto podejmie tę naukę szybko się przekona ile spraw w zyciu mu się wyprostuje.
zdajesz sobie sprawę że zakładasz swoim pytaniem że tylko przyczyna i skutek może doprowadzić/implikować pojawienie się na ziemi?
Tak, zdaję sobie sprawę.
Dzieje się tak do momentu,aż przestaniemy odczuwać potrzebę schodzenia.
Każda Dusza dochodzi do takiego stanu.
Oczywiscie ,ze nie ma potępienia i grzechu.Tylko ludzie o tym nie wiedzą.
Dzieje się tak do momentu,aż przestaniemy odczuwać potrzebę schodzenia.
Każda Dusza dochodzi do takiego stanu.
za dużo tu tematów i założeń nie opartych o dane
Ja się pod tym nie podpiszę ...
Najlepiej zacząć od nie osadzania wszystkich i wszystkiego.
Już dzieląc ludzi na tych ,którzy osadzają i nie osądzają - sam osądzasz
Doznania pozazmysłowe oparte są na wyobraźni, o nasze indywidualne systemy, to czemu dajemy większą wiarę a czemu mniej, to co dla nas ważniejsze, wreszcie to co mamy wpojone od dzieciństwa. Zatem zawsze będą różnice, nawet przy ogólnej zgodności. Jeśli nawet można sprawy rozpatrywać bez punktu odniesienia jak twierdzi Rigpa, nie sądzę by ktokolwiek ze zwykłych ludzi był zdolny tak postrzegać, nawet jeśłi wydaje mu się, że jest inaczej. Musiałby być białą kartką, bez doświadczeń, przeżyć, nabytych i wyuczonych i wpojonych informacji i wartości.
Rigpo
"jakoś mnie nie dotknęło", obecnie nawet rozbawiło Bardzo to ładnie ująłeś, mniej więcej, jak przeprosiny: "przepraszam pana, że jest pan głupi".
Odnoszenie się do prawa nie jest zbyt szczęśliwe, nie w naszym systemie. Kolizja równorzędnych aktów prawnych to zwykła sprawa, a jako że codzienna, nie powoduje patowej sytuacji. Czy to sprawiedliwe, czy nie, prowadzi do wykładni szerszej niż literalna, najbardziej pożądana. Tu zaczyna się pole do popisu dla praktyków - stosowanie wykładni systemowych, celowościowych, a oceniający ( sędzia) kupi jeden lub drugi wywód. W prawie karnym to już w ogóle nie ma takich sytuacji z uwagi na to, że czyny penalizowane są ściśle określone, a niepenalizowanych się nie opisuje, zaś nad wszystkim góruje jedna zasada, że wszelkie wątpliwości przyjmuje się na korzyść oskarżonego. To tyle o prawie. Rzeczywiście dla mnie nie ma tu paradoksu, bo odnoszę się nie do wyrywku, którym tutaj jest określony jeden czy dwa akty prawne, tylko patrzę poprzez system prawa, cel któremu to prawo służy. Zatem znowu odnoszę się do czegoś. twoje dowodzenie zaprzecza temu, że można coś rozpatrywać w oderwaniu od szerszego aspektu i kontekstu.
A Twoje odczucia i doświadczenia wynikają z twoich poglądów, twoich przeżyć, twoich doświadczeń, twoich odczuć, są właściwe - dla ciebie i nie są prawdą absolutną dla wszystkich.
czy są?
A Twoje odczucia i doświadczenia wynikają z twoich poglądów, twoich przeżyć, twoich doświadczeń, twoich odczuć, są właściwe - dla ciebie i nie są prawdą absolutną dla wszystkich.
czy są?
Jeśli mówię o tym że systemy przekonań sprawiają że ludzie są więźniami własnych umysłów. Jeśli mówię że można to przekroczyć, to zakładając że posiadasz świadomość i wolność decydowania (wynikającą ze świadomości), jest to możliwą konsekwencją - zakładając działanie z Twojej strony.. traktowanie tego co piszę wyżej jako coś co ja uważam jest błędne...to raczej jest tak że ktoś patrzy w ziemię, ktoś w chmurę, myślą o tym gdzie jest droga...Ja akurat ją nauczyłem się odnajdywać ...
