Kobieta, mÄĹźczyzna, przyjaciele
Tak naprawdę za_tęczo, to nasza wina, ludzi. To właśnie my nie kto inny doprowadzamy do takich absurdów. Święto zmarłych również istnieje i jest 02.11. Tak narzekasz na Kościół, a przeważnie tą szopkę cmentarną odwalają osoby, które są z dala od wspólnoty. Dużo osób wie, że spoczywają tam tylko doczesne szczątki. Mają przekonanie, że i o nie trzeba dbać. Czy trzeba, czy nie trzeba dowiemy się będąc po drugiej stronie
Tak,kiedys bylo inaczej,ale tez tlumy tylko 1.11 nie lubie w tym dniu chodzic na cmentarz,nie lubie tych ocen....bo z Niemiec przyjechala i tylko swiece pali?
zawsze pale swiece,co roku ich przybywa bo i tych co odeszli wiecej a nie robie maratonu po cmentarzach.Dzis podejde na ewangelicki cmentarz kolo mojego mieszkania,zapale znicz jeden dla wszystkich,swieca w oknie sie pali od wczoraj,mysli bladzom we wspomnieniach ostatniego dnia Piotrusia i innych mi bliskich kturych juz dlugo nie ma a brakuje nadal.Chcialabym porozmawiac z Babcia mojom,chcialabym przytulic 2Kanapke",ale wiem ze Oni wiedza ze mimo tych lat nieobecnych kocham ich i mysle o nich...i chyba tak wlasnie trzeba.
Wtedy biegną na cmentarz, "do kogoś".
A tymczasem tego kogoś... tam NIE MA.
On jest gdzie indziej. Na pewno nie siedzi sobie w grobie.
Nie zawsze Za_Tęcza. Niektórzy zostają tam gdzie umarli, niektórzy umierają we śnie, albo są nie w pełni świadomi przez leki i przegapiają swą śmierć, albo wierzą w to co przekazuje Kościół, że mamy czekać na Zmartwychwstanie z grobów na końcu świata i w grobach tkwią.
Dlatego zawsze ma sens odwiedzanie cmentarzy...
Ja w tym roku, wzorem lat ubiegłych, poprosiłam dla tych na cmentarzu pozostających, o otwarcie przejścia...
Z mglistego nieba zaczął wyłaniać się błękit, a potem słońce, do samego końca Mszy. Myślę, że gotowi skorzystali
Nie zawsze Za_Tęcza. Niektórzy zostają tam gdzie umarli, niektórzy umierają we śnie, albo są nie w pełni świadomi przez leki i przegapiają swą śmierć, albo wierzą w to co przekazuje Kościół, że mamy czekać na Zmartwychwstanie z grobów na końcu świata i w grobach tkwią.
W takie coś wierzą Świadkowie Jehowy, a nie Kościół przekazuje. To tak w ramach sprostowania.
Nie zawsze Za_Tęcza. Niektórzy zostają tam gdzie umarli, niektórzy umierają we śnie, albo są nie w pełni świadomi przez leki i przegapiają swą śmierć, albo wierzą w to co przekazuje Kościół, że mamy czekać na Zmartwychwstanie z grobów na końcu świata i w grobach tkwią.
W takie coś wierzą Świadkowie Jehowy, a nie Kościół przekazuje. To tak w ramach sprostowania.
Moje doświadczenia ze zmarłymi z rodziny:
1) mój dziadek - zmarł nagle - został odprowadzony dopiero po 26 latach
2) Jacek - został przy rodzicach na 22 lata - tutaj dusza cioci we śnie pokazała mi że Jacek utkwił przy rodzicach
co ciekawe nauczyły mnie te przypadki iż my ludzie żyjący na ziemi musimy zwrócić ich uwagę na siebie, a jak one nas zauważą - resztę robią opiekunowie
3) dziś zajmujemy się mojego taty bratem - zmarł tragicznie 25 lat temu, został w miejscu wypadku, przy krzyżu - dziś go tam znalazłam, zobaczyłam
4) taty siostra, nie żyje 10 lat - operacja krwiaków mózgu - rozlały się i nie odzyskała przytomności - odłączona od aparatury po 10 dniach - została tam do dziś i śpi w sali pooperacyjnej - będzie odprowadzana
pozostali są już dawno w innym wymiarze, ale te 3 osoby - myślałam o rodzeństwu taty, ponieważ nie czułam ich, nie śnili mi się itd......szukałam ich więc i znalazłam...
tak wiec to tylko potwierdza badania i opisy z książek, jak również wpis Ciacha naszego
MW to co napisałaś jest bardzo interesujące. Potwierdza to o czym pisał Moen, jak również może mieć miejsce w przypadku mojej znajomej, która w maju umarła na nowotwór, a raczej na komplikacje układu pokarmowego po destrukcji jaką wyrządziła chemioterapia. Po przez odpowiednie, niekonwencjonalne leczenie na poziomie fizycznym i duchowym, u mojej znajomej zaobserwowano powolną reemisję nowotworu. Była tak optymistycznie nastawiona, że podejrzewam, iż nie zauważyła faktu śmierci i leży w hospicjum zdrowiejąc. Prosiłem Grey o kontakt ale skończyło się tylko na obietnicach. Chętnie bym się dowiedział czy udało jej się dotrzeć do "Nieba".
Dobrze- ja się nie znam.
Stojąc przy grobie, nie czuję silniej obecności Mamy, niż przy grobie nie stojąc. Mama i tak jest zawsze przy mnie, a nie w urnie.
W każdym razie festynów, hipokryzji i pokazówek nie lubię.
I tyle chciałam powiedzieć w tym temacie...
Za Tęczą masz prawo pisac to co czujesz.
Każdy z nas ma.
Nie ma jednej ,jedynej prawdy.Tej ostatecznej.
Odczucia każdego z nas są bardzo osobiste,indywidualne,bardzo specyficzne...
Są Dusze,które swój grób traktują bardzo lekcewążaco,nie są związane ze swoim ciałem.
Tez jestem zdania,ze Dusze naszych Bliskich są wszędzie tam gdzie je przywołamy, poprosimy, pomyslimy...Czyli kolo nas, przy nas, w nas...
Niemniej jednak jesli stoimy na cmentarzu , przy grobie i w skupieniu złączymy sie duchowo z Duszą- Ona przyjdzie.
Wiele osób potrafi tylko przy grobie nawiązać taki kontakt.Pewnie to wynika z ich przekonań.
Jest część Duszyczek,które rzeczywiscie po smierci nie mogą opuscić ciała.
W wielu kosciołach kapłani do tej pory głoszą dogmaty o czekaniu na Sąd Ostateczny i zmartwychwstaniu ciał z duszami.
Nic nie jest tak proste jakby sie wydawało.
Rozumiem też Twoje zniesmaczenie nieco jarmarkowym wydaniem tego pięknego swieta.Mysle Kochanie,że zbyt mocno reagujesz na wpływy innych.
Spróbuj myśleć swoje i nie zwracać uwagi na ludzi.Tak na prawdę to jest ważne, co TY czujesz, co TY myslisz,co TY robisz.Nie pozwól by inni mieli wpływ na to.
Wiem,ze teraz jest specyficzny czas-najpierw Świeto Zmarłych, za chwile Święta Bozego Narodzenia...
Wyciszmy sie, zbudujmy w sobie przestrzeń dla Nich i dla nas,rozpalmy miłość...
Oni na to czekają.
Przytulam.
...Czy ze mną jest coś nie tak?...
Dlaczego ten ważny, piękny dzień zaczyna przypominać cyrk?.
Kocham zapach wosku, palące się światełka na cmentarzu. Ciszę. Tę atmosferę,
Ja mam identycznie, lecz by być z bliskimi nie muszę tam iść.Przecież zamykając oczy...
No kochana, świata nie zmienisz na lepsze, siebie ... jeśli zechcesz.
...a chcesz?
Zresztą po co ja, skoro Freja tak ładnie podało jak żyć.
p.s.Swoją drogą ze mną też coś nie tak/chyba, bo ciągnie mnie do problemów, a ludzi pozytywnych podziwiam w milczeniu, czyżbym był wstydliwym wobec istot lepszych niż ja? pa
W temacie opisałaś co cię złości, ale nie napisałaś niczego co dało by (przynajmniej mnie) wiedzę, skąd twa obsesja szukania dziury, w i tak dziurawym świecie.
Chyba wybrałam sobie wcielenie, z którym nie umiem sobie poradzić, za dużo wzięłam na głowę, stąd całe rozdrażnienie i cierpienie...
Przy okazji Świąt postaram się nie szukać dziur, może najlepiej przespać całe...
Tak naprawdę ludzie boją się być szczęśliwi.
za_tęczą - czesto jak jest mi bardzo ciezko, to wyobrazam sobie jak Bog przydzielal doswiadczenia duszom, wyobraz sobie klasa , nauczyciel, propozycje, a ja oczywiscie ciagle z lapa z gorze, to moje, ja chce, ja to wezme. Kiedys myslalam o tym usmiechajac sie, bo wciaz na glowe mi sie cos walilo, wiecej i wiecej, ale ostatnio jak moje mysli podazaja ta droga mowie nie, poprosze tylko MILOSC I SZCZESCIE.
Ewcia, ale o jednym zapominasz.Fakt- planujemy swoje przyszłe zycie, ale to jak będziemy odbierać te zaplanowane sytuacje( bedąc już wcielonymi) i jak je transformować , zależy od naszej swiadomosci TU na Ziemi.Ktos moze spiewajaco poradzić sobie z każdą( trudną) sytuacją , a inny przy najmniejszej przeszkodzie podda sie w przedbiegach.
No i pamiętajmy ze nie jesteśmy takimi bezwolnymi robotami wykonującymi wcześniejsze założenia.Mamy uczucia, myśli, wolną wolę , mamy wszystko to do dyspozycji.No i Pomocników
I jeszcze edit- dopisek:
Wlaśnie MW napisała powyżej swój dopisek. Kropka w kropkę to co ja:)
Mariolko,niesamowite:)
jesli w firmie są zawirowania, jeśliVw domu coś się psuje, jeśli ktoś zachoruje,
wzywam po kolei; "ARCHANIELE MICHALE RAFALE GABRIELU..."
ZAWSZE POMAGAJĄ ....ZAWSZE
na głos wzywasz?
mnie ciekawi, czy można w myślach wzywać, bo już widzę ludzi patrzących na mnie jak na wariatkę, kiedy zawezwę publicznie Archanioła do pomocy