Więc gdy pytają gdzie droga jest ja tylko mówię w którą stronę patrzeć, a nie co mają zobaczyć...
a jeśli nie mieści Ci się w głowie to że można widzieć ze wszystkich i z żadnego punktu odniesienia, to właśnie dotarłaś do systemu przekonań którego więźniem padłaś. Mówi on: niemożliwe że mogę tak rozszerzyć moją percepcję, niemożliwe że mogę mieć taką moc, niemożliwe że mogę to ogarnąć ... a na koniec: i całkowicie niemożliwe że to takie proste i naturalne - mieć taką percepcję.
Traktując o percepcji nie traktuję o systemach przekonań.. chyba że mi powiesz że to że uważam że widzę oczami to też mój system przekonań. ale pewnie tego nie zrobisz bo to jest bardzo filozoficzne, a im dalej w las tym więcej drzew
najfajniejsze w zmienianiu i usuwaniu tych systemów, które kiedy się w nich tkwi wydają się świętą prawdą a ich brak kojarzy się z szaleństwem i śmiercią, kiedy się ich w końcu pozbędziemy to jest trochę jak na tym obrazku :
http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/42061-turboslimak.gif
:
"a jeśli nie mieści Ci się w głowie to że można widzieć ze wszystkich i z żadnego punktu odniesienia, to właśnie dotarłaś do systemu przekonań którego więźniem padłaś. Mówi on: niemożliwe że mogę tak rozszerzyć moją percepcję, niemożliwe że mogę mieć taką moc, niemożliwe że mogę to ogarnąć ... a na koniec: i całkowicie niemożliwe że to takie proste i naturalne - mieć taką percepcję."
Za to zdanie daruje Ci Pawle wszystkie Twoje niecierpliwosci redakcyjne
(ale wzial pod wlos a wogole to jakby sie Rigpa przejmowal tym, czy mu cos daruje czy nie )
Jeszcze tylko dodam, bardzo rzadko używam słowa "niemożliwe" i temu co Tu napisałeś,też nie zaprzeczę, nie dałeś jednak żadnych argumentów, które by mnie do tego przekonały. To tylko tezy dla mnie i dobrze...tak powinno być! ... nigdy inaczej...po prostu zastanawiaj się jak to może działać, obserwuj, medytuj, rozwijaj się... jeśli będziesz miała to na uwadze z czasem sama sprawdzisz czy to możliwe i jak to działa wtedy będziesz wiedzieć... oczywiście nawet wtedy nikomu tego nie wytłumaczysz...bo każdy sam musi dojść do pewnych rzeczy...tak jak każdy sam ostatecznie nauczył się chodzić i jeść...ktoś mógł być obok ...ale zawsze ostateczna wola i akt działania jest tego kogo dotyczy
"a jeśli nie mieści Ci się w głowie to że można widzieć ze wszystkich i z żadnego punktu odniesienia, to właśnie dotarłaś do systemu przekonań którego więźniem padłaś. Mówi on: niemożliwe że mogę tak rozszerzyć moją percepcję, niemożliwe że mogę mieć taką moc, niemożliwe że mogę to ogarnąć ... a na koniec: i całkowicie niemożliwe że to takie proste i naturalne - mieć taką percepcję."
Za to zdanie daruje Ci Pawle wszystkie Twoje niecierpliwosci redakcyjne
"Przekonania są większym wrogiem prawdy niż kłamstwa"
Friedrich Wilhelm Nietzsche
"Przekonania są większym wrogiem prawdy niż kłamstwa"
Friedrich Wilhelm Nietzsche
"Bóg umarł"
Friedrich Wilhelm Nietzsche
kto mieczem wojuje od miecza ginie....ty już wiesz czemu...
.....................................................................
Aga: nie chodzi oto że biorę cię za ignorantkę, to nie wstyd powiedzieć komuś o tym... te elementy to duża cześć praktyki...każdy z nich jest bardzo głęboki... to wszystko ciągle się poznaje, bo objawienia każdego z nich są nieskończone... to nie są zatem ataki ale wskazania czym się zająć...
a co do medytacji: medytujemy na siedząco, najlepiej na poduszce... wtedy nie da się spać... a jeśli kto nie wierzy, po pierwszym spotkaniu z podłogą szybko odkryje, że przy kolejnej medytacji już senność się nie pojawi...
ps. inna sprawa że znając podstawy pozycji do medytacji i oddechu, kontrolujemy świadomość, również to czy chce nam się spać!
na skype mogę ci opisać całą metodę co i jak z medytacją - będę po 19 jakoś..... bo mam jeszcze coś do pisania poza tym forum...a to długi temat z medytacją i tak dalej... na pw masz nick mój do skype jakbyś chciała dowiedzieć się więcej
Właściwie powoli mi uświadamiasz, że chyba Polana, to jeszcze nie jest miejsce dla mnie, aż mi się strasznie smutno zrobiło na to odkrycie, bo to miejsce pozwoliło mi wydobyć się z rozpaczy, może jeszcze nie czas.
"Aga: nie chodzi oto że biorę cię za ignorantkę, to nie wstyd powiedzieć komuś o tym..." to tylko nietakt? Sprawienie przykrości? Poczucia się gorszym?
Nie każdy ma dobrze rozwiniętą inteligencję emocjonalną.
Ago skoro Polana pozwoliła Ci coś zmienić na lepsze w Twoim życiu, to jak najbardziej jest to miejsce dla Cibie
Aga: nie chodzi oto że biorę cię za ignorantkę, to nie wstyd powiedzieć komuś o tym..." to tylko nietakt? Sprawienie przykrości? Poczucia się gorszym?
za bardzo nie wiem już i chyba się pogubiłem w tym co Mirku właściwie chcesz powiedzieć i komu
Rozwinę swoją myśl bo chyba źle mnie zrozumiano: to nie wstyd mówić komuś o cnotach serca: spokoju, współczuciu, zrozumieniu itd (to nie świadczy o tym że kogoś się, mówiąc o tych cnotach serca, pojeżdża. To że każdy rozumie słowa i twierdzi że wie nie ma znaczenia, bo cnoty te są wielowymiarowe i głębokie. Mówienie o nich jest częścią praktyki, mówienie o nich jest wskazaniem czym przede wszystkim należy się zająć..Co jest podstawą... podstawą jest serce...)
druga sprawa to nieugietość, nie można myśleć o sobie jako o kimś gorszym czy słabym na drodze do mądrości i oświecenia ...czasem potrzeba pokory a czasem odwagi... jak się bardzo chce to zawsze można popatrzeć co myśli ktoś inny i na chwilę chociaż pozwolić sobie rzucić na to okiem, bez biczowania siebie...
to nie jest jakaś walka... tu nie tłuczemy się o dominację..
może warto zacząć od tego by się lekko uśmiechnąć (mówię o ciele, fizycznie)...taka postawa wpływa na umysł, i jest świadomym aktem tego że radość i nuta pozytywna rozświetla nam głowę i pokój gdzie siedzimy. i wszystko przestaje być wrogim miejscem... poczucie wrogości ma źródło w umyśle... poczucie że wrogi jest świat to umysł... lekki uśmiech zabija w zarodku tą iluzję...
Dziękuję za wyjaśnienie, ponieważ Aga powyższe hasło mogła błędnie zrozumieć. Stąd jej smutek w wypowiedzi, że do nas nie pasuje, jeszcze.
Jeszcze raz dzięki
Jeżeli na chwile opadły Cie wątpliwości, to tylko przypomnę Aguniu : wszyscy rozmawiający z Tobą dawaliśmy wielokrotnie wyraz radości, ze jesteś tu z nami i wnosisz swojego ożywczego Ducha.
Czasem zdarza się tylko, że na początku czyjeś intencje nie są dla nas od razu czytelne.
Rigpę przeprosiłam już na PW, ale Wam też się należą przeprosiny, nie chciałam tu nikogo antagonizować. Wy jesteście wspaniali wszyscy, za Tobą Jolu jak wiesz przepadam, problem tkwi we mnie, powinnam więcej rozumieć niż rozumiem, nie przystaję.
Jak to rozumiesz za mało na dzień dzisiejszy ? Nie tylko ja uważam, ze masz ponadprzeciętną głowę do myślenia, a do tego bardzo dowcipną i jeszcze zważasz na uczucia bliźnich.
Dałaś się też już poznać jako mediator
Odczep się już kochanie od siebie... proszę, pięknie proszę... mamy czasem takie dni totalnej niewiary w samego siebie...
Dobrej nocy wszystkim, ja przytulę się do chmurki
" chaos jest skomplikowany a porzadek prosty ? "
Albo na odwrót.
Agus,a ja od paru lat wcale nie medytuje i ....nic, żyje.Ja muszę w ziemi w ruchu by myśli układać i błogości i spokoju zaznać,zima szafy sa dla mnie najlepsze ,przy łopacie,inni usiada i odlatują,dla każdego coś dobrego;)
po prostu każdy jest inny,jeden lubi córkę a inny teściowa;)
buziol i bez takich numerów, jesteś tu gdzie masz być,nie trafiłaś tu przypadkiem!!!!
no przecie ich ni ma;)
zobacz jaka fajna dyskusja,ile wiadomości,ile tematów ożywiłaś!!
Często nawet sobie nie zdajemy sprawy z tego, ze medytujemy w sposób zupełnie naturalny i bezwiedny.
To właśnie i takie np. zanurzenie się w pracy w ogrodzie, głębokie odprężenie i pozwolenie myślom na swobodne wędrowanie... ile wtedy potrafi pojawić się dobrych pomysłów ?
Albo zagapienie się przed siebie i zamyślenie tak głębokie, że nie widzi się już na co się patrzy, a spokojne myśli krążą wokół jakiegoś tematu niespiesznie...
Rigpa moj drogi, jak odniosl bys sie do takiego stwierdzenia
cyt " chaos jest skomplikowany a porzadek prosty ? "
pozdrawiam neroli
samo stwierdzenie jest stwierdzeniem.. jedyne co mogę powiedzieć o nim to to, że potrafię go doświadczyć. Tak samo jak i odwrotność jego..
poza tym...
to chyba apropo wyznawców chaosu.. oni są bardzo zabawni... jak to stwierdził kiedyś jeden prowadzący zajęcia z historii filozofii: poukładali sobie wszystko w głowie (oco chodzi) i stwierdzili że jest chaos (oczywiście wszędzie)..
to chyba apropo wyznawców chaosu.. oni są bardzo zabawni... jak to stwierdził kiedyś jeden prowadzący zajęcia z historii filozofii: poukładali sobie wszystko w głowie (oco chodzi) i stwierdzili że jest chaos (oczywiście wszędzie)..
A więc, jako wyznawca chaosu, autorytatywnie stwierdzam: chaos jest wszędzie.
A kto nie wierzy, niech po prostu rozejrzy się wokół.
----------------------------
A na poważnie: teoria chaosu nie należy do filozofii, ani do religii. To najzwyklejsza w świecie dziedzina matematyki. Fakt, że nowa. Tak naprawdę zaczęła się rozwijać w latach '70 - dwudziestego wieku.
I przyniosłą ze sobą choćby to:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sta%C5%82a_Feigenbauma
I nie tylko.
Co z kolei spowodowało rewolucję w kilku dziedzinach fizyki i kosmologii.
Przyblizalam to Piku w mojej "Probie opisania anatomii Wszechswiata"...
Przyblizalam to Piku w mojej "Probie opisania anatomii Wszechswiata"...
a... gdzie to jest?
http://www.polana.fora.pl/gdybanie-systemy-filozoficzne,24/anatomia-wszechswiata-skopiowane-do-archiwum-z-cuio,1696.html
http://www.polana.fora.pl/gdybanie-systemy-filozoficzne,24/anatomia-wszechswiata-cz-ii-skopiowane-do-archiwum-z-cuio,1698.html
Ciekawa jestem Twojej opinii
Dlatego wszystko mozna opisać matematycznie.
Na moje do pojecia na dzis, to drzewo zycia rozwijajace sie sie w Stworczym Umysle, ma nieporownanie o wiele bardziej rozwinieta fraktalna budowe (tak umowilismy sie ten rodzaj - mozliwego juz do matematycznego opisu samorozbudowywania - sie nazywac), niz budowa drzewa, do ktorej zostalo przed tysiacleciami porownane...
Tak, cos co za duze do ogarniecia, sprawia wrazenie chaosu nawet jesli nim nie jest...
Pomoc mocy przeliczeniowych komputerow, dopiero w sposob epokowy pomogla nam to szerzej ogarnac...
fraktale są wynikiem działania umysłu, bądź są umysłem (o ile trzeba/można oddzielać obserwatora od obserwacji)..Mam tu namyśli, że jeśli doprowadzimy się do stanu że je widać (w przeciwieństwie do generatorów z kompa) to są one zależne od nas...zresztą to nie nowość że wszystko jest zależne od nas...
Warto rozróżnić fraktal jako obiekt matematyczny od fraktala, który możemy - w dowolny sposób - zobaczyć. Różnica między nimi jest taka sama jak między kulą matematyczną, a kulą zrobioną z materii
A skoro już tyle rzeczy okazało się mieć fraktalną budowę, to nie zdziwię się, jeśli i umysł jest fraktalem. To by sporo wyjaśniało... Mały piernikowy ludzik w dużym piernikowym ludziku. Mały umysł w dużym umyśle... jako jego część a jednocześnie całość
....
Pewnie wiesz, ze liczby piernikowego ludzika przeliczal tez pan Mandelbrot, a prosty fraktal nazwany drzewem figowym przeliczal pan Faige ?
Duze i male koincydencje...
Dzieki za dokonczenie nazwiska pana Feigenbauma, a fraktal nazwany jego imieniem faktycznie przypomina budowa drzewo figowe Pawle
Bardzo sie ucieszylam Piotrze zobaczywszy w 1-szej Adremidzie Twoj tekst na ten temat. Mam nadzieje, ze to bedzie caly cykl ?
Ot, choćby węzły istnieją wyłącznie w przestrzeni trójwymiarowej.
zależy co masz na myśli... węzły też mogą istnieć w wielowymiarowej sieci zależy jakie węzły i jaka sieć.. sieci informacyjne są wielowymiarowe...np internet ... choć pewnie jak pisałeś węzły miałeś na myśli fizykę, matmę bądź chemię.
A kto wie? Takiej hipotezy nie znałem. Ale wiesz chyba o tym, że wszechświat ma 26 wymiarów? I to wynika bezpośrednio z matematyki; tylko 10 i 26 wymiarów zapewnia strunom spójność, tymczasem 10 wymiarów nie mieści wszystkich symetrii obserwowanych we Wszechświecie. Musi być więc ich 26. Ni mniej, ni więcej.
Piku wpadły mi te słowa w oczy i przypomniało mi sie że liczba 26 jest w gematri liczbą Imienia Boga, imię JHWH. Sumowanie wg hebrajskiej numerologii to 10 + 5 + 6 + 5 czyli 26. Liczba 26 ma specjalny status i nie jest skracana, ale jest osobno interpretowana.
Przykład świetnie pokazuje jak niby skrajne dziedziny przekazują te samą informację.
zimna krew, kto potrafi pokochać nędzę temu prawo karmiczne nie jest w stanie zrobić nic.
A karma nie istnieje. Wymyślili ją nadzorcy od luszu, coby produkcja większa była.
Piku poczytaj "Śpiącego Proroka".
Pik mysli inaczej
a kiedyś myślał inaczej, a pewnie w przyszłości będzie myślał jeszcze inaczej, wszystko płynie.
a co do formy dyskusji...
Na forum nie wszyscy czytali wszystkie książki z dziedziny ezoteryki, niektórzy(jak ja) są początkujący i nie przeczytali żadnej. Miło byłoby, gdyby poziom dyskusji był dostosowany do nas, bo czasem czytam was jakbyście pisali po chińsku, albo szyfrem
Choć przeczytałam tyle ksiażek , to powiem tak-cała WIEDZA jest w NAS.Tylko trzeba umieć do niej dotrzec. I są na to rózne sposoby.Każdy musi kombinować i starać się sam.
A najwięcej dały mi własne doswiadczenia, a nie teoria ksiażkowa.
Ksiazki są po to , by ugruntować to co wiemy , lub obudzić to, co mamy w sobie uspione.
kiedykolwiek dojdę to takiego stopnia świadomości, jak wy...
Przyjrzyj się dobrze, może już jesteś na wyższym - słownictwo to nie stopień świadomości. Słownictwo jest w słowniczku.
Wędrówki, oobe, może to robisz a nie zauważasz że to to?
A poza tym po co porównywać.
I nie zgodzę się, że nędzę trzeba akceptować, bo nędza odczłowiecza i uczy egoizmu.
Każdy kto uważa że bogactwo jest dobre stwarza złą nędze. Nie rozumiesz, że trudne i łatwe uzupełniają się, długie i krótkie kształtują się nawzajem, wysokie i niskie są od siebie zależne a nuta i głos tworzą muzykę.
Nie wiesz że z małego powstaje duże a słabe wygrywa z mocnym.
Tak jak miękka jest woda która niszczy twardą skałę, tak dziś tępie tą ostrą głupotę, luzuję węzły błędnych założeń.
Nędza odczłowiecza? Nędza była punktem wyjścia osób które osiągneły oświecenie. Wystarczyło zmierzyć ją aparatem zrozumienia. Uzmysłowić sobie że to stan zewnętrzny by się od niej uwolnić. Piękno jest w oczach patrzącego mówił pewien francuski poeta, nędza też.
Uczy egoizmu ? pracuję z ludźmi bezdomnymi czy ktoś potrafi lepiej się dzielić niż ten który zna uczucie braku ?
Nie walczę z Twoim spojrzeniem, otwieram tylko bramę Nieba...